0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

„Mamy już gotowe skróty do języka polskiego, ale ostateczna decyzja należy do ministerstwa, które ma lada moment przedstawić odchudzone podstawy programowe” – mówi OKO.press Kinga Białek, nauczycielka i wykładowczyni dydaktyki języka polskiego. Razem z prof. Magdaleną Trysińską z Wydziału Polonistyki UW pracują nad dokończeniem, jak to nazywa MEN, „uszczuplenia podstaw programowych”.

Specjalistki rekomendują, by z listy lektur usunąć jednak „W pustyni i w puszczy” Sienkiewicza, a „Quo vadis” i „Potop” zostawić tylko we fragmentach.

A „Odprawa posłów greckich”? – pytamy.

„Proponujemy wykreślić. Nie ma co dręczyć młodych. Utwór jest kompletnie niezrozumiały, uczniowie uważają, że chodzi tu o jakąś odprawę, w sensie naradę, a nie o odprawienie z kwitkiem” – śmieje się Białek.

Odprawienie z kwitkiem ogromnej porcji szczegółowej wiedzy zapisanej w podstawach programowych było jednym z najważniejszych postulatów demokratycznej opozycji i organizacji społecznych, w tym ruchu SOS dla Edukacji.

Podstawy programowe, które opisują wiedzę i umiejętności, jakie z każdego przedmiotu powinien opanować uczeń na kolejnych etapach nauczania, zostały w czasach PiS zmienione, częściowo zideologizowane i rozdęte do ponad 2 tys. tzw. wymagań szczegółowych.

Na zdjęciu: ministra edukacji Barbara Nowacka w kieleckiej Szkole Podstawowej nr 223 im. Partyzantów Ziemi Kieleckiej, 3 kwietnia 2024 r.

Odchudzanie – pogrubianie – odchudzanie

12 lutego 2024 roku MEN przedstawiło projekt „odchudzenia” podstaw programowych 18 przedmiotów, od zerówki do matury, przygotowany przez zespoły utworzone jeszcze za Przemysława Czarnka, w ramach CKE (Centralnej Komisji Egzaminacyjnej). Dokooptowano do nich kilkoro ekspertów i praktyków edukacji, w tym do historii Aleksandra Pawlickiego i Jakuba Lorenca, a do polskiego obok Białek – Agnieszkę Ciesielską, znaną warszawską polonistkę i autorkę OKO.press.

Przeczytaj także:

Zespoły proponowały które wymagania wykreślić. Zaznaczały to – dosłownie – na czerwono.

Jednocześnie MEN ogłosiło tzw. prekonsultacje, przeznaczając na nie... osiem dni (12- 19 lutego).

Ministerstwo zostało zalane przez ponad 50 tys. zastrzeżeń i uwag, z tego aż 31 tys. do historii i 11 tys. z polskiego. Środowiska konserwatywne (w tym głosy nadsyłane na zasadzie kopiuj-wklej) broniły kanonu treści narodowo-martyrologicznych, np. rzezi wołyńskiej (tutaj — wyjaśnienia eksperta Aleksandra Pawlickiego). Ponadto, naukowcy i nauczyciele poszczególnych dziedzin protestowali przeciw usuwaniu wymagań z “ich” przedmiotów na zasadzie „to wszystko jest przecież ważne”.

23 kwietnia 2024 MEN przedstawiło wersję podstaw programowych po prekonsultacjach. Opatrzyło ją dopiskiem, że „treści nauczania z przedmiotów zostaną ograniczone o około 20 proc.”, ale część cięć została wycofana. Przywrócono np. wykreślone wcześniej lektury m.in. „W pustyni i w puszczy”, „Zemstę”, „Potop”, „Nie-Boską komedię” i „Odprawę posłów greckich”.

Od tego czasu do 13 maja trwają ustawowe tzw. konsultacje społeczne (Kinga Białek podaje datę 15 maja – patrz niżej).

OKO.press opisywało manifest polonistów oburzonych, że „cięcia z języka polskiego są pozorne„, a sama „koncepcja podstawy programowej opiera się na braku zaufania do nauczyciela i ma charakter przemocowy wobec nas, pedagogów”. Poloniści zażądali też „zmian kadrowych w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej” i „zaproszenia do dalszych prac uznanych w środowisku polonistycznym ekspertów i ekspertek – nauczycieli języka polskiego”.

Według informacji OKO.press, szefowe resortu ministra Barbara Nowacka i wiceministra Katarzyna Lubnauer, szukają wyjścia z sytuacji. Sygnatariusze listu polonistów, w tym Dariusz Martynowicz, zostali na wtorek 13 maja 2024 roku zaproszeni do MEN na rozmowę.

Skróceniem wydłużonych przez zespoły CKE podstaw zajmują się już tylko koordynatorzy powołani do poszczególnych przedmiotów. W tym Kinga Białek i prof. Magdalena Trysińska.

OKO.press dopytuje Kingę Białek, jak toczył się proces „odchudzania” i jaki będzie jego ostateczny efekt.

Białek: Były głosy, że za dużo cięć, teraz, że za mało

Anton Ambroziak, OKO.press: Zadaniem zespołów powołanych przez MEN nie była zmiana filozofii, ale „urealnienie” podstaw programowych. Chodziło o okrojenie materiału na tyle, żeby praca w szkole była bardziej znośna dla nauczycielek i uczniów. Ale projekty zmian, które trafiły do konsultacji, są rozczarowujące. Nieoficjalnie słyszymy, że MEN padł ofiarą lobbingu konserwatystów, w tym „Ordo Iuris”, którzy w toku prekonsultacji walczyli, by wiele zagadnień, szczególnie patriotyczno-martyrologicznych, nie wypadło z nauczania języka polskiego i historii.

Kinga Białek: Na początku był wypracowany przez zespół ekspertów projekt skróconych podstaw programowych. Zmiany nie były może radykalne, ale odpowiadały na potrzeby i możliwości uczniów i zarazem na wymagania egzaminacyjne. Kiedy ten pierwszy, roboczy, projekt został udostępniony do szerokich prekonsultacji, zebrał dużo uwag, często wzajemnie wykluczających się.

Liczne były głosy, że zmiany są zbyt daleko idące.

W odniesieniu do podstawy programowej języku polskiego wpłynęło 11 tysięcy uwag, z czego część powielona, a część wzajemnie wykluczająca się. Głosy opinii publicznej były więc podzielone. Część uwag uwzględniono.

Po prekonsultacjach projekt przechodzi właściwe konsultacje i uzgodnienia. Wsłuchujemy się w kolejne głosy – tym razem donośniej wybrzmiewają te, które domagają się głębszych cięć.

Wszystkie uwagi będą rozpatrzone. Wypracowujemy optymalne rozwiązania, nie kierując się ani względami politycznymi, ani ideologicznymi.

Czy to oznacza, że ministerstwo wpadło w pułapkę prekonsultacji? Nie potrafiło zważyć opinii, które napłynęły i nadać im właściwego kierunku?

Takie prekonsultacje zostały przeprowadzone po raz pierwszy. Ich celem – zgodnie z intencją ministerstwa – było jak największe uspołecznienie procesu uszczuplania podstaw programowych. Nikt tego w ten sposób wcześniej nie robił, dzięki temu wszystkie środowiska mają szansę zabrać głoś w sprawie i przedstawiać swoje racje. Do 15 maja można zgłaszać uwagi.

Brzmi to jednak, jakby ministerstwo ugięło się pod presją części opinii publicznej i nie potrafiło obronić własnego pomysłu. Ministra Nowacka deklarowała jasno, że podstawy programowe są przeładowane, a okrojenie ich o 20 proc. pozwoli na sensowne przerobienie materiału.

20 procent było wartością maksymalną – w zależności od przedmiotu.

Pamiętajmy jednak, że duża reforma planowana jest dopiero w roku 2026. Ale zanim nowa podstawa zostanie wdrożona, MEN chce umożliwić dobre funkcjonowanie uczniów i nauczycieli uszczuplając dotychczasowy program.

Pierwszy krok ministerstwo już wykonało, ograniczając odgórnie prace domowe. Drugim miało być okrojenie podstaw programowych, tak, żeby ten pierwszy pomysł był w ogóle wykonalny.

Dokładnie tak, ale naprawdę jestem ostatnią osobą, która powie, żeby w tym wszystkim nie pytać opinii publicznej o zdanie. To jest sprawa publiczna. W Polsce wszyscy mają zdanie na temat zdrowia i edukacji. Tylko niech tworzą swoje opinie na podstawie faktów, dogłębnego rozumienia procesu.

Populizm, polityka, edukacja

Dyskusją o edukacji rządzą populistyczne hasła.

I w podobnej dynamice przebiega też dyskusja o tym, co się wydarzyło, że ten projekt jest taki, a nie inny. Media roztrząsają atmosferę pracy w zespołach ministerialnych, plotki towarzyskie, kto się na co zgadzał lub nie zgadzał. Doszukujemy się też ideologicznych podstaw decyzji, które powinny być merytoryczne.

Dzieci nie obchodzi, co kto sądzi o Sienkiewiczu czy Janie Pawle II.

Dzieci chcą mieć szanse na edukację dobrej jakości.

Nic dziwnego, że opinię publiczną interesuje, kto dokładnie odpowiada za przygotowanie okrojonych podstaw programowych, czy ma ku temu kompetencje i czym się kierował w swoich decyzjach.

Tylko że tu nikt nie zarzuca nikomu braku kompetencji.

Sama dostałam od części nauczycielek uwagi, że jestem „zdrajczynią sprawy”, bo zgodziłam się na taki „mało radykalny” projekt.

Rozumiem, że to jest ryzyko, które bierzemy na siebie, pracując na rzecz ministerstwa. Jestem jednak przekonana, że ten projekt uda się odpowiednio dopracować.

Mimo że kierownictwo ministerstwa jest stricte polityczne, słyszeliśmy obietnice, że edukację uda się poprowadzić w tej kadencji bardziej eksperckim torem. Tyle że pierwsze decyzje i ruchy resortu tym deklaracjom przeczą.

Oczywiście, zawsze może być wrażenie, że decyzje dotyczące edukacji, ale też innych obszarów, są polityczne. Ostatecznie przecież to minister podpisuje się pod rozporządzeniem. Przypominam sobie, jak ministra Barbara Nowacka jednoznacznie wypowiedziała się w sprawie Wołynia, pisząc na X: „Nie podpiszę dokumentu, w którym rzeź wołyńska nie będzie nazywana po imieniu – ludobójstwem”. Ale to była bodaj jedyna taka interwencja szefowej resortu.

Niebawem MEN powoła nowe zespoły do wypracowania kompleksowej reformy edukacji. Chciałabym, żeby jego skład był ostrożnie formowany, właśnie z myślą o odpolitycznieniu decyzji o dobrej szkole.

Dopóki trwają konsultacje...

Ponad 4 tys. osób podpisało manifest polonistów, którzy denerwują się, że „cięcia w podstawie programowej z polskiego są pozorne„ i że lista lektur to ”potężny krok wstecz".

W tej odsłonie pracy nad podstawami nie wszystko nam się uda, choćby dlatego, że mamy ograniczenia płynące z wymagań egzaminu ósmoklasisty i maturalnego. Ale takie uwagi osób zaangażowanych i znających się na rzeczy są i będą poważnie traktowane. Zgadzam się z opinią sygnatariuszy manifestu, że podstawy programowe, w tym lista lektur, muszą zostać ograniczone.

Nic nie zostało przesądzone, dopóki trwają konsultacje. MEN powinien wziąć pod uwagę wszystkie głosy, a szczególnie głosy nauczycieli. Tyle że ministerstwo musi być bardziej ostrożne, pamiętając, że są radykalne środowiska, które się aktywizują. Nawet jeśli nie reprezentują większości specjalistów, nauczycieli, wspólnoty szkolnej...

Na sobotę 18 maja Fundacja Stocznia i Centrum Nauki Kopernik zapraszają na Obywatelskie Wysłuchanie Publiczne na temat zmian w podstawie programowej do polskiego. Musztarda po obiedzie?

Jako polonistka i obywatelka wybiorę się, żeby posłuchać argumentów.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze