W styczniu Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów postulował wprowadzenie norm jakości węgla spalanego w przydomowych piecach. Rozporządzenie rzeczywiście się pojawiło, ale jego projekt niczego nie zmienia. To tylko jeden z przykładów tego, jak rząd pozoruje walkę ze smogiem
Polska Zielona Sieć alarmuje, że już w połowie lutego 16 polskich miast wykorzystało roczny limit przekroczenia norm jakości powietrza, który dopuszcza 35 dni "nad kreską". Liderem jest Kraków (aż 41 dni, tylko cztery dni poniżej limitu!), do "kreski" zbliża się Warszawa (31 dni).
Do granicy 36 dni zbliżają się: Kędzierzyn-Koźle, Dąbrowa Górnicza, Mielec (35 dni), Wrocław, Jelenia Góra, Kłodzko, Legnica, Ząbkowice Śląskie (34 dni), Zakopane, Opole, Kalisz (33 dni).
Chodzi o przekroczenie pułapów dla szkodliwego dla zdrowia pyłu zawieszonego PM10 – tego, który powstaje w wyniku spalania kiepskiej jakości paliwa w przydomowych piecach, tzw. kopciuchach. W coraz bardziej popularnych aplikacjach taki stan powietrza oznaczony jest alarmistycznymi kolorami - ciemnoczerwonym i fioletowym.
Smog obecny jest w Polsce od dekad, ale naprawdę głośno o nim zrobiło się w połowie grudnia 2016. Powietrze w Warszawie było wtedy tak złej jakości, że ratusz zdecydował się na wprowadzenie darmowej komunikacji miejskiej. Po raz drugi władze miasta nie pobierały od warszawiaków opłat za podróże 9 stycznia.
Smog stał się wtedy na tyle ważny dla opinii publicznej, że zajął się nim rząd. "Zajął się" - to jednak określenie na wyrost. Raczej mówi, że się zajął lub zajmie.
17 stycznia Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów wydał 17 rekomendacji, których realizacja ma przyczynić się do zmniejszenia smogu.
Tylko kilka z rekomendacji ma konkretny charakter. Na drugim miejscu znalazła się - jedna z najważniejszych - „pilne wprowadzenie rozporządzenia w sprawie norm jakościowych dla paliw stałych”. To budziło nadzieje organizacji zajmujących się smogiem. Na stronach Rządowego Centrum Legislacji jest już projekt rozporządzenia.
W tej formie rozporządzenie niczego nie zmienia - ekspercki portal WysokieNapięcie.pl napisał, że w rozporządzeniu nie ma zakazu sprzedaży paliw najgorszego sortu, czyli flotokoncentratów i mułów, które stanowią odpady z produkcji węgla i – zdaniem ekspertów – nie powinny w ogóle trafiać do małych kotłowni.
„Nie mydlmy ludziom oczu, że te normy coś zmienią w kwestii poprawy jakości powietrza. Bo nie zmienią nic. Władze nie wprowadzają norm, bo chronią przemysł górniczy za cenę jakości powietrza. Zależy im na tym, żeby utrzymać status quo i jednocześnie udawać, że walczą o czyste powietrze" – powiedziała Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego, komentując rozporządzenie dla OKO.press.
Próbę uregulowania jakości paliw rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego podjął w latach 2014-2015. Projekt wywołał sprzeciw lobby przemysłu górniczego, ponieważ wykluczał z rynku sporą część tego, co trafia do drobnych konsumentów - a gospodarstwa domowe palące węglem zapewniają kopalniom ok. 30 proc. przychodów.
Rozporządzenie trafiło do kosza.
Prawo i Sprawiedliwość zawiesiło program „Kawka”, w ramach którego dopłacano do do wymiany starych, domowych pieców na efektywniejsze, bardziej ekologiczne źródła ciepła. Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, operator programu, zdecydował, że „Kawka” zostanie zastąpiona przez program "Region", który jednak dysponuje nieporównywalnie mniejszymi środkami.
Dzięki "Kawce" od 2015 r. wymieniono ok. 34 tys. pieców - z ogólnej liczby około 3,5 miliona. Czyli jeden procent.
W 2012 roku Rozporządzenie Ministra Środowiska podniosło tzw. poziom alarmowy stężenia pyłu PM10 z 200 mikrogramów na metr sześcienny na dobę do 300 mikrogramów na metr sześcienny, choć przyjęta przez WHO dobowa norma stężenia pyłów zawieszonych to 50 mikrogramów. Tyle poziom alarmowy wynosi w Finlandii.
Tzw. „poziom informowania” w Polsce wynosi 200 mikrogramów. Dla porównania – w Czechach 100, w Wielkiej Brytanii 101, we Francji 80, w Finlandii 50.
Informacje o zawartości pyłu zawieszonego w powietrzu są potrzebne przede wszystkim rodzicom, osobom starszym oraz osobom chorującym na choroby układu oddechowego, przede wszystkim na astmę.
W listopadzie 2016 roku z apelem do ministra środowiska o zmianę przepisów zwrócili się lekarze i eksperci. Ministerstwo Środowiska odpowiedziało:
„W związku z nagminnym występowaniem w Polsce, w okresie jesienno-zimowym, przekroczeń poziomów dopuszczalnych dla pyłu PM10, wprowadzenie poziomu alarmowego dla tego zanieczyszczenia na poziomie poniżej 300, a nawet 200 mikrogramów na metr sześcienny, byłoby działaniem nieskutecznym. Powodowałoby bowiem konieczność częstego ogłaszania stanu alarmowego”.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Komentarze