0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Projekt ustawy o Sądzie Najwyższym opublikowany został wczoraj, 12 lipca 2017 r. , przed północą na stronie internetowej Sejmu.

To kolejny etap przejmowania przez PiS kontroli nad wymiarem sprawiedliwości. Partia Kaczyńskiego ma już swoich ludzi w Trybunale Konstytucyjnym. Wczoraj Sejm uchwalił dwie ustawy, które pozwolą jej przejąć Krajową Radę Sądownictwa i dadzą ministrowi Ziobrze prawo do powołania prezesów wszystkich sądów w Polsce oraz narzędzia do wpływania na szeregowych sędziów.

Przeczytaj także:

Zgodnie z najnowszym projektem, wszyscy sędziowie Sądu Najwyższego, z mocy ustawy, zostaną przeniesieni w stan spoczynku, czyli na emeryturę. Pozostali pracownicy SN zostaną zwolnieni - chyba, że dostaną nową propozycję pracy.

Pretekstem do czystki ma być zmiana struktury Sądu Najwyższego. W miejsce dotychczasowych czterech izb (karnej, cywilnej, wojskowej oraz pracy) powstaną trzy (prawa publicznego, prawa prywatnego i dyscyplinarna).

PiS w ten sposób – pod płaszczykiem reorganizacji – dokonał już czystek np. w prokuraturze i w służbie cywilnej. Prawo do przeprowadzenia zwolnień w Sądzie Najwyższym uzasadnia przepisem Konstytucji, który mówi, że w przypadku zmiany ustroju sądów, można sędziów odesłać na emeryturę.

Po rozwiązaniu obecnego Sądu Najwyższego, a przed powołaniem nowego, kontrolę nad sądem przejmie minister Zbigniew Ziobro. To on zdecyduje, którzy z obecnych sędziów SN będą mogli orzekać w okresie przejściowym.

Z projektu wynika, że zostanie ich połowa. Obecnie w Sądzie Najwyższym są 93 stanowiska sędziowskie, ale obsadzone są 84. W okresie przejściowym będzie tylko 44 sędziów. Jeśli będzie ich za mało, minister będzie mógł delegować do Sądu Najwyższego sędziów z niższych instancji.

Potem ruszy nabór na nowych sędziów SN. Tak jak do tej pory, o stanowisko będą mogli się starać doświadczeni prawnicy, sędziowie niższych instancji i prokuratorzy. Ale stawiane im wymogi zostaną ograniczone. Kandydatów nie będzie już opiniować SN.

PiS ułatwił i skrócił drogę do Sądu Najwyższego prokuratorom - „ziobrystom”. Do tej pory prokurator, który chciał zostać sędzią w SN musiał mieć minimum 10 lat stażu pracy, niezależnie od szczebla prokuratury. Teraz w przypadku prokuratorów krajowych wymóg stażu zostanie zniesiony, a prokuratorzy regionalni będą musieli wykazać się tylko trzyletnim stażem.

Zadania nowego Sądu Najwyższego zostaną zmienione. Ma stać na straży praworządności i sprawiedliwości społecznej w zakresie sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Co to oznacza?

Z uzasadnienia do projektu ustawy wynika, że orzeczenia Sądu Najwyższego mają być nie tylko zgodne z prawem, ale też zgodne z prawdą – w tym historyczną - i poczuciem sprawiedliwości.

W praktyce SN może więc pracować jak komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji pod przewodnictwem Patryka Jakiego, która jest swego rodzaju sądem ludowym.

PiS chce też, by uchwały Sądu Najwyższego w sprawie wiążących interpretacji prawnych, przyjmowane były przez większą liczbę sędziów. Czyli albo na posiedzeniach, w których będą brali udział wszyscy sędziowie danej izby, albo w pełnym składzie Sądu Najwyższego. Obecnie wiążącą interpretację może wydać siedmiu sędziów.

Nowością ma być też powołanie Izby Dyscyplinarnej SN. Ma ona pomóc PiS oczyścić sądy z „komunistów”, ale także przyspieszyć usuwanie z sądów i prokuratury niepokornych sędziów i prokuratorów. Będzie łatwiej wytoczyć im postępowanie dyscyplinarne, ale też - dzięki obsadzeniu stanowisk rzeczników dyscyplinarnych i sądów dyscyplinarnych "odpowiednimi" ludźmi - łatwiej będzie ich skazać.

W postępowaniach dyscyplinarnych będzie można używać jako dowodów materiałów z kontroli operacyjnej, czyli m.in. z podsłuchów. Wcześniej służby specjalne dostały szerokie uprawnienia do inwigilacji.

Prawo powoływania swojego rzecznika dyscyplinarnego będzie miał minister sprawiedliwości. Rzecznik będzie mógł przejąć prowadzenie danej sprawy dyscyplinarnej. A minister będzie mógł wnosić sprzeciw od umorzeń spraw dyscyplinarnych, co będzie równoznaczne z koniecznością podjęcia sprawy na nowo.

Projekt nowej ustawy daje też ministrowi sprawiedliwości inne ważne uprawnienia. Minister napisze nowy regulamin funkcjonowania SN (dziś sąd uchwala go sam). Określi w nim m.in. ilu sędziów potrzeba w sądzie.

Minister sprawiedliwości będzie także decydował, czy sędzia Sądu Najwyższego, który skończy 65 lat, będzie mógł nadal orzekać.Będzie również decydował ile godzin sędzia będzie mógł przeznaczyć na pracę na uczelni.

Zgodnie z projektem ustawy, sędziowie będą mogli poświęcić na pracę dydaktyczną maksymalnie 50 godzin w ciągu roku, czyli mniej niż godzinę tygodniowo. Ponad ten limit sędziowie będą mogli pracować na uczelniach tylko za zgodą ministra. Także tylko za zgodą ministra będą mogli podejmować inne, dodatkowe zatrudnienie.

Michał Laskowski, sędzia i rzecznik Sądu Najwyższego, komentując w TVN24 projekt ustawy o Sądzie Najwyższym, mówił:

„To jest dokonywanie w drodze ustaw - i to już od jakiegoś czasu, a teraz mamy kolejny, dobitny przykład - zmiany ustroju. Zmierzamy w jakimś kierunku, który nie jest kierunkiem zachodnich demokracji. Nie wiem, jaki to kierunek. Dochodzi do kumulacji władzy w ręce ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego. Wszyscy powinniśmy się zastanowić, czy chcemy żeby system tak się właśnie zmieniał”.

Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości Borysa Budki (PO) projekt zgłoszony przez posłów PiS jest niekonstytucyjny. "To nie jest reorganizacja, tylko wyrzucanie z SN osób z autorytetem i dorobkiem, których zastąpią sędziowie oddani PiS" - tłumaczy.

Jego zdaniem PiS potrzebuje kontroli nad SN, bo jednym z jego zadań jest potwierdzanie ważności wyborów. "PiS wie, że jego władza kiedyś się skończy. I przygotowuje się na wariant jej nie oddania. To papierowy zamach stanu" – twierdzi Budka.

Kolejny etap przejmowania przez PiS sądów spodziewany jest w przyszłym roku. Wtedy przeprowadzona zostanie prawdopodobnie czystka w sądach rejonowych, okręgowych i apelacyjnych. Pretekstem, tak jak w przypadku SN, będzie zmiana struktury sądów (mogą zostać zlikwidowane sądy apelacyjne) oraz zmiany obszarów terytorialnych działalności sądów. Niepokorni sędziowie w najlepszym przypadku mogą trafić na emerytury.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze