0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Rozumiem specyficzną logikę kampanii wyborczych, zwłaszcza prezydenckich. Nie mam problemu z tym, że w walce o głosy kandydaci przesuwają akcenty w swoich postulatach, by tych głosów złowić jak najwięcej. Dostrzegam jednak istotną różnicę między przesuwaniem akcentów, a postulowaniem rzeczy, które odbieram jako nieetyczne i które mogą uderzyć w moich ukraińskich przyjaciół i znajomych.

Perspektywę uchodźczą znam chyba stosunkowo nieźle, bo w pomoc osobom z Ukrainy angażuję się od pierwszych dni otwartej fazy wojny. Przyjęliśmy do naszego domu rodzinę z Zaporoża, a później pomogliśmy urządzić się jej w Polsce samodzielnie. Potem w moim życiu stopniowo pojawiały się kolejne osoby z Ukrainy, którym starałem się pomóc na różne sposoby: z mieszkaniem, z pracą, z lekarzami, z biurokracją, z odzieżą, podstawowymi rzeczami do domu – słowem ze wszystkim, z czym się dało.

Przeczytaj także:

Odbieracie pomoc ludziom, którym już jest bardzo ciężko

Nie wiem, ile było tych osób, bo mniej więcej przy trzeciej setce straciłem rachubę. Ale było ich chyba wystarczająco dużo, żebym dobrze poznał problemy, z jakimi w innym kraju musi się mierzyć ktoś, kto uciekł tu przed wojną.

I choć od półtora roku wektor mojej pomocy skierowany jest bardziej w stronę samej Ukrainy, dla której zbieram fundusze zarówno dla żołnierzy, jak i choćby dla szpitala w Sumach, czy domów dziecka – to kontakt z Ukrainkami i Ukraińcami w Polsce mam ciągle bardzo żywy.

Dlatego kiedy słyszę o tym, żeby ograniczyć dla nich programy socjalne, od razu przed oczyma mam konkretnych ludzi, którzy już teraz mają w życiu bardzo ciężko, a których takie pomysły mogą dodatkowo pognębić.

Nie znam nikogo z Ukrainy, kto w Polsce próbowałby żyć jak pączek w maśle, nie pracując i utrzymując się tylko z 800+. Tych pieniędzy – zwłaszcza samotnym ukraińskim matkom z dziećmi – po prostu nie starczyłoby na wynajęcie mieszkania, kupienie jedzenia i choćby najtańszych ubrań. Dlatego co do zasady osoby z Ukrainy, które uciekają tu przed wojną i chcą tu zostać dłużej, w pierwszej kolejności myślą o pracy. I takiej ukraińskiej matce z dziećmi dopiero dochody z pracy uzupełnione o 800+ dają możliwość, chociaż skromnego życia w Polsce. A jeśli ktoś mimo wszystko nie pracuje, to najczęściej ma jakiś istotny powód.

Pomogliśmy uchodźcom, oni pomogli powodzianom

Do dziś przyjaźnię się z rodziną z Mariupola, która do Polski przyjechała na przełomie wiosny i lata 2022, po przeżyciu oblężenia miasta, wegetacji najpierw w piwnicy, a potem w stodole w Donbasie i długiej gehennie w drodze do naszego kraju.

Kiedy się poznaliśmy, mieli w oczach rozpacz, bo stracili wszystko, co mieli, a przeszli tyle, że mogłoby złamać to każdego.

Długo trwało, zanim stanęli tu na nogi i nie od razu byli w stanie podjąć pracę, dlatego w pierwszych miesiącach wtedy jeszcze 500 zł na każde z trójki dzieci było dla nich wybawieniem. Dziś już oboje rodzice pracują i płacą podatki. Udało mi się też im pomóc ze znalezieniem dobrego i stabilnego lokum. I teraz na nogach stoją na tyle mocno, że kiedy we wrześniu w Polsce była powódź, to od razu zadzwonili do mnie, mówiąc, że kupili rzeczy dla powodzian i ja na pewno będę wiedział, gdzie je zawieźć.

A gdy przyjechałem, to Kola wcisnął mi jeszcze do ręki 200 złotych, mówiąc, że to dla tych, którym powódź zabrała domy. Bo kto jak kto, ale ta mariupolska rodzina dobrze wie, co to znaczy stracić dom.

Gdyby wtedy na początku, kiedy byli w rozsypce, nie dostawali nawet 500+, to chyba przyszłoby im głodować i być może nie daliby sobie rady. I myślę, że to byłoby niehumanitarne nie dać trochę czasu na ochłonięcie i urządzenie się ludziom, którym dopiero co na głowy leciały bomby. A także nieopłacalne. Bo dzięki temu, że wtedy państwo polskie jednak ich wsparło, dziś ma nowych podatników, którzy zostaną tu zapewne na zawsze.

Pieniądze, które pomagają przetrwać

Również ze znalezieniem mieszkania pomagałem matce z czterema córkami z obwodu odeskiego. Ona sama przyjeżdżała do Polski do pracy już przed wojną, ale w 2022 przyjechała tu z dziećmi, chcąc zapewnić im bezpieczeństwo. Pracowała tutaj i pracuje do dziś prawie nieustannie – z wyjątkiem okresu, kiedy mocno podupadła na zdrowiu. Nie rozmawiałem z nią o tym, ale jestem pewien, że wtedy pieniądze z programu socjalnego były dla niej zbawieniem, bo choć daleko niewystarczające na wszystko, to jednak pomogły jej przetrwać ten czas, kiedy pracować nie mogła. Czy to jej właśnie należało wtedy zabrać skromną pomoc, skoro przez chwilę pozostawała bez zatrudnienia? I to jej dzieci miałyby nie mieć za co żyć, gdy ona leżała w szpitalu?

Mam też znajome Ukrainki,
  • które nie pracowały, bo opiekowały się niemowlakami (szczególnie pamiętam tę, która z dzieckiem na ręku mieszkała w nieogrzewanym garażu przerobionym na pokój),
  • albo miały niepełnosprawne dzieci,
  • zajmowały się chorym emerytowanym rodzicem,
  • albo były w depresji, czy też po prostu chwilowo z różnych przyczyn nie były w stanie.

Uderzenie w dzieci

I moje wycinkowe, ale chyba dość spore doświadczenie mówi, że to o takich osobach mówimy, kiedy mówimy o odbieraniu 800+ niepracującym Ukraińcom. A to też potencjalny cios przede wszystkim w dzieci, które przecież nie mają specjalnie wpływu na sytuację życiową swoją ani swoich rodziców. Wszystko we mnie się burzy, kiedy słyszę, że to właśnie te słabsze osoby są poświęcane na ołtarzu słupków wyborczych.

Chyba że to nie o takie osoby chodzi – ale w takim razie po pierwsze jak napisać ustawę, która nie obejmowałaby podobnych przypadków, a po drugie: o jakie w takim razie właściwie przypadki chodzi? Przecież już obecnie jest wymóg, by rodzic otrzymujący 800+ był w Polsce, a dziecko – jeśli tylko jest objęte obowiązkiem szkolnym – chodziło do szkoły. Kim są więc właściwie te hipotetyczne osoby „nadużywające” programów socjalnych?

Ciężko oprzeć się wrażeniu, że tu w ogóle nie o te czy inne przypadki chodzi, ani o żadne racjonalne urządzanie życia społecznego – a po prostu o granie na niskich emocjach.

Podsycanie niechęci do Ukrainy jest na rękę Moskwie

Obóz polityczny Trzaskowskiego te programy socjalne traktuje raczej jako zło konieczne, niezgodne z ich liberalną doktryną. Nie odważy się jednak – przynajmniej póki co – odebrać ich Polkom i Polakom, bo wie, że to na sondaże wyborcze wpłynie negatywnie. Ale już zaatakować tych, którzy ani specjalnie bronić się nie mogą, ani też nie będą powszechnie bronieni przez innych, to już można zrobić. To niczym nie grozi. Przynajmniej rzeczonemu politycznemu obozowi, bo podsycanie antyukraińskich emocji i wskazywanie – niezgodnie z prawdą – Ukraińców jako tych żerujących na polskim systemie jest groźne dla samych ukraińskich uchodźców, którzy już teraz spotykają się czasem na polskich ulicach z agresją. I to może eskalować. A z szerszej perspektywy również dla bezpieczeństwa Polski, bo każde rozbijanie solidarności polsko-ukraińskiej jest na rękę Rosji, która zresztą aktywnie na rzecz tego działa.

Tak naprawdę jednak i dla samego obozu Platformy długofalowo ta strategia wydaje się strzałem w stopę.

Z jednej strony uwiarygadnia ona narrację przeciwników politycznych o tym, że Tusk chce odebrać Polakom 800+. Bo skoro na małą skalę ten program zaczyna być rozmontowywany, to w sumie na jakiej podstawie wyborca ma uznać, że kolejnym krokiem nie będzie odebranie 800+ niepracującym obywatelom polskim? Zwłaszcza że co jakiś czas pojawiają się wypowiedzi polityków z ultraliberalnego skrzydła Platformy, sugerujące, że to właściwie się im marzy.

Centryści, nie przebijecie radykałów

Ale jeszcze istotniejsze wydają się badania, które niedawno przytaczał filozof Tomasz Markiewka.

Otóż wynika z nich, że kiedy obóz centrowy zaczyna mówić językiem skrajnej prawicy, by odbić jej wyborców, to statystycznie zyskuje na tym nie ten obóz, tylko właśnie skrajna prawica. Łatwo to wyjaśnić intuicyjnie: skoro radykałowie głosili jakieś hasła od dawna, a teraz mainstream je po nich powtarza, to znaczy, że właśnie radykałom przyznano rację. Więc to na nich należy głosować. Po co bowiem wybierać podróbkę, gdy jest oryginał.

Za wcześnie jeszcze, by oceniać, czy to właśnie dzieje się przy okazji aktualnych wyborów, ale ciężko nie zauważyć wysokich notowań kandydata Konfederacji. Być może to przesuwanie przez Platformę dyskursu na prawo odbije się jej czkawką przy kolejnych wyborach parlamentarnych. Nie można oczywiście też wykluczyć, że jednak doraźnie strategia udawania Konfederacji kandydatowi Platformy się opłaci. Nie zmienia to jednak mojego oburzenia.

Polsce opłaca się napływ siły roboczej z Ukrainy, by uzupełnić luki na naszym rynku pracy, a Ukraińcy i Ukrainki w Polsce solidarnie razem z nami wykuwają polski PKB.

I to mimo że są dużo trudniejszej sytuacji. Są z zewnątrz, nie znają języka, potrzebują czasu na integrację, a przede wszystkim w ich kraju toczy się wojna, która wpływa na nich destrukcyjnie na wiele sposobów, także psychicznie. W 2022 roku uznano – i jako Polak byłem z tego bardzo dumny – że należy ich potraktować w sposób humanitarny. I długofalowo wyszło naszej gospodarce na plus, biorąc pod uwagę, ile oni teraz w podatkach wpłacają do polskiego budżetu.

Przede wszystkim jednak, jak mawiał guru polskiego obozu liberalnego Władysław Bartoszewski:

warto być przyzwoitym.

Co Rafał Trzaskowski widzi w lustrze?

A w moim przekonaniu cyniczne podsycanie nastrojów antyukraińskich i próba pognębienia biednych ludzi wystarczająco już zgnębionych wojną, wszystko w imię chwilowych politycznych zysków – od przyzwoitości są dość dalekie.

Zastanawiam czy Rafał Trzaskowski może spokojnie patrzeć w lustro. Jestem pewien, że jest na tyle inteligentny, że ma świadomość tego, co robi. Zastanawiam się też, czy ja mógłbym spojrzeć spokojnie w lustro po zagłosowaniu na niego w drugiej turze. I gdy myślę sobie o znajomych Ukrainkach, które walczą tu jak lwice o byt swoich dzieci i które w najtrudniejszym momencie mogłyby stracić jakiekolwiek wsparcie od mojego państwa – to coraz częściej myślę, że mógłbym mieć z tym problem.

Wynagrodzenie za wierszówkę autor tekstu przekazał na rzecz Domu Ukraińskiego w Polsce. Do jego wsparcia zachęca również czytelniczki i czytelników: PL 39 1440 1387 0000 0000 1295 6509, tytuł przelewu: „Darowizna na cele statutowe”.

;

Komentarze