Twierdzenie Trzaskowskiego, że tylko wygrana PO, "sił prodemokratycznych", pozwoli odmrozić środki unijne dla Polski wywołało burzę wśród prawicowych polityków i mediów, którzy oskarżają Brukselę i opozycję o "spisek", mający na celu odsunięcie PiS od władzy. Mimo, że sformułowanie było niefortunne, Trzaskowski ma rację – i PiS dobrze o tym wie
Wypowiedź Rafała Trzaskowskiego, kandydata PO na prezydenta Warszawy, padła w bardzo gorącym momencie konfliktu na linii Warszawa-Bruksela. Komisja Europejska uważa, że tzw. reformy sądowe PiS łamią unijną zasadę praworządności. W przyszłym tygodniu odbędzie wysłuchanie w radzie ds. ogólnych UE, to kolejny krok w procedurze przeciw państwu łamiącemu wartości UE przewidzianej art. 7 Traktatu o UE.
Na kolejne rozmowy ostatniej szansy przyjechał w poniedziałek do Warszawy wiceprzewodniczący Komisji Timmermans. Wyjechał z niczym, PiS chce iść na konfrontację z Komisją.
Nieskuteczność środków politycznej perswazji, nie tylko wobec Polski, ale także i Węgier, doprowadziły do tego, że Komisja zamierza wpisać do nowego budżetu na lata 2021-2027 mechanizm wiążący wypłatę przyznanych funduszy ze spełnieniem kryteriów praworządności. I to właśnie do tego projektu odniósł się w swojej wypowiedzi Trzaskowski.
Te pieniądze (...) będą prawdopodobnie mrożone przez to, że w Polsce jest łamana konstytucja. (...) Na szczęście dzięki naszym staraniom pieniądze nie przepadają, tylko będą mrożone. Jak my wygramy kolejne wybory, to te pieniądze zostaną odmrożone.
Rzeczywiście, nowy mechanizm - jeśli zostanie zatwierdzony - będzie pozwalał na "mrożenie" (wstrzymywanie) wypłaty środków unijnych w przypadku łamania zasady praworządności. Na razie rozporządzenie jest na etapie projektu zaproponowanego przez Komisję Europejską.
Głosowanie najwcześniej późną jesienią, a wejście w życie planowane jest na 2021 rok. Żeby rozporządzenie weszło w życie, musi je najpierw przegłosować Rada Europejska (szefowie rządów państw członkowskich, większością kwalifikowaną) i Parlament Europejski (zwykłą większością). Wcześniej żadne fundusze europejskie dla Polski nie będą zamrożone.
Prawdą więc jest, że Komisja chce móc mrozić fundusze, ale fałszem, że uzależnia ich odmrożenie od dojścia PO do władzy.
Jeśli PO po dojściu do władzy w 2019 roku cofnie tzw. reformę sądownictwa i zakończy spór z Brukselą o praworządność, to nie będzie potrzeby mrożenia funduszy. Ale wybory parlamentarne mamy w 2019, a środku z nowego budżetu pojawią się dopiero w 2021.
Na razie mechanizm mrożenia nie obowiązuje i środki z obecnego budżetu na lata 2014-2020 w żaden sposób nie są ograniczone stanem praworządności.
Nic dziwnego, że politycy PiS wyczuli okazję, by zaatakować PO swoim stałym już zarzutem spiskowania z zagranicą przeciw "polskim interesom". Media sprzyjające PiS ogłosiły "sojusz totalnej opozycji z Brukselą", którego celem jest odsunięcie PiS od władzy.
Ten atak jest kontynuowany, mimo że PiS doskonale wie o co naprawdę chodzi – mechanizm był przecież przedmiotem dyskusji podczas rady ds. ogólnych 2 maja 2018, w której uczestniczył wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański.
Jak minister Szymański powiedział we wtorek, 19 czerwca:
"Projekt jest znany i jest elementem pakietu budżetowego. W tym sensie jest to coś nowego, że projekt ma zaledwie 6 tygodni. Wiele wystąpień opozycji robi wrażenie jakby opozycja chciała, aby prawa Polski miały być ograniczone".
Szymański przytacza wątpliwości, które zgłaszają do tego projektu nie tylko przedstawiciele Polski: "Kto będzie to mierzył i jakimi kryteriami? Nie ma kryteriów, są tylko mgliste zapisy, że jest to ważne, a że jest ważne, to my to wiemy".
W dalszej części swojej wypowiedzi Trzaskowski mówi też o "olbrzymich cięciach" funduszy dla Polski, spowodowanymi " nieodpowiedzialną polityką, głupotą i zacietrzewieniem PiS".
Tymczasem jak pisało OKO.press, na razie znamy tylko wstępny projekt podziału nowego budżetu – przed nami co najmniej rok negocjacji, a te są wynikiem negocjacji między państwami członkowskimi, i wiele może się zmienić.
Nie da się więc jednoznacznie powiedzieć, że przyszły budżet to wynik „koszmarnego rządu PiS” (jak twierdzi europosłanka PO Róża Thun), ani że „budżet nie ma nic wspólnego z praworządnością” (jak europoseł PiS Ryszard Czarnecki).
Negocjacje budżetowe UE to bardzo skomplikowany i delikatny mechanizm, który tworzą nie tylko poszczególne unijne instytucje, ale też wpływy krajów członkowskich, grup pracodawców i pracowników, oraz lobbystów. Ostateczny budżet będzie zależał od tego, na ile Polska będzie potrafiła się w tym mechanizmie odnaleźć i poprawić swoją pozycję negocjacyjną, znacząco osłabioną przez konflikt rządu PiS z Brukselą.
Sam projekt rozporządzenia został zapoczątkowany przez unijną komisarz ds. sprawiedliwości, Czeszkę Verę Jourovą, która powiedziała w wywiadzie dla niemieckiego "Der Spiegel": "Kto nie zamierza szanować ani prawa, ani naszego demokratycznego stylu życia, ten nie powinien żyć w Europie".
Oto jak Komisja w projekcie tłumaczy potrzebę powiązania funduszy z praworządnością: "Poszanowanie podstawowych wartości musi być zapewnione we wszystkich działaniach Unii. To dotyczy również budżetu, gdzie podstawowe wartości są warunkiem niezbędnym do rozsądnego zarządzania finansowego i efektywności funduszy UE. Praworządność jest ważna nie tylko dla obywateli UE, ale także dla biznesu, innowacji i inwestycji. (...)
Różne konstytucje i systemy prawne krajów członkowskich z zasady zapewniają poszanowanie praworządności, i są wyposażone w zabezpieczenia chroniące obywateli przed zagrożeniem praworządności. Pomimo tego, ostatnie wydarzenie pokazały ogólne słabości w narodowych mechanizmach kontroli i równowagi (...).
Biorąc pod uwagę związek pomiędzy praworządnością, a wzajemnym zaufaniem i solidarnością finansową pomiędzy krajami członkowskimi, oraz to, że mechanizmy kontroli nie mogą być skuteczne, jeśli zabraknie zastosowania odpowiednich środków prawnych i administracyjnych, istniejące zobowiązania krajów członkowskich muszą być uzupełnione o mechanizm zobowiązujący do poszanowania praworządności".
Projekt Komisji odnosi się też bezpośrednio do wymiaru sprawiedliwości: "Ciała sądownicze muszą działać w sposób niezależny i obiektywny. (...) Te podstawowe warunki są minimalną gwarancją przeciwko niezgodnym z prawem i arbitralnym decyzjom instytucji publicznych, które mogłyby zaszkodzić finansowym interesom UE. (...) Niezależność sądownictwa zakłada, że dane instytucje mogą wykonywać swoje funkcje (...) bez presji innej instytucji oraz bez przyjmowania rozkazów albo instrukcji z innych źródeł, bez zewnętrznych interwencji albo presji".
Wg. propozycji Komisji, podstawą do zamrożenia środków unijnych miałby być wniosek Komisji, który następnie musi akceptować Rada Europejska. Parlament Europejski miałby być włączony "we wszystkie etapy".
Z projektu rozporządzenia jasno wynika, że szczegóły tego, jak miałoby wyglądać takie zawieszenie funduszy są do dopracowania – i to w dość odległej przyszłości.
Grzegorz Schetyna, lider PO, wypowiedział się w tej sprawie znacznie delikatniej niż Trzaskowski. W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" powiedział: "[Jeśli chodzi o budżet UE] niczego bym nie przesądzał. Jeżeli kwalifikowana większość będzie decydować o zamrożeniu unijnych środków dla Polski, to tylko zwycięstwo u nas sił prodemokratycznych, proeuropejskich i praworządnych, może odmrozić pieniądze zablokowane przez antydemokratyczną i antyeuropejską politykę PiS. To będzie realne starcie. Europa nie zapomina."
Świat
Grzegorz Schetyna
Konrad Szymański
Frans Timmermans
Rafał Trzaskowski
Ministerstwo Spraw Zagranicznych
Unia Europejska
budżet UE
praworządność
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Komentarze