0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Żuchowicz...

Operacja „uszczuplenia podstaw programowych” prowadzona przez MEN od lutego 2024 budzi ostre reakcje zarówno w środowisku nauczycielskim, jak i naukowym. Przedstawimy je obie, objaśnimy, o co chodzi.

Według nieoficjalnych informacji OKO.press, szefowe resortu, ministra Barbara Nowacka i wiceministra Katarzyna Lubnauer (na zdjęciu), szukają wyjścia z sytuacji. Zapewne dojdzie do „poprawki w odchudzaniu”, a może nawet do zmian personalnych.

„Potężny krok wstecz”, czyli petycja polonistów i polonistek

Radykalne odchudzenie „biblii szkolnego nauczania”, jaką są podstawy programowe do 18 przedmiotów, nie było wprost zapisane w przedwyborczych „100 Konkretach” KO, ale jest powszechnie uważane za jeden z najważniejszych elementów reformy skostniałego systemu edukacji.

Postulat znalazł się w Obywatelskim Pakcie dla Edukacji, który w czerwcu 2023 roku poparła cała ówczesna opozycja. Odchudzenie podstaw stało się tym pilniejsze, że niedawne kontrowersyjne rozporządzenie ograniczające prace domowe zmniejszyło możliwości przerobienia ogromnych porcji materiału.

Zlikwidujemy prace domowe w szkołach podstawowych. Wprowadzimy szeroką ofertę bezpłatnych zajęć pozalekcyjnych w szkole. Przeznaczymy dodatkowe pieniądze na zajęcia rozwijające zdolności uczniów i wyrównujące szanse, sport, rozwijanie zainteresowań. Zapewnimy pomoc w szkole zamiast korepetycji w domu.

Już blisko 4 tysiące osób podpisało radykalną petycję polonistów „Grzeczni to już byliśmy” (cała treść – dalej) zainicjowaną przez Dariusza Martynowicza, Nauczyciela Roku 2021 (rozmowa – dalej).

Nauczyciele i nauczycielki „ze zdumieniem i rozczarowaniem” stwierdzają, że proponowane

„cięcia w podstawie programowej z języka polskiego są pozorne, nie mają nic wspólnego z zapowiedzianym odchudzeniem podstawy programowej o 20 procent".

Uznają, że „koncepcja podstawy programowej opiera się na braku zaufania do nauczyciela i ma charakter przemocowy wobec nas, pedagogów”.

Żądają „zmian kadrowych w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej [która została wyznaczona do skracania podstaw programowych – red.] i ”zaproszenia do dalszych prac uznanych w środowisku polonistycznym ekspertów i ekspertek – nauczycieli języka polskiego".

Proponowana lista lektur obowiązkowych to – według petycji – „potężny krok wstecz, niewykorzystanie szansy, by dać większą przestrzeń nauczycielom i nauczycielkom oraz uczniom i uczennicom na prawdziwe spotkanie z literaturą – bez pośpiechu i zniechęcania czytelnictwem”.

Domagają się wykreślenia kilkunastu lektur obowiązkowych (m.in. „W pustyni i w puszczy”, „Zemsty”, „Potopu”, „Odprawy posłów greckich”...) i pozostawienia swobody w wyborze lektur uzupełniających.

Petycja zawiera też element politycznego szantażu, bo zaczyna się od zdania w czasie przeszłym: „Wiele z nas wspierało zmiany, które się dokonały, ponieważ wierzyliśmy, że będą oznaczały wzięcie pod uwagę głosu nas, nauczycieli-praktyków...”.

Ten wątek zastał tabloidowo podkręcony w publikacji „Rzeczpospolitej” zatytułowanej „Czy nauczyciele zagłosują na KO? Nie jest to takie pewne” (Cała petycja – na końcu tego tekstu).

Przeczytaj także:

Prof. Biedrzycki: Będziemy namawiać MEN na daleko idące zmiany

Jak dowiaduje się OKO.press, we wtorek 7 maja 2024 zaplanowane jest spotkanie wiceministry Katarzyny Lubnauer z grupą akademików, specjalistów i specjalistek od dydaktyki polonistycznej.

Przewodzi im prof. Anna Janus-Sitasz, literaturoznawczyni z Katedry Polonistycznej Edukacji Nauczycielskiej Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego i Komitetu Nauk o Literaturze PAN. Praca habilitacyjna prof. Janus-Sitasz mogłaby być punktem odniesienia w dyskusji nad podstawami programowymi: „Przyjemność i odpowiedzialność w lekturze. O praktykach czytania literatury w szkole”.

Na spotkanie do MEN wybiera się m.in. Krzysztof Biedrzycki, profesor nadzwyczajny w Katedrze Krytyki Współczesnej na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego i w Instytucie Badań Edukacyjnych w Warszawie, krytyk literacki i filmowy, jeden z ekspertów SOS dla Edukacji.

W maju 2023 w cyklu OKO.press „Szkoła na wybory” postulował gruntowną zmianę filozofii podstaw programowych, z naciskiem na ogólne kompetencje zamiast wiedzy szczegółowej. Podkreślał, że "w Anglii jedynym bezwzględnie obowiązkowym autorem jest Szekspir, we Włoszech Dante. W programie naukowym do gimnazjum z 1922 roku w każdej klasie były… dwie lektury obowiązkowe, ponadto nauczyciel mógł wybierać lektury dodatkowe, ale – jak zaznaczono – bez przeciążania uczniów.

Najważniejsze jest, żeby klasa miała czas na rozmowę o dziele, na jego interpretację, a nawet na emocje, nauczyciel miałby możliwość sprawdzenia, czy naprawdę wszyscy zadany tekst przeczytali, a jeśli nie, to co stanowiło barierę.

Piotr Pacewicz, OKO.press: Czy to protest polonistów zachęcił państwa do wyprawy do MEN?

Prof. Krzysztof Biedrzycki: Nie, termin został ustalony kilka tygodni temu, zanim okazało się, że podstawa nie została de facto odchudzona. Nasze środowisko, integrujące się na kongresach dydaktyki polonistycznej (w 2024 odbędzie się już szósty), już wcześniej spotykało się z ministrami edukacji. Byliśmy nawet u Anny Zalewskiej, rzecz jasna bez rezultatów, za to z obu stron padło sporo gorzkich słów.

Co do petycji, to generalnie z nią się zgadzam, choć nie ze wszystkimi rekomendacjami dotyczącymi lektur. To, w jakim kierunku poszła praca nad podstawami, jest nie do przyjęcia.

Miało być odchudzenie o 20 proc., ale go nie ma. Tak nie może być.

Niby lektur trochę ubyło. „W pustyni i w puszczy” zostało we fragmentach, co z punktu widzenia nauczycielki czy nauczyciela niewiele zmienia, bo nadal trzeba Stasiowi i Nel poświęcić co najmniej jedną lekcję.

Dlaczego ministerstwo nie poradziło sobie z tym zadaniem?

Dużą część pracy wykonuje Centralna Komisja Egzaminacyjna, która z przyzwyczajenia patrzy od strony tego, co się da sprawdzić na egzaminie. Wszyscy czytaliśmy też artykuł w Newsweeku [„Ordo Iuris podstępem wzięło Nowacką. Awantura i ustawka” – red.], który ujawnia, że w prekonsultacjach odchudzania podstaw programowych [trwały od 12 do 19 lutego 2024, patrz – dalej] nadmierną wagę przyznano opiniom generowanym na zasadzie „kopiuj wklej” przez prawicowe Ordo Iuris. Uznano, że skoro jest tyle głosów, to trzeba je uwzględnić.

Biorąc udział w przygotowywaniu podstawy programowej do języka polskiego w 2008 roku, przeżyłem podobną akcję – dostawaliśmy setki identycznie sformułowanych protestów przeciw m.in. wyrzuceniu Sienkiewicza z podstawy, tyle że w formie papierowej. Trzeba umieć podejść do takich akcji z dystansem.

Opracowana wtedy podstawa programowa była znacznie mniej „napakowana” niż obecna, zostawiała więcej dydaktycznej swobody.

Dlatego pani ministrze Katarzynie Lubnauer chcemy przedstawić filozofię nauczania języka polskiego, którą już teraz, w fazie skracania podstawy, można wprowadzać w życie, choć w pełni dopiero podczas dużej reformy [która ma wchodzić do szkół od 2026 roku – red.].

Trzeba nastawić się na swobodną komunikację z młodymi ludźmi, za wszelką cenę zachęcać do czytania, rozmawiać o książkach. Narzucanie horrendalnej liczby lektur to groźny absurd, trzeba przestawić zwrotnice na „slow reading” zamiast „obecnego galopu”, zmienić myślenie o dydaktyce języka polskiego. Nie da się takiej zmiany przeprowadzić bez odpowiedniego kształcenia nauczycieli. Równolegle trzeba też myśleć o nowym systemie egzaminacyjnym.

Czy nie jest pułapką sam pomysł konsultacji, w których przedstawia się listę szczegółowych tematów i prosi specjalistów i specjalistki różnych dziedzin o ocenę skrótów?

Może i tak, bo każdy specjalista będzie widział braki. Biolodzy zawołają, że za mało o pasożytach, historycy, że nie można pominąć dziejów Bizancjum. Dlatego postulowałem, żeby zacząć od tego, jakich umiejętności chcemy nauczyć młodych ludzi, a nie skupiać się tak bardzo na konkretach.

Martynowicz: Nauczycieli nie trzeba prowadzić za rączkę

Inicjatorem manifestu „Grzeczni to już byliśmy” jest Dariusz Martynowicz, polonista w niepublicznym krakowskim liceum STO, aktywista edukacyjny, Nauczyciel Roku 2021.

Piotr Pacewicz, OKO.press: Manifest polonistów podpisało już – w sobotę 4 maja 2024 po południu – ponad 3500 osób. Jest jakaś reakcja władz?

Dariusz Martynowicz: Niestety nie, może będzie po weekendzie... Liczymy na reakcję, bo MEN obiecało uwzględniać głos społeczny, zresztą co chwila min. Barbara Nowacka pokazuje się w otoczeniu nauczycieli czy organizacji społecznych.

Konsultacje społeczne propozycji rzekomo skróconych podstaw programowych MEN trwają do 13 maja, czasu na zmiany jest jeszcze dużo. A podpisów mamy już prawie 4000 (część jeszcze wymaga zatwierdzenia), a będzie więcej.

Piszecie, że podstawy programowe mają „przemocowy charakter wobec pedagogów”. Nie za mocne określenie?

Nie. Wiemy, że celem pierwszego etapu zmian jest usuwanie nadmiaru wiadomości, lektur itd. i dopiero drugi etap przyniesie tworzenie nowych podstaw programowych. Ale jeśli w proponowanym spisie lektur uzupełniających dostajemy konkretne wytyczne, to czujemy się zlekceważeni. Jesteśmy po studiach polonistycznych, kochamy literaturę, mamy swoje pasje, nam nie trzeba wskazywać tytułów.

Zupełnie wystarczy zapis typu „przynajmniej jedna – dwie książki”, to by dało szkołom więcej powietrza. Moglibyśmy pójść w stronę literatury naprawdę współczesnej, wybrać to, co sami cenimy. Jesteśmy za tym, by dać nauczycielkom i nauczycielom jak najwięcej autonomii, oczywiście z zachowaniem rdzenia, który buduje naszą narodową tożsamość.

W szkolonej praktyce pędzimy od Konrada Wallenroda, przez Dziady cz. III, Sienkiewicza, Zbrodnię i karę, Wesele... Czy nie lepiej się zatrzymać, np. na Dziadach, poczytać fragmenty na lekcjach, podyskutować z uczniami, pójść na spektakl? Mieć na to czas.

Obecny galop przez lektury promuje nieczytanie.

Każdy rozsądny człowiek przyzna, że lepiej zmobilizować ucznia do przeczytania i przemyślenia 3-4 książek niż „przerobić” 12 pozycji. Dla młodych doświadczenie książki jest już zresztą tylko jedną z form spotkania z kulturą. Korzystają z mediów obrazkowych, grają w gry, oglądają seriale na Netfliksie. Tego wszystkiego podstawa nie wykorzystuje, tak jak zresztą nie dostrzega nowoczesnej sztuki performansu czy teatru eksperymentalnego.

A czy sama forma konsultacji szczegółowych podstaw programowych nie stanowi pułapki? Zawsze ktoś się sprzeciwi, żeby zrezygnować z „Odprawy posłów greckich” nie mówiąc o Sienkiewiczu, „na którym wychowały się pokolenia Polaków”.

Ale ważny jest przecież kontekst. MEN obiecało szkołę opartą na kompetencjach XXI wieku. OK, dopiero idziemy w tę stronę, ale słowem kluczem musi już teraz być jakaś równowaga, a tego nie ma. Trzeba naprawdę odchudzić tę podstawę, co ministerstwo do pewnego stopnia zaproponowało, ale po prekonsultacjach wróciła ona do postaci

uproszczonego kursu przygotowawczego na studia polonistyczne, z naciskiem na literaturę staropolską, romantyczną i pozytywistyczną.

Oczywiście rezygnacja z każdego tematu czy lektury może budzić sprzeciwy. Ale MEN musi wziąć odpowiedzialność za ostateczny efekt zmian, zgodny z wizją szkoły, jaką nam obiecano. Mieliśmy iść w kierunku uczenia rozumienia świata, zgodnie z potrzebami uczniów i nauczycieli, a nie ulegać presji środowisk prawicowych i niczego nie wycinać, bo święte.

Odchudzanie i pogrubianie

Podstawy programowe to „biblia edukacji”. Mają opisywać wiedzę i umiejętności, jakie z każdego przedmiotu powinien opanować uczeń na kolejnych etapach nauczania. Na ich podstawie powstają programy nauczania, podręczniki i pytania egzaminacyjne na egzaminie ósmoklasisty i na maturze.

Już sama liczba wymagań szczegółowych – ponad 2000! – budzi niepokój. Zwykle przyjmują postać „uczeń przedstawia / opisuje / wymienia / podaje przykłady / charakteryzuje np. ”przyczyny i skutki krucjat„, albo ”budowę i funkcje mitochondriów„. Rzadziej pojawiają się zapisy typu ”uczeń wyjaśnia / sprawdza / porównuje / ocenia / uzasadnia”, które skłaniałyby do myślenia zamiast prostego odtwarzania wiedzy.

Na stronie MEN wielki tytuł wciąż głosi „Uszczuplenie podstaw programowych”. I faktycznie na początku lutego 2024 zespoły do odchudzenia wszystkich 18 przedmiotów zaproponowały, które wymagania skreślić (dosłownie – na czerwono).

Zespoły zostały utworzone jeszcze „za Czarnka” i pracują w ramach CKE (Centralnej Komisji Egzaminacyjnej). Dokooptowano do nich kilka osób, zwłaszcza do przedmiotów ideologicznie kluczowych, jak język polski czy historia.

Po tzw. prekonsultacjach (12-19 lutego) projekt został poprawiony, przy czym przywrócono wiele usuniętych wcześniej wymagań. MEN został dosłownie zalany mejlami, w sumie zgłoszono ponad 50 tys. uwag, z tego 30 tys. z historii. Wśród nich szczególnie dużo było głosów prawicowych, domagających się przywrócenia w przedmiotach humanistycznych tzw. treści patriotycznych.

Jak widać osoby z CKE, w tym szefowa projektu Wioletta Kozak, stosunkowo łatwo ulegały żądaniom przywrócenia treści, które zostały wyjściowo usunięte.

W efekcie poprawiony projekt podstawy programowej jest znacznie „grubszy” niż „odchudzona” propozycja z początku lutego. Od 23 kwietnia trwają konsultacje społeczne i uzgodnienia międzyresortowe ministerialnych rozporządzeń.

„Grzeczni... to już byliśmy”. Petycja polonistów

Pełny tekst

Wielu z nas wspierało zmiany, które się dokonały, ponieważ wierzyliśmy, że będą one oznaczały wzięcie pod uwagę głosu nas, nauczycieli-praktyków. Niezależnie od poglądów politycznych ze zdumieniem i rozczarowaniem obserwujemy, że proponowane

„cięcia” w podstawie programowej z języka polskiego są pozorne,

nie mają nic wspólnego z zapowiedzianym odchudzeniem podstawy programowej o 20 procent, są praktycznie niewidoczne, sprzeczne zarówno z oczekiwaniami środowiska polonistycznego, jak i potrzebami współczesnych uczniów.

Opublikowana proponowana lista lektur obowiązkowych to potężny krok wstecz, niewykorzystanie szansy, by dać większą przestrzeń nauczycielom i nauczycielkom oraz uczniom i uczennicom na prawdziwe spotkanie z literaturą – bez pośpiechu i zniechęcania czytelnictwem.

Obecna koncepcja podstawy programowej opiera się na

braku zaufania do nauczyciela i ma charakter przemocowy wobec nas, pedagogów.

Dlatego żądamy w pierwszej kolejności:

  • Większego ograniczenia lektur obowiązkowych!
  • Większej wolności w wyborze lektur!
  • Zaproszenia do prac nad podstawami programowymi (zwłaszcza nowymi) uznanych w środowisku polonistycznym ekspertów i ekspertek – nauczycieli języka polskiego.
  • Zmian kadrowych w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, w tym rewizji osób koordynujących zmiany w podstawie programowej z języka polskiego ze strony CKE.

Domagamy się usunięcia następujących pozycji:

Szkoła podstawowa

  • Henryk Sienkiewicz „W pustyni i w puszczy” (fragmenty) – utwór prezentuje kolonialny obraz rzeczywistości.
  • Aleksander Fredro „Zemsta” – w odbiorze uczniów nie jest to już tekst, który bawi, śmieszy, nauczyciele postulują od dawna o usunięcie lub zastąpienie tekstu innym o wymiarze komicznym, nie jest on też tekstem wprowadzającym uczniów w świat podstawowych informacji na temat epoki, w której powstał.
  • Adam Mickiewicz „Pani Twardowska” – utwór napisany jest językiem, który zupełnie nie przystaje do świata dzisiejszych uczniów, tematyka również jest nieaktualna.
  • Aleksander Puszkin „Bajka o rybaku i rybce” – w kulturze europejskiej nietrudno znaleźć bardziej wartościowe baśnie.
  • Adam Mickiewicz „Sonety krymskie” – jest to cykl, którego i tematyka, i język są bardzo dalekie od rzeczywistości uczniowskiej; znacznie cenniejsze byłoby pozostawienie na liście lektur „Śmierci Pułkownika” – utworu, który jest dla uczniów zrozumiały i który pokazuje pozytywny wzorzec kobiety-patriotki.
  • Melchior Wańkowicz „Tędy i owędy” (wybrany reportaż) – proponujemy zamianę na reportaż związany z bardziej aktualnymi zagadnieniami.

