„Policja robi kampanie, w których informuje opiekunów psów, żeby nie zostawiali zwierząt w autach w ciepłe dni. A okazuje się, że taki błąd popełnił ktoś z ramienia policji" – mówi Sara Balcerowicz, pełnomocniczka Fundacji Mondo Cane
Na zdjęciu: Benji, pies policyjny z Lublina. To owczarek holenderski – tej samej rasy był Piorun, który umarł w transporcie.
Tragiczną historię Pioruna i Nansona, dwóch owczarków holenderskich z poznańskiego oddziału prewencji, opisała jako pierwsza „Wyborcza„. Pięcioletni Piorun „ugotował się” w samochodzie, którym psy jechały z Poznania do zakładu kynologii policyjnej w Sułkowicach niedaleko Grójca. Dwa lata starszy Nanson w stanie zagrażającym życiu trafił do weterynarza. Do tragedii doszło 1 maja – dzień później psy miały ochraniać finał piłkarskiego Pucharu Polski.
Psy jechały pojazdem nieprzystosowanym do przewozu zwierząt, w którym nie miały dostępu do powietrza. W całej Polsce temperatura przekraczała 20 stopni Celsjusza. „Te psy służą z nami noga w nogę. Próbuję znaleźć jakieś wytłumaczenie, ale nie znajduję. To nie miało prawa się wydarzyć„ – mówił ”GW" jeden z policjantów.
Trwa ustalanie, co dokładnie stało się w radiowozie, w którym jechały dwa owczarki.
„Psy były transportowane bardzo długo. Z posiadanych przez nas informacji wynika, że były robione też postoje. Ale w tym czasie przewodnicy nie zerknęli do psów, nie sprawdzili, czy wszystko jest w porządku" – mówi w rozmowie z OKO.press Sara Balcerowicz, pełnomocniczka Fundacji Mondo Cane, która dołączyła do postępowania w tej sprawie na prawach pokrzywdzonego.
Katarzyna Kojzar, OKO.press: Jak Fundacja Mondo Cane dowiedziała się o sprawie śmierci Pioruna?
Sara Balcerowicz: Usłyszeliśmy o tym na kilka dni przed publikacją „Wyborczej" (która opisała sprawę w piątek 9 maja – od aut.). Do fundacji od jakiegoś czasu spływały informacje o niewłaściwym traktowaniu psów przez policję w Wielkopolsce. To oczywiście nie dotyczy wszystkich psów i wszystkich przewodników, ale różne sygnały się pojawiały. Tym razem jednak to nie tylko poszlaka, ale jednoznaczna sytuacja, w której pies policyjny umiera. Wiemy, że sprawą zajmuje się Komenda Powiatowa Policji w Piasecznie. Właśnie w Piasecznie leczony jest drugi pies, Nanson, który trafił do weterynarza w ciężkim stanie.
Spróbujmy po kolei odtworzyć tę historię: 1 maja policja z Poznania rusza z psami w stronę Warszawy. Według „Wyborczej” osiem psów jedzie w jednym radiowozie – w tym pięć w aucie, trzy w przyczepce. Docierają do celu bez problemów, całe i zdrowe. W drugim radiowozie jedzie Piorun i Nanson. Piorun tego transportu nie przeżywa. Jak to możliwe?
Szczerze powiem: nie wiem, jak to jest możliwe. Obowiązujące przepisy co prawda nie wskazują jasno, w jakich środkach transportu pies ma być przewożony. Ale osoba przewożąca psa musi zapewnić mu takie warunki, w których będzie miał stały dostęp do powietrza. Zastosowanie mają tutaj też ogólne przepisy ustawy o ochronie zwierząt – czyli na przykład to, że zwierzę nie może być przewożone w za ciasnej klatce, musi mieć swobodę ruchów.
Tymczasem dwa psy były z jakichś względów transportowane pojazdem nieprzystosowanym. Jechały w części samochodu, do której nie docierała klimatyzacja, nie było żadnego dopływu powietrza. Policja posiada dostosowane do transportu psów pojazdy. Można wykorzystać nawet zwykłe radiowozy, w których bagażnik jest połączony z kabiną, dzięki czemu psy miałyby czym oddychać i byłyby pod kontrolą. Nie wiemy, dlaczego wybrano pojazd, który się do tego nie nadawał.
Psy jechały w klatkach bardzo długo. Z posiadanych przez nas informacji wynika, że konwój robił postoje. Ale w tym czasie przewodnicy nie zerknęli do psów, nie sprawdzili, czy wszystko jest w porządku.
Dopiero po dojechaniu na miejsce, do zakładu kynologii policyjnej w Sułkowicach, gdzie psy miały spędzić noc, policjanci zobaczyli, że jeden z psów leży nieruchomo, a drugi jest w ciężkim stanie.
Pies nie dostaje udaru bardzo szybko. Żeby doprowadzić takie zwierzę do śmierci, trzeba trzymać je w zbyt wysokiej temperaturze, bez powietrza, przez dłuższy czas. Chciałabym wierzyć, że to jest nieszczęśliwy wypadek. Oczywiście to nie moją rolą jest przesądzanie, czy doszło do popełnienia przestępstwa. Fundacja Mondo Cane ocenia jednak, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa z ustawy o ochronie zwierząt: doprowadzenie do śmierci i znęcanie się nad zwierzęciem ze względu na niewłaściwe warunki transportu.
Wiemy, w jakim stanie jest drugi pies?
Przywieziono go do weterynarza w stanie ciężkim. Powrót do zdrowia na pewno zajmie dużo czasu – w końcu przeszedł udar.
(Już po naszej rozmowie z Sarą Balcerowicz na pytanie o stan Nansona odpowiedziała nam Komenda Wojewódzka Policji z Poznania: „Znajduje się obecnie pod ambulatoryjną opieką lekarza weterynarii. Jego stan jest stabilny. Natomiast o jego powrocie do służby lub wycofaniu z niej zdecyduje lekarz weterynarii po zakończeniu leczenia. Z informacji przekazanych przez lekarza wynika, że leczenie powinno zakończyć się pod koniec tego tygodnia. Jest duża szansa, że Nanson wróci do służby”).
Wiemy, że Komenda Wojewódzka Policji prowadzi wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. Wielkopolska policja również komentowała tę sprawę w mediach. Pojawiło się takie zdanie, że to ogromna strata także dla przewodników psów policyjnych. Oczywiście, to ogromna strata. Ale jednego nie rozumiem – i mówię to nie jako pełnomocniczka, nie jako adwokatka, ale jako osoba kochająca zwierzęta. Nie rozumiem, jak można przewozić swojego ukochanego psa z miejsca A do miejsca B i na trasie nawet nie zerknąć, jak on się czuje. A jeżeli przewodnicy zajrzeliby do klatek, musieliby dostrzec objawy udaru. Psy na pewno dyszały, były osłabione – nie trzeba mieć specjalistycznej wiedzy, żeby zauważyć i zrozumieć te symptomy.
Również sprawa przewozu psów nie wymaga znajomości prawa i ustawy o ochronie zwierząt. Wiadomo przecież, że psy muszą mieć dostęp do powietrza i do wody.
Tym bardziej że sama policja robi kampanie, w których informuje opiekunów psów, żeby nie zostawiali zwierząt w autach w ciepłe dni. My jako społeczeństwo zrobiliśmy się dużo bardziej wrażliwi, reagujemy, jak widzimy psa gdzieś na parkingu, a aucie z zamkniętymi oknami. A okazuje się, że taki błąd popełnił ktoś z ramienia policji. Jestem zdania, że to nie jest kwestia odpowiedzialności tylko jednej osoby. Chcemy jako fundacja, żeby wszyscy, którzy przyczynili się do śmierci i zagrożenia życia psów, zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Dlatego zgłosiliśmy się do sprawy na prawach pokrzywdzonego.
Co waszym zdaniem powinno się wydarzyć dalej?
Odpowiedzialność powinny podnieść osoby, które transportowały te psy, bo nie doglądały ich przez długi czas. To one bezpośrednio zadały ten ból i cierpienie psom. Ale odpowiedzialność ponoszą też funkcjonariusze, którzy podjęli decyzję o tym, jakim samochodem będą transportowane psy. Fundacja ocenia, że one również zadały psom ból i cierpienie – miały przecież świadomość, że nie jest to odpowiedni środek transportu. Miały zadbać o dobrostan psów, a doprowadziły do tragedii.
Sprawa, którą prowadzi policja z Piaseczna, jest nadzorowana przez Prokuraturę Rejonową z Piaseczna. Przeprowadzono już szereg dowodów, w tym dowód z opinii biegłego z zakresu weterynarii po sekcji zwłok Pioruna. Mamy nadzieję, że ta sprawa będzie dogłębnie sprawdzona. I że więcej do takiej tragedii nie dojdzie.
Wysłaliśmy pytania do Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Chcieliśmy się dowiedzieć, co ustalono do tej pory w sprawie Pioruna i jakie konsekwencje czekają osoby odpowiedzialne za jego śmierć – a także za narażenie życia Nansona.
Poniżej odpowiedź:
"Przyczyny i okoliczności śmierci psa są obecnie szczegółowo wyjaśniane w ramach postępowania przygotowawczego prowadzonego przez policjantów z Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie i nadzorowanego przez prokuratora z Prokuratury Rejonowej w Piasecznie.
Jednocześnie postępowanie wyjaśniające w tej sprawie prowadzi Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Po zakończeniu swoich ustaleń, opartych również na materiałach dochodzenia, przedłoży stosowne wnioski komendantowi wojewódzkiemu.
Tragiczny skutek tego zdarzenia może wskazywać na niewłaściwy sposób transportu oraz niewystarczający nadzór nad zwierzętami. Jednak o konsekwencjach prawnych i służbowych wobec osób odpowiedzialnych za taki stan rzeczy będziemy mogli powiedzieć po zakończeniu postępowań.
W związku z tym tragicznym zdarzeniem, z polecenia Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu została powołana komisja. W trybie pilnym przeprowadza kontrolę wszystkich pojazdów wielkopolskiej policji przeznaczonych do przewozu zwierząt policyjnych tj. psów i koni, pod kątem oceny ich stanu i prawidłowości wykorzystania w służbie. Jest nam bardzo przykro, że takie zdarzenie miało miejsce. Środowisko poznańskich policjantów jest nim bardzo poruszone. Śmierć Pioruna w szczególny sposób przeżywa jego wieloletni opiekun, który dał się poznać jako dobry policjant i człowiek z sercem do zwierząt".
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Komentarze