0:000:00

0:00

Wystąpieniem premier Szydło w Sejmie 24 maja 2017 roku, w którym m.in. mówiła, że Europa powinna "wstać z kolan" i zarzekała się, że Polska nie przyjmie uchodźców - zajmowaliśmy się już w OKO.press obszernie.

Na odsiecz krytykowanej w mediach i przez opozycję pani premier ruszył poseł PiS Łukasz Schreiber. W związanym z PiS portalu wPolityce.pl mówił m.in. o popularności wśród internautów przełożonego na angielski jej wystąpienia. Poseł Schreiber bronił Beaty Szydło z wielkim zapałem - tak wielkim, że w każdej jego wypowiedzi znalazł się fałsz lub manipulacja. Omówmy je kolejno.

Schreiber: "To pokazuje dwie sprawy. Po pierwsze jak bardzo jest to palący problem, a po drugie głód takich słów prawdy w Europie. Wystąpień takich przywódców jak pani premier Szydło, którzy potrafią mówić jasno o sprawie imigrantów islamskich. To jest dzisiaj wielki problem Europy i niestety niewielu przywódców w Unii, oprócz pani premier oraz premiera Orbana, wypowiada się tak czytelnie i stoi na straży bezpieczeństwa swojego kraju".

Manipulacja: Schreiber utożsamia sprzeciw wobec przyjmowania uchodźców (których nazywa "imigrantami islamskimi"; w większości nie są imigrantami i nie wszyscy są wyznawcami islamu) ze "staniem na straży bezpieczeństwa swojego kraju". Jest to manipulacja: zamachów terrorystycznych nie dokonują uchodźcy (w przytłaczającej większości), a przestępczość wśród nowo przybyłych jest często niższa niż wśród rodowitych obywateli. Przywódcy europejscy dbają zaś o bezpieczeństwo prowadząc bardzo konsekwentną i skuteczną politykę antyterrorystyczną - europejskie służby udaremniły dziesiątki planowanych zamachów. (Obszernie pisaliśmy o tym tutaj.)

Schreiber tłumaczy następnie, że "zwykli Europejczycy" myślą tak jak Szydło. Mówi: "Gdyby nie myśleli, to nie rosłaby popularność Marine Le Pen, gdyby nie myśleli, to pewnie Victor Orban nie wygrałby tak zdecydowanie wyborów, to Beppe Grillo nie umocniłby się tak mocno we Włoszech, to Norbert Hofer nie wygrałby nieomal wyborów [prezydenckich w Austrii], to Geert Wilders nie przewodniczyłby głównej opozycyjnej partii [Partii Wolności w Holandii] i w wielu innych miejscach też takie ruchy nie uzyskiwałyby takiego poparcia".

Manipulacja: Z wyjątkiem Viktora Orbana (któremu zwycięstwo zapewniają m.in. podporządkowane władzy media i zmieniona ordynacja wyborcza) wszyscy wymienieni przez Schreibera politycy przegrali wybory - niektórzy, jak Marine Le Pen we Francji, bardzo wyraźnie (dostała tylko 33 proc. głosów w drugiej turze wyborów). Większość Europejczyków nie podziela więc poglądów polityków, których wymienia Schreiber. Znacznie mniejsza jest liczba zwolenników antyuchodźczej retoryki i polityki w krajach Unii Europejskiej.

Schreiber mówi dalej, że w Marsylii jest 50 proc. Muzułmanów.

Fałsz. Dokładne dane nie są dostępne, ale szacunki z 2011 roku mówią o 30-40 proc.

Schreiber dodaje, że w Marsylii istnieją strefy "no-go", w których panuje szariat, i do których policja boi się wchodzić.

Fałsz. To całkowita nieprawda. W 2015 roku za powtarzanie tego kłamstwa musiała przepraszać amerykańska konserwatywna stacja telewizyjna Fox News. Nie przeszkadza to powtarzać je naszym politykom - np. ministrowi MSWiA Mariuszowi Błaszczakowi. O tych fantazjach pisaliśmy szczegółowo i wielokrotnie.

Schreiber dochodzi następnie do kwestii asymilacji i płodności imigrantów:

Fałsz. Płodność spada bardzo wyraźnie w krajach, z których wyruszają imigranci. Wśród tych, którzy mieszkają na Zachodzie, płodność bardzo szybko dorównuje do poziomu płodności wśród obywateli urodzonyvh na miejscu (wśród Turków mieszkających w Niemczech jest nawet niższa).

Idea, że 7 tys. uchodźców "za dwa pokolenia" zmieni się w 250 tys. muzułmanów w Polsce, to całkowita fantazja posła Schreibera. W Wielkiej Brytanii imigrantki-Polki czy Litwinki, nawiasem mówiąc, rodzą średnio więcej dzieci niż Nigeryjki i Somalijki (według "the Economist").

Opinia o asymilacji jest niemożliwa do oceny, ponieważ nie wiadomo, co poseł Schreiber przez asymilację rozumie. Imigranci pracują, płacą podatki, głosują w wyborach. Popularność radykalnego islamu wśród części potomków imigrantów jest często wiązana przez socjologów z powszechną dyskryminacją na rynku pracy, wysokim bezrobociem i brakiem perspektyw życiowych (ale nie tylko, bowiem niektórzy zamachowcy pochodzą z rodzin z klasy średniej).

Schreiber mówi, że we Francji "pan Hollande wygrał z Nicolasem Sarkozym [w 2012] właśnie dzięki głosom muzułmanów".

To możliwe, ale wcale nie jest pewne. Szczegółową analizę przeprowadził analityk z think tanku Brookings Institution w 2016 roku. Można ją znaleźć tutaj. W skrócie: bardzo niewielu muzułmanów we Francji głosuje, a ci, którzy to robią, głosują głównie na lewicę.

Ich priorytety wyborcze są zgodne z priorytetami większości francuskiego elektoratu. Według tej analizy w 2012 roku na 36 mln głosów oddanych w wyborach - 1,3 mln (3,6 proc.) oddali francuscy muzułmanie. Jeśli ponad 80 proc. - jak zakłada autor - oddało głosy na Hollande'a, to mogły one przeważyć szalę (przewaga Hollande'a nad Sarkozym w drugiej turze wyniosła 3,1 proc.). Nie ma w tym jednak nic pewnego - to tylko spekulacja, ponieważ - uwaga! - muzułmanie nie głosują jako blok (inaczej, niż sugeruje poseł Schreiber).

Muzułmanie głosowali na Hollande'a - o czym poseł zapomniał powiedzieć - w znacznej mierze dlatego, że obiecywał walczyć z rasizmem, dyskryminacją i islamofobią.

Pięć manipulacji i nieprawd oraz jedno mocno wątpliwe twierdzenie: poseł Schreiber nie dorównał posłowi Tomaszowi Porębie, któremu udało się zmieścić sześć bzdur w jednej wypowiedzi.

W OKO.press mamy wrażenie, że Schreiber nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i rywalizacja na tym polu pomiędzy oboma posłami będzie ostra oraz pełna emocji.

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze