Dziś Trybunał ma rozstrzygnąć o konstytucyjności przepisów o wyborze prezesa i wiceprezesa z lipcowej nowelizacji ustawy o Trybunale. W kontekście tej rozprawy procedowane przez Sejm dwie kolejne ustawy o TK są groźbą oraz próbą kupienia decyzji sędziów w sprawie trybu wyboru następcy Andrzeja Rzeplińskiego.
W nowej odsłonie wojny z ustrojem Polski PiS postanowiło opisać reguły pracy Trybunału Konstytucyjnego aż trzema ustawami. Jedna ma uregulować status sędziów, druga organizację sądu konstytucyjnego oraz tryb jego orzekania, a trzecia dopiero - której PiS jeszcze nawet nie zaczęło pisać - wprowadzi tę skomplikowaną układankę w życie.
Dwie pierwsze są już procedowane w Sejmie. 30 września do laski marszałkowskiej wpłynął poselski projekt ustawy o statusie sędziów TK, a 26 października - również poselski - projekt ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. W przypadku obu projektów wnioskodawców reprezentuje poseł Stanisław Piotrowicz.
Te dwa projekty ustawy są jednak nie tylko próbą podporządkowania Trybunału władzy wykonawczej, ale również groźbą represji prawnych wobec sędziów.
Ognista debata nad projektami ustaw odbyła się w Sejmie w piątek, 4 listopada - czyli w ostatnim możliwym terminie przed zaplanowaną na poniedziałek, 7 listopada rozprawą, podczas której Trybunał Konstytucyjny ma orzec o zgodności z konstytucją tych przepisów lipcowej nowelizacji ustawy o TK, którymi PiS wywróciło do góry nogami tryb wyboru prezesa i wiceprezesa Trybunału.
To rozprawa kluczowa z punktu widzenia przyszłości i niezależności polskiego sądu konstytucyjnego, więc nic dziwnego, że PiS postanowiło - nieformalnie, ale jednoznacznie - zabrać głos przed naradą sędziów konstytucyjnych.
Trybunał - w pełnym składzie - zdecyduje, czy zgodny z konstytucją jest art. 16 ustawy z 22 lipca, który przewiduje, że prezesa i wiceprezesa Trybunału prezydent powołuje spośród trzech kandydatów przedstawionych na każde stanowisko przez Zgromadzenie Ogólne sędziów TK.
Sędziowie mogą orzec o niekonstytucyjności przepisów, czym uniemożliwią prezydentowi obsadzenie stanowiska prezesa Trybunału kandydatem wskazanym przez sędziów związanych z nową władzą, ale niepopieranym przez większość sędziów Zgromadzenia Ogólnego.
Wtedy jednak muszą liczyć się z tym, że PiS - uchwalając złożone do Sejmu ustawy - ujawni majątki ich oraz ich małżonków, radykalnie zwiększy liczbę oraz łatwość skazania w postępowaniu dyscyplinarnym, ograniczy ich prawa własności oraz prawo do zabierania publicznie głosu.
Jeśli jednak sędziowie dadzą się zastraszyć i 7 listopada Trybunał Konstytucyjny zdecyduje, że zgodne z konstytucją są przepisy umożliwiające wybór wskazanego przez PiS następcy Andrzeja Rzeplińskiego - nie będzie potrzeby uchwalania nowych przepisów, a władza osiągnie swój cel.
W złożonym we wrześniu projekcie ustawy zawarto szereg propozycji, które - pod pozorem działań antykorupcyjnych i podniesienia standardów etycznych - umożliwiają paraliż tej instytucji oraz stanowią zagrożenie dla wolności i prywatności sędziów Trybunału, które nie gwarantują ochrony żadnych innych wartości.
Po pierwsze, wprowadzono szereg zapisów dodatkowo regulujących, do jakich zachowań sędziowie Trybunału mają prawo, a do jakich nie - wprowadzony ma zostać Kodeks Etyczny sędziego TK, a sędziowie w stanie spoczynku mają podlegać takim ograniczeniom dyscyplinarnym i udziału w życiu publicznym, jak urzędujący sędziowie, pod groźbą utraty tytułu sędziego w stanie spoczynku.
Po drugie, wprowadzono nowe i zdecydowanie ułatwiono zastosowanie dotychczas obowiązujących przepisów dyscyplinarnych. Do katalogu naruszeń, pozwalającego uruchomić procedurę dyscyplinarną, dopisano "inne nieetyczne zachowania mogących podważać zaufanie do jego bezstronności lub niezawisłości", składy dyscyplinarne mają składać się z mniejszej liczby sędziów, a procedurę dyscyplinarną może uruchamiać nie tylko donoszenie przez sędziów na siebie wzajemnie, ale również Prezydent RP na wniosek Prokuratora Generalnego.
Po trzecie, ustawa wprowadza szereg przepisów o charakterze dyscyplinarnym nie wymagających postępowania dyscyplinarnego. Właściwie za każde przewinienie - przekroczenie terminu, nie złożenie odpowiednich dokumentów, niewykonanie obowiązku - sędzia karany jest utratą stanowiska, i to również w sytuacjach, w których nie ma możliwości rzetelnego wykonania tego obowiązku.
Przede wszystkim dotyczy to dalekiej ingerencji w prawa majątkowe sędziów, które są czwartą grupą nowych przepisów. Sędziowie nie tylko zobowiązani są do składania oświadczeń o majątku swoim i współmałżonka, to oświadczenia te mają być jawne, a błędy w nich skutkują utratą stanowiska. Sędziów pozbawiono możliwości czerpania dochodów z działalności gospodarczej. Pierwsza prezes Sądu Najwyższego w punktującej prawne błędy ustawy opinii do projektu nazwała ten element "wywłaszczeniem bez odszkodowania".
Po czwarte, projekt zdecydowanie rozszerza kontrolę władzy wykonawczej nad sądem konstytucyjnym - nie tylko umożliwiając jej inicjowanie postępowań dyscyplinarnych, ale również zdecydowanie usztywniając ramy postępowania sędziów
Część tych przepisów jest powtórzeniem zapisów już uznanych za niezgodne z konstytucją. Tak jest z przepisem uzależniającym datę rozpoczęcia kadencji sędziego od dnia złożenia ślubowania przed prezydentem, który - to cytat z opinii Sądu Najwyższego - "jest funkcjonalnie analogiczny do przepisu zamieszczonego w art. 90 obowiązującej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, uznanego za niezgodny z Konstytucją RP" wyrokiem z 11 sierpnia.
Nie do obrony jest pomysł stworzenia Kodeks Etycznego sędziego TK. Choć nie wiadomo, kto miałby ten dokument stworzyć, co Kodeksowi podporządkowani byliby sędziowie, którzy zgodnie z art. 190 ust 1 konstytucji "w sprawowaniu urzędu podlegają tylko Konstytucji".
Podobnie jest z przepisami dotyczącymi sędziów w stanie spoczynku, którym ustawą chce się uniemożliwić zabieranie głosu w debacie publicznej. Jednak, o ile w przypadku urzędujących sędziów uzasadnienie zakazu wypowiadania się o zgodności norm z konstytucją ma służyć ochronie prawidłowości przebiegu postępowania przed Trybunałem, to nie wiadomo, jaką wartość (poza dobrym samopoczuciem władzy, która nie lubi być krytykowana) miałoby chronić uniemożliwienie sędziom w stanie spoczynku zabieranie głosu w mediach.
Bardzo wątpliwe są ograniczenia dotyczące praw rozporządzania majątkiem (wymóg przekazania na cel społeczny zysków z działalności gospodarczej), konieczność składania zaświadczeń o zdolności do wykonywania funkcji sędziego po ukończeniu 70. roku życia, zakaz wyboru sędziego starszego niż 70. lat na stanowisko prezesa Trybunału oraz obowiązek składania - każdorazowo ujawnianych - oświadczeń majątkowych nie tylko przez sędziów TK, ale również wymaganie, aby w oświadczeniach zawarto informację o majątku i działalności gospodarczej ich małżonków.
Nonsensem jest też to, że każdorazowo karą za niedopełnienie tych obowiązków jest pozbawienie sędziego stanowiska.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze