Dzisiejszy (13 października 2020) protest rolników rozpoczął się przy Placu Zawiszy w Warszawie, nieopodal siedziby Prawa i Sprawiedliwości. Manifestacja ma potem ruszyć pod siedzibę Ministerstwa Rolnictwa, a następnie – pod siedziby Sejmu i Senatu. To już czwarty duży protest środowisk rolniczych w odpowiedzi na przegłosowanie przez Sejm “Piątki dla Zwierząt”. Manifestacje będą odbywać się także poza stolicą, we wszystkich regionach Polski – zapowiadają organizatorzy.
Tydzień temu, w środę 7 października, protestujący rolnicy zablokowali drogi w całym kraju, utrudniając lub paraliżując ruch na niektórych odcinkach. “Będzie grubo” – zapowiadał lider AGROunii Michał Kołodziejczak.
Łącznie zorganizowano blokady na 50 drogach.
Zobacz, które drogi zablokowano
DK 66 Zambrów – Wysokie Mazowieckie
DK 61 Stawiski – Grajewo
DK 8 Suwałki – Szypliszki
DW 590 Drohiczyn – Sikwy Duże – Siemiatyczne
DK 15 Sampława
DK 8 Suchowola – Białystok
DW 677 Śniadowo – Łomża
DK 15 Nowe Miasto Lubawskie
DK 11 Budzyń
DK 11 Nowe Miasto nad Wartą – Środa Wielkopolska
DK 25 Kalisz – Ostrów Wielkopolski
DW 432 Leszno – Śrem
DK 5 Śmigieł – Głuchowo oraz w okolicy węzłów S5
DW 308 Kościan – Gostyń
DW 241 obwodnica Wągrowcy1
DW 517 Czernin – Sztum
DK 70 Skierniewice – Łowicz
DK 63 Giżycko
DW 985 Pustynia
DK 22 Człuchów – Chojnice
DK 12 Smardzew
DK 36 Krotoszyn – Kobylin
DK 32 Sulechów
DK 55
DK 20 Żukowo
DK 20 Egiertowo
DK 8 Słupsk
DK 94 Jarosław
DK 8
DK 28 Moderówka
DK 91
DK 60 Kutno – Płock
DK 19 Radzyń Podlaski – Kock
DK 72 Uniejów
DK 92 Kostrzyn – Września
DK 2 Kałuszyn – Siedlce
DK 20 Chwaszczyno
DK 22 i DK 91 Czarlin
Sieraków
DK 92
DK 15 Kowalewo Pomorskie – Brodnica
DK 51 Dobre Miasto
DK 94 Opole
DK 50 Kołbiel
DK 11 Ciasna
DK 10 Drobin – Sierpc
DK12 Kotlin – Jarocin
DK 15 Września – Gniezno
DK 94 Wieszowa
DK 72 Turek(dane podane przez portal światrolnika.info)
W proteście bierze udział kilkadziesiąt stowarzyszeń rolniczych i przedstawiciele izb handlowych zrzeszających hodowców. Głównym organizatorem protestów jest jednak AGROunia, która na swojej stronie internetowej określa się jako “oddolny ruch rolników tworzący wspólnotę konsumentów i rolników”. Jest to organizacja działająca od 2018 roku, początkowo pod szyldami Unii Warzywno-Ziemniaczanej. Jej głównym statutowym celem jest polityczna reprezentacja rolników oraz obrona polskiego kapitału przed przejęciem przez międzynarodowe korporacje.
Dlaczego rolnicy protestują
Protesty wybuchły po przegłosowaniu przez Sejm w nocy z 17 na 18 września tzw. “Piątki dla Zwierząt”.
Wśród najważniejszych – z punktu widzenia rolników – treści, jakie przewiduje nowela, znalazły się:
- Zakaz chowu lub hodowli zwierząt futerkowych, z wyjątkiem królika.
- Zakaz uboju rytualnego z udziałem ogłuszania, przy czym zakazu tego “nie stosuje się przy poddawaniu zwierząt szczególnym sposobom uboju przewidzianym przez obrządki religijne związków wyznaniowych o uregulowanej sytuacji prawnej funkcjonujących na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej na potrzeby wyłącznie ich członków”, co oznacza w praktyce koniec uboju rytualnego w przypadku zwierząt przeznaczonych na eksport.
- Brak w ustawie zapisów o odszkodowaniach dla hodowców. Jedynym punktem ustawy, który podejmuje kwestię odszkodowań są Art. 9. oraz 10. traktujące o odszkodowaniach za poniesioną szkodę dla podmiotów, które wykorzystywały dotychczas zwierzęta “do celów rozrywkowych i widowiskowych, przetrzymywanych, hodowanych i prezentowanych w cyrkach lub bazach cyrkowych”. Rekompensaty wypłacać miałby “Minister właściwy do spraw rolnictwa (…) z części budżetu państwa, której jest dysponentem”.
Za przyjęciem ustawy zagłosowało 356 posłów i posłanek, w tym zdecydowana większość posłów PiS i Koalicji Obywatelskiej, a także – jednogłośnie – klub parlamentarny Lewicy. Przeciw głosowała jednogłośnie Konfederacja, niemal cały klub PSL-Kukiz’15, wyjąwszy Pawła Kukiza i Stanisława Żuka, którzy poparli ustawę oraz Marka Biernackiego i Pawła Szramka, którzy wstrzymali się od głosu, 38 posłów PiS oraz czworo posłów KO, w tym Magdalena Łośko, która później przyznała, że opowiedziała się przeciw ustawie omyłkowo. Z dyscypliny partyjnej, obok innych członków Prawa i Sprawiedliwości, wyłamali się wszyscy członkowie stowarzyszenia “Solidarna Polska”.
Przeciw zagłosował także były już minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, z którym nie konsultowano treści ustawy. Dymisja ministra w odpowiedzi na jego postawę w odniesieniu do “piątki Kaczyńskiego” stanowi – obok niekorzystnych dla hodowców postanowień ustawy – jedną z głównych przyczyn trwających strajków. W miejsce Ardanowskiego powołano na to stanowisko Grzegorza Pudę.
„Nie będziemy w ciszy wieszać się w stodołach”
Zaczęło 23 września na Wiejskiej. Rolnicy ułożyli pod siedzibą Sejmu 356 główek kapusty symbolizujących głowy posłów, którzy poparli “piątkę”. Kapusta została później przekazana warszawskiemu ZOO.
Tydzień później, 30 września, odbyła się w stolicy legalna demonstracja z udziałem ponad 50 stowarzyszeń rolniczych. Pochód rolników rozpoczął się o godz. 10:00 na Placu Trzech Krzyży i ruszył w kierunku Sejmu oraz Pałacu Prezydenckiego.
We wtorek, 6 października, AGROunia zablokowała drzwi wejściowe Ministerstwa Rolnictwa belami słomy i odpaliła race pod resortem, prezentując tam gigantyczny transparent z napisem: “Puda? Nie znamy. Wieś ma już swojego ministra rolnictwa”. Michał Kołodziejczak podkreślał, że słoma to metafora obrazująca klasę, z jaką Kaczyński potraktował Ardanowskiego. Odgrażał się, że nazajutrz na ulicach polski pojawi się nie tylko słoma, ale też i gnój. (I rzeczywiście – następnego dnia na polskie drogi wyjechały masowo pojazdy rolnicze, wiozące transparenty z hasłami: “Zwierzęta przed ludźmi”, “Piątka Kaczora rolnictwo zaora”, “PiS dobija rytualnie polską wieś”, “Nie będziemy w ciszy wieszać się w stodołach”, “Precz z Kaczorem dyktatorem”. W kilku miastach do biur poselskich członków PiS wjechały taczki z gnojem. Obornik zawędrował między innymi do biura Antoniego Macierewicza w Piotrkowie Trybunalskim).
“To protest przeciwko powołaniu ministra rolnictwa, który przyszedł wyłącznie po to, żeby to rolnictwo zniszczyć. Nie mamy co do tego żadnych wątpliwości” – mówił Kołodziejczak obecnym na wtorkowej manifestacji pod resortem dziennikarzom. „Nie będzie zgody na tworzenie polityki przeciwko rolnikom, która wiąże się z zamknięciem największych branż w Polsce, czyli naszej hodowli. Wiemy, że to nie ułamek, to nie wycinek, ale początek polityki przeciwko utrzymaniu i rozwojowi rolnictwa w Polsce. Ministra Ardanowskiego zapamiętamy po tym jak skończył. Potrafił jasno opowiedzieć się przeciwko dyscyplinie partyjnej”.
Kołodziejczak apelował też do senatorów o odrzucenie ustawy. „Ta ustawa dotknie ok. 350 tys. gospodarstw zajmujących się hodowlą bydła. Dotknie również kilkudziesięciu tysięcy gospodarstw zajmujących się hodowlą drobiu oraz kilkuset zakładów mięsnych, których wprowadzenie tych przepisów mocno dotknie. Są zakłady, które z dnia na dzień będą musiały zostać zamknięte ze względu na to, że zajmują się wyłącznie ubojem na cele religijne. Nie ma zgody na niszczenie polskiego rolnictwa”.
PiS przekonuje, że o żadnym niszczeniu nie ma mowy. Z danych przedstawionych przez Janusza Wojciechowskiego, europejskiego komisarza ds. Rolnictwa (PiS), wynika, że aż 91 proc. polskiego eksportu mięsnego trafia do krajów UE. Jeśli chodzi o kraje pozaeuropejskie większości jest to mięso wywożone do Izraela (4 proc. całego eksportu), kraje muzułmańskie są na dalszych miejscach. Ustawa miałaby więc pozbawiać polskich rolników 1/20 rynku eksportowego. Komisarz określił na Twitterze udział mięsa z uboju rytualnego w polskim eksporcie jako “marginalny”.
Produkcja mięsa w Polsce bazuje na eksporcie. Na rynki zagraniczne trafia prawie 85 proc. wyprodukowanej w Polsce wołowiny oraz mniej więcej połowa mięsa drobiowego. Zgodnie z danymi Eurostatu, Polska jest największym producentem mięsa drobiowego w Unii Europejskiej oraz jednym z unijnych potentatów w produkcji wołowiny.
Rolniczy koronakryzys
W 2020 roku branża mięsna ucierpiała znacznie z powodu pandemii. Zamknięcie sektora hotelarsko-restauracyjnego, który jest w Polsce odbiorcą 35 proc. produkcji drobiu, i wprowadzenie międzynarodowych ograniczeń transportowych doprowadziły do spadku cen drobiu. Biuro Analiz i Strategii Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa opublikowało raport, z którego wynika, że obostrzenia w związku z zapobieganiem rozprzestrzeniania się koronawirusa spowodowały także znaczny spadek cen mięsa wołowego.
Jak informuje Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa: “W kwietniu 2020 roku (dane GUS) krajowi dostawcy za bydło ogółem (bez cieląt) przeciętnie uzyskiwali 6,12 zł/kg. Był to poziom cen o 2 proc. niższy niż w marcu br. oraz o 6 proc. niższy niż przed rokiem. Cena młodego bydła średnio wyniosła 6,22 zł/kg i była o 1,5 proc. niższa niż w poprzednim miesiącu oraz o 5 proc. niższa niż przed rokiem. W zależności od regionu ceny żywca wołowego w Polsce kształtowały się od 5,35 zł/kg w woj. pomorskim i 5,51 zł/kg w woj. podkarpackim, do 7,13 zł/kg w woj. lubelskim i 6,49 zł/kg w woj. mazowieckim. Bydło rzeźne, w odniesieniu do marca br., potaniało w czternastu województwach, najbardziej w woj. lubuskim (o 9,1 proc.) i kujawsko-pomorskim (o 7,9 proc.). Wzrost cen odnotowano jedynie w woj. lubelskim (o 9,7 proc.) i mazowieckim (o 1,3 proc.)”
W tym samym czasie wystąpiły także trudności w transporcie międzynarodowym na tle obostrzeń sanitarnych, które także przyczyniły się do spadku cen skupu.
“Na początku 2020 roku odnotowano pogorszenie wyników w eksporcie drobiu z Polski, które spowodowane było dwoma czynnikami. Największy wpływ na zmniejszenie wolumenu wywozu drobiu miało zamknięcie dla krajowych eksporterów części pozaunijnych rynków zbytu z powodu wykrycia ognisk grypy ptaków na niektórych obszarach Polski. Ponadto czynnikiem oddziaływującym negatywnie na poziom eksportu były ograniczenia logistyczne w handlu międzynarodowym spowodowane pandemią COVID-19. W okresie styczeń-kwiecień br. z Polski wyeksportowano blisko 549 tys. ton drobiu (w ekwiwalencie tuszek), o 7 proc. mniej niż przed rokiem. Wartość wyeksportowanych w tym okresie produktów drobiowych wyniosła 943 mln EUR (blisko 4,1 mld zł) i była o 5 proc. mniejsza niż przed rokiem. Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w odniesieniu do analogicznego okresu ubiegłego roku eksport drobiu na rynek UE obniżył się o 3 proc., do 432 tys. ton, a sprzedaż do krajów pozaunijnych – o 19 proc., do 117 tys. ton”.
Stowarzyszenia rolnicze obawiają się, że piątka Kaczyńskiego doprowadzi do pogłębienia kryzysu w branży mięsnej.
Kołodziejczak: Łatwo dehumanizować rolników
Michał Kołodziejczak mówi nam, że czuje się zawiedziony nie tylko sposobem procedowania ustawy w Sejmie, który przedstawiał sobą najgorsze praktyki partii rządzącej, ale także kompletnym ignorowaniem przez polityków strony społecznej ustawy, zwłaszcza postawą PiS oraz Lewicy, które mają w swój wizerunek wpisany solidaryzm.
„Okazuje się, że kiedy treść ustawy komuś odpowiada, nikogo nie obchodzi już to, że jest ona autorytarnie pisana na kolanie, bez myślenia o konsekwencjach społecznych, że nie było w ogóle konsultacji z rolnikami, że z prac nad treścią ustawy był wyłączony sam Minister Rolnictwa, że głosowanie odbywa się w środku nocy” – mówi lider AGROunii. „Sposób procedowania to przecież pierwszy powód, dla którego opozycja powinna zagłosować przeciw, bo przedstawiał sobą wszystko to, co najgorsze i najbrudniejsze w rządach PiS: bezczelność i kompletne nieliczenie się z ludźmi na drodze do osiągania celów politycznych. Łatwo oczywiście dehumanizować rolników i nazywać ich psychopatycznymi barbarzyńcami, którzy chcą zarabiać na cierpieniu – jest to na rękę rządowi. Ale czy ktokolwiek – z lewicą sejmową na czele – pochylił się nad społeczną stroną tej ustawy? Nad tragediami ludzi, którym jeszcze pół roku temu banki poświadczały milionowe kredyty na 15 czy 20 lat i którzy teraz dowiadują się, że vacatio legis dla zamknięcia ich biznesów wynosi tylko rok, a państwo nie oferuje im żadnej pomocy ani rekompensaty w tej sytuacji?”.
Zakaz eksportu mięsa z uboju rytualnego oraz prowadzenia ferm futrzarskich ma zacząć obowiązywać po 12 miesiącach od ogłoszenia nowelizacji w Dzienniku Ustaw. PiS przebąkuje, że dla rolników przewidziane są rekompensaty, jednak nie podano, jak dotąd, żadnych konkretów. 12 października Kancelaria Premiera zapowiedziała trzy zmiany w ustawie o ochronie zwierząt: (1) vacatio legis miałoby zostać wydłużone do stycznia 2022 roku, (2) rząd planuje wycofać się z zakazu uboju rytualnego drobiu, choć trudno uznać, że powoduje on mniej cierpienia niż ubój krów (3) przewidziane są odszkodowania “dla tych hodowców i rolników, którzy nie zdołają przestawić się na inny rodzaj produkcji”. Trzeci punkt dotyczyć ma głównie ferm futerkowych. Nie wiadomo, w jakim stopniu i czy w ogóle odszkodowania obejmą hodowców bydła.
Główna obawa: spadek cen
Rolnicy skarżą się na przeciągającą się w czasie niepewność. Strat z tytułu wprowadzenia ustawy boją się nie tylko rolnicy zajmujący się produkcją mięsa z uboju rytualnego lub właściciele ferm futrzarskich, ale wszyscy hodowcy drobiu i bydła wołowego, którzy spodziewają się spadku cen żywca rzędu 10 proc. w związku ze zmniejszonym popytem.
Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, tłumaczył na konferencji 12 września, że źle skonstruowana ustawa może pociągnąć za sobą falę odszkodowań, a krótkie vacatio legis stoi jego zdaniem w sprzeczności z zasadami rządów prawa.
„Niezależnie od tego, co myślę, to jest coś o co muszę się upominać, bo to są konkretne zasady związane z zasadą demokratycznego państwa prawnego, które powinno być w takiej sytuacji respektowane” – mówił RPO. „Brak odpowiedniego vacatio legis powoduje, że przepisy stają się nieefektywne, bądź też powodują potężną odpowiedzialność odszkodowawczą Skarbu Państwa”.
Bodnar podkreślał też, że nieproporcjonalne do realnych możliwości rolników wymagania w zakresie zamykania lub zmiany typu działalności mogą okazać się niezgodne z Konstytucją.
Podobna sytuacja miała miejsce w 2013 roku, kiedy szereg podmiotów zajmujących się ubojem i hodowlą bydła i drobiu wystosowało zbiorowe pozwy odszkodowawcze. Grupowe postępowanie w sprawie odszkodowania zainicjował między innymi Związek Polskie Mięso. Do pozwu zbiorowego przyłączyło się wtedy ok. 80 rzeźni.
„Cały czas odbieram telefony od przerażonych ludzi, którzy zapowiadają, że się powieszą, jeśli ustawa wejdzie w życie. Nie chodzi tylko o ubój rytualny, ale o cały rynek mięsny. Jeżeli myślimy, że likwidacja eksportu zwierząt zabijanych w sposób religijny nie zaburzy nam eksportu, to cofnijmy się do 2013 roku, kiedy po raz pierwszy wprowadzono w Polsce zakaz uboju rytualnego. Spowodowało to nagły spadek ceny, bo mięsa było po prostu za dużo, a hodowla bydła mięsnego stała się w Polsce nieopłacalna. Zakaz został później wycofany przez Trybunał Konstytucyjny, ale sytuacja rynkowa długo wracała do normy” – opowiada Kołodziejczak.
„Jeżeli skasujemy ubój rytualny, będziemy sprzedawać bydło nie za 10 zł za kilogram, tylko za 5 zł czy za 4 zł, i po prostu będzie tego zbyt dużo w kraju. A dlaczego będzie zbyt dużo? Bo ludzie poczynili takie inwestycje, gdzie w biznesplanach i we wnioskach o dofinansowania z UE zobowiązali się, że przez kilka albo kilkanaście lat będą się tym właśnie zajmować. Każdy rolnik, który bierze dofinansowanie z UE, musi sporządzić biznesplan, z którego rozlicza się w każdym roku, plany robione są na minimum 5 lat, i w tym czasie nie można zmieniać profilu działalności. Czy ktoś w ogóle wziął to pod uwagę? I wreszcie – czy naprawdę musimy zamykać całe branże w czasie pandemii, kiedy rolnictwo i tak jest poważnie dotknięte skutkami lockdownu?”.
Zakaz uboju rytualnego funkcjonował w Polsce od 1 stycznia 2013 roku do 10 grudnia 2014 roku, gdy został uchylony przez Trybunał Konstytucyjny.
Dane GUS wskazują na spadek ceny bydła nawet o 13 proc., a drobiu o 11 proc. w tamtym okresie. Czy był on spowodowany wyłącznie zakazem uboju rytualnego? Nie sposób dziś jednoznacznie stwierdzić. Ale mniej więcej takich spadków obawiają się dziś rolnicy po ponownym wprowadzeniu zakazu.
Zobacz, jak wyglądały ceny skupu żywca w latach 2012-2014
Z comiesięcznych raportów GUS “Ceny produktów rolnych” wynika, że ceny skupu żywca rzeźnego uległy obniżeniu po wprowadzeniu zakazu:
Miesiąc Cena 1kg bydła (bez cieląt) Cena 1kg trzody chlewnej Cena 1kg drobiu Sierpień 2012 6,61 5,69 4,46 Grudzień 2012 6,58 5,36 4,06 Marzec 2013 6,37 5,36 4,26 Lipiec 2013 6,05 5,80 4,58 Październik 2013 6,11 5,73 4,27 Luty 2014 6,12 4,60 4,07 Maj 2014 6,05 5,02 3,97 Grudzień 2014* 5,75 4,16 3,99
Zakaz? Tak, ale całej Unii
O tym, co przeżywają zwierzęta poddawane ubojowi rytualnemu mówił OKO.press zoopsycholog prof. Wojciech Pisula z Instytutu Psychologii Polskiej Akademii Nauk. Wbrew temu, co często twierdzą przeciwnicy zakazu, badania dowodzą, że cierpienie zwierząt podczas uboju jest dłuższe i znacznie bardziej dotkliwe niż podczas uboju z ogłuszeniem.
„Podnoszenie argumentu z cierpienia zwierząt to zwykła hipokryzja” – twierdzi Kołodziejczak. „Kiedy zakażemy uboju rytualnego w Polsce, zwierzęta będą wyjeżdżały od nas żywe i będą transportowane tam, gdzie ubój jest legalny. Wiele z nich tego nie przeżywa, śmiertelność w transporcie wynosi 20 proc., zwierzęta jadą często tysiące kilometrów bez wody, są przerażone, przewracają się, dojeżdżają na miejsce z połamanymi kończynami, kręgosłupami. Czy tego dla nich chcemy? Czy nie jest to gorszy los niż zabicie w Polsce zwierzęcia w sposób humanitarny, które z Polski wyjedzie już mięso, bez dodatkowych męczarni?”.
Kołodziejczak mówi, że inaczej patrzyłby na zakaz uboju rytualnego, gdyby obejmował on wszystkie kraje członkowskie i aspirujące do członkostwa, tak „żeby skutki gospodarcze nie osłabiały tylko jednego państwa”.
Wg portalu Konkret24.pl aktualnie na ubój rytualny przyzwala zdecydowana większość europejskich państw. Wśród 33 krajów, które zezwalają na ubój rytualny, w tym ubój bez ogłuszenia na potrzeby grup wyznaniowych, są: Wielka Brytania, Irlandia, Hiszpania, Portugalia, Francja, Włochy, Holandia, Niemcy, Luksemburg, Czechy, Węgry, Słowacja, Chorwacja, Serbia, Bośnia i Hercegowina, Macedonia, Albania, Bułgaria, Rumunia, Mołdawia, Ukraina, Białoruś, Litwa, Rosja, Turcja i oczywiście Polska. W czterech krajach, tj. w Grecji, Austrii, Łotwie i Estonii, wymaga się w każdym przypadku ogłuszenia zaraz po wykonaniu cięcia. Siedem krajów – Szwecja, Norwegia, Dania, Islandia, Belgia, Szwajcaria, Słowenia i Lichtenstein – bezwzględnie nakazuje ogłuszenie zwierzęcia jeszcze przed cięciem, przy czym w Szwajcarii i Liechtensteinie wyłącza się z tego nakazu drób. Finlandia zezwala na ubój rytualny, ale wymaga sedacji w momencie uboju.
Portal prawo.pl donosi, że 10 września 2020 roku – na cztery dni przed wpłynięciem projektu PiS do Sejmu – rzecznik generalny TSUE Gerard Hogan wnioskował o to, żeby flamandzkie przepisy zakazujące uboju rytualnego bez ogłuszenia uznać za niedozwolone w świetle prawa całej Unii jako nierespektujące wolności wyznania.
Produkcja mięsa z uboju rytualnego na eksport jest dozwolona prawie we wszystkich europejskich krajach. Zakaz eksportowania takiego produktu funkcjonuje tylko w Holandii, Estonii i w Niemczech. Jeśli Senat nie odrzuci “piątki Kaczyńskiego”, do grona tych państw dołączy także Polska.
Polacy za „piątką”, na wsi też
Ustawa jest dziś procedowana w Senacie. Protestująca dziś w Warszawie AGROunia apeluje do senatorów o odrzucenie ustawy w całości w imię interesu polskiego rolnictwa. Senat zapowiada kilkadziesiąt poprawek do noweli. Jerzy Chróścikowski, przewodniczący senackiej Komisji ds. Rolnictwa i Rozwoju Wsi, senator z ramienia PiS, ocenia jednak, że wniosek o odrzucenie ustawy w całości jest mało prawdopodobny. Czy rzeczywiście? Wygląda na to, że część senatorów PiS takiego scenariusza jednak chce – za odrzuceniem wspomnianych wyżej poprawek Morawieckiego i Pudy głosowało wczoraj 5 senatorów PiS, a dwóch wstrzymało się od głosu.
PiS wygrał ostatnie wybory parlamentarne w dużej mierze dzięki głosom rolników. Głosowało na nich prawie 70 proc. przedstawicieli tej grupy zawodowej.
Z sondażu przeprowadzonego przez United Surveys dla RMF FM i „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że 71,4 proc. respondentów popiera „Piątkę dla Zwierząt”. Za przyjęciem ustawy futerkowej opowiadają się także mieszkańcy wsi. 61 proc. z nich wyraziło aprobatę dla tego posunięcia.
Szwecja, Norwegia, Dania, Islandia, Belgia, Szwajcaria, Słowenia i Lichtenstein –Czyli kraje w których produkcja wołowiny czy drobiu jest marginalna, żaden kraj w którym ta branża ma jakiekolwiek znaczenie gospodarcze się nie zdecydował na zakazy.
Wojciechowski ośmieszył się kompletną nieznajomością rynku wołowiny ale chyba także rynku rolnego w szerszym rozumieniu, tak rażący brak kmpetencji o człowieka na tym stanowisku jest szokujący! Natychmiast do dymisji!. Dla tego idioty mięso to mięso, ale każdy kto kiedykolwiek próbował ugotować obiad wie że mięso dzieli się na różne rodzaje i gatunki tak jak tusza zwierzecia dzieli się na różne elementy. Każdy element ma swój rynek i tak się składa że rynek koszer płaci drogo za elementy które na naszym rynku są uznawane za gorsze. Sprzedając drogo to co w europie jest wręcz odpadem można mieć konkurencyjna cenę na resztę elementów. Marże w przemyśle mięsnym sa niskie i odcięcie niektórym (polskim) zakładom dostępu do tych rynków prowadzi do ich upadku. Co z tego że to jest iles tam % produkcji jak to jest kluczowe dla funkcjonowania zakładu.
Jak zakazujemy uboju rytualnego to poziomie UE, a tak to te zakazy sa jedynie narzedrziem do pozbycia sie konkurencji a nie dla poprawy warunków uboju.
Wzruszyło mnie oburzenie rolników trybem wprowadzania ustawy 🙂 Dziwne, że zareagowali dopiero wtedy, kiedy w ten skandaliczny sposób wprowadza się to, co ich dotyczy.
Każdy widzi jedynie czubek swego nosa. Brak solidarności. I w to graj rządzącym.
Do dotyczy każdego, bo odżywianie energią kosmosu dopiero raczkuje i póki co jedynym sposobem na przeżycie jest spożycie tego co wyprodukuja rolnicy.
Poza mięsem a energią z kosmosu jest jeszcze pokarm roślinny, który też produkują rolnicy 🙂 (i zawsze będą) . Odchodzenie od mięsa (oczywiście nie robione tak chaotycznie i po amatorsku jak to ma miejsce z obecną ustawą) jest długofalowo nieuniknione, ze względów jeśli nie stricte etycznych to ekologicznych, ale to tak nawiasem bo nie o to tu teraz chodzi. Mnie jeden taki szczegół interesuje: "Siedem krajów – Szwecja, Norwegia, Dania, Islandia, Belgia, Szwajcaria, Słowenia i Lichtenstein – bezwzględnie nakazuje ogłuszenie zwierzęcia jeszcze przed cięciem". Czy wprowadzenie tego u nas nie byłoby jakimś względnym (i realnym) kompromisem między etyką a ekonomią? Pytam tylko bo nie znam się na takich detalach "technicznych" (może na szczęście…)
Że jak że bez mięsa??? Co jak co ale palić węgiel i bić świnie będzie się w Polsce nawet jak nam palmy wyrosną. A co tam , niech rosną, będzie na paszę dla świń i na napoje orzeźwiające dla górników. Niewiem dlaczego miałbym się litować nad ludźmi dla których ich osobiste wygody są ważniejsze niż cierpienie innych żywych istot, a nawet niż własne życie. Jak można powyżej przeczytać szantażują że się będą wieszać. Trzeba być naprawdę bezwartościowym człowiekiem żeby się wieszać z powodu kilkunasto procentowego spadku ceny oferowanych przez siebie jak to ktoś tutaj "finezyjnie" nazwał – ELEMENTÓW
Swięta racja! Po co palić węgiel lepiej sprowadzać gotową stal z Chin albo z Indii. Przecież wszyscy wiemy że tam piece na fotowoltaikę chodzą.
I po co od razu ta ironia? Nie chodzą ale kiedyś będą. Chiny zakładają zeroemisyjność do bodaj 2060 roku, długa droga ale jednak. Prymitywne upieranie się przy status quo naszego świata bo tak rzekomo wygodniej (na krótką metę) jest marne i intelektualnie i moralnie, niestety.
A na konkretne zadane wcześniej pytanie (do, jak mi się wydawało, eksperta w temacie) odpowiedzi nie dostałem…
Rolnik-katolik PiS-owski nie zechce za sąsiada Araba lub Żyda, ani też meczetu lub synagogi na polskiej ziemi, ale arabskie lub żydowskie dolary za mięso mu nie śmierdzą. Chłop żywemu nie przepuści.
Większej bzdury nie słyszałem. Ani arab ani żyd nie przyjeżdża żeby zostać sąsiadem rolnika :-).
Poprawiłem na "arabskie lub żydowskie dolary" – dla jasności.
Chyba bardziej chodziło o ewentualnych uchodźców…
Nie przyjeżdża bo nie może. Kto by się pchał do raju który odmówił przyjęcia uchodźców ze względu na ich wiarę. A tak całkiem poważnie to jakie to ma za znaczenie że nie przyjeżdża? Niechęć może być zdalna a przy odpowiedniej "pielęgnacji" może przeradzać się w nienawiść. To że nie przyjeżdża nie przeszkadza niektórym politykom w straszeniu najazdem Muzułmanów o Żydach nawet nie wspomnę. Statystyczny Kowalski boi się inności a politycy zyskują głosy Kowalskich za wyrażanie niechęci do obcych i deklarowanie chęci "obrony" Kowalskiego i jego nietykalnych świętych wartości przed wyimaginowanym wrogiem. Wszyscy wiedzą że w Polsce nie lubi się Żydów, Muzułmanów osób Homoseksualnych i ogólnie każdego kto nie jest "prawdziwym Polakiem". Tacy chyba jesteśmy w większości bo to jest obecnie najgłośniejszy przekaz wydostający się za granice Polski. Bardziej mi się podobało gdy obok słowa POLAND pisano Dynamic country , educated nation, vibrant economy. Lepiej mi to pasowało niż: Diplomats from 50 countries call for end to discrimination. Zbieżność nazwisk przypadkowa normalnych Kowalskich najmocniej przepraszam
Ze względu na globalne ocieplenie i ślad węglowy hodowli bydła należałoby zacząć ograniczać konsumpcję wołowiny. Np. obciążyć producentów kosztami węglowymi, tak jak energetykę i doprowadzić by wołowina była bardzo droga w konsumpcji. Powinna być rarytasem. Dotyczy to też nabiału z mleka krowiego.
Obecnie skutki ocieplenia rozłożone są na całe społeczeństwo – rolnicy wprawdzie ponoszą straty z powodu np. suszy, ale te są rekompensowane z pracy reszty ludzi. Sprawa dotyczy w znacznie mniejszym stopniu wieprzowiny (1/4 szkodliwości) i drobiu (1/10).
Co do uboju religijnego – jak już musimy zabijać dla jedzenia to róbmy to tak by zwierzęta cierpiały jak naj mniej. Zabijanie ich ze szczególnym okrucieństwem z powodu zabobonów i chciwości jest głęboko nieetyczne. Można znaleźć obejścia problemu jak to zrobiono w niektórych państwach. Ostatecznie ubój rytualny to wymysł ludzi – co można zmienić. Pomijam fakt, że mięso takie jest gorszej jakości ze względu na stres umierania.
Slad węglowy wołowiny???? Ja rozumię że naród głupi wszystko kupi jak mawiał klasyk ale że nawet w takie bzdury ludzie wierzą…
Od strony czysto matematycznej 2 hypotetyczne scenariusze:
1.) trawa sobie rośnie pochłania 1kilogram CO2—–> ulega rozkładowi uwalnia 1kg CO2
2.) trawa sobie rośnie pochłania 1 kg co2 , zjada ją krowa , wydala 0,5kg co2, krowę zjada człowiek wydala 0,5kg czyli razem 1kg CO2
Podsumowując produkcja wołowiny jest neutralna, nie pozostawia tego tzw śladu. Tylko idiota może widzieć tutaj jakies ślady.
Inny idiota może nie widzieć żadnych śladów, w szczególności węglowego, oglądając wołowinę. Głupio Pan żartuje, Panie Jarczewski.
Panie rolniku, a rozumiesz pan w ogóle o co chodzi z tym śladem węglowym? To już dawno nie jest kwestia krowy i trawki na łące i CO2 które sobie tam krąży w kółko bo tak mogło być w XIX wieku czy ewentualnie ciut później. Obecnie mamy pasze z odległych zakątków świata, np. Brazylii + jej transport do Europy + emisje na różnych etapach hodowli a potem produkcji mięsa + ilość wody zużywanej na produkowany kg (bije wszystko na głowę poza bodajże awokado) + zanieczyszczeń z przemysłowych farm (choć to akurat nie jest specyfiką produkcji wołowiny) – wychodzi w pełni "ekologiczne" mięso 🙂 . Niestety wielu z nas ciągle mentalnie tkwi i długo jeszcze tkwić będzie w dawno minionej epoce by takie kwestie choćby nawet zauważać.
To niewiarygodne jak w XXI wieku religia może mieć wpływ na stanowienie prawa. Jeszcze trochę, a kapłani katoliccy zechcą w ramach wolności sumienia, mieć prawnie zagwarantowany dostęp do chędożenia małoletnich.
Nie ma (jeszcze) obowiązku jedzenia mięsa. Cała ta ustawa o zwierzątkach jest szczytem hipokryzji. Każda ale to każda śmierć, czyjakolwiek nie jest humanitarna. Czy to rytualna, czy taka kiedy babcia łapie kurę na podwórku i stojąc tyłem do dzieci obcina wielkim nożem tej kurze łeb. O czym my mówimy? Moja matka odganiała wróble z płotu bo po podwórku chodziły koty. Ludzie są wszystkożerni, takoż świnie, niektóre zwierzęta są wyłącznie mięsożerne a niektóre roślinożerne. Takoż ptaki. Chyba nie ma takiego sępa, który by sie najadł słonecznikiem. Tak nas natura wyposażyła i nie ma o czym mówić. To jest wymyślanie problemów tam, gdzie ich nie ma. Nie każdy nadaje się na patologa sądowego czy do pracy w rzeźni. Czym innym jest znęcanie się nad zwierzętamia czym innym prowadzenie interesów. Chcieliście kapitalizmu to go macie. Mordowanie w jakikolwiek sposób jest niemoralne. To teraz wóz albo przewóz.
Oczywiście miało być nie jest humanitarna.
Są problemy w tym ponętnym rozstrzygnięciu (p. Mostowskiej).
np. czy obwiniający żydów o wiele zła rzeźnik – katolik może zarzynać zwierzęta rytualnie by żyd objadał się – interes kapitalistyczny ponad szczęściem wiekuistym? Jak więcej zła – to lepiej?
Inny problem: człowiek został stworzony na podobieństwo swojego boga, ten jak wiadomo katolikom mięsa nie jada (z wyjątkiem Jezusa, który upodobnił się na krótko do człowieka, po prawdzie jak się zdaje do żyda, ale to oddzielny problem dla katolika Polaka), i nie ma informacji by w niebie zajadano się mięsem. Wcześniej czy później trzeba będzie zmienić ziemskie zwyczaje i upodobnić się do własnego boga.
Jeszcze inny problem: dawno, dawno temu bóg nakazywał składać ofiary ze zwierząt, ale nakazywał człowiekowi podobnemu do zwierzęcia (tu dodatkowy problem dla kreacjonistów). Dzisiaj zarzynanie to cechy religii niższych bądź skostniałych od poczęcia. Polski rzeźnik-katolik, którego chce zagłodzić jego religijny sojusznik – Kaczyński, nie zamierza upodabniać się do swego boga, a dla zwierząt ma znak pokoju, z reguły na gardle. Podobnie zresztą jak dla niemców-katolików czy prawosławnych białorusów.
Lepiej trzymać się starych sprawdzonych interesów, i potraw, byle pod naszym znakiem. Rozgrzeszeniem niech się martwi anioł stróżujący, którego ma każdy katolik.
Itd, itp.