Węgiel ze złóż koło Bełchatowa wyróżnia się m.in. dużą zawartością rtęci, którą łatwo wchłania nasz organizm i która powoduje liczne choroby układu nerwowego. U matek w okresie ciąży, to może to prowadzić do upośledzeń dzieci
Odwiedziliśmy bełchatowską kopalnię, aby zobaczyć, jak dużym zainteresowaniem cieszy się sprzedaż węgla brunatnego. Polska Grupa Energetyczna od tygodnia sprzedaje surowiec indywidualnym odbiorcom. Chętnych nie brakuje, bo przyjeżdżają mieszkańcy nie tylko z woj. łódzkiego, ale też z innych części kraju.
Telefony od zainteresowanych klientów dzwonią cały czas.
Plac węglowy Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów położony jest tuż przy drodze, która biegnie w kierunku Chabielic i dalej aż do młodszej z dwóch kopalnianych odkrywek — Pola Szczerców. Na ogromnym terenie otoczonym siecią taśmociągów widać przygotowane ogromne hałdy węgla, który sortowany spada z taśmy w wyznaczone miejsca.
Chętni mogą kupić zarówno ten drobniejszy, jak i „brunatne złoto” o większej granulacji. Za węgiel trzeba zapłacić od około 150 zł do blisko 500 zł. Cena zależy od rozmiaru bryły. Na plac wjeżdżają kolejne ciężarówki, a kopalniane ładowarki uwijają się sypiąc tony paliwa na następne przyczepy.
Po drugiej stronie drogi widać kolejkę. Stoją w niej zarówno ci, którzy już kupili węgiel, jak i osoby, które chcą go dopiero nabyć. Samochody załadowane „brunatnym złotem” wjeżdżają na specjalną samochodową wagę, a po zważeniu tonażu dokonują płatności. W kopalni obowiązują limity. Można kupić od 2 do 6 ton na sezon grzewczy.
Polska Grupa Energetyczna sprzedaż rozpoczęła 11 października. Umożliwiła to przyjęta w Sejmie poprawka, która zmieniła ustawę prawo ochrony środowiska oraz ustawę o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw.
Tym samym czasowo został uchylony zakaz palenia węglem brunatnym w gospodarstwach domowych, który obowiązywał od połowy 2020 roku.
Wówczas wycofanie węgla ze sprzedaży tłumaczono ochroną środowiska i walką ze smogiem w Polsce. W wielu województwach przyjęto uchwały antysmogowe, a za ogrzewanie domu węglem brunatnym groziły srogie kary. Wówczas również kopalnia Bełchatów wstrzymała sprzedaż wydobywanego w odkrywce węgla.
Teraz, po nieco ponad dwóch latach, w kopalni znowu można go kupić. Przynajmniej na razie. Rząd zaznaczył, że przepisy mają obowiązywać do końca kwietnia przyszłego roku. Węgiel brunatny z kopalni w Bełchatowie i Turowie ma być antidotum na braki jego kamiennego odpowiednika w całym kraju, który jest trudno dostępny i osiąga coraz wyższe ceny, które dochodzą już do blisko 4 tys. zł. Za brunatny w Bełchatowie zapłacimy wielokrotnie mniej, ale w zamian dostaniemy węgiel gorszej jakości i o mniejszej kaloryczności.
Przed punktem sprzedaży ustawiła się kolejka około dziesięciu samochodów. Są to zarówno ciężarówki, jak i mniejsze auta osobowe. Z niewielkiej budki, w której dokonuje się rozliczeń za zakupiony węgiel, wychodzi starszy mężczyzna. Zapytany o to, ile kupił brunatnego paliwa, przyznaje, że tyle ile maksymalnie było można, czyli 6 ton. Pan Bronisław przyjechał z miejscowości Makowiska w powiecie pajęczańskim.
„Czy boję się palić brunatny? Wie pan co, będzie to pierwszy raz. Zobaczymy, jak to będzie. Kamienny ciężko dostać, no i drogi jest. Mam nadzieję, że jakoś ogrzeję dom na zimę”
– mówi Bronisław Bruszczyk.
W KWB Bełchatów potwierdzają, że odkąd ogłoszono możliwość kupna węgla z ich odkrywki, to przyjeżdżają ludzie nie tylko z województwa łódzkiego, ale też z innych części kraju. Telefony dzwonią cały czas.
„Telefon nie jest odkładany w ogóle, na bieżąco przyjmujemy te zamówienia” – mówi Krzysztof Rośniak, dyrektor Kopalni Węgla Brunatnego w Bełchatowie.
Dyrektor kopalni nie chce powiedzieć, ile osób dziennie przyjeżdża po węgiel. Koncern PGE GiEK podaje, że do 18 października, czyli w tydzień od uruchomienia sprzedaży, klienci zamówili łącznie 2770 ton węgla. Część już odebrała, a pozostali umawiają się z kopalnią na w konkretny termin.
Jak podkreśla spółka, uzależnione jest to przede wszystkim „od preferencji kupujących pod kątem organizacji transportu”. Kiedy pytamy w koncernie o czas oczekiwania, to mowa jest o maksymalnie kilku dniach od chwili zamówienia.
„Popyt na nasz węgiel jest bardzo duży. Widać samochody ciężarowe. Jakie jest to zainteresowanie? Myśleliśmy, że będzie mniejsze, a zapotrzebowanie jest duże. Ludzie mówią, że cena gra największą rolę. Jest ona dużo niższa, bo koszty wydobycia kamiennego są dużo wyższe. Kaloryczność naszego węgla jest dużo niższa”
– mówi Krzysztof Rośniak.
Dlatego, jak tłumaczy, kopalnia stara się, aby do sprzedaży nie trafiał węgiel o wartości opałowej poniżej 7,2 tys. kJ.
„Tak więc, aby ogrzać dom potrzeba na niego większej ilości węgla, gdy uzyskujemy z niego dużo mniej ciepła” – zaznacza dyrektor Rośniak. – „Widzimy, że są osoby, które są zdesperowane, bo jeszcze nie zakupiły kamiennego, dlatego jest to jakaś alternatywa, aby mieć opał na zimę. Taki węgiel odpowiednio przesuszony może być spalany jako drzewo w zwykłym piecu” – dodaje.
Dyrektor KWB Bełchatów pytany o szkodliwość węgla i jego wpływ na zanieczyszczenie powietrza, zaznacza, że można nim palić tylko w odpowiednich piecach. Kwestię szkodliwości emisji na jakość powietrza pomija.
„Jeśli chodzi o ten aspekt, to trzeba podkreślić, że do każdego węgla jest przewidziany odpowiedni kocioł na paliwo. W związku z tym raczej nie preferuje się spalania kotłami innymi niż przeznaczonymi do węgla brunatnego. Informujemy użytkowników, aby sprawdzić, czy kocioł nadaje się do spalania takiego węgla” – mówi Krzysztof Rośniak.
Suchej nitki na decyzji o sprzedaży węgla brunatnego indywidualnym odbiorcom nie zostawiają ekolodzy i działacze antysmogowi, według których to krok wstecz w walce o czyste powietrze.
Prof. Piotr Kleczkowski z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie zwraca uwagę na fakt, że masowe palenie węglem brunatnym w domowych piecach oznacza znaczne pogorszenie jakości powietrza. Emisja z domowych pieców w przeliczeniu na określoną ilość węgla będzie dużo gorsza niż w bełchatowskiej elektrowni, w której działają odpowiednie filtry. Spaliny wydobywające się z domowego pieca nie są bowiem w żaden sposób oczyszczone.
„Wszystko oczywiście zależy też od tego, ile osób będzie paliło tym węglem, ale jeśli skala jest duża, to są to złe wiadomości dla środowiska” – mówi prof. Piotr Kleczkowski.
Jak zaznacza, węgiel brunatny ze złóż koło Bełchatowa wyróżnia się m.in. dużą zawartością rtęci.
„To fatalna wiadomość. Emisje rtęci z węgla brunatnego są ogromne, a to jest neurotoksyna, którą łatwo wchłania nasz organizm i która powoduje liczne choroby układu nerwowego. Jeżeli kontakt z tymi emisjami mają matki w okresie ciąży, to może to prowadzić do upośledzeń dzieci. Dla mnie decyzja o dopuszczeniu do sprzedaży tego węgla nie mieści się w głowie. W tej sytuacji lepiej więcej zapłacić za droższy węgiel z zagranicy, niż płacić zdrowiem ludzi” – mówi prof. Kleczkowski.
Tekst powstał przy wsparciu The German Marshall Fund
Dziennikarz portalu Dzień Dobry Bełchatów
Dziennikarz portalu Dzień Dobry Bełchatów
Komentarze