Na sobotniej konwencji PiS zaprezentowało program na wybory europejskie. Wśród 12 punktów znalazły się „Europa Wartości” (chrześcijańskich) i „Europa Rodziny”, w której rodzice mogą wychowywać swoje dzieci. Ani jedna, ani druga nie jest dziś zagrożona. Pozostałe obietnice albo już są realizowane przez UE, albo są bez pokrycia sądząc po obecnej polityce PiS
Europejska Deklaracja Wyborcza, którą w sobotę 9 marca 2019 podpisały jedynki z list PiS do PE, zawiera 12 punktów. Jak pokreślił Tomasz Poręba, europoseł i szef sztabu wyborczego, mają one symbolizować „12 gwiazd na fladze Unii Europejskiej, maryjnych gwiazd”.
Chrześcijańskie konotacje flagi UE są wysoce dyskusyjne, a „maryjnej” interpretacji zaprzeczał sam autor jej projektu. Nie przeszkodziło to jednak politykom Prawa i Sprawiedliwości poświęcić większej części sobotniej konwencji dwóm pierwszym punktom deklaracji: Europie Wartości i Europie Rodziny.
PiS jest przekonany, że to właśnie straszenie „upadkiem cywilizacji” i „seksualizacją dzieci” jest dla partii najlepszym paliwem wyborczym. Bo pozwala wyraźnie odróżnić się od opozycji, która z równym zacięciem chce walczyć w Unii o polskie interesy i zdobyła już w Brukseli większą wiarygodność.
PiS nie ukrywa zresztą, że wybory europejskie traktuje jako rozbieg przed wyborami parlamentarnymi w październiku.
„Dwa tygodnie temu mówiłem, że te wybory w dwóch turach – do PE i parlamentu polskiego – to w gruncie rzeczy jedne wybory, a stawką tych wyborów jest przyszłość Polaków, przyszłość Polski. Mówiłem również i to powtórzę, że jeżeli wygrają nasi przeciwnicy, to nie będzie tak, jak było, ale będzie gorzej, jak było” – podsumował strategię swojej partii prezes Jarosław Kaczyński.
Pozostałe propozycje PiS albo są już wdrażane w ramach istniejących programów UE (np. wspólny rynek), albo są niewiarygodne, bo rządowi brakuje sukcesów na poziomie krajowym (np. bezpieczeństwo energetyczne). O planie budowania „Europy Ojczyzn” wraz z eurosceptykami pokroju włoskiej Ligi Matteo Salviniego podczas sobotniej konferencji nie usłyszeliśmy nic.
„Będziemy działać na rzecz powrotu Unii Europejskiej do wartości, które głosili jej Twórcy i które miały stać się jej fundamentem” – obiecywali politycy PiS.
Chodzi oczywiście o „wartości chrześcijańskie”, które partia Kaczyńskiego uparcie chce narzucać całej Polsce, a także pozostałym członkom UE. Przeciwstawiając je zsekularyzowanej, pozbawionej skrupułów homo-Europie, która dla tych wartości ma stanowić śmiertelne zagrożenie.
„Mam przeczucie, że gra toczy się o wielką stawkę [...] kto będzie sprawował władzę, w oparciu o jakie wartości, o jakie podstawy – o wartości chrześcijańskie i czy inne podstawy aksjologiczne” – mówił w sobotę Tomasz Poręba.
Nie ulega wątpliwości, że ojcowie zjednoczonej Europy – m.in. Robert Schuman czy Alcide De Gasperi – byli chrześcijanami. Ich projekt miał być jednak przede wszystkim pragmatycznym zabezpieczeniem przed powtórką z dramatu dwóch wojen światowych. To dlatego początkowo zdecydowano się uwspólnić produkcję węgla i stali – kluczowych w przemyśle wojskowym.
Przy budowie wspólnoty europejskiej przyświecały im oczywiście szczytne idee – w swej naturze były tyle chrześcijańskie, co uniwersalne.
To m.in. pokój, pojednanie między narodami, współpraca, wzajemny szacunek i poszanowanie praw jednostki. Te same, które do dziś znajdują odzwierciedlenie w unijnych traktatach.
Unia Europejska nie jest w swojej naturze antyreligijna, nie ma też na celu sekularyzowanie nikogo na siłę. Nie jest natomiast projektem, w którym znajdzie się miejsce na postawy, które lansuje dziś Prawo i Sprawiedliwość: narzucanie innym swojej wiary i moralności oraz wykluczanie ze wspólnoty społecznej osób, które należą do mniejszości.
„Obronimy prawo rodziców do wychowywania dzieci” – zarzekali się w podrzeszowskiej Jasionce prezes i premier.
Obrona tradycyjnej rodziny była motywem przewodnim sobotniej konwencji. Jest częścią szerszej strategii PiS, w której obóz rządzący skupia się na atakowaniu osób LGBT+. O tym, że Prawo i Sprawiedliwość w 2019 roku zamieniło straszenie uchodźcami na straszenie „homopropagandą wymierzoną w dzieci” pisaliśmy ostatnio w OKO.press.
„Będziemy mówili »nie« atakowi na dzieci” – zaznaczył Jarosław Kaczyński. „Polscy rodzice mają prawo do wychowywania własnych dzieci. To jest podstawowa funkcja rodziny i musimy jej bronić. Nie damy się zastraszyć różnego rodzaju kampaniami. Będziemy bronić polskiej rodziny także w tych wyborach” – oświadczył lider PiS.
Trudno powiedzieć, jak obrona prawa rodziców do wychowywania dzieci ma się do majowych eurowyborów. Unia Europejska nie planuje i nigdy nie planowała rodzicom tego prawa zabierać. Nie było też ze strony UE żadnych zakusów na tradycyjną „polską rodzinę”.
PiS manipuluje, przeskakując pomiędzy tematami z kampanii parlamentarnej i europejskiej. Obrona polskiej rodziny to próba zdyskredytowania opozycji, w oparciu o rzekomy „skandal” z Deklaracją LGBT+, którą podpisał w Warszawie prezydent Rafał Trzaskowski.
W pozostałych 10 punktach, jak przyznaje Tomasz Poręba, plan PiS „jest spójny z polityką rozwoju UE, polityką zrównoważonego rozwoju Unii”. Unia Europejska od dawna realizuje bowiem sporą część obietnic zawartych w Europejskiej Deklaracji Wyborczej PiS.
Polskie firmy już dziś mają wszelkie prawa do korzystania z dobrodziejstw „europejskiego wolnego wspólnego rynku” opartego na czterech swobodach – przepływu towarów, kapitału, usług i osób. Mogą bez przeszkód konkurować ze swoimi zachodnioeuropejskimi odpowiednikami. Usuwanie kolejnych barier dla jednolitego rynku jest jednym z podstawowych celów, jakie UE stawia sobie w najbliższych latach.
UE postawiła już też także na „bezpieczne zewnętrzne granice” – nowy budżet na lata 2021-2027 przewiduje potrojenie środków na ten cel. KE liczy, że za dodatkowe pieniądze będzie można zatrudnić nawet 10 tys. nowych funkcjonariuszy Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej. Czyli Fronteksu, którego siedziba znajduje się w Warszawie.
Komisja Europejska zareagowała też na skandal z podwójnymi standardami żywności i chemii sprzedawanej w UE. „Tę samą jakość produktów w całej Europie” ma zapewnić nowa dyrektywa o ochronie konsumentów, którą Parlament Europejski zajmie się w maju.
Wiele propozycji przedstawionych na sobotniej konwencji znalazło się też w Deklaracji utworzenia Koalicji Europejskiej, ogłoszonej dwa tygodnie wcześniej. To m.in. negocjowanie jak największego unijnego budżetu dla Polski, nacisk na politykę spójności, dopłaty dla rolników czy niwelowanie różnic między Polską a Zachodem Europy.
Kaczyński i Morawiecki podobnie jak opozycja chcą „Europy równych szans”, definiują ją jednak w specyficzny sposób.
„Zwyciężymy między innymi po to, żeby nikt nie mógł powiedzieć, że co wolno Francji i Niemcom, to tego nie wolno Polsce; co wolno tym dwóm państwom, Polsce też wolno” – mówił Jarosław Kaczyński.
W pozostałych sprawach politycy PiS przeczą sami sobie lub wypowiadają się niejasno.
Postulują Europę i Polskę niezależną energetycznie, ale jak na razie rząd robi niewiele w materii bezpieczeństwa energetycznego Polski. W 2018 roku padł rekord importu węgla z zagranicy, w znacznej większości z Rosji.
Chcą „sprawiedliwej polityki klimatycznej”, ale zaznaczają, że sprawiedliwa to taka, która „uwzględnia polskie interesy”. Czyli pozwoli Polsce beztrosko kontynuować obecny model energetyczny oparty na węglu. I dalej emitować do atmosfery gazy cieplarniane oraz truć Polaków smogiem.
„Sprzeciwiamy się nielegalnej imigracji” – pisze PiS w europejskiej deklaracji. Nielegalnej imigracji sprzeciwiają się w UE chyba wszyscy. Czym innym jest jednak odmowa przyjmowania uchodźców z krajów objętych wojną, wbrew zapisom międzynarodowych konwencji i na przekór unijnym partnerom.
Ciekawe jest to, o czym politycy PiS postanowili milczeć na sobotniej konwencji. Czyli o planowanych sojuszach z partiami o profilu eurosceptycznym i skrajnie prawicowym. I o projekcie budowania wraz z nimi luźnego związku „Europy Ojczyzn”.
O tym, że PiS zamierza po majowych osłabiać Europę od środka, pisaliśmy niedawno w OKO.press. W swoim przemówieniu w sobotę nawiązał do tego zdawkowo premier Morawiecki:
„Europa Ojczyzn czy Europa bez Ojczyzn? Dla mnie Europa jest bogata różnorodnością. Wnosimy wiele do Europy, jej bogactwo bierze się z wielu wartości, projektów płynących z różnych państw, także Polski. My wiele dajemy Europie” – mówił.
Opozycja między „Europą Ojczyzn” a „Europą bez Ojczyzn”, Europą różnorodną a Europą jednolitą to kolejna manipulacja premiera. Ścisła współpraca w ramach unijnych instytucji ma gwarantować Europie wysoki poziom życia i trwały pokój, jej celem nigdy nie było niwelowanie narodowej specyfiki. „Zjednoczona w różnorodności” to zresztą dewiza UE.
Wybory
Jarosław Kaczyński
Mateusz Morawiecki
Tomasz Poręba
Unia Europejska
eurowybory
wybory do Parlamentu Europejskiego 2019
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze