0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Trzy główne centralne związkowe - NSZZ "Solidarność", Forum Związków Zawodowych i Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych - w piątek 13 sierpnia 2021 roku opublikowały list do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym apelują, aby "w kontekście ostatnich podwyżek dla najwyższych urzędników nie zapominał o rzeszy tych pracowników, bez których polskie państwo nie byłoby w stanie funkcjonować".

"Panie Premierze! Jeżeli jest tak dobrze, to podzielcie się z pracownikami, którzy od lat służą państwu i obywatelom"

- apelują związkowcy. Największym centralom związkowym nie zawsze jest ze sobą po drodze, ale na ten temat mówią jednym głosem.

"Chcemy, aby rządzili nami ludzie kompetentni i nie żałujemy im wysokich pensji. Ale nie rozumiemy, dlaczego w tym samym czasie zamraża się płace ponad półmilionowej rzeszy pracowników sfery budżetowej: nauczycieli, pracowników ochrony zdrowia, policjantów, strażaków, pograniczników, żołnierzy, urzędników, asystentów sądowych i przedstawicieli wielu innych zawodów, bez których polskie państwo nie byłoby w stanie funkcjonować".

"Podzielcie się pieniędzmi"

"Prosimy rząd, aby zastanowił się nad swoją twardą postawą wobec pracowników sfery budżetowej. W projekcie budżetu na przyszły rok rząd nie przewiduje żadnych podwyżek, więc mówimy o zamrożeniu płac w budżetówce. Dzieje się to w tym samym czasie, kiedy wszyscy wysocy funkcjonariusze państwa dostają znaczące podwyżki o 40 czy 60 proc." - mówi OKO.press Ryszard Grąbkowski z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

Chodzi o projekt ustawy, który Sejm przyjął w środę 11 sierpnia 2021 roku. Projekt zakłada podwyżki dla prezydenta i samorządowców. Jeżeli proponowane przepisy wejdą w życie, wynagrodzenie prezydenta RP wzrośnie o 40 proc. Wcześniej prezydent podpisał rozporządzenie podnoszące pensje parlamentarzystów.

Przeczytaj także:

Związkowcy zaznaczają, że nie są przeciwni podwyżkom dla wysoko postawionych urzędników. "Rozumiemy, że pensje są niewspółmiernie niskie do wykonywanych obowiązków i odpowiedzialności, jaką ponoszą. Zależy nam, aby rządzili nami dobrze wynagradzani fachowcy.

Tylko dlaczego niżsi rangą urzędnicy nie są doceniani, szczególnie w czasie kryzysu związanego z pandemią koronawirusa, kiedy biorą na siebie najwięcej obowiązków, pracują na rzecz społeczeństwa i państwa?"

- mówi Grąbkowski.

Teraz 565 tys. urzędników pomimo stosunkowo wysokiej inflacji nie może liczyć na zmianę wynagrodzeń aż do końca 2022 roku. Tymczasem sytuacja w budżetówce nie jest kolorowa — bo wysoko wykwalifikowani urzędnicy otrzymują wynagrodzenia niewspółmierne do swoich kompetencji i zadań, które wykonują. Grąbkowski wyjaśnia, że gorzej jest przez pandemię koronawirusa, podczas której na pracowników spada nadmiar obowiązków.

„Minimum 12 proc. więcej"

Zamrożenie płac obejmie m.in. pracownicy sanepidów, czyli tych, którzy swoją ciężką, odpowiedzialną i niebezpieczną pracą w największym stopniu odpowiadali i nadal odpowiadają za walkę z pandemią koronawirusa. W złych warunkach pracują też osoby zatrudnione w ZUS.

ZZP ZUS przesłał pracodawcy listę dwunastu żądań, w tym:

  • podwyższenia wynagrodzeń o 1 tys. zł netto,
  • zwiększenia zatrudnienia,
  • zaniechania zlecania pracownikom godzin nadliczbowych,
  • przestrzegania planów urlopowych,
  • wyposażenia stanowisk pracy w podstawowy sprzęt, którego teraz nie ma.

"Nie wyobrażamy sobie, aby pracownicy budżetówki nie otrzymali wyższego wynagrodzenia o co najmniej 12 proc." - mówi OKO.press rzecznik prasowy Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Marek Lewandowski. - "Budżet będzie miał wersję ostateczną w połowie września 2021 roku, dlatego liczymy, że nasze postulaty zostaną uwzględnione w Sejmie".

"Budżetówka jest w dramatycznej sytuacji niedoboru pracowników, nikt nie chce tam pracować" - mówi Lewandowski. Pracowników brakuje, bo wysoko wykwalifikowane osoby przechodzą do sektora prywatnego, gdzie mają szansę na wyższe wynagrodzenie.

Dwie podwyżki przez 10 lat

"Inżynier chemik nie przyjdzie pracować do Sanepidu, bo nie dostanie wynagrodzenia, które będzie współmierne do jego kompetencji i pracy, którą ma wykonywać. Na przestrzeni ostatniej dekady zaledwie dwa razy zdarzyło się, aby podwyżki w państwowej sferze budżetowej odmrożono". Za pierwszym razem trudno mówić o faktycznym odmrożeniu skoro wzrost zaplanowano tylko o poziom inflacji.

Pracownicy sfery budżetowej otrzymali podwyżkę wyrównującą inflację w 2018 roku i 4,3 proc. w 2019 (6,3 proc. dla pracowników urzędów wojewódzkich). W 2020 roku przewidziano kolejną podwyżkę o 6 proc., ale zrezygnowano z niej ze względu na pandemię.

"Albo będziemy płacić w budżetówce jak należy i ludzie będą chcieli pracować, a przez to będziemy świadczyć jakościowe usługi, albo państwo będzie sztuczne"

- mówi Lewandowski.

Podkreśla, że większość pracowników budżetówki zarabia pensję minimalną i otrzymuje dodatki wyrównawcze do wynagrodzenia, co jest demotywujące. Związkowcy zwracają uwagę, że rosną ceny energii, drożeje żywność, galopuje inflacja, tymczasem wypłaty w budżetówce pozostają bez zmian.

Edyta Odyjas, przewodnicząca Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa i Prokuratury, pod koniec lipca 2021 roku mówiła "Wyborczej", że zamrożenie płac w budżetówce na 2022 rok oznacza, że 90 proc. tamtejszych pracowników będzie zarabiało płacę minimalną.

"Myślimy nad różnymi formami dialogu"

Być może rząd uważa, że podwyżki nie są konieczne, bo w Polskim Ładzie przewidział zmiany podatkowe korzystne dla najmniej zarabiających. A tak się składa, że większość urzędników nie może zaliczyć siebie do bogaczy. Według przygotowanego przez rząd kalkulatora, osoby zarabiające w widełkach między pensją minimalną a średnim wynagrodzeniem zyskają w nowym systemie między 137 a 35 złotych. Trudno wyobrazić sobie, by rekompensowało to dekadę, w której systemowych podwyżek prawie nie było. Pisaliśmy o tym tutaj:

"Budżet jeszcze nie został uchwalony i jesteśmy w trakcie rozmów. W imieniu OPZZ mogę powiedzieć, że w najbliższych dniach organizujemy spotkanie z organizacjami związkowymi działającymi w budżetówce i będziemy zastanawiali się nad różnymi formami dialogu" - mówi OKO.press Grąbkowski.

;
Na zdjęciu Julia Theus
Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze