Tarcia w obozie władzy, sprzeciw Ziobry, obawy przed reakcją wyborców – to prawdopodobnie dlatego projekt ustawy trafił do kosza. PiS twierdzi jednak, że ją odwołał z powodu „wątpliwości konstytucyjnych”
Nawet czterdziestu ośmiu godzin nie ustał projekt powołania Rady do spraw bezpieczeństwa strategicznego. Gdyby ustawa weszła w życie, prezesi, zarządy i rady nadzorcze strategicznych państwowych spółek (w tym Daniel Obajtek) powołane przez PiS, przetrwałyby zmianę władzy. Opozycja nie mogłaby tych ludzi odwołać, nawet gdyby wygrała najbliższe wybory.
Na razie jednak to PiS odwołał własną ustawę.
„Po pogłębionej analizie okazało się, że są wątpliwości natury konstytucyjnej i projekt dotyczący utworzenia rady ds. bezpieczeństwa strategicznego nie będzie procedowany” – powiedział PAP wicerzecznik PiS Radosław Fogiel.
Projekt pojawił się w poniedziałek 24 października 2022. Według informacji „Gazety Wyborczej” stał za nim Daniel Obajtek.
Opozycja szybko zaczęła określać projekt jako „koryto plus” albo „lex butapren”. Politycy opozycji odczytywali też ustawę jako sygnał słabości i niepewnej przyszłości obozu władzy. Izabela Leszczyna, wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej, powiedziała OKO.press: „Ta ustawa mnie z jednej strony przeraziła, z drugiej ucieszyła, Kaczyński na pewno wie, że przegra wybory. To pierwszy taki bardzo jasny sygnał od PiS”.
We wtorek projekt zachwalał w Polskim Radiu sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski, mówiąc o „stabilizacji sposobu zarządzania”.
Ale to nic. Jeszcze około dziewiątej rano w środę Radosław Fogiel we własnej osobie i stojąc obok rzecznika rządu, promował projekt ustawy na konferencji prasowej.
Od przedstawicielki TVP Info usłyszał pytanie o to, co z tym projektem. Pytanie nawiązywało do wtorkowych „Wiadomości”, które wymalowały laurkę dla ustawy.
W materiale zatytułowanym „wzmacnianie bezpieczeństwa energetycznego” Damian Diaz z TVP opowiadał o karuzeli stanowisk, która w Polsce dotyka państwowe firmy o strategicznym znaczeniu. A PiS postanowił tę karuzelę zatrzymać i przesłużyć kadencje zarządów takich spółek. Autor nie wspomniał, że ta karuzela kręciła się najszybciej po przejęciu władzy przez PiS w latach 2015–2017.
Odpowiadając TVP Info, Fogiel stwierdził, że Rada „będzie organem opiniującym i stabilizującym niejako sytuację w zarządach pięciu strategicznych spółek”. Z przekonaniem opowiadał o celach projektu: „Dzisiaj widzimy jak nigdy dotąd, jak ważne jest bezpieczeństwo energetyczne, ale również bezpieczeństwo łańcuchów dostaw”.
A na koniec stwierdził, że projekt „trafił do komisji, z tego, co wiem, komisja będzie nad nim pracować”. Jednak komisja nad projektem nie popracuje. Już godzinę później Fogiel oświadczył w PAP, że projekt jednak spada z agendy, bo wzbudził „wątpliwości natury konstytucyjnej”.
Tej „pogłębionej analizy” dokonano w partii po, a nie przed złożeniem projektu. I raczej nie była to analiza prawna, ale czysto polityczna.
Już we wtorek wieczorem w mediach pojawiły się doniesienia, że ustawy nie poprze Zbigniew Ziobro, lider Solidarnej Polski i minister sprawiedliwości .
„Taki model jest niezrozumiały, niepotrzebny i jestem przekonany, że nie zyska poparcia Solidarnej Polski, nie był z nami w żaden sposób konsultowany” – skomentował projekt we wtorek w Radiu Wnet Janusz Kowalski z Solidarnej Polski.
Gdyby więc Kaczyński uparł się, żeby ustawę procedować, musiałby przechodzić znany już proces negocjacji z Ziobrą lub poszukiwania większości poza koalicją rządzącą. A wobec oburzenia, jakie wywołał projekt, znalezienie posłanek i posłów, którzy by go poparli, graniczyłoby z cudem.
Wicepremier Jacek Sasin przyznał w Sejmie w rozmowie z dziennikarzami, że do wycofania się z projektu skłoniła PiS „analiza i publiczna dyskusja, która toczyła się od wtorku”. Z kuluarowych rozmów z politykami z obozu rządzącego wynika, że projektu nie rozumiała nawet część posłów PiS. „Nasi wyborcy mogą tego nie zrozumieć” – powiedział Wirtualnej Polsce jeden z szeregowych posłów PiS.
W sytuacji spadających sondaży Kaczyński mógł nie chcieć awantury wśród swoich i pogłębiać poczucia chaosu.
Sasin powiedział też: „Nie ma w tej chwili atmosfery do dyskusji na ten temat”. Mógł mieć na myśli atmosferę w obozie władzy albo nastroje społeczne.
"Ten projekt to tajemnicza sprawa. Czyżby panowie Sasin z Morawieckim znów mieli walczyć o spółki? Nie wiadomo, kto przeciwko komu tu gra, ale do wyborców trafia przekaz: »biją się o stołki«. Po co PiS miałoby sobie to robić? I to teraz, w kryzysie?"– rozmówca z PiS powiedział Wirtualnej Polsce.
Projektowi miał się też sprzeciwić prezydent Andrzej Duda.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze