0:000:00

0:00

Michał Woś zaczął robić swoje porządki w Lasach Państwowych (LP). Pewnie zabrałby się za nie wcześniej, bo tekę ministra środowiska dostał 5 marca 2020 (od listopada 2019 roku do tego momentu był ministrem bez teki), ale w międzyczasie zachorował na COVID-19, co skutecznie wybiło go z pracy na kilka tygodni.

W ramach przetasowań kadrowych zmieniono dyrektorów regionalnych dyrekcji LP w Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu, Szczecinku, Olsztynie i Pile. Formalnie decyzję o powołaniu i odwołaniu dyrektora RDLP podejmuje Dyrektor Generalny LP, którym od 2018 r.oku jest Andrzej Konieczny, były wiceminister środowiska (za kadencji nieżyjącego ministra Jana Szyszko).

Dwójka nowych dyrektorów to politycy Solidarnej Polski, macierzystej formacji ministra Wosia. Jedna z nich była dyrektorem zaledwie jeden dzień, bo okazało się, że... nie spełnia wymogów.

Przeczytaj także:

Dyrektor przeciwko "ideologiom obcym i nie do przyjęcia w naszej chrześcijańskiej kulturze"

Szefem RDLP w Katowicach został Józef Jan Kubica - nominację odebrał 11 maja, obowiązki przekazano mu dzień później. Z LP związany jest od 40 lat. Przed nominacją przez trzy lata pracował w Nadleśnictwie Świerklaniec jako inżynier nadzoru.

Na stronie katowickiej RDLP przeczytamy, że jej nowy dyrektor od 2015 roku jest radnym Sejmiku Województwa Śląskiego, gdzie przewodniczy Komisji Środowiska i Gospodarki Wodnej. I że jest współautorem "wielu uchwał sejmikowych m.in. uchwały »antysmogowej«”. "Zapomniano" jednak dodać, jakiej partii jest radnym:

Józef Jan Kubica jest politykiem Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry, macierzystej formacji obecnego ministra środowiska.

W 2019 roku ubiegał się o fotel eurodeputowanego, ale bezskutecznie. W swoich materiałach wyborczych zaznaczał, że sprawami priorytetowymi są dla niego m.in. promocja polskiej żywności oraz propagowanie programu tzw. leśnych gospodarstw węglowych, nastawionego na ograniczenie emisji CO2 do atmosfery.

Warto przypomnieć, że ten program był oczkiem w głowie ministra Jana Szyszki, który - nieco upraszczając - wyobrażał sobie, że Polska nadal będzie palić węglem, a lasy będą pochłaniać dwutlenek węgla będący efektem tego spalania. I w ten sposób bilans wyjdzie "na zero".

Ten pomysł spotkał się z ostrą krytyką ekspertów i organizacji ekologicznych.

Projekt był intensywnie promowany przez LP w 2017 i 2018 roku jako "flagowy" dla Lasów. Dziś niemal o nim nie słychać, a aukcje tzw. Jednostek Dwutlenku Węgla nie cieszą się zbytnim zainteresowaniem.

W swoim wyborczym programie europarlamentarnym Kubica zaznaczył też, że:

"z całą stanowczością należy dać opór ideologiom obcym i nie do przyjęcia w naszej chrześcijańskiej kulturze, trzeba zdecydowanie bronić modelu rodziny, w której rodzice - ojciec i matka decydują o przyszłości swoich dzieci".

Dyrektorka, co nigdy w Lasach nie pracowała

Ta nominacja okazała się być całkowitą wpadką. Ewa Jedlikowska z Solidarnej Polski w latach 2015-2016 była zastępcą wójta gminy Czerwonak, z której to funkcji zrezygnowała. Potem, od lutego 2017 do połowy 2019 roku była zastępcą wójta gminy Lądek, ale została zwolniona.

W 2018 startowała w wyborach do Sejmiku Województwa z trzeciego miejsca listy PiS, ale się nie dostała. Nowa szansa nadeszła w 2020 r.oku, gdy Jedlikowska została szefową poznańskiej RDLP.

Po nominacji nie zdążyła nawet objąć obowiązków a już się okazało, że nie spełnia wymogów formalnych.

Rozporządzenie Ministra Środowiska w sprawie stanowisk, stopni służbowych oraz zasad wynagradzania w Służbie Leśnej mówi, że dyrektorem regionalnym może zostać osoba, która ma ukończone wyższe studia w zakresie leśnictwa i udokumentowany ośmioletni staż pracy w LP.

Jedlikowska podobno leśnictwo skończyła, ale nie była zatrudniona w LP.

Jak poinformował "Monitor Leśny", egzamin na pierwszy stopień do Służby Leśnej zdała 12 maja w toruńskiej RDLP, a więc dwa dni przed początkiem pracy w poznańskiej dyrekcji LP.
Źródło: Monitor Leśny

"Pani Ewa Jedlikowska zrezygnowała ze stanowiska dyrektora jeszcze przed faktycznym przejęciem obowiązków" - poinformowała portal "Twoja Słupca" Anna Malinowska, rzeczniczka prasowa LP. Powodem był brak wymaganego stażu pracy. Rzeczniczka zaznaczyła też, że Jedlikowska nie dostała żadnej odprawy.

Cała sytuacja jest skandaliczna - o brakach kandydatki nie mógł przecież nie wiedzieć szef LP Andrzej Konieczny, który Jedlikowską nominował.

"Człowiek o mentalności zbira"

Wśród nowych nominacji są i takie, które budzą kontrowersje, choć niekoniecznie polityczne. Szerokim echem odbiła się nominacja Łukasza Maciejunasa na szefa RDLP w Szczecinku, który jest tam dyrektorem od 12 maja.

Ze strony RDLP Szczecinek dowiemy się tylko, że Maciejunas wcześniej był związany z białostocką regionalną dyrekcją, gdzie był Komendantem Posterunku Straży Leśnej. Ale już nic o tym, że brutalnie pacyfikował blokady nielegalnych wycinek w Puszczy Białowieskiej, do jakich doszło w okresie od wiosny do późnej jesieni 2017 roku.

"Łukasza Maciejunasa wielokrotnie spotykałem podczas mojego udziału w protestach przeciwko nielegalnej wycince w Puszczy Białowieskiej. Ja z przyjaciółmi broniłem Puszczy - on z pozostałymi strażnikami leśnymi stał na straży jej niszczenia. Dał się poznać jako człowiek cyniczny i brutalny, a także dwulicowy. Wielokrotnie próbował "zaprzyjaźniać się" z aktywistami, aby chwilę później wykręcać im ręce i sprawiać ból" - mówi cytowany w materiale prasowym Obozu dla Puszczy Łukasz Synowiecki.

"Podczas jednej z blokad Maciejunas zdenerwowany tym, że po wyniesieniu mnie przez straż leśną powróciłem na miejsce protestu, krzyknął: "Nie będziesz tak sobie ze mną pogrywał koleżko!". Po czym usiadł na mnie dogniatając swym ciężkim ciałem do ziemi. Poczułem dotkliwy ból i, jak się później okazało, skończyło się to pęknięciem mojego żebra" - dodaje.

W tym przypadku prokuratura umorzyła wtedy śledztwo, bo aktywista nie zrobił obdukcji. Ale inni poszkodowani przez Maciejunasa złożyli prywatne akty oskarżenia w związku z jego działaniami. Jedna ze spraw zakończyła się ugodą, a strażnik leśny musiał wpłacić kilka tysięcy złotych na cel społeczny oraz oraz na rzecz osoby poszkodowanej.

Maciejunas był bohaterem nagrodzonego Grand Press Photo 2018 zdjęcia autorstwa Jacka Kusza, fotografa i aktywisty Obozu dla Puszczy, na którym strażnicy leśni osłaniają ciężarówkę z drewnem.

Na pierwszym planie Łukasz Maciejunas. Fot. Jacek Kusz. Zdjęcie przesłane przez Obóz dla Puszczy w materiałach prasowych.

W 2018 roku, po zakończeniu protestów w Puszczy Białowieskiej, Maciejunas został nagrodzony Złotym Kordelasem Leśnika Polskiego - najwyższym odznaczeniem, jakim honoruje się pracowników LP. Z tego tytułu otrzymał również nagrodę finansową.

"To jest przykład tego, że jak dobrze służyłeś PiS-owi, to dostaniesz synekurę, stanowisko dyrektorskie. Ten człowiek nie ma kwalifikacji etycznych i moralnych, aby zajmować to stanowisko" - powiedział o Maciejunasie senator Stanisław Gawłowski.

"Człowiek o mentalności zbira" - tak nowego dyrektora ocenił Michał Książek, pisarz i reporter oraz członek Obozu dla Puszczy.

Nadleśniczy o wilku

Jeśli chodzi o pozostałe zmiany, to we Wrocławiu dyrektorem został Arkadiusz Wojciechowicz (wcześniej był szefem RDLP Katowice). W Pile dyrektorskie stery objął Andrzej Brusiło - dotychczasowy zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Szczecinek.

Ze stanowiska nadleśniczego nadleśnictwa Browsk na fotel dyrektora RDLP w Olsztynie przeniósł się Adam Roczniak. Polska szerzej usłyszała o nim, kiedy w rozmowie z białostocką "Wyborczą" niefortunnie wyraził się o zastrzelonym na początku maja wilku, który w Polsce jest objęty ścisłą ochroną:

"Mieliśmy od pewnego czasu sygnały od mieszkańców, że wilk grasuje po tej okolicy. Może ktoś chciał go odstraszyć".
;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze