Na początku maja „The Economist” opublikował krótki artykuł o tym, że w 2024 Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii dogonili albo może nawet prześcignęli Brytyjczyków w miesięcznych zarobkach. Szok czy oczekiwany wynik? Wyjaśnia ekonomistka dr Joanna Clifton-Sprigg
20 lat temu, gdy Polska wchodziła do UE, Polacy ruszyli masowo na Wyspy Brytyjskie, aby się dorobić, przejmując najsłabiej płatne prace, głównie w gastronomii, rolnictwie, budowlance, pracując ciężko fizycznie. Jeszcze w 2014, zarobki Polaków były o 15% niższe niż Brytyjczyków.
Dzisiaj medianowy imigrant z Polski zarabia trochę więcej niż medianowy Brytyjczyk urodzony na Wyspach.
Szacuje się, że dziś w Wielkiej Brytanii mieszka około 740,000 Polaków, około 1/4 mniej niż przed referendum dotyczącym Brexitu.
Autorzy artykułu w The Economist wymieniają przynajmniej trzy potencjalne czynniki takiej zmiany w zarobkach Polaków: wzrost kompetencji (w tym językowych), przejście z nisko opłacanych prac do lepiej płatnych zawodów i selekcję.
Czy jesteśmy świadkami Polish Dream? Który ze scenariuszy tłumaczących tę zmianę jest najbardziej realny? O tym poniżej.
„Oko na dobrobyt” to cykl OKO.press, w którym ekonomiści z grupy eksperckiej Dobrobyt na Pokolenia będą pisać o wydarzeniach ważnych dla polskiej i światowej gospodarki, omawiać wyniki badań naukowych i objaśniać złożoną rzeczywistość gospodarczą w jej najważniejszym, społecznym wymiarze.
Abstrahując od konkretnej sytuacji Polaków w Wielkiej Brytanii, badania naukowe od lat wskazują, że imigranci zarobkowi zarabiają zwykle mniej niż pracownicy rodzimi. O tym George Borjas, pionier w zakresie analiz ekonomicznych migracji, pisał już w latach 90. [1 – przypisy na dole tekstu], wspominając przy okazji, że imigranci niekoniecznie muszą konkurować z pracownikami już obecnymi na rynku pracy i w efekcie ich napływ niekoniecznie obniża płace w kraju. To, jak duża jest różnica w wynagrodzeniu, zależy zwykle od tego, czy imigranci wypełniają luki na rynku pracy, z kim konkurują, poziomu ich kwalifikacji i znajomości języka kraju docelowego [2].
Wiemy, że różnica w zarobkach maleje im dłużej imigrant mieszka i pracuje w danym kraju – choć maleje w różnym tempie [3].
Wiemy także, że w drugim pokoleniu dzieci imigrantów często zamykają luki i dorównują w kwestii zatrudnienia i płac pracownikom rodzimym, czasem ich nawet prześcigając [4].
Nie ma dobrych, jednolitych danych dotyczących Polaków mieszkających za granicą. W Polsce się takich informacji nie zbiera drogami innymi niż ankietową lub co dekadę poprzez Narodowy Spis Powszechny, szczególnie w przypadku migrantów tymczasowych. W krajach docelowych statystyki zwykle są bardziej zagregowane, obejmują kilka narodowości jednocześnie. W statystykach brytyjskich Polacy figurują w grupie EU-8 (ósemki krajów europejskich, które weszły do UE w 2004 roku) i stanowią w niej większość [5].
Narodowy Bank Polski (NBP) prowadzi jednak systematycznie badania ankietowe wśród Polaków na emigracji. W ostatnim, z 2022 roku [6], autorzy zwrócili uwagę na poprawę pozycji większości polskich emigrantów na zagranicznych rynkach pracy.
Polacy emigrują zarobkowo głównie do Wielkiej Brytanii, Niemiec i Holandii, i różnią się profilem demograficznym w zależności od obranego rynku pracy. Emigranci do Wielkiej Brytanii są młodsi niż inni Polacy opuszczający kraj. Są też średnio bardziej wykształceni od Polaków wyjeżdżających do Niemiec i Holandii. Nie jest to zaskoczeniem, bowiem imigranci przybywający do Wielkiej Brytanii, szczególnie z tzw. nowych krajów członkowskich UE mają średnio wyższy poziom wykształcenia niż pracownicy brytyjscy i większe przywiązanie do rynku pracy niż imigranci w innych krajach europejskich [7].
Referendum o członkostwie Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, kilkuletni okres niepewności prawnej, który nastąpił tuż po, a potem sam Brexit spowodowały widoczne zmiany w przepływach migracyjnych poprzez dwa mechanizmy.
Po pierwsze, niektórzy imigranci opuścili kraj. Po drugie, po Brexicie zmniejszył się też napływ nowych imigrantów. Co najmniej dwie publikacje – Valentiny Di Iasio i Jackline Wahby [8], a także moja przy współpracy z Ines Homburg, Jonathanem Jamesem i Sunčicą Vujić [9] – pokazały, że po referendum napływ imigrantów z Wielkiej Brytanii znacznie spadł, wyjazdy obecnych europejskich imigrantów z wysp się nasiliły i w efekcie migracja netto spadła. W obu przypadkach mocniej na ten bodziec zareagowali obywatele tzw. nowych krajów członkowskich, wśród których jest Polska. Według brytyjskiego Migration Observatory [10] Wielka Brytania odnotowała spadek rzędu 126% w migracji netto z krajów EU-8.
Polacy zaczęli opuszczać Wyspy, a także mniejsza grupa zdecydowała się na emigrację na Wyspy.
Brexit i opisane powyżej ruchy dodatkowo wyostrzyły różnice w profilu wiekowym i edukacyjnym polskich imigrantów do Wielkiej Brytanii. To można tylko częściowo wytłumaczyć wprowadzeniem systemu wizowego i związanych z tym progów zarobkowych dla nowo przybyłych pracowników. Teraz starający się o wizę pracowniczą (Skilled Worker visa) musi posiadać umowę o pracę o minimalnej pensji £38,000 rocznie, choć są od tego progu wyjątki. To próg bliski poziomu średniego rocznego wynagrodzenia w Wielkiej Brytanii (£37,430 w 2024 roku). Próg dochodowy obowiązuje także w przypadku podania o wizę dla członka rodziny. Ta opcja nie jest chyba zbyt atrakcyjna dla unijnych obywateli. Tylko 5% wiz pracowniczych (ok. 19,000) wydanych w Wielkiej Brytanii od stycznia 2021 do czerwca 2023 trafiło do obywateli krajów unijnych.
Jednym z powodów takiego stanu może być fakt, że inne rynki europejskie pozostają nadal otwarte dla unijnych imigrantów i mogą oferować atrakcyjną, zdecydowanie mniej kosztowną alternatywę. Wyjazdy z, jak również brak przyjazdów do Wielkiej Brytanii z krajów unijnych, włączając Polskę, mogą być sygnałem przekierowania potencjalnych imigrantów na inne rynki zagraniczne.
A może Polska jest atrakcyjną alternatywą? Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad Polska uległa niesamowitej transformacji, w miastach jak i na prowincji. Od trzydziestu lat niemalże nieprzerwanie doświadcza wzrostu gospodarczego, może się poszczycić niskim poziomem bezrobocia i szybkim rozwojem w niektórych sektorach zatrudnienia, na przykład produkcji. Ostatnio „The Economist” porównał polski standard życia do japońskiego. Stała się atrakcyjnym celem dla imigrantów zarobkowych—już przed wojną w Ukrainie migracja netto do Polski była pozytywna, co oznacza, że więcej ludzi do Polski przyjeżdżało niż z niej wyjeżdżało.
Co więcej, brytyjskie obostrzenia wizowe nie dotyczą Polaków, którzy na wyspach mieszkali już przed Brexitem i uzyskali status osiedlenia (około milion) lub obywatelstwo (między 2016 a 2024 rokiem brytyjskie obywatelstwo przyznano prawie 2 milionom Polaków [11]). Stąd można się spodziewać pewnej polaryzacji – imigranci z Polski z dłuższym stażem mogą nadal pracować w niżej opłacanych zawodach, ale stosunkowo nieliczni nowo przybyli raczej znajdują zatrudnienie w sektorach, w których wynagrodzenia są wyższe.
Efekt kompozycji może wyjaśnić część obserwowanych zmian w medianie zarobków. Ci, którzy pozostali w kraju, nawet jeśli zaczynali wykonując niskopłatną pracę, mają z czasem wyższe dochody ze względu na wiek i doświadczenie na rynku pracy. Jeśli coraz mniej młodych, mniej doświadczonych (i w związku z tym może niżej opłacanych) Polaków przyjeżdża do Wielkiej Brytanii, mediana się podniesie.
Artykuł „Economista” stawia jednak mocniejszą tezę, że z Wielkiej Brytanii wyjechali Polacy mniej wykształceni i mniej zarabiający. Autor powołuje się przy tym na dane z listy płac, odnotowując spadek liczby Polaków w tej statystyce.
Trudno to stwierdzenie zweryfikować, ze względu na brak danych. Jednak patrząc na dane zebrane przez NBP w ramach ankiety, nie widać znacznej zmiany w sektorach zatrudnienia wybieranych przez Polaków, z wyjątkiem ochrony zdrowia, gdzie odnotowano spadek. W 2022 najczęstszym sektorem zatrudnienia nadal były przemysł (22%), hotelarstwo i gastronomia (21%) i ochrona zdrowia (10%). Co więcej, według ankiety, w 2018 roku 25% respondentów pracowało w zawodach robotniczych lub rzemieślniczych. W 2022 odsetek ten sięgnął 40%. Odsetek specjalistów nie uległ drastycznej zmianie – w 2018 roku 9% pracowało jako specjalista, w 2022 12%. Potwierdzają to też dane Migration Observatory z 2022 roku, według których obywatele krajów EU-8 byli zatrudnieni w produkcji (16%), sprzedaży detalicznej (15%), transporcie (10%), ochronie zdrowia (10%) i sektorze budowlanym (8%).
Innym mechanizmem mogącym wyjaśnić obserwowane zmiany w zarobkach jest wzrost kompetencji imigrantów, szczególnie poprawa znajomości języka angielskiego. Jak już wcześniej wspomniałam, nowo przybywający imigranci mogą mieć wyższe kompetencje od poprzednich grup, w efekcie w większym stopniu konkurując z obywatelami na rynku pracy.
Jednocześnie obcokrajowcy w Wielkiej Brytanii mogą zdobywać po przyjeździe kompetencje, które są pożądane na danym rynku pracy. Jest to częstsze zjawisko w przypadku imigrantów planujących pozostanie w nowym kraju na dłużej, ponieważ wówczas inwestycja taka może się im opłacać [12].
Według badań NBP, w 2022 64% ankietowanych emigrantów do Wielkiej Brytanii odpowiedziało, że nie dokształcali się w żaden sposób za granicą, 11% odbyło kursy językowe, 16% zdobyło uprawnienia zawodowe a 15% odbyło dodatkowe kursy. Ponad jedna trzecia (37%) oceniła swoją znajomość języka angielskiego na biegłą lub zaawansowaną, 40% na średnią, a 23% na podstawową.
Możliwe jest również, że Polacy doświadczają mniej tzw. occupational downgrading (pracy poniżej swoich kwalifikacji) niż w poprzednich latach. Imigranci zwykle pracują poniżej swoich kwalifikacji po przyjeździe i dopiero z czasem podejmują pracę w lepiej opłacanych zawodach [13]. Nie ma jednak ku temu silnych przesłanek. Z analizy płac i zawodów opublikowanej przez brytyjskie Migration Advisory Committee [14] wynika, że imigranci przybyli do Wielkiej Brytanii z nowych krajów członkowskich UE po 2004 roku doświadczają znaczącego obniżenia statusu zawodowego. Według raportu 65% nowo przybyłych imigrantów z tych krajów pracuje w podstawowych zawodach nie wymagających kwalifikacji w porównaniu z 17% brytyjskich pracowników, mimo że nie różnią się od nich znacząco poziomem wykształcenia. Sytuacja imigrantów z dłuższym stażem wygląda lepiej, ale nadal 48% pracuje w zawodach nie wymagających kwalifikacji.
Według analizy Migration Observatory z 2022 [15] roku 44% wysoko wykształconych imigrantów z krajów EU-8 pracuje w zawodach wymagających niskich lub średnio-niskich kwalifikacji. Nie ma jednak możliwości wyszczególnienia w tych statystykach samych Polaków. Mimo, że stanowią oni większość pracowników z grupy EU-8, mogą się od pracowników innych narodowości znacznie różnić i również korzystać z mechanizmu sieci i koneksji na rynku pracy. To stawiałoby ich w silniejszej pozycji zarobkowej.
Dla mnie nie jest oczywiste, że wprowadzony przez Wielką Brytanię system wizowy rzeczywiście stoi za obserwowaną spektakularną zmianą pozycji zarobkowej Polaków w tym kraju. Owszem, efektem wprowadzenia wiz było zniechęcenie obywateli Unii Europejskiej do pozostania na wyspach lub przyjazdu. Nastąpiło jednak zwykłe przekierowanie do innych, pozaunijnych krajów pochodzenia, co potwierdzają brytyjskie statystyki migracyjne, a także zaostrzenie przez rząd brytyjski w maju tego roku zasad imigracyjnych na wielu płaszczyznach [16].
Bardziej ekscytująca jest perspektywa potencjalnych dwóch efektów. Po pierwsze, tego, że Polacy już przebywający w Wielkiej Brytanii, którzy planowali długofalową emigrację do tego kraju, zainwestowali w umiejętności, poznali kulturę i realia brytyjskiego rynku pracy, i zaczynają zbierać tego owoce. Natomiast ci, którzy (potencjalną) migrację do Wielkiej Brytanii postrzegali jako ruch tymczasowy, zdecydowali się na inne, unijne rynki pracy lub po prostu pozostali w kraju.
Absolwentka Uniwersytetu Cambridge (magister ekonomii), ukończyła studia doktoranckie na University of Edinburgh. Obecnie pracuje jako wykładowca na University of Bath. Zajmuje się m.in. nierównościami płacowymi na rynku pracy i asymilacją ekonomiczną emigrantów
Absolwentka Uniwersytetu Cambridge (magister ekonomii), ukończyła studia doktoranckie na University of Edinburgh. Obecnie pracuje jako wykładowca na University of Bath. Zajmuje się m.in. nierównościami płacowymi na rynku pracy i asymilacją ekonomiczną emigrantów
Komentarze