Szkoła ponadpodstawowa

Poziom podstawowy:

  • „Odprawa posłów greckich” Jan Kochanowski – utwór o tematyce narodowej, która jest w tym ujęciu wielokrotnie reprezentowana; o miernych wartościach estetycznych wielokrotnie eksponowanych przez krytyków literackich, napisany językiem staropolskim – trudnym i archaicznym dla uczniów.
  • „Potop” Henryka Sienkiewicza – powód podstawowy – Henryk Sienkiewicz omawiany jest w szkole podstawowej – całe „Quo vadis”, w szkole średniej nie ma takiej potrzeby, by omawiać całość lektury.
  • Dante Alighieri – „Boska Komedia” we fragmentach – do przeniesienia na poziom rozszerzony – teocentryzm i dualizm są nadreprezentowane w wielu tekstach obowiązkowych poziomu podstawowego.
  • Jan Kochanowski – usunięcie Trenów IX i XIX – wystarczą Treny X i XI (treny są obecne także w szkole podstawowej – Kochanowski jest w szkole nadreprezentowany).
  • Marek Nowakowski – pozostawienie tylko opowiadania „Górą Edek”.
  • Wybór poezji XX wieku do decyzji nauczyciela, obligatoryjnie tylko: Krzysztof Kamil Baczyński, Czesław Miłosz, Wisława Szymborska, Zbigniew Herbert.

Poziom rozszerzony:

  • Janusz Głowacki – „Antygona w Nowym Jorku” – usunięcie pozycji
  • Jacek Dukaj – „Katedra” – usunięcie pozycji
  • Usunięcie listy lektur uzupełniających. Nauczyciele dobrze wiedzą, jakie książki zaciekawią uczniów i uczennice, narzucanie spisu lektur uzupełniających jest niepotrzebne i ogranicza autonomię nauczycieli i uczniów. Proponujemy zostawienie zapisu: przynajmniej jedna książka w roku wybrana przez nauczyciela lub/i uczniów.

Zmiana redakcji w następujący sposób:

  • Zamiast: „Lament świętokrzyski”, „Legenda o św. Aleksym”, „Rozmowa Mistrza Polikarpa ze śmiercią” proponujemy: „Bogurodzica” i inne wybrane utwory liryczne literatury średniowiecznej
  • Zamiast: wybrane wiersze następujących poetów (Daniel Naborowski, Mikołaj Sęp-Szarzyński) proponujemy: wybrane wiersze literatury barokowej

Chcemy podkreślić, że rozumiemy, iż celem lekcji języka polskiego ma być ekspozycja kanonu stanowiącego tożsamość narodową czy kulturową, ale przecież równie ważna jest inna ich funkcja –

zachęcanie uczniów do czytelnictwa i fascynacja książką jako wytworem człowieka bliskiego współczesnemu światu, stawiającego ważne pytania egzystencjalne oraz społeczne.

Nauczyciele i nauczycielki wiedzą dobrze, co i jak czytać z uczniami – trzeba im na to tylko pozwolić. Przedstawiona propozycja “ograniczenia” podstawy programowej jest zaprzepaszczeniem szansy na osiągnięcie tych celów.

Dlatego stanowczo protestujemy przeciwko zachowawczym, niewiele wnoszącym i pozornym działaniom w tym zakresie i domagamy się wyraźnych zmian zgodnych z oczekiwaniami środowiska.

Dr Beata Kapela-Bagińska Dr Aleksandra Korczak Mgr Dariusz Martynowicz Mgr Wojciech Rzehak Mgr Katarzyna Włodkowska Mgr Irmina Żarska

PS. Czytelników i czytelniczki tego tekstu może dziwić, że nie ma w nim stanowiska MEN. Jak już pisałem w OKO.press, przy okazji poprzednich tematów kilkakrotnie zwracałem się do rzecznika MEN z prośbą o odpowiedzi, nigdy nie doczekałem się reakcji.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze