0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

Sondaż Ipsos dla OKO.press został przeprowadzony od 8 do 10 marca 2022 roku, a więc 13., 14. i 15. dnia inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Dwa tygodnie to już czas, kiedy mijają pierwsze emocje związane z rozpoczęciem wojny tuż za polską granicą i w związku z tym można powiedzieć więcej, jak ta nadzwyczajna sytuacja wpływa na scenę polityczną. Okazuje się, że w porównaniu do sondażu Ipsos z końca grudnia 2021 roku zmieniło się niewiele.

PiS może liczyć na 34 proc. poparcia (+1), KO na 24 proc. (-2), Polska 2050 na 12 proc. (-1), Konfederacja na 11 proc. (+1), Lewica na 5 proc. (-1), PSL na 4 proc. (-1), Porozumienie uzyskało 0 proc. wskazań (-1). O 3 pkt. proc. wzrosła liczba osób niezdecydowanych, teraz to 10 proc. Udział w wyborach deklaruje 66 proc. badanych.

Stabilizację poparcia dla partii widać również na naszym ruchomym wykresie pokazującym poparcie w sondażach Ipsos od czerwca 2016 roku do dziś:

W dłuższej perspektywie - od wyborów 2019 - trwają powolne procesy: PiS sporo stracił i trochę tylko odzyskał, Lewica powoli traci, Konfederacja powoli zyskuje, KO i Polska 2050 są jak naczynia połączone, ale ostatnio przepływ jest od Hołowni do Tuska. Mamy znowu mocno duopolowy układ: PiS i KO razem zgarniają prawie 2/3 głosów wyborców zdecydowanych, na kogo głosować.

Jeśli wynik naszego sondażu przełożymy na mandaty, widzimy, że po pierwsze, PiS nie może liczyć na zdobycie samodzielnej większości, a po drugie, że wciąż to skrajnie prawicowa Konfederacja byłaby języczkiem u wagi. Nawet gdyby PSL przekroczył próg, ludowcy zabraliby co prawda kilka mandatów PiS-owi, ale nie zmieniłoby to znacząco rozkładu sił w Sejmie, co oznacza, że opozycja prodemokratyczna nie miałaby jak rządzić.

W przeliczeniu głosów na mandaty korzystamy z wzoru przygotowanego przez analityka Leszka Kraszynę. Wzór uwzględnia podział mandatów dla komitetów wyborczych na poziomie okręgów.

W mocy pozostaje podział Polski na odmienne od siebie połowy: osób do 49. roku życia i tych powyżej 50 lat. W młodszej grupie zwraca uwagę bardzo mocna pozycja Konfederacji.

Jak to możliwe, że PiS-owi nie wzrosło?

Przed rozpoczęciem badania zakładaliśmy dwa najbardziej prawdopodobne scenariusze.

Pierwszy to duży wzrost notowań Prawa i Sprawiedliwości napędzany efektem tzw. gromadzenia się wokół flagi (czyli w praktyce wokół rządzących) w momencie konfliktu i zagrożenia.

Drugi to załamanie się notowań Konfederacji, formacji posługującej się antyukraińską retoryką, z politykami - jak Janusz Korwin-Mikke - wychwalającymi prezydenta Rosji Władimira Putina. Na niekorzyść konfederatów mogłoby też grać zniknięcie z przestrzeni medialnej epidemii, bo przecież to na sprzeciwie wobec szczepień i "segregacji sanitarnej" skrajna prawica budowała swoją pozycję w ostatnich miesiącach.

Jak już wiemy, żaden z tych scenariuszy się nie sprawdził.

Brak wzrostu poparcia dla PiS to zaskakujący fenomen. Tym bardziej że polityka rządu Mateusza Morawieckiego w obliczu inwazji jest co najmniej poprawna, a Polska odgrywa teraz jedną z głównych ról na arenie międzynarodowej.

Sytuacji sprostał również prezydent Andrzej Duda (choć pytanie, w jakim stopniu uniezależniający się ostatnio od PiS Duda wciąż jest utożsamiany z partią rządzącą), który dobrze spełnia rolę głowy państwa w trudnym czasie, stara się zasypywać podziały polityczne, zachowuje się powściągliwie i odpowiedzialnie.

Z drugiej strony, coraz wyraźniej widać, że rządzący nie radzą sobie z problemem uchodźców, ale to niemal z całą pewnością nie ma jeszcze konsekwencji politycznych, do osób badanych jeszcze to nie dotarło.

To dlaczego PiS-owi nie wzrosło? Hipotez może być kilka.

Być może podziały na polskiej scenie politycznej są tak trwałe i głębokie, że pomostu do przepływu elektoratów nie stanowi nawet tak szokujące i spektakularne wydarzenie jak wojna u granic kraju. I dlatego PiS zamknął sobie na trwałe drogę to pozyskania wyborców opozycji. Gorszą wiadomością dla partii Jarosława Kaczyńskiego jest fakt, że na razie nie zdołała odzyskać nawet części tych Polaków, którzy odeszli od niej jesienią 2020 roku, a to może wskazywać, że rozczarowanie byłych wyborców Zjednoczonej Prawicy jest bardzo głębokie.

Inne wyjaśnienie: wojna pokazuje kruchość mocarstwowej postawy PiS. Nagle okazało się, że bez wsparcia Zachodu i jego instytucji, przede wszystkim NATO, ale również Unii Europejskiej, Polska jest w wysokim stopniu bezradna i bezbronna w obliczu agresywnej polityki Władimira Putina. A to poddaje w wątpliwość główną oś politycznej opowieści obozu władzy: że Polska powinna być przede wszystkim suwerenna, a więc mocno zdystansowana, a czasami nawet wroga w stosunku do UE.

Warto też zauważyć, że wojna w Ukrainie wyciszyła przez ostatnie dwa tygodnie podziały polityczne w Polsce. Niemal cała klasa polityczna (z wyłączeniem Konfederacji, o czym za chwilę) mówi jednym głosem. A zatarcie polaryzacji może grać na niekorzyść obozu, który budował na niej swoją pozycję.

Konfederacja trzyma się mocno

Mimo że antyukraińska, antyuchodźcza i nacjonalistyczna, antyeuropejska narracja w czasie wojny Putina z Ukrainą (i de facto z całym Zachodem) wydaje się teoretycznie samobójcza, posługująca się nią Konfederacja nie straciła poparcia.

Skrajna prawica gra va banque, nie zmieniła politycznej agendy, jako jedyna formacja polityczna kontestuje porozumienie ponad podziałami ws. Ukrainy i stosuje agresywną retorykę wobec uchodźców. W ten sposób w pewnym sensie sprawdziła twardość poparcia swoich zwolenników i efekt tego testu jest zadowalający dla polityków skrajnej prawicy.

Okazuje się, że wyborcy Konfederacji to elektorat coraz bardziej tożsamościowy, nie tylko pragmatyczno-gospodarczy, ale też podzielający z liderami antyzachodnie, nacjonalistyczne wartości.

Postawa polityczna Konfederatów to również gra polityczna na kolejne miesiące. Narodowcy zachowują się jak spekulanci giełdowi, stawiając na to, że z czasem - w wyniku wojny i sankcji - sytuacja gospodarcza w Polsce znacząco się pogorszy, stosunek społeczeństwa do uchodźców z Ukrainy będzie coraz bardziej ambiwalentny, a wtedy akcje partii konsekwentnie antyukraińskiej i antyuchodźczej zaczną zwyżkować.

Czy to cisza przed nadchodzącą burzą?

Wydaje się, że obecna stabilizacja na scenie politycznej jest przejściowa. Niewiele wskazuje na to, żeby wojna w Ukrainie zakończyła się w ciągu najbliższych tygodni, być może konflikt będzie trwał nawet wiele miesięcy. Skutki gospodarcze wojny mogą być dla Polaków wstrząsem, którego jeszcze do końca nie przeczuwają. Według prognozy NBP możemy spodziewać się wyższego niż oczekiwany wzrostu inflacji, cen prądu, gazu, benzyny i żywności (nawet o jedną piątą i więcej). Nieuchronne wydaje się kolejne podniesienie stóp procentowych, a więc wyższe raty kredytów.

To musi wywrzeć wpływ na sytuację polityczną. Można się spodziewać, że po krótkim okresie wyciszenia spór polityczny wybuchnie z dużą mocą.

Nie znamy odpowiedzi na pytanie, jak wielkie wyrzeczenia będą w stanie ponieść Polacy, jak bardzo obniży się nasz standard życia, które grupy społeczne najbardziej odczują pogorszenie sytuacji i kogo obwinią o taki stan rzeczy (przybliżenie odpowiedzi - w następnych odcinkach marcowego sondażu OKO.press).

Praktyka działania obozu władzy wskazuje, że w obliczu kłopotów gospodarczych będzie szukała innych osi polaryzacji, być może znów czeka nas odgrzewanie wojen kulturowych, przykręcanie śruby i krocząca militaryzacja wielu sfer życia.

Prozachodnia opozycja będzie zapewne próbowała przekonać Polaków, że receptą na kryzys jest wzmocnienie więzi z Zachodem i Unią Europejską, a Konfederacja utwardzi antyeuropejski kurs, wskazując - takie głosy już się pojawiają - że Zachód okazał się słaby w konflikcie z Rosją, a jego koszty płacą "niewinni Polacy".

Jednym słowem po chwili stabilizacji musimy się przygotować na miesiące politycznej jatki. Znane chińskie przekleństwo wciąż jest w mocy, a czasy niestety będą jeszcze ciekawsze.

Sondaż Ipsos dla OKO.press metodą CATI (telefonicznie), 8-10 marca 2022 na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N=1000

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze