Młodzi nie emigrują za niskimi podatkami, tylko perspektywą rozwoju, dobrymi zarobkami i opieką socjalną. Zresztą tylko 12 proc. rozważa wyjazd. Rząd PiS wymyślił problem, który chce rozwiązać zwolnieniem z podatku PIT osób do 26 roku życia – nawet tych zarabiających bardzo dużo. Będzie to kosztować 2,5 mld zł, które w dużej części obciążą budżety samorządów
Wieczorem 4 lipca 2019, drugiego dnia 83. posiedzenia Sejmu, posłowie mieli głosować nad zwolnieniem z podatku dochodowego (PIT) osób do 26. roku życia. Projekt reklamowany hasłem „Bez PIT dla młodych” (i spotem pokazującym młodych ludzi bawiących w strojach kąpielowych na basenie) zapewnia każdemu młodemu pracownikowi – tj. zatrudnionemu na umowę o pracę, ale też na umowę zlecenie – zwolnienie z podatku aż do sumy 85 528 zł, tj. górnej granicy I progu podatkowego.
Nawet politycy Prawa i Sprawiedliwości przyznają, że to najwyższe takie zwolnienie podatkowe w Europie.
Według premiera Mateusza Morawieckiego zwolnienie młodych z PIT będzie kosztowało „co najmniej 2,5 mld zł” rocznie. Projekt oznacza, młodzi zarabiający nawet 7 tys. zł miesięcznie będą całkowicie zwolnieni z podatku dochodowego, a zarabiający więcej dostaną znaczącą ulgę. Po co tak rozrzutny program i czy na pewno podatki są najpilniejszym problemem młodych?
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski (PiS) napisał dzień wcześniej na Twitterze, że celem jest zatrzymanie emigracji młodych Polaków. Podobny cel wskazywał 25 czerwca premier Morawiecki podczas telewizyjnego show na antenie TVP Info.
Tej kwestii nie porusza natomiast uzasadnienie projektu ustawy – czytamy w nim jedynie, że rozwiązywany jest problem niższej niż średnia unijna stopy aktywności zawodowej osób w wieku 15-24 lata (34,8 proc. młodych pracuje, wobec 41,7 proc. w UE28).
Na pytanie, jaki jest cel tej ustawy, które zadaliśmy w maju, Ministerstwo Finansów odpowiedziało OKO.press w 17 słowach. Chodzi o "łatwiejszy start na początku kariery zawodowej, aktywizacja zawodowa, zwiększenie zatrudnienia wśród młodych, zmniejszenie stopy bezrobocia wśród młodych".
#BezPITdlaMlodych przyczyni się do zatrzymania emigracji zarobkowej młodych Polaków, którzy są naszą przyszłością. Chcemy także by młodzi Polonusi, którzy myślą o powrocie do kraju i studiach w Polsce, zostali tutaj i mogli w pełni rozwijać.
OKO.press sprawdziło, czy rzeczywiście - jak twierdzi Karczewski - to system podatkowy sprawia, że młodzi Polacy wyjeżdżają z kraju. A zatem, czy hojne zwolnienie jest w stanie ich zatrzymać.
Poprosiliśmy o szczegółowe dane dotyczące grupy 18-24 z dorocznego raportu Migracje Zarobkowe Polaków, realizowanego przez największą polską agencję pośrednictwa pracy, firmę Work Service (ostatnia edycja z listopada 2018 roku).
Liczby zaskakują. Dowiedzieliśmy się m.in. że:
Co ciekawe, wśród celów migracji najczęściej wymieniano Holandię (32,6 proc.) oraz Niemcy (28,6 proc.) – narracja obozu rządzącego oraz przychylnych mu mediów o „islamskim gwałcie na Europie” oraz upadku rodziny i wartości jak widać nie przekonała młodych.
Najważniejsze jednak, że korzystniejszy system podatkowy pozostaje daleko w tyle powodów skłaniających do wyjazdu z Polski.
Młodych Polaków najbardziej motywują
A zatem ci młodzi Polacy, którzy decydują się na wyjazd, są ambitni, chcą się rozwijać i dużo zarabiać. Chcą też mieć siatkę bezpieczeństwa w postaci zasiłków czy mieszkania zapewnionego przez państwo, nawet kosztem płacenia wyższych podatków.
Wyższe zarobki (także dla młodych Polek i Polaków) zapewniłoby dalsze podwyższanie kwoty wolnej, na czym skorzystaliby ludzie o niższych dochodach – to właśnie oni wciąż stanowią, mimo kilku pozytywnych ruchów PiS, najbardziej obciążoną przez fiskusa grupę. Towarzyszy temu niskie opodatkowanie osób o wysokich dochodach – polski system podatkowy jest regresywny i absurdalnie faworyzuje zamożnych. Trudno sobie wyobrazić, że państwo stojące na tak nierównych nogach zbuduje młodym poczucie bezpieczeństwa, którego oczekują.
Na jeszcze inny problem zwraca uwagę ekonomista dr Jakub Sawulski na łamach "Nowej Konfederacji". "W Polsce mamy bardzo rozpowszechnione niestabilne formy zatrudnienia (umowy cywilnoprawne i umowy o pracę na czas określony) – na takich zasadach pracuje co czwarty Polak, co jest drugim najwyższym odsetkiem w całej Unii Europejskiej" - pisze Sawulski. "Wśród młodych do 24 roku życia w niestabilnych formach pracuje ponad 2/3 osób. Zerowy PIT można było wykorzystać do zachęcenia pracodawców do częstszego zatrudniania młodych na umowy o pracę, zamiast umów zleceń i o dzieło".
Tworząc kolejną łatkę na i tak już pogmatwanym systemie podatkowym można było przynajmniej częściowo uzdrowić rynek pracy. Nie zrobiono tego.
Stary dowcip o realnym socjalizmie, mówi że system ten „bohatersko walczy z problemami nieznanymi w żadnym innym ustroju”. Da się to chyba powiedzieć o każdym ustroju, także kapitalizmie. Polska idzie jednak krok dalej: jej rząd rozwiązuje problem, który nie tylko nie istnieje w innym ustroju, ale być może nie istnieje w ogóle.
Zamiast niskich podatków młodzi Polacy chcą dostępu do wysokiej jakości usług publicznych, takich jak opieka dla dzieci czy mieszkanie – co podkreślają także ekonomiści, a promują nawet tak skrajnie wolnorynkowe środowiska, jak Forum Obywatelskiego Rozwoju.
PiS nie liczy się z tym, na co zwracają uwagę samorządy: to przede wszystkim w ich budżety uderzy zmniejszenie wpływów z PIT. Podatek od osób fizycznych trafia bowiem do budżetu państwa w niecałej połowie. Co się dzieje z resztą? 39,34 proc. trafia do gmin, gdzie jest pobierany, 10,25 proc. do powiatu, a 1,60 proc. do województwa. W przypadku miast na prawach powiatu prawie połowa tego podatku trafia do nich i często stanowi podstawę ich dochodów.
I tak już niedofinansowane samorządy się skarżą, ale PiS wszedł w tryb kampanii wyborczej i nie zwraca na to uwagi. Bo nie o gospodarkę czy młodych tu chodzi, a właśnie o jesienne wybory.
Gospodarka
Polityka społeczna
Wybory
Stanisław Karczewski
Mateusz Morawiecki
Ministerstwo Finansów
emigracja
młodzież
pieniądze
pit
podatek dochodowy
podatki
praca
ulgi podatkowe
zasiłki
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Komentarze