0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.plFot. Agnieszka Sadow...

Duży niepokój, potrzeba kontroli, stereotypizacja, wyolbrzymianie zjawiska, a z drugiej strony duma z atrakcyjności Polski, poczucie nieuchronności, ale i świadomość możliwych przyszłych korzyści. Do tego wyraźny podział postaw i poglądów ze względu na sympatie partyjne. To panorama nastrojów i postaw wobec migrantów opisana w raporcie More in Common „Między niepokojem a życzliwością. Polki i Polacy wobec migracji", opracowanym na podstawie badania przeprowadzonego przez pracownię Opinia24.

Zanim przejdziemy do szczegółów badania, ważne, by opisać, w jakim znajdujemy się momencie, jeśli chodzi o percepcję obecności migrantów Polsce, bo w sensie krystalizowania się postaw społecznych wobec realnych ludzi, których spotykamy w sklepie, taksówce, na ulicy, to bardzo świeży fenomen.

Przez dekady uprzedzenia lub sympatię wobec innych hodowaliśmy w społecznej próżni, na podstawie samych wyobrażeń, historycznych doświadczeń, albo po prostu w strachu przed wyobrażonym nieznanym. Na tym polegał „antysemityzmu bez Żydów", islamofobia bez muzułmanów rozkwitająca po zamachach z 11 września 2001 roku, czy antymigrancka histeria w 2015 roku, tak dobrze nakręcona i wykorzystana politycznie przez PiS.

To już jednak przeszłość: w ciągu ostatniej dekady Polska stała się krajem, do którego częściej się przyjeżdża, niż z niego wyjeżdża, a rosyjska agresja na Ukrainę tylko przyspieszyła ten proces.

Ponieważ wszystko dzieje się bardzo szybko, wciąż jesteśmy na etapie opowiadania samym sobie historii, której jesteśmy świadkami. Ale jednocześnie, niestety, ta historia jest nam też w specyficzny sposób opowiadana: przez histeryczne narracje mediów, albo polityków próbujących organizować dla siebie poparcie wokół naturalnych lęków i obaw pojawiających się zawsze, gdy dzieje się społeczna zmiana.

To wszystko widać w badaniach opisanych przez raport More in Common:

  • niezależnie od poglądów politycznych i sympatii partyjnych w postawach badanych widać dezorientację wzrostem liczby migrantów i potrzebę odzyskania poczucia kontroli nad tym procesem,
  • jednocześnie Polki i Polacy znacznie wyolbrzymiają liczbę migrantów w Polsce, co nie dziwi: to zjawisko w różny sposób obserwowane nie tylko w naszym kraju,
  • niebezpieczne wydają się powszechne i silnie obecne stereotypy dotyczące migrantów,
  • jednocześnie widać istotne różnice postaw między wyborcami PiS i Konfederacji a elektoratem Koalicji 15 października,
  • odczuwamy też ciekawą ambiwalencję: obawiamy się wzrastającej migracji, jednocześnie pochlebia nam, że jesteśmy tak zamożnym krajem, że migranci chcą do nas przyjeżdżać.

Te postawy społeczne to pole, na którym działają aktorzy polityczni i zarazem przestrzeń, która nie ma ściśle określonych ram: to może być podglebie pod szerzenie antymigracyjnej retoryki, ale również do mądrej opowieści o migrantach w Polsce. Zła wiadomość: badanie, na których został oparty raport, zakończyło się w listopadzie ubiegłego roku, przez te trzy miesiące politycy zrobili dużo, by ramy opowieści, w którą wpisujemy migrantów, były jednoznacznie negatywne.

Przeczytaj także:

Migranci w Polsce, czyli kontrola przede wszystkim

Tym, co łączy Polki i Polaków ponad podziałami to potrzeba uzyskania poczucia, że państwo kontroluje, kto i dlaczego przyjeżdża do Polski. Niezależnie, czy mówimy o zwolennikach Nowej Lewicy (71 proc.), PiS (71 proc.), KO (76 proc.), Trzeciej Drogi (71 proc.), czy Konfederacji (85 proc.), wyraźna większość wskazuje poczucie kontroli nad migracją jako swoją główną potrzebę.

Obraz się komplikuje, gdy spojrzymy, co się może kryć pod „odzyskaniem kontroli": dla wyborców PiS i Konfederacji to po prostu zmniejszenie liczby migrantów, w elektoratach Koalicji 15 października postawy są bardziej złożone:

Wyborcy PiS (49 proc.) i Konfederacji (55 proc.) w znacznym odsetku uważają również, że migracja jest możliwa do powstrzymania przez odpowiednią politykę władz. Elektorat KO, Trzeciej Drogi, Nowej Lewicy ma bardziej realistyczne podejście: choć podziela w istotnym stopniu poczucie niepokoju związane z migracją do Polski, uważa równocześnie, że nawet gdybyśmy chcieli, nie jesteśmy w stanie jej powstrzymać:

Powyższa różnica dobrze oddaje rozdźwięk między opiniami Polek i Polaków ze względu na ich sympatie partyjne. W uproszczonym schemacie można to opisać w postaci dwóch postaw. Pierwsza zakłada, że możliwe jest odwrócenie kijem Wisły i powrót do „starych dobrych czasów", gdy migrantów w Polsce było mało i nie występowali jako codzienne doświadczenie. W drugim wypadku badani przyjmują do wiadomości, że wzrost liczby migrantów w Polsce jest zjawiskiem nieuchronnym i niemożliwym do cofnięcia, natomiast oczekują politycznej opowieści, która pomoże zaadaptować się w tej nowej rzeczywistości.

Kłopotem dla PiS i Konfederacji, jeśli kiedyś przejmą władzę, będą duże oczekiwania dotyczące konkretnych działań zmniejszających migrację.

Oczekiwania, dodajmy, którym trudno będzie sprostać.

Zagrożeniem dla KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy jest brak oryginalnej narracji dotyczącej napięć związanych z migracją: jeśli się nie pojawi, jakaś część ich wyborców może zmodyfikować swoje poglądy i postawy na bliższe podejściu prawej strony sceny politycznej.

Migrantów więcej w naszych głowach

Dobrą ilustracją powyższego schematu jest kolejne pytanie zadane przez Opinię24 na zlecenie More in Common. Badani mieli do wyboru dwie opcje opisu rzeczywistości:

  • Polska staje się silniejsza i bogatsza dzięki pracy imigrantów i uchodźców.
  • Imigranci i uchodźcy są ciężarem i dodatkowym kosztem dla Polski.

Rozkład odpowiedzi jest zgodny z intuicją: pierwszą częściej wybierają wyborcy Koalicji 15 października, drugą – zwolennicy PiS i Konfederacji. Ale warto zauważyć, że postawy elektoratów nie są jednorodne, w każdym z nich występuje istotny odsetek badanych, który wybiera opcję przeciwną do większości.

To kolejne potwierdzenie, że wciąż jako społeczeństwo w sprawie migracji wyrabiamy sobie zdanie, nic nie jest tu dane dziś raz na zawsze.

Dzwonkiem alarmowym i podglebiem dla antymigranckich nastrojów jest widoczne w badaniu wyolbrzymianie szacowanej liczby migrantów przez badanych, szczególnie warto zwrócić uwagę na odpowiedzi kobiet, które średnio ponad sześciokrotnie zawyżają rzeczywistą liczbę:

Dopełnieniem powyższego zjawiska jest pytanie o konkurencję na rynku matrymonialnym związaną z napływem migrantek: aż 30 proc. Polek w wieku 18-30 lat zgadza się ze stwierdzeniem, że „przez napływ kobiet z innych krajów trudniej będzie znaleźć dobrego partnera". To bardzo silna emocja wiążąca się z obecnością migrantek z Ukrainy.

Potencjalnie może pomóc Konfederacji i Sławomirowi Mentzenowi w rozszerzeniu bazy wyborczej również na młode kobiety.

Migrant jako potencjalny kozioł ofiarny

Jak skomplikowaną strukturą są nastroje społeczne wobec migrantów, pokazuje pytanie o konkurencję na rynku pracy. Pozornie nie dzieje się tutaj nic szczególnie nadzwyczajnego, a odsetki są idealnie równe: 39 proc. badanych odczuwa taką obawę, a 39 proc. ten lęk nie dotyczy.

Jeśli jednak spojrzymy na odpowiedzi przefiltrowane przez ocenę sytuacji materialnej badanych, zobaczymy w nich zaszyty potencjał do wzrostu antymigranckich nastrojów: lęk przed konkurencją na rynku pracy ze strony migrantów odczuwa aż 54 proc. badanych w złej sytuacji materialnej. Dopóki bezrobocie jest niskie, a pracy starcza dla wszystkich, to tylko nieco abstrakcyjny wyraz z jednej strony uprzedzeń, z drugiej niepewności bytowej. Ale przy zachwianiu sytuacji gospodarczej migranci mogą stać się kozłem ofiarnym, na którym skupi się frustracja istotnej części społeczeństwa.

Ta obawa znajduje również odzwierciedlenie w pytaniu o etykę pracy obcokrajowców: w ocenie aż 54 proc. badanych „obcokrajowcom nie chce pracować się tak ciężko jak Polakom„. W tym najwyższy odsetek notujemy w grupie najmłodszych badanych: opinię o „leniwych obcokrajowcach” podziela 59 proc. osób w wieku 18-30 lat.

Zachwianie kruchej równowagi

Jak wspomnieliśmy wyżej, badanie na zlecenie More in Common zostało przeprowadzone na przełomie października i listopada ubiegłego roku. Od tamtego czasu znacznie zaostrzyła się retoryka partii liberalno-konserwatywnych, pomysły uderzające w ukraińskich uchodźców stały się ważnym punktem programu nawet liberalnego Rafała Trzaskowskiego, a Sejm przegłosował ustawę zakładającą czasowe zawieszenie prawa do azylu. Atmosfera polityczna staje się coraz bardziej wroga migrantom, dlatego można przypuszczać, że badanie powtórzone dziś dałoby wyniki dużo mocniej wskazujące na lęk i uprzedzenia Polek i Polaków.

To niebezpieczny kierunek, bo opracowanie More in Common (zachęcamy do przeczytania całego raportu) wskazuje na ambiwalencję w postawach badanych: lęk miesza się z przywiązaniem do liberalnych wartości takich jak otwartość i humanitarne traktowanie, a obawa o konkurencję ze strony migrantów z dumą, że Polska stała się na tyle zamożna, aby być atrakcyjnym miejscem dla osób z innych krajów.

Natomiast równowaga między złymi emocjami a spokojnym podejściem jest bardzo krucha. Jeśli przechył się wyraźnie na stronę lęku i uprzedzeń, trudno będzie to cofnąć, co musi się przełożyć na wybory polityczne Polek i Polaków w następnych latach.

Pytanie, czy liberalni politycy dziś tak łatwo wpadający w antymigrancką retorykę zdają sobie z tego sprawę.

Raport powstał na podstawie badania ankietowego przeprowadzonego przez pracownię Opinia24 na zlecenie More in Common Polska na reprezentatywnej grupie 1500 Polek i Polaków metodami CATI i CAWI w dniach 24 października – 8 listopada 2024 r.

;
Na zdjęciu Michał Danielewski
Michał Danielewski

Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze