„Nie tnijcie” – tak brzmiał napis, który aktywiści Greenpeace 22 lipca wylepili z kleju i trocin na biurowcu Lasów Państwowych w Warszawie. „W całym kraju słychać ryk pił. To szefowie koncernu Lasy Państwowe realizują swój biznesplan, zamieniając polską dziką przyrodę, nasze wspólne dobro, w trociny” – mówiła podczas manifestacji Marta Grundland, koordynująca w Greenpeace Polska kampanię leśną.
Jak podkreślała, na polityce prowadzonej przez Lasy Państwowe cierpią cenne przyrodniczo tereny – Puszcza Białowieska, Karpacka, Knyszyńska, Borecka.
Trociny, które posłużyły do wyklejenia napisu, pochodzą z Puszczy Piskiej i są pozostałością po tamtejszej wycince. Aktywiści zaznaczali, że zamiast wyrębu mógł powstać tam Mazurski Park Narodowy – najwyższa forma ochrony przyrody, która ochroniłaby mazurskie lasy przed piłami.

Po kilkunastu minutach akcji pod siedzibą Lasów Państwowych pojawiła się policja. Zatrzymano piątkę aktywistów i aktywistek, którzy wyklejali napis na szybie. Dwie kolejne zaaresztowane osoby nie brały udziału w akcji – a jedynie ją relacjonowały.
Moment ich zatrzymania widać wyraźnie na filmie, który Greenpeace transmitował na żywo na swojej stronie facebookowej. Kiedy piątka aktywistów już była w radiowozie, policjant podszedł do osoby prowadzącej relację i zapytał ją, czy jest koordynatorką akcji. „Nie, jestem osobą, która relacjonuje, co się tutaj dzieje” – odpowiedziała.
Policjant dopytał jeszcze, czy jest pracownicą Lasów Państwowych, czy członkinią protestującej grupy, a po odpowiedzi „ja tu po prostu przyszłam”, kazał wejść jej do radiowozu. Chwilę później zatrzymano również kamerzystę.
Przewieziono ich na komendę przy ulicy Opaczewskiej w Warszawie. Policja w rozmowach z mediami zapowiadała, że prawdopodobnie zostanie im postawiony zarzut niszczenia mienia. Cała siódemka spędziła noc w areszcie.
Areszt na ponad 24 godziny
Zapytaliśmy biuro prasowe Komendy Rejonowej Policji Warszawa III o to, dlaczego zatrzymane osoby musiały zostać w areszcie przez całą noc oraz jakie zostały postawione im zarzuty. Policja nie chciała jednak informować nas o sprawie telefonicznie i prosiła o wysłanie maila. Czekamy na odpowiedź.
Jak dowiedzieliśmy się od Katarzyny Guzek, rzeczniczki prasowej Greenpeace, w czwartek przed 14:00 wypuszczono dwie z siedmiu osób – w tym dziennikarkę obywatelską, która relacjonowała protest.
„Samo zatrzymanie mnie było bez sensu, bo pełniłam rolę dziennikarki” – mówiła po wyjściu z komendy pierwsza z wypuszczonych osób. „Zostałam zatrzymana jako osoba podejrzana o popełnienie przestępstwa. Ostatecznie, po przesłuchaniach, zmieniono kwalifikację na wykroczenie” – dodała.
Został jej postawiony zarzut z artykułu 63a kodeksu wykroczeń – „Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny”.
„Ja tylko stałam i opowiadałam, niczego nigdzie nie umieściłam” – podkreśla. Policja nałożyła na nią mandat w wysokości 500 zł, którego nie przyjęła.
W ciągu następnych kilkudziesięciu minut zwolniono kolejnych aktywistów – do godziny 15:30 było to sześć osób.
OKO.press prowadziło relacje spod komendy Policji na Opaczewskiej.
Aktywiści zatrzymani pod Lasami Państwowymi wychodzą na wolność po nocy na komendzie
Geplaatst door OKO.press op Donderdag 23 juli 2020
„Aktywizm to nie przestępstwo”
„Mimo nieadekwatnej reakcji organów ścigania, aktywiści i aktywistki nie przestaną powtarzać »Nie tnijcie starych lasów!« Aktywizm to nie przestępstwo. Karygodne jest za to działanie na szkodę przyrody, klimatu i nas wszystkich. Dalej działamy na rzecz wyłączenia wszystkich starych, najcenniejszych przyrodniczo polskich lasów z wycinek!” – mówi Paweł Szypulski, dyrektor programowy Greenpeace Polska.
Działacze Greenpeace podkreślają, że ¾ polskich lasów jest własnością skarbu państwa, a większością z nich zarządzają właśnie Lasy Państwowe. Ich obowiązkiem jest dbanie o leśną bioróżnorodność i ochronę cennych terenów.
„Te cele – jak pokazuje kierownictwo leśnego koncernu państwowego – najczęściej przegrywają z założeniami gospodarki leśnej, która przynosi przychody dla koncernu i jest priorytetem dla jego szefów” – czytamy na stronie Greenpeace.
Jak wskazują aktywiści, w ciągu ostatnich 20 lat teren wycinki w Polsce zwiększył się ponad dwukrotnie. Informacje o zwiększonej wycince potwierdzają eksperci z należącego do Komisji Europejskiej Wspólnego Centrum Badawczego w Isprze we Włoszech. W opublikowanym niedawno raporcie wyliczyli, że w ostatnich latach powierzchnia wycinki w naszym kraju wzrosła o 58 proc. Wyniki ich badań ukazały się w „Nature”.
Aktywiści Greenpeace podczas manifestacji namawiali do podpisywania petycji do ministrów klimatu i środowiska. „Domagamy się całkowitego, trwałego wyłączenia z gospodarki leśnej 15 proc. polskich lasów. Ochroną powinny zostać objęte wszystkie najstarsze, naturalne i najbardziej zbliżone do naturalnych siedliska leśne na terenie całego kraju” – piszą w niej.
Swoje postulaty argumentują tym, że stare drzewostany mają znacznie większy potencjał pochłaniania CO2 niż nowe nasadzenia, lepiej przystosowują się do zmian i są cenne w kontekście ochrony bioróżnorodności.
LP: „To tylko slogan”
Lasy Państwowe nie zgadzają się z argumentacją aktywistów. W przesłanym Onetowi oświadczeniu, rzeczniczka LP Anna Malinowska, pisze: „Postulat »wyłączenia« 15 proc. lasów jest sloganem, za którym nie stoją żadne konkrety – Greenpeace nie potrafi jasno zdefiniować kryteriów uznawania lasów za «najstarsze, najcenniejsze», ich lokalizacji, uzasadnić arbitralnej wartości 15 proc., ignoruje też fakt, że najcenniejsze fragmenty polskich lasów są już chronione w parkach narodowych, rezerwatach i wielu innych formach wyłączenia z użytkowania gospodarczego”.
Malinowska podkreśla także, że chronione leśne obszary nie są łatwo dostępne dla turystów – po tych zarządzanych przez LP można chodzić bez ograniczeń. A sprzedaż drewna, jak zaznacza, ma służyć polskiej gospodarce.
AKTUALIZACJA, 24 LIPCA:
Dzień po publikacji tekstu dostaliśmy odpowiedź od policji. Jak informuje biuro prasowe Komendy Rejonowej Policji III w Warszawie, czterem osobom przedstawiono zarzut z artykułu 51§1 kodeksu wykroczeń:
„Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”.
Trzy osoby dostały zarzut z artykułu 63a, o którym jest mowa w tekście.
W tym przypadku nie mieliśmy jednak do czynienia z niewinnym "aktywizmem" a oczywistą dewastacją. Co więcej zatrzymanie na 24h jest przecież w pełni legalne. Trudno zrozumieć sensacyjny ton tego artykułu.
.
Pozdrawiam
Pięć osób, które wyklejało – okej, popełniło wykroczenie. Ale dwie które stały i patrzyły, czy nawet relacjonowały akcję – nie popełniły żadnego czynu zabronionego. Trudno będzie to obronić w sądzie. I znów pójdzie na to kasa z naszaj, podatniczej kieszeni – na odszkodowanie za bezzasadne zatrzymanie.
Panie Macieju, policja może zatrzymać każdego na 48h i nikt nic z podatniczej kieszeni za to nie dostanie.
.
Przecież zgodnie z informacjami zawartymi w artykule mundurowi przyjechali po całej akcji i w ich oczach podejrzani byli wszyscy zastani na miejscu. To, że 5 chojraków jest bezrobotnych i zgłosili się jako sprawcy, nie oznacza że byli jedynymi zamieszanymi w sprawę.
.
Swoją drogą przecież artykuł ilustruje fota, na której napis mazany jest przez 11 osób… Kilku i tak zwiało w krzaki 😉
.
Pozdrawiam
Prawdziwy homo sovietikus z ciebie. Policja nie może zatrzymać "każdego na 48h" – musi mieć do tego podstawy. Tu nie miała żadnych – osoby protestujące (a już tym bardziej nagrywające) nie stawiały oporu, wykonywały polecenia, wylegitymowały się. W każdej chwili można było je wezwać na komendę, co w takich sytuacjach się dzieje. To po co je zatrzymywać jeśli nie w celu zastraszenia? I nie mów mi że to przypadek, nie nagonka zlecona przez władzę.
Panie Michale, podstawą była ostentacyjna dewastacja cudzego mienia.
.
Powtórzę raz jeszcze – policja przyjechała post factum i zastała 5 "odważnych", którzy przyznawali się do sprawstwa oraz 2 osoby, które "rżnęły głupa" opowiadając głodne kawałki o tym, że po prostu sobie przyszły nakręcić film.
.
Jak jakieś oprychy przyjdą pod Pana dom i zaczną mazać po nim sprayem to wezwana policja powinna ich jedynie spisać jeżeli powiedzą, że oni tylko tędy przechodzili?
.
Swoją drogą jestem bardzo ciekawy, co sądzi Pan o zdjęciu z akcji, które właściwie kończy temat i pośrednio dokumentuje deficyty inteligencji w środowisku działaczy Greenpeace. Tylko homo sovietikusy widzą 11 osób, a oświeceni 5?
.
Proszę o odrobinę powagi. I odpuszczenie stosowania inwektyw w moim kierunku, bo to żałośnie rozpaczliwy sposób szukania racji w dyskusji.
.
Pozdrawiam
Muszę odpowiedzieć sam sobie, bo coś z tym zagłębianiem komentarzy jest nie tak: otóż policja nie ma prawa "wymierzać kary" 24h aresztu, nawet za "ostentacyjne" (Kodek Karny nie zna takiego pojęcia, swoją drogą) niszczenie mienia. Fakt już się dokonał, sprawcy są znani i dostępni do ewentalnych dalszych czynności (co więcej "ostentacja" dowodzi że nie mają zamiaru się ukrywać) wiec nie ma ŻADNEJ podstawy żeby ich zatrzymywać. I policja nie ma prawa tego robić bo to nieuzasadniona represja. Jeśli tego nie rozumiesz to podtrzymuje swoje zdanie – mentalnie jesteś homo sovietikus, dla którego policja to "władza" a nie służba.
Aha co sądzę o akcji? Moim zdaniem słuszna, skoro inne metody oddziaływania na Państwowy Zakład Produkcji Drewna (zwany dla zmyłki Lasami Państwowymi) nie działają. A że z naruszeniem prawa? O obywatelskim nieposłuszeństwie słyszałeś? Te nie zrobiły chyłkiem w nocy tylko jawnie licząc się z konsekwencjami. Protestować zgodnie z prawem można w państwie prawa. Polska takim przestaje być.
A co do liczby protestujących: ni i co z tego że policja nie ujęła wszystkich? To zatrzymanie ujętych to wyrówna? Są nagrania, policja do roboty, ustalić sprawców, a nie wsadzać kogo wygodniej.
Panie Michale, można by doszukiwać się logiki w Pana rozumowaniu gdyby nie oczywisty i jednoznaczny dowód na to, że w akcję było zaangażowanych przynajmniej 11 osób. Zgłoszenie się pięciu sprawców mających czas i chęci przeżyć przygodę życia na policyjnym "dołku" nie załatwia tematu. Policja miała pełne prawo podejrzewać, że obecne na miejscu osoby, które wypierały się sprawstwa również brały udział w dewastacji. Bez wątpienia należy również wyjaśnić kto zbiegł z miejsca zdarzenia i dotrzeć do tych osób.
.
Pozdrawiam
Lecz sie w koncu bo twoja choroba innych boli.
Słonimski ma mentalność niewolnika. Jemu nie przeszkadza, że zatrzymano 2 osoby za samo relacjonowanie zdarzenia. Bo policja ma rzekomo prawo i tyle. Gdyby coś wbrew prawu zrobili aktywiści pisowcy (patrz towarzysze), to słonimski darłby tu szaty i płakał nad ich losem.
Drogi Olku, moja mentalność podpowiada mi, że dewastacja jest dewastacją i policja ma psi (nomen omen) obowiązek walczyć z takimi wybrykami. Zatrzymano wszystkich obecnych na miejscu "aktywistów", którzy jawnie kłamali na temat liczby osób zaangażowany w sprawstwo czego jednoznacznie dowodzi umieszczona w artykule fotografia.
.
Wbrew temu, co sugerujesz jestem wybitnie uczulony na kalizm i imputowany mi tutaj przez Ciebie stosunek do hipotetycznej sytuacji, w której ktoś z "mojego plemienia" łamie prawo, a ja go bronię bo "swój" jest bardzo kaleką figurą retoryczną.
.
Pozdrawiam Cię serdecznie Olku i czekam na Twoją "dobrą zmianę".
Podam trochę matematyki – obecnie ok 30 % Polski to lasy, to jest 9,2 mln hektarów, co stawia Polskę w czołówce krajów europy z największym drzewostanem. W 2000 roku lasów było ok 28 procent. W te dwadzieścia lat przybyło nam lasów ponad 184000 hektary. W 2018 roku wycinka obejmowała ponad 62 000 hektary , a to daje 0.67% ogółu lasów. Nie mam danych ale, nawet jeśli w 2000 roku wycinało się tylko 31 tys hektarów czyli połowę co terasz, to i tak patrząc na przyrost powierzchni lasów jest to mniejszy procent teraz niż był w 2000 roku.
Proszę sobie sprawdzić jak ta sytuacja wygląda w Niemczech czy Francji.
Proszę sobie samym wyciągnąć wnioski czy Greenpeace mówi prawdę, czy manipuluje danymi wygodnymi dla siebie.
Osobiście jestem za ekologią, ale też rozsądkiem. Chcielibyście, by 50 % Polski było pokryte lasami ? Zachód europy by tak chciał. Niemcy, Francuzi wycieli lasy i puszcze u siebie dawno temu, a teraz chcieli by żeby Polska była skansenem i jedną wielką puszczą – tez byście tak chcieli ?
Wg mnie nie jest problemem las, a beton w miastach i miasteczkach. Tu się powinno zastanowić nad likwidacją betonu, zamiast tego kostka, lub coś przepuszczalnego i sadzenie dużo drzew – nie tylko parki. To poprawi powietrze w mieście, a podczas ulew ograniczy zalania. Jest wiele do zrobienia, niestety aktywiści często patrzą tam, gdzie proponuje im patrzeć sponsor.
Czyli można do jednego wora wrzucić stary drzewostan i młodniki? Rżnąć półtorawieczne dęby (walcząc z kornikiem oczywiście) a jednocześnie chwalić się nasadzeniami, które za kilkadziesiąt lat będzie można nazwać prawdziwym lasem a nie zagajnikiem?
Ja nie jestem entomologiem by się kategorycznie wypowiadać o korniku – po prostu na tym się nie znam i nie wypowiadam ( są profesorowie entomologii mówiący że te wycinki były potrzebne, i są tacy którzy mówią, że nie, a cześć jeszcze mówi, że wycinka tak, ale wszystko trzeba było zebrać i spalić, bo tak jak to było zrobione nic nie daje) . Natomiast gospodarka leśna jest w każdym kraju, każdy potrzebuje mebli, papieru, elementów budowy domu itd. Wycinka była jest i będzie potrzebna, byle z nią nie przesadzać, a ja tu nie widzę przesady z tego co dużo na ten temat czytam. W leśnictwie widzę może jeden problem – sadzenie monokultury, od której się pomału na szczęście odchodzi.
Mieszkam w Puszczy Piskiej . Lasy są zamieniane na plantacje wykałaczek . Jest prowadzona rabunkowa gospodarka ,która służy maksymalizacji zysków obcych korporacji .Od lat na Mazurach trwa walka o pozyskanie taniego materiału na wióry do produkcji płyt meblowych , stosowane są wszystkie metody .Cześć i chwała Bohaterom! broniącym Polskich lasów !!!