„Nie prosiliśmy o przełożenie terminu wyborów samorządowych. Nawet jeżeli wybory parlamentarne zostaną wyznaczone w krótkim odstępie czasu, to PKW je przeprowadzi. Zna terminy wyborów od dawna" - mówi OKO.press członek Państwowej Komisji Wyborczej
PiS przygotowuje projekt ustawy, który ma umożliwić przesunięcie terminu wyborów samorządowych tak, aby nie zbiegały się z wyborami parlamentarnymi. Do nałożenia się wyborów rząd doprowadził wydłużając w 2018 roku kadencję samorządową z czterech do pięciu lat.
Wybory samorządowe - zgodnie z przepisami Kodeksu wyborczego - powinny zostać przeprowadzone jesienią 2023 roku (zarządza je premier). Muszą przypadać na dzień wolny od pracy nie wcześniej niż 30 dni i nie później niż siedem dni przed upływem kadencji rad.
Wybory rad obecnej kadencji zostały przeprowadzone 21 października 2018 roku, a ich kadencja kończy się 21 października 2023 roku. Oznacza to, że termin wyborów samorządowych musi zostać wyznaczony między 21 września a 14 października 2023 roku.
„Jesteśmy zdecydowani zaproponować ustawę, która przesunie termin wyborów samorządowych o pół roku” - mówił w polskatimes.pl Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu i szef klubu parlamentarnego PiS. "Ustawa jest już gotowa i lada moment trafi do Sejmu.
Bardzo trudno jest organizować dwie potężne wyborcze operacje w krótkim czasie naraz, nawet gdyby je przedzielić kilkoma tygodniami”
- mówił Terlecki.
„Kampanie się na siebie nałożą. Jest bardzo ściśle opisane, jak mają być finansowane. Jeżeli zbiegłaby się kampania parlamentarna z samorządową, wobec których są stawiane inne wymagania finansowania, bardzo trudno byłoby je więc potem rozliczyć. Poza tym mogłoby dojść do rozmaitych błędów, które potem obciążałyby komitety wyborcze” - dodał.
W podobnym tonie wypowiadał się w Radiu Zet rzecznik rządu PiS Piotr Müller: "Jest dyskusja o tym, w jaki sposób pogodzić kalendarz wyborczy parlamentarny i samorządowy. W tym samym czasie trwałyby dwie kampanie wyborcze, co jest problematyczne jeśli chodzi o rozliczanie komitetów wyborczych".
Przypomnijmy, że zmiana terminu wyborów parlamentarnych jest możliwa tylko wtedy, gdy skrócona zostaje kadencja Sejmu (art. 98 Konstytucji) albo wtedy, kiedy zostaje wprowadzony stan nadzwyczajny (art. 228 Konstytucji). Z kolei do przełożenia wyborów samorządowych trzeba zmienić kodeks wyborczy i ustawy samorządowe.
Czy to konieczne? Zapytaliśmy Liwiusza Laska, członka Państwowej Komisji Wyborczej.
„Nawet jeżeli wybory parlamentarne zostaną wyznaczone w krótkim odstępie czasu, to Państwowa Komisja Wyborcza na pewno je przeprowadzi”
- mówi Laska. Podkreśla jednak, że przeprowadzenie wyborów w terminach niezbieżnych byłoby mniej problematyczne. "Organizacja byłaby po prostu łatwiejsza".
Możliwe terminy wyborów samorządowych to niedziele: 24 września (II tura - 8 października), 1 października (II tura - 15 października), 8 października (II tura - 22 października). A wyborów do Sejmu i Senatu to niedziele: 15 października, 22 października, 29 października, 5 listopada.
Gdyby termin został wyznaczony na 15 lub 22 października 2023 roku, wybory parlamentarne i druga tura wyborów samorządowych mogłaby wypaść dokładnie tego samego dnia. Liwiusz Laska wyjaśnia, że ich prowadzenie nie byłoby wtedy możliwe.
"To oznacza różne komisje wyborcze, kampanie kandydatów/komitetów i szum informacyjny. Dlatego ważne, żeby wybory zostały przeprowadzone tak, aby odstęp czasu między jednymi a drugimi wyborami był możliwie najdłuższy. A to zależy do kompetencji prezydenta, który będzie zarządzał wybory parlamentarne i premiera zarządzającego wybory samorządowe".
"Państwowa Komisja Wyborcza zna terminy wyborów od dawna. Do tej pory na posiedzeniach członkowie PKW nie rozmawiali na temat zmiany terminów i nie prosili o przełożenie wyborów. Mówienie o przełożeniu terminu wyborów jest kwestią nie organizacyjną, a bardziej polityczną " - mówi Liwiusz Laska.
"Przeprowadzenie wyborów samorządowych i parlamentarnych byłoby niemożliwe, gdyby ich termin został wyznaczony tego samego dnia. Wybory samorządowe są najtrudniejsze. Mamy wybory do trzech rad samorządowych, na wójtów, burmistrzów i prezentów. Gdyby na to nałożyć wybory parlamentarne, to jedna komisja nie jest w stanie tego zorganizować. A powoływanie drugiej komisji oznaczałoby zaangażowanie pół miliona ludzi” - mówi OKO.press prawnik i konstytucjonalista, który chce być anonimowy.
Podkreśla, że jest proste rozwiązanie tego problemu. Wybory samorządowe mogłyby zostać wyznaczone w pierwszym możliwym terminie, czyli 24 września 2023 roku. A wybory parlamentarne 5 listopada 2023 roku. Wtedy dzieliłby je miesiąc. "Dlatego zmiana ustawy, która miałaby przesuwać termin wyborów jest niepotrzebna".
Przesunięcie terminu wyborów samorządowych to rozwiązanie tylko jednego problemu. Kadencja europosłów i samorządowców trwa pięć lat. Jeżeli rząd PiS wydłuży kadencję samorządową, wybory samorządowe w 2024 roku pokryją się z wyborami do europarlamentu (na przełomie maja i czerwca). A wyborów do Parlamentu Europejskiego nie można przesunąć, bo są przeprowadzane w całej Unii Europejskiej.
Realizacja pomysłu PiS oznacza więc podwójne wybory co pięć lat: do samorządu i europarlamentu.
Kadencja w wyborach do Sejmu i Senatu jest krótsza i rok od samorządowych. Jeżeli wybory samorządowe zostaną przeprowadzone planowo w 2023 roku, do nałożenia się z wyborami parlamentarnymi dojdzie dopiero za 20 lat - w 2043 roku.
Wcześniej zdarzyło się tylko raz, że wybory prezydenckie nałożyły się z parlamentarnymi. W 2015 roku wybory do Sejmu i Senatu zostały przeprowadzone 25 września, a I tura wyborów prezydenckich dwa tygodnie później - 9 października 2022 roku.
Zapytaliśmy Państwową Komisję Wyborczą, czy zbieżność wyborów samorządowych z parlamentarnymi jest organizacyjnie niemożliwa; czy powinna powstać ustawa, która przesunie termin wyborów o pół roku oraz czy PKW wyda oficjalne stanowisko w tej sprawie.
Państwowa Komisja Wyborcza odpisała nam, że "jako stały najwyższy organ wyborczy w Polsce nie jest uprawniona do wydawania opinii i zajmowania stanowisk w sprawach o charakterze politycznym". Na nasze pytania odpowiedziała więc szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak.
Pietrzak wyjaśnia, że zorganizowanie wyborów samorządowych i parlamentarnych tego samego dnia nie jest możliwe. "Przepisy Kodeksu wyborczego nie przewidują możliwości łącznego przeprowadzenia wyborów samorządowych w tym samym dniu, w którym odbywać się będą wybory do Sejmu i do Senatu".
Niezależnie od tego, jaki termin wyborów wyznaczą premier (zarządza wybory samorządowe) i prezydent (zarządza wybory parlamentarne), "większa lub mniejsza część kampanii wyborczej będzie prowadzona w tym samym czasie zarówno w wyborach parlamentarnych, jak i samorządowych".
Pietrzak przyznaje, że to może wpłynąć na rozliczenie kampanii w komitetach. Bo część kandydatów będzie kandydowała zarówno w wyborach parlamentarnych jak i samorządowych. "Ich kampania wyborcza w pewnym okresie będzie praktycznie nie do rozdzielenia. Może zdarzyć się, że będą oni kandydowali w tych wyborach z różnych komitetów wyborczych. Komitety te będą miały dużą trudność we właściwym rozliczeniu kampanii wyborczej i sporządzeniu sprawozdań finansowych".
Szefowa KBW podkreśla, że wybory samorządowe to wybory najtrudniejsze do zorganizowania (bo biorą w nich udział setki kandydatów i działa wtedy tysiące komitetów wyborczych). "Przeprowadzenie wyborów samorządowych w terminie zbliżonym do wyborów parlamentarnych, które również są skomplikowane organizacyjnie, spowoduje szereg trudności zarówno dla organów wyborczych, jak i dla gmin, które odpowiadają za organizację wyborów na szczeblu lokalnym" - pisze Pietrzak.
Problemy te mogą dotyczyć podstawowych kwestii, takich jak:
Podsumujmy.
Ale czy PiS chodzi tylko o organizację? Rząd argumentuje, że połączenie wyborów i kampanii wyborczych do kilku różnych organów oznacza zamieszanie i chaos informacyjny. Sprzeciwia się temu opozycja i część samorządowców, którzy przekonują, że przesunięcie wyborów to działanie polityczne, które ma pomóc kandydatom władzy, a nie wyborcom. "Chaos organizacyjny" to tylko pretekst.
„Część samorządowców uważa, że wybory samorządowe powinny zostać przeprowadzone w ustalonym wcześniej terminie. Mamy wątpliwości co do przesunięcia terminu wyborów w odniesieniu do Konstytucji. Jednak organizacja wyborów tydzień po tygodniu będzie trudna. Potrzebny jest odstęp minimum dwóch tygodni” – mówi OKO.press Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
„Nie zgadzamy się na przesunięcie wyborów samorządowych. Zależy nam, żeby nie psuć państwa, a zmiana reguł w trakcie gry to psucie państwa. Zasady wyborów muszą być przejrzyste” - mówił w TVN24 prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
„Zależy nam na frekwencji w wyborach, na silnym mandacie do władzy w miastach, gminach, województwach i powiatach. Ale nie na tym, żeby przedłużać własną kadencję. Obawiamy się, że za pójdą za tym inne możliwości majstrowania przy ordynacjach wyborczych. Ordynację wyborczą trzeba zmieniać dla przyszłych wyborów, a nie w trakcie kadencji, która trwa. Rozumiem, że rządzący chcą zmienić termin wyborów, bo boją się samorządowców, którzy się im sprzeciwiają”.
Wybory
Jarosław Kaczyński
Państwowa Komisja Wyborcza
Prawo i Sprawiedliwość
wybory europejskie
wybory parlamentarne
wybory samorządowe
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze