Senat, w tym w większości członkowie PiS, wstrzymali się od głosu w sprawie zorganizowania referendum “konsultacyjnego” w sprawie zmian w konstytucji. Tym samym upadł przygotowywany od roku plan Andrzeja Dudy na wzmocnienie swojej pozycji. Wynik dowiódł, że prezydent nie ma wspierających go mediów ani zaplecza politycznego
Senat odrzucił wniosek prezydenta o przeprowadzenie referendum. 10 senatorów głosowało za, 30 przeciw, 52 wstrzymało się od głosu.
W trwającej cały dzień dyskusji nad wnioskiem o zorganizowanie referendum ws. konstytucji senatorowie PiS unikali potępiania samej idei “referendum konsultacyjnego”, a nawet ją pochwalali. Żaden nie zagłosował przeciwko, 10 zagłosowało za.
Nie przejęli się więc krytyką pomysłu na referendum i samej treści pytań. Jak pisaliśmy w OKO.press, zmiana konstytucji powinna odbywać się w innym trybie, wymagającym poparcia ⅔ posłów, a pytania prezydenta są zbyt ogólne, sugerują, że do konstytucji trzeba dopisać gwarancje już w niej zapisane (np. zwierzchność konstytucji nad prawem międzynarodowym) lub nie dające się do niej wpisać (np. program 500+).
PiS potraktował więc prezydenta litościwie. Mogli go sponiewierać, ale najwidoczniej uznano, że odrzucenie jego wniosku będzie wystarczającym upokorzeniem.
Senatorowie PiS brak poparcia dla ogłoszenia referendum tłumaczyli przede wszystkim wątpliwościami związanymi z wyznaczoną przez prezydenta datą referendum, czyli 10 i 11 listopada. “Termin jest niefortunny” - tłumaczyła rzecznika PiS Beata Mazurek.
Niefortunny, bo to dzień świętowania stulecia niepodległości Polski, a “naród ma po prostu prawo do świętowania”, jak argumentował senator Jerzy Czerwiński z PiS. Dodatkowo senatorowie wspierali się opinią Państwowej Komisji Wyborczej, która ostrzegła przed licznymi komplikacjami, jakie wywoła zorganizowanie w zbliżonym czasie referendum i wyborów samorządowych. PKW zwracała uwagę m.in. na to, że ostatnie zmiany w kodeksie wyborczym wymagają aż 500 tys. chętnych do zasiadania w komisjach obwodowych w wyborach samorządowych.Może być to trudne do zrealizowania, a referendum wymagałoby znalezienia kolejnego pół miliona ochotników.
Gdy PKW ostrzegała przed wynikającymi z kodeksu wyborczego proceduralnymi trudnościami, mogącymi sparaliżować organizację wyborów, PiS po prostu je zignorował.
Najprawdopodobniej niefortunna data referendum była więc tylko pretekstem, a decydującym powodem był konflikt między prezydentem a PiS.
Trudno było spodziewać się innego zakończenia, skoro Andrzej Duda ogłosił, że przedstawi swój wniosek o referendum bez konsultacji z kimkolwiek, zaskakując kierownictwo partii. Jasne było, że chce przy jego użyciu zdobyć popularność wśród wyborców jako prezydent aktywny i koncyliacyjny. A przy okazji wzmocnić swoją pozycję w obozie władzy, zdolny narzucić mu swój plan. Okazało się, że do realizacji tych celów nie miał narzędzi.
W przeciwieństwie do PiS nie miał popierających go mediów. Media publiczne, prorządowe i antyrządowe solidarnie zignorowały 16 konferencji konstytucyjnych zorganizowanych w ciągu roku przez Kancelarię Prezydenta.
Dzisiaj okazało się, że prezydent nie ma też zaplecza politycznego. Jego wniosek poparło jedynie 10 z 61 senatorów PiS.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze