0:00
0:00

0:00

Mariusza Malinowskiego zna każdy, kto choć raz oglądał transmisję online na profilu Video KOD na Facebooku. Z kamerą jest wszędzie tam gdzie dzieją się wydarzenia związane z obroną praworządności i wolnych sądów.

Często jest jednym z nielicznych dziennikarzy, którzy to relacjonują i wtedy jego transmisje online są niezastąpione. Inni dziennikarze często korzystają z jego relacji.

Malinowski z kamerą jest na procesach dyscyplinarnych sędziów i prokuratorów. Śledzi procesy wytaczane opozycyjnej opozycji. Z kamerą jest też na wiecach poparcia dla sędziów, czy na protestach przeciw łamaniu przez władze prawa do zgromadzeń.

Teraz sam znalazł się w miejscu, w którym często są bohaterowie jego relacji. Czyli siedzi na ławie oskarżanych przez policję w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia.

Posadziła go tam stołeczna policja, która skierowała przeciwko niemu wniosek do sądu o ukaranie za rzekome złamanie przepisów kodeksu wykroczeń. Jego proces zaczął się dwa tygodnie temu.

W poniedziałek 15 czerwca o godz. 09:30 zaplanowana jest kolejna rozprawa. Proces prowadzi go sędzia Maciej Mitera, prezes tego sądu z nominacji ministra Ziobry i członek nowej, upolitycznionej KRS. Pisaliśmy o nim w OKO.press:

Przeczytaj także:

Policja potraktowała dziennikarza jak demonstranta

Stołeczna policja zarzuca Malinowskiemu złamanie artykułu 52 tego kodeksu wykroczeń oraz artykułu 19 ustawy o zgromadzeniach.

Zdaniem policji 10 czerwca 2017 roku dziennikarz przeszkodził w przebiegu miesięcznicy smoleńskiej. Bo miał stać i siedzieć na trasie jej przemarszu wraz z uczestnikami kontrmiesięcznicy. Miał też „głośno krzyczeć”. Czym według policji opóźnił marsz miesięcznicy i naruszył artykuł 52 par. 2 pkt 1 kodeksu wykroczeń, który mówi o odpowiedzialności za przeszkadzanie legalnemu zgromadzeniu.

Drugi zarzut jest za to, że Malinowski miał nie podporządkować się poleceniom przewodniczącego miesięcznicy smoleńskiej, który wzywał uczestników kontrmiesięcznicy do rozejścia się. I to policja zakwalifikowała jako naruszenie artykułu 52 par. 3 pkt 2 kodeksu wykroczeń oraz jako naruszenia artykułu 19 ust 5 ustawy o zgromadzeniach.

Przepisy te mówią o odpowiedzialności za nieopuszczenie zgromadzenia przez osoby, które mu przeszkadzają. Zarzuty są bulwersujące, bo Mariusz Malinowski 10 czerwca 2017 był na Krakowskim Przedmieściu jako dziennikarz, by relacjonować wydarzenia, a nie jako obywatel, który brał udział w kontr manifestacji.

Policja wynosi Władysława Frasyniuka z kontr miesięcznicy 10 czerwca 2017 r. Zdjęcie pochodzi z filmu Mariusza Malinowskiego.

Cała relacja Malinowskiego tu

Przypomnijmy. Przez kilka lat od wygranych przez PiS wyborów w 2015 roku partia Kaczyńskiego organizowała tzw. miesięcznice smoleńskie; mające upamiętnić ofiary katastrofy smoleńskiej z 2010 roku.

Miesięcznica zaczynała się mszą w katedrze na Starym Mieście, skąd politycy PiS na czele z Jarosławem Kaczyńskim i sympatycy partii przechodzili pod pałac prezydencki. Pochód kończył się przemówieniami prezesa PiS pod pałacem.

Przeciwko temu zaczęli protestować obywatele, głównie z Obywateli RP. Zaczęli organizować tzw. kontrmiesięcznice. W efekcie z czasem policja zaczęła coraz bardziej separować oba zgromadzenia najpierw kordonem funkcjonariuszy, potem rozstawiając barierki. Pisaliśmy o tym OKO.press:

Ale 10 czerwca 2017 takiej separacji jeszcze nie było, choć były już zapowiedzi uprzywilejowania miesięcznicy jako tzw. zgromadzenia cyklicznego, które 10 dnia każdego miesiąca dostało na wyłączność Krakowskie Przedmieście w Warszawie.

PiS zagwarantował to sobie nowelizując ustawę o zgromadzeniach. I też przeciwko temu chcieli wtedy zaprotestować obywatele. Na trasie przejścia miesięcznicy usiadł z Obywatelami RP m.in. Władysław Frasyniuk, legenda Solidarności.

W sumie marsz smoleński chciało zablokować kilkaset osób. O proteście zrobiło się głośno, bo policja wyniosła osoby blokujące marsz, w tym Frasyniuka, któremu wytoczono potem za to trzy procesy, które wygrał. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Malinowski: zatrzymano mnie kiedy filmowałem niedopuszczenie do zatrzymanych adwokatów

To wszystko relacjonował w internecie jako dziennikarz Video KOD Mariusz Malinowski. Został jednak zatrzymany przez policję na Krakowskim Przedmieściu i wylegitymowany, a po pięciu miesiącach skierowano przeciwko niemu wniosek o ukaranie do sądu. Policja nie dała wiary jego wyjaśnieniom, które złożył w formie oświadczenia.

Malinowski tak relacjonował swoją rolę na kontrmiesięcznicy smoleńskiej:

„W dniu 10 czerwca wypełniałem w godzinach wieczornych obowiązki redaktora prowadząc dla Sieciowej Telewizji Obywatelskiej Video-KOD transmisję live z wydarzeń dziejących się na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.

Realizując transmisję filmowałem tam demonstrację protestacyjną [kontrmiesięcznicę – red.], a następnie podążałem z kamerą za osobami wynoszonymi z ulicy na podwórko domu przy ul. Miodowej 2.

Przechodziłem przez kordony policji wielokrotnie okazując policjantom legitymację Sieciowej Telewizji Obywatelskiej Video-KOD, która upoważniała mnie do niezakłóconego relacjonowania zarówno demonstracji jak i wszelkich działań policji. Na podwórku realizowałem wywiady z przetrzymywanymi demonstrantami i dokumentowałem zachowanie policjantów zadając im pytania.

Przez cały ten czas operowałem mając pełną świadomość moich uprawnień, i tego, że w każdej chwili mam prawo opuścić to miejsce, do którego dostałem się z własnej woli. Niestety, w trakcie relacjonowania przeze mnie sceny niedopuszczenia przez Policję adwokatów do przetrzymywanych demonstrantów, zostałem siłą zmuszony przez sierżanta policji wraz z innymi policjantami do odstąpienia od relacji.

Sierżant ten, wbijając mi palec w brzuch zażądał okazania dokumentów. Nie wystarczała mu legitymacja Sieciowej Telewizji Obywatelskie Video - KOD i zażądał Dowodu Osobistego.

Legitymacja dziennikarska Mariusza Malinowskiego.

Kiedy przekazałem mu dokument odszedł, a jego koledzy przetrzymywali mnie nadal siłą, uniemożliwiają dokumentowanie niezgodnych z prawem działań Policji. Kiedy po dłuższym czasie sierżant powrócił, zaproponował mi przyjęcie mandatu w wysokości 500 zł, jako karę za wykroczenie z art. 52.

Nie miał do tego prawa. W czasie pełnienia przeze mnie tego dnia obowiązków redaktora Sieciowej Telewizji Obywatelskiej Video-KOD nie popełniłem żadnego wykroczenia, więc odmówiłem. Wylegitymowałem się wobec niego także legitymacją Stowarzyszenia Filmowców Polskich, która wszędzie na świecie jest uznawana, jako uprawniająca do dokumentowania i filmowania demonstracji i działań policji.

W oparciu o tę legitymację prowadziłem zdjęcia działań zarówno Europolu jak i Komendy Głównej Policji.

Legitymacja Stowarzyszenia Filmowców Polskich.

Całe zdarzenie jest udokumentowane w internecie i tam obejrzało je 200 tysięcy widzów. Fragmenty mojej relacji pokazywały zarówno telewizje polskie jak i zagraniczne, a zdjęcie niesionego uśmiechającego się Władysława Frasyniuka pojawiło się w większości aktualnych czasopism”.

Zapytaliśmy Malinowskiego, czy tak jak zarzuca mu policja blokował miesięcznicę, „głośno krzyczał” i siedział na jezdni.

„Nie siedziałem na trasie przemarszu miesięcznicy. Nie krzyczałem. Chodziłem po Krakowskim Przedmieściu i pokazywałem co robią demonstranci. Pokazywałem jak wynoszą Frasyniuka i jak potem wynoszoną kolejne osoby do tzw. kotła policyjnego" – mówi OKO.press Mariusz Malinowski.

I dodaje: „Ten proces to zemsta policji za to, że pokazywałem jak bezprawnie nie wpuszczali adwokatów do kotła. Czasami zdarzają się mi podczas pracy w terenie problemy z policją, ale dotąd nikt mnie oskarżył za wykonywanie pracy dziennikarskiej. To ma wywołać efekt mrożący na dziennikarzach mediów obywatelskich".

Helsińska Fundacja Praw Człowieka bierze w obronę Malinowskiego

W sądzie odbyła się już pierwsza rozprawa. Sędzia Maciej Mitera nie zgodził się na jej nagrywanie przez media. W poniedziałek 15 czerwca zaplanowana jest kolejna rozprawa. Do jego sprawy opinię prawną złożyła Helsińska Fundacja Praw Człowieka jako tzw. przyjaciel sądu.

Fundacja pisze w opinii o wadze dla społeczeństwa relacjonowania protestów przez media, które są „publicznym stróżem”. Podkreśla, że międzynarodowym standardem jest zagwarantowanie mediom prawa do pokazywania protestów z tzw. pierwszej ręki, również tych, uznawanych przez władze za nielegalne. Dotyczy to zwłaszcza protestów opozycji.

Fundacja przypomina, że dziennikarze mają też prawo do relacjonowania policyjnych interwencji wobec manifestantów. Zaś utrudnianie tego dziennikarzom jest sprzeczne z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który uznaje to za ingerencję w swobodę wypowiedzi.

Za taką ingerencję ETPCz uznaje utrudnianie nagrywania i robienia zdjęć, konfiskowanie sprzętu reporterskiego, a przede wszystkim zatrzymanie dziennikarza lub usunięcie go z miejsca demonstracji. A także ograniczenie mu dostępu do miejsca, w którym jest wydarzenie (dotyczy to też odmowy wydania akredytacji).

Helsińska Fundacja zaznacza w opinii dla sądu, że ETPCz możliwość relacjonowania protestów z „pierwszej ręki” uważa, za istotny element gwarancji wolności mediów. Zaś stosowanie wobec mediów sankcji za to grozi wywołaniem w mediach tzw. efektu mrożącego.

Warszawa, 11 czerwca 2020 r.

OPINIA PRZYJACIELA SĄDU

HELSIŃSKIEJ FUNDACJI PRAW CZŁOWIEKA

w sprawie o sygnaturze akt V W 23/19

przed Sądem Rejonowym w Warszawie V Wydział Karny

I Uwagi wstępne

Amicus curiae – „opinia przyjaciela sądu” jest znaną w praktyce sądów zagranicznych, a także w Polsce, formą wyrażania przez organizacje pozarządowe opinii prawnej w postępowaniach sądowych w sprawach związanych z profilem działalności danej organizacji. „Opinia przyjaciela sądu” ma na celu przedstawienie szczególnego poglądu organizacji społecznej na sprawę rozpatrywaną przed sądem. Ma pomóc w kompleksowym rozpoznaniu sprawy, z uwzględnieniem argumentów oraz poglądów, które, być może, nie zostały podniesione przez strony w postępowaniu.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka (dalej: „HFPC”, „Fundacja”) podejmuje się sporządzenia „opinii przyjaciela sądu” w sprawach, w których, naszym zdaniem, wymaga tego interes społeczny. Celem opinii nie jest przedstawianie nowych dowodów lub okoliczności faktycznych. W „opinii przyjaciela sądu” odnosimy się do ogólnych zasad ważnych z punktu widzenia przestrzegania standardów praw człowieka, gdy są one adekwatne w danym stanie faktycznym. Zadaniem „przyjaciela sądu” jest zwrócenie uwagi na różne aspekty sprawy w kontekście poszanowania Konstytucji, prawa międzynarodowego oraz w szczególności orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (dalej: „ETPC”, „Trybunał”).

HFPC jest organizacją pozarządową, której celem statutowym jest ochrona praw człowieka, w tym kontrola ich przestrzegania przez organy władzy publicznej w Polsce. Szczególnym przedmiotem zainteresowania HFPC są gwarancje swobody wypowiedzi, którą uznaje się za fundamentalne prawo podstawowe, odgrywającą szczególnie istotną rolę w demokratycznym społeczeństwie[1]. Nasza opinia w niniejszej sprawie podyktowana jest troską o przestrzeganie standardów wolności słowa w odniesieniu do relacjonowania demonstracji przez media. W sprawach tego rodzaju zabieraliśmy głos już wielokrotnie, m.in. gdy protestujący utrudniali reporterom wykonywanie obowiązków zawodowych (np. „Utrudnianie pracy dziennikarzowi TVP Info – stanowisko HFPC”[2]), gdy dziennikarze byli zatrzymani w związku z relacjonowaniem protestu (np. „Stanowisko HFPC w sprawie zatrzymania dziennikarzy w siedzibie PKW[3]) lub gdy dochodziło do aktów przemocy („Atak na dziennikarza relacjonującego protest w Puszczy Białowieskiej – stanowisko HFPC”[4]) .

II Stan faktyczny

Mariusz Andrzej Malinowski, dziennikarz, członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich oraz Redaktor naczelny Sieciowej Telewizji Obywatelskiej Video-KOD, został oskarżony o to, że w dniu 10 czerwca 2017 r. około godz. 20:00 w Warszawie przy ul. Krakowskie Przedmieście 68 nie podporządkował się żądaniom i poleceniom przewodniczącego zgromadzenia cyklicznego upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej do opuszczenia miejsca trasy przemarszu uczestników wyżej wymienionego zgromadzenia, tj. za wykroczenie określone w art. 52 § 3 pkt. 2 kw w zw. z art. 19 ust. 5 ustawy z dnia 24 lipca 2015 r. Prawo o zgromadzeniach.

W dniu 10 czerwca 2017 r. dziennikarz wypełniał obowiązki reportera prowadząc dla Sieciowej Telewizji Obywatelskiej Video-KOD transmisję live z wydarzeń dziejących się na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Realizując transmisję filmował demonstrację. W trakcie pełnienia obowiązków, kilkukrotnie przechodził przez kordony policji okazując policjantom legitymację Sieciowej Telewizji Obywatelskiej Video-KOD.

W trakcie relacjonowania podjętych przez policję działań (niedopuszczenia adwokatów do przetrzymywanych demonstrantów) dziennikarz został siłą zmuszony przez funkcjonariuszy do odstąpienia od relacji. Jeden z nich miał przetrzymywać dziennikarza. Nie pozwolił mu również na dalsze relacjonowanie pomimo okazania legitymacji Sieciowej Telewizji Obywatelskie Video-KOD.

III Ocena prawna

  1. Relacjonowanie demonstracji jako szczególna rola mediów

Przekazywanie informacji z demonstracji i protestów społecznych przez media jest jednym z podstawowych elementów realizowania swobody wypowiedzi oraz jednym z zasadniczych zadań dziennikarzy pełniących funkcję tzw. „publicznego stróża” w demokratycznym społeczeństwie. Relacjonowanie demonstracji przez media pozwala przede wszystkim na zaspokojenie prawa społeczeństwa do informacji o wydarzeniach mających istotne publiczne znaczenie, ale służy także monitorowaniu i nagłaśnianiu ewentualnych nieprawidłowości, w tym naruszeń praw człowieka, które mogą wystąpić w trakcie ich przebiegu[5].

ETPC wielokrotnie zwracał uwagę na konieczność respektowania doniosłej roli dziennikarzy w relacjonowaniu demonstracji i protestów społecznych oraz na wymóg zapewnienia mediom szczególnej ochrony w tym obszarze (zob. wyroki ws. Najafli p. Azerbejdżanowi[6] oraz w szczególności wyrok ws. Butkevich p. Rosji[7]). W wyroku Najafli p. Azerbejdżanowi Trybunał zauważył, że „[o]bowiązkiem prasy jest przekazywanie informacji i idei dotyczących spraw publicznych. Przekazywanie takich informacji jest nie tylko zadaniem prasy, społeczeństwo ma również prawo do ich otrzymywania. Bez wątpienia dotyczy to informowania o protestach opozycji i demonstracjach, które są niezbędne dla rozwoju każdego demokratycznego społeczeństwa. W przeciwnym wypadku prasa nie byłaby w stanie realizować przynależnej jej roli <<publicznego stróża>>”[8]. W świetle orzecznictwa Trybunału demonstracje i protesty społeczne należą do wydarzeń publicznych, podczas których obecność przedstawicieli mediów jest nie tylko w pełni uzasadniona, ale także szczególnie ważna, a wszelkie utrudnienia dla dziennikarzy muszą podlegać wyjątkowo skrupulatnej kontroli i mieć mocne uzasadnienie, aby dało się pogodzić je ze standardami wolności słowa[9].

Na istotną funkcję pełnioną przez dziennikarzy podczas demonstracji oraz na konieczność poszanowania ich praw w tym kontekście zwracają uwagę także inne instytucje chroniące prawa człowieka, takie jak m.in. Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych[10], Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie („OBWE”)[11], Komisja Wenecka[12] czy Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy[13]. W świetle standardów wypracowanych przez Komisję Wenecką szczególna ochrona przynależna dziennikarzom w trakcie relacjonowania demonstracji nie powinna być ograniczona do przedstawicieli tradycyjnych mediów, ale powinna obejmować także inne podmioty, np. obrońców praw człowieka czy dziennikarzy obywatelskich, którzy realizują funkcję „publicznego stróża” i których celem jest przekazywanie informacji z danego wydarzenia z zamiarem wniesienia wkładu do debaty publicznej[14].

W standardach międzynarodowych zwraca się również uwagę, że korzystanie przez media ze szczególnej ochrony podczas zgromadzeń publicznych nie powinno być co do zasady uzależnione od uzyskania przez nie akredytacji zezwalających na relacjonowanie danego wydarzenia[15]. Możliwość powołania się na gwarancje ochronne wynikające z art. 10 nie powinna być też ściśle uzależniona od okazania legitymacji prasowej czy noszenia odzieży bądź emblematów identyfikujących osobę jako dziennikarza (np. specjalnej kamizelki)[16]. Choć jednocześnie – jak zauważył Trybunał w sprawie Butkievich p. Rosji – to, czy skarżący „ujawnił się [przed funkcjonariuszami policji] jako dziennikarz w odpowiedni sposób i w odpowiednim czasie podczas demonstracji oraz w trakcie późniejszego postępowania może być istotne dla oceny konieczności ingerencji [w wolność słowa]”[17]. W miarę możliwości zatem dziennikarze i inne osoby uczestniczące w demonstracji „w celach dziennikarskich”, zwłaszcza jeśli nie noszą widocznych oznaczeń i nie są wyposażone w przedmioty sugerujące wykonywany zawód (np. profesjonalna kamera bądź aparat fotograficzny), powinny podejmować działania ułatwiające policji ich identyfikację (np. poinformować o swojej roli czy okazać legitymację prasową), która umożliwi zastosowanie wobec nich adekwatnych standardów. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy dochodzi do interwencji służb w trakcie zgromadzenia (np. gdy policja próbuje zatrzymać dziennikarza bądź ukarać go mandatem) lub w toku dalszego postępowania (jeśli zostało ono wszczęte przeciwko dziennikarzowi, co do którego służby nie miały informacji, że uczestniczył w manifestacji czy proteście jako przedstawiciel mediów). Warunkiem objęcia dziennikarza szczególną ochroną jest jednocześnie to, aby zachował neutralność wobec relacjonowanych wydarzeń i nie angażował się bezpośrednio w manifestację czy protest[18].

  1. Prawo do fotografowania i nagrywania demonstracji

Kluczowym sposobem zdobywania informacji przez dziennikarzy podczas demonstracji jest wykonywanie zdjęć i nagrywanie materiałów audiowizualnych. W wyroku ws. Butkevich p. Rosji, który dotyczył zatrzymania przez policję i ukarania fotoreportera podczas manifestacji, ETPC wprost wskazał, że działania te prowadziły do naruszenia prawa dziennikarza do zgromadzenia informacji jako ważnego elementu pracy dziennikarskiej, który podlega równie silnej ochronie jak opublikowanie informacji[19]. W opinii Komisji Weneckiej podkreśla się, że relacje mediów i nagrania z demonstracji stanowią nie tylko ważne narzędzie informowania społeczeństwa o kwestiach mających istotne publiczne znaczenie, nagłaśniania naruszeń praw człowieka, ale także sprawowania społecznej kontroli zarówno nad działaniami organizatorów tych wydarzeń, jego uczestników, jak i nad działaniami policji. Media muszą mieć zatem możliwie najszerszą możliwość rejestrowania przebiegu samego protestu, jak i operacji prowadzonych w jego trakcie przez służby porządkowe[20]. Co ważne, prawo do fotografowania i nagrywania demonstracji przysługuje dziennikarzom co do zasady niezależnie od tego, czy zgromadzenia mają legalny czy nielegalny charakter lub pokojowy bądź agresywny przebieg oraz także wówczas, gdy policja wzywa demonstrantów do rozejścia się i zakończenia protestu (o ile obecność dziennikarzy nie przeszkadza w prowadzeniu tych działań)[21]. Co więcej, fakt, że demonstracja ma nielegalny charakter czy agresywny przebieg zwiększa ryzyko konieczności zastosowania środków przymusu wobec protestujących, co tym bardziej uzasadnia potrzebę zapewnienia mediom swobodnego dostępu do demonstracji oraz

możliwości nagrywania tego wydarzenia, wraz z rejestracją przebiegu interwencji policji[22]. Organy państwa powinny powstrzymać się ponadto od konfiskowania sprzętu do nagrywania albo żądania wydania zarejestrowanego materiału bez uprzedniego uzyskania nakazu sądowego[23].

  1. Ograniczenie dostępu do miejsca demonstracji i inne utrudnienia w jej relacjonowaniu

W orzecznictwie strasburskim podkreśla się, że także mniej drastyczne niż przemoc środki podejmowane przez przedstawicieli władzy wobec mediów relacjonujących demonstracje, które powodują utrudnienia w wykonywaniu przez dziennikarzy ich funkcji, stanowią ingerencję w swobodę wypowiedzi. Dotyczy to wszelkich zachowań funkcjonariuszy publicznych, które zakłócają pracę dziennikarzy, takich jak np. utrudnianie nagrywania czy wykonywania zdjęć, skonfiskowanie sprzętu reporterskiego, a przede wszystkim zatrzymanie, usunięcie z miejsca demonstracji czy ograniczanie dostępu do miejsca, w którym odbywa się dane wydarzenie (obejmując zarówno fizyczne odseparowanie, jak i np. nieuzasadnioną odmowę wydania akredytacji).

W tym kontekście należy zauważyć, że ETPC uznaje za istotny element gwarancji wolności mediów możliwość relacjonowania wydarzeń przez dziennikarzy z tzw. „pierwszej ręki”, w oparciu o osobiste doświadczenia i bezpośrednią obserwacje, którego warunkiem jest osobista obecność na miejscu zdarzenia[24]. Władze państwowe powinny w miarę możliwości zapewnić dziennikarzom swobodny dostęp do tej lokalizacji. W wyroku Pentikäinen p. Finlandii[25], choć ETPC doszedł ostatecznie do konkluzji, iż nie nastąpiło naruszenie art. 10, zauważył jednocześnie, że jakiekolwiek próby usunięcia dziennikarzy z miejsca demonstracji muszą podlegać bardzo skrupulatnej kontroli i mogą być uzasadnione jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Kontrola ta musi uwzględniać nie tylko ocenę danej ingerencji przez pryzmat standardów wynikających np. z art. 5 EKPC (wolność osobista), ale także z art. 10, tj. uwzględniać, czy była ona niezbędna i proporcjonalna w świetle gwarancji swobody wypowiedzi[26].

Trybunał wymaga w tym kontekście, aby wprowadzenie jakichkolwiek środków utrudniających dziennikarzowi gromadzenie informacji było poparte każdorazowo „rozsądną oceną faktów” („reasonable assesment of facts”)[27].

Zgodnie zatem z wypracowanymi standardami strasburskimi, w sytuacji gdy dziennikarze nie uczestniczą aktywnie w demonstracji, a jedynie ją obserwują, wykonując swoją pracę, nie powodują swoją obecnością zwiększonego zagrożenia dla porządku publicznego (w szczególności nie zachowują się w agresywny sposób), ani nie utrudniają realnie działań policji czy innych służb, środki takie jak zatrzymanie, usunięcie z miejsca demonstracji czy nakaz jego opuszczenia nie będą uzasadnione w świetle „rozsądnej oceny faktów”. Na możliwie szeroki dostęp do miejsca demonstracji, umożliwiający dziennikarzom bezpośrednie relacjonowanie wydarzeń zwraca uwagę także Komisja Wenecka[28].

  1. Pozytywne obowiązki państwa wynikające ze swobody wypowiedzi: ochrona w czasie demonstracji oraz obowiązek wyjaśnienia ataków na bezpieczeństwo osobiste dziennikarzy

Stworzenie warunków zapewniających dziennikarzom bezpieczeństwo osobiste stanowi niezbędną przesłankę swobodnego przekazywania przez nich informacji oraz skutecznego wypełniania funkcji tzw. „publicznego stróża”. Wynika to nie tylko z konstytucyjnych gwarancji wolności pozyskiwania informacji (art. 54 Konstytucji) i wolność prasy (art. 14 Konstytucji), ale także z gwarancji Prawa prasowego, które nakłada na organy państwowe obwiązek stworzenia prasie warunków niezbędnych do wykonywania jej funkcji i zadań (art. 2 Prawa prasowego). Ochrona bezpieczeństwa przedstawicieli mediów jest wyjątkowo ważna podczas relacjonowania wydarzeń o „wrażliwym” charakterze, podczas których dziennikarze mogą być szczególnie narażeni na ataki. Choć wymóg zapewnienia dziennikarzom bezpieczeństwa obejmuje przede wszystkim powstrzymanie się przez organy państwa (policję, inne służby porządkowe) od stosowania wobec dziennikarzy nieuzasadnionych środków przymusu, to nie kończy się na tym. Władze publiczne mają również pozytywny obowiązek ochrony dziennikarzy przed niebezpieczeństwami zagrażającymi im ze strony innych podmiotów prywatnych, w tym ze strony manifestantów. Oznacza to m.in., że policja powinna nie tylko wstrzymać się od zakłócania pracy dziennikarza, lecz również podjąć odpowiednie kroki w celu zapewnienia mu możliwości realizowania działań w niezakłócony sposób.

Jednocześnie należy podkreślić, że wspomniany wyżej obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa mediom podczas demonstracji (i innych wydarzeń publicznych) nie może być wykorzystywany jako pretekst do tego, aby w sposób nieuzasadniony ograniczać dziennikarzom możliwość swobodnego ich relacjonowania[29] (np. poprzez brak dostępu do miejsca demonstracji lub nakładanie na nich sankcji karnych za próby relacjonowania). Wszelkie restrykcje dotyczące pracy dziennikarzy podczas zgromadzeń wprowadzane z uwagi na potrzebę zachowania bezpieczeństwa muszą mieć rzeczywiste podstawy, adekwatny zakres i wymagają indywidualnego przeanalizowania każdej sytuacji.

Na problem ten zwrócił uwagę ETPC w sprawie Gsell p. Szwajcarii[30]. Sprawa dotyczyła dziennikarza, któremu odmówiono możliwości wjazdu do Davos, gdzie odbywało się wówczas Światowe Forum Ekonomiczne, a także towarzyszący mu protest alterglobalistów. Władze wprowadziły w związku z protestem szereg środków bezpieczeństwa oraz restrykcji dotyczących swobody poruszania się w okolicy. Dziennikarza nie wpuszczono do miasta, pomimo że okazał legitymację prasową i wyjaśnił, że chciałby wjechać do Davos, aby przygotować materiał prasowy. Trybunał uznał, że podjęte środki bezpieczeństwa zostały wprowadzone bez odpowiedniej podstawy prawnej – prawo pozwalało na zastosowanie tego rodzaju restrykcji jedynie w wyjątkowych, ekstremalnych sytuacjach, podczas gdy w tym przypadku sięgnięcie po nie było nieproporcjonalne do realnego zagrożenia. W szczególności nie było uzasadnienia dla wprowadzenia blankietowego zakazu wjazdu do miasta – zdaniem ETPC władze państwowe, wprowadzając ww. ograniczenia, powinny dokonać rozróżnienia pomiędzy osobami, które powodowały faktyczne ryzyko dla zakłócenia porządku publicznego oraz osobami, które nie stwarzały takiego niebezpieczeństwa. Dziennikarz, który podróżował do Davos w celach zawodowych związanych z realizacją swobody wypowiedzi, należał, zdaniem Trybunału, do tej drugiej grupy i nie było faktycznego uzasadnienia dla odmówienia mu wjazdu do miasta. Pomimo że wprowadzone ograniczenie nie było wymierzone bezpośrednio w dziennikarza (stał się on „ofiarą” zakazu o charakterze generalnym), Trybunał doszedł do wniosku, że ze względu na wykonywaną przez niego rolę, doszło w tym przypadku do nieuprawnionej ingerencji w wolność słowa[31].

  1. Konsekwencje prawne relacjonowania demonstracji

Szczególna rola mediów podczas demonstracji powinna być uwzględniana przez organy państwa nie tylko podczas samego wydarzenia, ale także na etapie podejmowania wszelkich działań następczych wobec dziennikarzy, w tym dążenia do pociągnięcia ich do odpowiedzialności w związku z wykonywaną pracą podczas zgromadzeń publicznych.

W sprawie Butkevich p. Rosji ETPC wprost podkreślił, że stawianie dziennikarzom zarzutów w związku z udziałem w demonstracji stanowi poważną ingerencję w wolność słowa i powinno podlegać równie rygorystycznej kontroli, jak działania zmierzające do ograniczenia im możliwości relacjonowania samego protestu[32]. Zdaniem Trybunału władze krajowe nie wykazały w tym przypadku, aby wydany przez policję nakaz opuszczenia przez dziennikarza miejsca demonstracji, do którego skarżący się nie zastosował, co w konsekwencji stało się podstawą ukarania go karą 2 dni aresztu, był w istocie niezbędny dla zapewnienia porządku publicznego[33]. Biorąc powyższe pod uwagę, a także to, że rosyjskie sądy pominęły w swoich rozważaniach ocenę wpływu zastosowanych wobec dziennikarza środków na wolność słowa, Trybunał doszedł do wniosku, że krajowych rozstrzygnięć nie sposób pogodzić w wymogami Konwencji i stwierdził naruszenie m.in. art. 10. ETPC podkreśla jednocześnie, że status dziennikarza nie zwalnia mediów co do zasady z obowiązku przestrzegania prawa podczas gromadzenia informacji[34], jednak akcentuje też, że nałożenie na nie sankcji jest uzasadnione w szczególności, gdy naruszenie prawa nie było w istocie konieczne do przygotowania publikacji (np. gdy te same informacje można było zdobyć zgodnie z prawem)[35]. W przypadku relacjonowania demonstracji, np. zorganizowanej w niedozwolonej lokalizacji, obecność dziennikarza na miejscu jest niezbędna do tego, aby mógł on wypełnić rolę „publicznego stróża” i w związku z tym nie powinny go spotkać z tego powodu negatywne konsekwencje prawne. Co więcej, jak wspomniano wcześniej, Trybunał wymaga, aby organy krajowe kierowały się w takich sytuacjach „rozsądną oceną faktów”, wskazując, że ich nadmiernie formalistyczne podejście do tego rodzaju sytuacji, z pominięciem konwencyjnych standardów, może być źródłem naruszenia art. 10. W konsekwencji, choć Trybunał podkreśla, że dziennikarze powinni co do zasady współpracować ze służbami zabezpieczającymi relacjonowane wydarzenie, w sprawie Selmani i inni p. Macedonii[36] doszedł do wniosku, że siłowe usunięcie dziennikarzy z galerii sejmowej, którzy wcześniej nie zastosowali się do polecenia opuszczenia tego miejsca wydanego przez straż marszałkowską, stanowiło naruszenie swobody wypowiedzi. Nie było bowiem, zdaniem Trybunału, obiektywnych przesłanek uzasadniających wydanie takiego polecenia, w szczególności realnego zagrożenia dla bezpieczeństwa dziennikarzy (w przeciwieństwie do sprawy Pentikäinen p. Finlandii[37], w której Trybunał doszedł do wniosku, że takie ryzyko faktycznie istniało i dziennikarz powinien był zastosować się do wydanego przez policjanta polecenia opuszczenia miejsca demonstracji). Konieczność ochrony przed poniesieniem sankcji prawnych, która obejmuje osoby ujawniające poważne nieprawidłowości (np. naruszenia praw człowieka) w interesie publicznym, nawet jeśli formalnie „naruszyły one przepisy prawa bądź umowę”, wprost zaakcentowano ponadto w raporcie czterech Specjalnych Sprawozdawców do spraw wolności słowa[38].

Nieuzasadnione zastosowanie sankcji (zwłaszcza karnych lub innych o charakterze represyjnym) w stosunku do osób korzystających ze swobody wypowiedzi niesie ze sobą niebezpieczeństwo wystąpienia tzw. „efektu mrożącego” (chilling effect). Jego istotą jest zniechęcenie osoby, którą dotknęła dana sankcja, ale także innych osób (np. pozostałych członków środowiska dziennikarskiego) do udziału w debacie publicznej i podejmowania w przyszłości podobnych tematów z obawy przed poniesieniem konsekwencji prawnych[39]. W rezultacie może to prowadzić do zubożenia debaty publicznej i ograniczenia prawa społeczeństwa do informacji[40]. Dlatego też ukaranie dziennikarzy za wykonywanie funkcji „publicznego stróża” podczas demonstracji (a nawet już samo wszczęcie postępowania i groźba sankcji) może prowadzić do tego, że media będą się powstrzymywały od relacjonowania tych wydarzeń bądź będą działały nazbyt asekuracyjnie, np. wycofując się, gdy sytuacja na miejscu będzie przybierać „niebezpieczny” dla nich obrót, choć to właśnie wówczas ich obecność jest najbardziej potrzebna z punktu widzenia interesu publicznego. Dotyczy to np. relacjonowania nielegalnych zgromadzeń (bądź zgromadzeń, które zostały rozwiązane przez policję), protestów w niedozwolonych miejscach czy przypadków korzystania przez demonstrantów z obywatelskiego nieposłuszeństwa. Wszystkie te sytuacje stwarzają zwiększone ryzyko napięć i mogą prowokować nadużycia, a brak obecności mediów może nie tylko sprzyjać występowaniu i pogłębianiu się tych nieprawidłowości oraz pozbawić opinię publiczną dostępu do rzetelnej informacji o tych wydarzeniach, ale także utrudnić rozliczenie osób odpowiedzialnych za naruszenia. Na tej samej zasadzie „efekt mrożący” mogą wywołać działania funkcjonariuszy publicznych podejmowane wobec mediów w trakcie samej demonstracji, takie jak w szczególności stosowanie przemocy, skonfiskowanie sprzętu dziennikarskiego czy nieuzasadnione „groźby” pociągnięcia do odpowiedzialności prawnej.

IV Wnioski

Pragniemy podkreślić, że Mariusz Andrzej Malinowski jako bezstronny obserwator miał prawo relacjonować przebieg zgromadzenia upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej. Obecności mediów podczas demonstracji służyć ma przekazywaniu opinii publicznej rzetelnych informacji o jego przebiegu oraz monitorowaniu i nagłaśnianiu ewentualnych nieprawidłowości, w tym naruszeń praw człowieka, które mogą wystąpić w tracie ich przebiegu. Niejednokrotnie praca dziennikarzy przyczynia się też do zidentyfikowania osób odpowiedzialnych za zaistniałe nadużycia.

Nieuzasadnione działania funkcjonariuszy policji utrudniające reporterom wykonywanie ich obowiązków służbowych mogą przyczyniać się do zubożenia debaty publicznej i ograniczenia prawa społeczeństwa do informacji. Stanowią formę cenzury i zniechęcają dziennikarzy do podejmowania trudnych tematów. Uznanie, że relacjonowanie demonstracji przez Mariusza Andrzeja Malinowskiego miało charakter bezprawny może mieć konsekwencje nie tylko dla reportera, ale wywrzeć także szerszy „skutek mrożący”, zniechęcając w przyszłości innych dziennikarzy do informowania społeczeństwa na temat wydarzeń o „wrażliwym” charakterze.

Przekazywanie informacji z demonstracji i protestów społecznych jest jednym z kluczowych zadań mediów jako tzw. „publicznego stróża” w demokratycznym społeczeństwie i wymaga zapewnienia dziennikarzom szczególnej ochrony. Dla relacjonujących zgromadzenia publiczne reporterów szczególnie istotna jest możliwość bezpośredniej obserwacji tych wydarzeń, a także swoboda rejestrowania ich przebiegu oraz wykonywania zdjęć. Prawo do fotografowania i nagrywania demonstracji przysługuje dziennikarzom niezależnie od tego, czy zgromadzenia mają legalny charakter czy pokojowy przebieg.

Funkcjonariusze państwa zobowiązani są odróżnić specyfikę uczestnictwa dziennikarzy w wydarzeniu jako bezstronnych obserwatorów od udziału osób protestujących. Obowiązek respektowania doniosłej roli dziennikarzy relacjonujących demonstracje obejmuje nakaz powstrzymania się przez organy państwa (np. policję) od stosowania wobec dziennikarzy wszelkich nieuzasadnionych działań utrudniających im pracę podczas tych wydarzeń. Jak to zostało wskazane powyżej, ETPC wymaga, aby sądy krajowe oraz inne organy państwowe każdorazowo należycie uwzględniły konwencyjne zasady i standardy, dokonując ingerencji w swobodę wypowiedzi. Praktyka sądów sprzeczna z wytycznymi ETPC może narazić władze państwa na kolejne skargi do Trybunału i w konsekwencji na odpowiedzialność odszkodowawczą, wynikającą z naruszenia przepisów Konwencji.

Zwracamy również uwagę, że w kontekście braku przepisów szczególnych, które bezpośrednio chroniłyby dziennikarzy pracujących podczas demonstracji, kluczowe jest wypracowanie odpowiednich gwarancji w tym zakresie w orzecznictwie sądów. Jest to tym bardziej istotne w sytuacji, gdy w ostatnich latach zauważalny jest niebezpieczny wzrost liczby incydentów zagrażających nieskrępowanemu przekazywaniu informacji ze zgromadzeń publicznych przez media.

[1] Wyrok ETPC z 7 grudnia 1976, Handyside p. Wielkiej Bytanii, skarga nr 5493/72.

[2] Utrudnianie pracy dziennikarzowi TVP Info – stanowisko HFPC, 14 lipiec 2017, http://www.obserwatorium.org/index.php?option=com_content&view=article&id=4927:utrudnianie-pracy-dziennikarzowi-tvp-info--stanowisko-hfpc&catid=47:aktualnosciprog&Itemid=66; zob. również Oświadczenie w sprawie utrudniania mediom relacjonowania demonstracji, 19 grudnia 2016 r., http://www.obserwatorium.org/index.php?option=com_content&view=article&id=4875:owiadczenie-w-sprawie-utrudniania-mediom-relacjonowania-demonstracji&catid=47:aktualnosciprog&Itemid=66; ; Po raz kolejny sprzeciwiamy się utrudnianiu relacjonowaniu demonstracji przez media, 24 lipca 2017, http://www.obserwatorium.org/index.php?option=com_content&view=article&id=4930:-po-raz-kolejny-sprzeciwiamy-si-utrudnianiu-relacjonowaniu-demonstracji-przez-media&catid=47:aktualnosciprog&Itemid=66

[3] Stanowisko Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w sprawie zatrzymania dziennikarzy w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej, 25 stycznia 2014, http://www.hfhr.pl/wp-content/uploads/2014/11/HFPC_stanowisko_25112014.pdf

[4] Atak na dziennikarza relacjonującego protest w Puszczy Białowieskiej – stanowisko HFPC, 31 lipca 2017 r., http://www.hfhr.pl/atak-na-dziennikarza-relacjonujacego-wydarzenia-w-puszczy-bialowieskiej.

[5] Por. szerzej: ­D. Głowacka, Relacjonowanie demonstracji przez media – standardy międzynarodowe, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, 28 czerwca 2018 r., http://www.hfhr.pl/wp-content/uploads/2018/07/Relacjonowanie-demonstracji-przez-media-opinia-HFPC.pdf. Stanowisko Fundacji złożone w przedmiotowej sprawie w znacznej części opiera się na zacytowanej analizie HFPC.

[6] Wyrok ETPC z 2 października 2012 r., Najafli p. Azerbejdżanowi, skarga nr 2594/07.

[7] Wyrok ETPC z 13 lutego 2018 r., Butkevich p. Rosji, skarga nr 5865/07.

[8] Najafli p. Azerbejdżanowi, op. cit., par. 66.

[9] Pentikäinen p. Finlandii, op. cit., par. 89, Butkevich p. Rosji, op. cit. par. 130.

[10] Rezolucja Zgromadzenia Parlamentarnego ONZ dotycząca promocji i ochrony praw człowieka w kontekście pokojowych zgromadzeń, A/HRC/RES/25/38, par. 18.

[11] Przedstawiciel OBWE ds. wolności mediów, Raport Specjalny: Traktowanie mediów podczas demonstracji politycznych. Obserwacje i Rekomendacje, czerwiec 2007, http://www.osce.org/fom/25744?download=true.

[12] Wytyczne Komisji Weneckiej dotyczące wolności zgromadzeńprzyjęte na 83 sesji plenarnej 4 czerwca 2010 r.,http://www.venice.coe.int/webforms/documents/default.aspx?pdffile=CDL-AD(2010)020-e.

[13] Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, Rezolucja 2116 (2016) dotycząca pilnej potrzeby zapobiegania naruszeniom praw człowieka w trakcie pokojowych zgromadzeń publicznych, 27 maja 2016 r. , par. 7.11.

[14] Komisja Wenecka, op. cit., pkt. 199.

[15] OBWE, Raport specjalny, op. cit. str. 5 ; zob. też Komitet Praw Człowieka, Komentarz Ogólny nr 34, Artykuł 19 Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, par. 44.

[16] D. Voorhoof, D. Simons, The right of journalistic newsgathering during demonstrations, Strasbourg Observers, 6 marca 2018 r., https://strasbourgobservers.com/2018/03/06/the-right-of-journalistic-newsgathering-duringdemonstrations.

[17] Butkevich p. Rosji, op. cit. par. 124.

[18] OBWE, Raport specjalny, op. cit., str. 6-7.

[19] Ibidem str 123.

[20] Komisja Wenecka, op. cit., pkt 208.

[21] Komisja Wenecka, op. cit., pkt 168; OBWE, Raport specjalny, op. cit. str. 2.

[22] D. Voorhoof, D. Simons, The right of journalistic newsgathering..., op. cit.

[23] Komisja Wenecka, op. cit., pkt 169.

[24] Wyrok ETPC z 9 lutego 2017 w sprawie Selmani i inni p. Macedonii, skarga nr 67259/14, par. 84.

[25] Wyrok ETPC z 20 października 2012 r., Pentikäinen p. Finlandii, skarga nr 11882/10.

[26] Pentikäinen p. Finlandii, op. cit., par. 89.

[27] Selmani i inni p. Macedonii, op. cit. par.76.

[28] Komisja Wenecka, op. cit., pkt 5.10.

[29] Komitet Ministrów Rady Europy, Ochrona swobody wypowiedzi w czasach kryzysu, 26 września 2007, https://search.coe.int/cm/Pages/result_details.aspx?ObjectID=09000016805ae60e.

[30] Wyrok ETPC z 8 października 2009 r. w sprawie Gsell p. Szwajcarii, skarga nr 12675/05.

[31] Ibidem, par. 49.

[32] Butkevich p. Rosji, op. cit., par. 130.

[33] Ibidem, 134-135 .

[34] Pentikäinen p. Finlandii, op. cit., par. 91.

[35] D. Voorhoof, D. Simons, European Court upholds criminal conviction for purchasing illegal firearm as a form of ‘check it out’ journalism in Salihu ao v. Sweden, Strsbourg Observers, 29 June 2016, https://strasbourgobservers.com/2016/06/29/european-court-upholds-criminal-conviction-for-purchasing-illegalfirearm-as-a-form-of-check-it-out-journalism-in-salihu-ao-v-sweden.

[36] Selmani i inni p. Macedonii, op. cit., par. 83.

[37] Pentikäinen p. Finlandii, op. cit., par. 96.

[38] UN Special Rapporteur on Freedom of Opinion and Expression, the OSCE Representative on Freedom of the Media, the OAS Special Rapporteur on Freedom of Expression, and African Commission on Human and Peoples’ Rights Special Rapporteur on Freedom of Expression and Access to Information, Wspólna deklaracja dotycząca wolności słowa oraz odpowiedzi na sytuacje konfliktów, 2015, par. 5b,https://www.osce.org/fom/154846?download=true.

[39] Wyrok ETPC z 1 grudnia 2009 r. w sprawie Karsai p. Węgrom, skarga nr 5380/07, par. 36.

[40] Komitet Ministrów Rady Europy, Rekomendacja CM/REC (2016) 4 dot. ochrony dziennikarstwa i bezpieczeństwa dziennikarzy i innych podmiotów medialnych, 13 kwietnia 2016, par. 33.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze