Podczas wiecu Mateusza Morawieckiego w Otwocku policjanci zatrzymali posłankę PO, Kingę Gajewską i siłą zaprowadzili ją do radiowozu. Mec. Dubois: „To czyn z artykułu 231 kodeksu karnego. Bezprawnie pozbawili ją wolności„. Dr hab. Małecki: ”Naruszono Konstytucję"
19 września 2023 na wiecu w Otwocku przemawiał Mateusz Morawiecki. Pojawiła się tam także posłanka PO Kinga Gajewska. Co się wydarzyło?
„Przez megafon powiedziałam słowa: Do Polski zostało wpuszczonych 250 tys. ludzi z Afryki i Azji, a nasze wizy były sprzedawane na straganach. I w tym momencie otoczył mnie cały kordon policji, szarpali mnie” – tak opisała zdarzenie posłanka w „Kropce nad i” w TVN24. Na filmie zamieszczonym przez posłankę Martę Golbik widać, jak policja prowadzi Gajewską i siłą wpycha ją do radiowozu:
Rozmawiamy z mec. Jackiem Dubois, który będzie reprezentował posłankę, i dr. hab. Mikołajem Małeckim.
(Wcześniej rozmawialiśmy także z mężem posłanki, także posłem Arkadiuszem Myrchą):
Dubois mówi OKO.press, że dziś zapadnie decyzja, jakie kroki prawne podejmie w jej imieniu. W środę 20 września złoży w tej sprawie zawiadomienia. Mec. Dubois: „Policja przekroczyła swoje uprawnienia. To czyn z artykułu 231 kodeksu karnego. Bezprawnie pozbawili ją wolności (mówi o tym artykuł 189 kodeksu karnego), mimo że posła chroni immunitet. Naruszyli też jej nietykalność osobistą jako funkcjonariusza publicznego (mówi o tym artykuł 222 kodeksu karnego), którym jest też poseł”.
Mec. Dubois podkreśla, że policja ponadto nie dopełniła swoich obowiązków (też mówi o tym artykuł 231 kodeksu karnego), bo nie wystawiła protokołu z zatrzymania posłanki.
Dubois: „Nie mogli jej zatrzymać. Była tam jako posłanka i wykonywała swoje obowiązki. Informowała obywateli o aferze wizowej”.
Co będzie rekomendował posłance? Adwokat: „Doszło do ewidentnego przestępstwa. Powinna złożyć zawiadomienie do prokuratury na policję. Może też złożyć zażalenie do sądu na zatrzymanie i legitymowanie, choć policja nie udokumentowała tego”.
Na jaw wyszło także to, kim był policjant, który zatrzymał posłankę:
Podobnie uważa specjalizujący się w prawie karnym dr hab. Mikołaj Małecki z UJ. Mówi OKO.press: „Nie można tak zatrzymać posła, bo chroni go immunitet. Naruszono Konstytucję. Immunitet chroni też nietykalność cielesną posła. Tymczasem policja ciągnęła posłanką i siłą wepchnęła do radiowozu. To zakrawa na czynną napaść na funkcjonariusza publicznego, co jest zagrożone odpowiedzialnością karną do lat 10 [mówi o tym artykuł 223 kodeksu karnego – red.]”.
Policjanci, wpychając posłankę do radiowozu podgięli jej bluzkę. Napierali na nią, by wepchnąć ją siłą do samochodu. Małecki: „Nie mogli jej dotykać z uwagi na immunitet. Poza tym taki sposób potraktowania narusza godność tej osoby. To niehumanitarne traktowanie”.
Dr hab. Małecki mówi dalej: „Posłanka brała udział w debacie publicznej i w pokojowej manifestacji. Wygłaszała swoje poglądy przez megafon. To istota działalności publicznej, wykonywała tam swoje obowiązki służbowe”.
Małecki nie wierzy w tłumaczenia policji, że nie wiedziała, kogo zatrzymuje i, że musieli ją wylegitymować. Małecki: „Tłumaczenie, że nie mieli świadomości, jest absurdalne. To przyjęta linia obrony, by zamieść sprawę pod dywan. Przecież tłum krzyczał, że to posłanka, powinni pozwolić pokazać jej legitymację”.
Co powinna teraz zrobić posłanka? Małecki: „Ta sprawa nadaje się do zawiadomienia do prokuratury na funkcjonariuszy biorących udział w zatrzymaniu i na dowódcę, który był na miejscu i to akceptował. Ponadto można złożyć zażalenie do sądu na zatrzymanie i legitymowanie”.
Małecki podkreśla: „Tu trzeba pokazać, że policja przekracza swoje uprawnienia, działa bezprawnie i sama czuje się zobowiązana do ochrony wieców partii rządzącej. To powrót do sytuacji z tłumienia protestów kobiet. Przed wyborami policja pokazuje, że prawo ma za nic”.
Policja tłumaczy się, że nie zatrzymała posłanki, tylko doprowadziła ją na legitymowanie. I twierdzi, że funkcjonariusze nie wiedzieli, że posłanka jest posłanką.
Mikołaj Małecki: „Nie ma znaczenia, jak to nazywa policja. Ważne jest to, co faktycznie robiła i jak to kwalifikują przepisy, a nie co wydaje się policji. Jeśli kogoś zmusza się, żeby gdzieś pójść i wpycha siłą do radiowozu, zamyka za nim drzwi – to w świetle przepisów jest zatrzymanie. Nawet gdyby tylko ją otoczyli i nie pozwolili nigdzie iść, to też będzie zatrzymanie. A posła nie można zatrzymać. Policja próbuje to teraz rozmydlić. Twierdzi, że tylko zaprosiła posłankę do radiowozu na legitymowanie. Ale to absurd”.
W kontekście zatrzymania posłanki Gajewskiej wraca sprawa innej posłanki KO, Barbary Nowackiej – 28 listopada 2020 roku podczas jednego z protestów Strajku Kobiet policjant użył wobec niej gazu łzawiącego. „To jest niewiarygodny skandal, a tłumaczenie policji jest dodatkowo żałosne” – komentowała Nowacka w rozmowie z OKO.press zatrzymanie koleżanki z klubu:
Zarówno mec. Jacek Dubois, jak i dr hab. Mikołaj Małecki, podkreślają, że nawet gdyby Gajewska była w Otwocku jako zwykła obywatelka, to policja też nie miałaby podstaw do jej zatrzymania i legitymowania.
Małecki: „Do zatrzymania i legitymowania musi być uzasadniona podstawa faktyczna. Nie jest nią udział w pokojowej manifestacji i wygłaszanie haseł. Legitymować można, gdy jest podejrzenie [złamania prawa – red.]. W takiej sytuacji nie widzę podstaw, by tak potraktować również obywatelkę. Nie można bezpodstawnie wciągać ludzi do radiowozu i tak ich traktować”.
Już po opublikowaniu naszego tekstu policja ujawniła nagranie z kamerki funkcjonariuszy. Potwierdza ono zdarzenie. Policja podeszła do posłanki, bo mówiła przez megafon. Zarzucili jej popełnienie wykroczenia zakłócenia porządku publicznego z artykułu 51 kodeksu wykroczeń. Odebrali jej megafon i poprowadzili do radiowozu. Na nagraniu słychać jak Gajewska mówi, że jest posłanką. Potem mówią to ludzie.
Policja nie mogła jednak zatrzymać Gajewskiej również jako obywatelki. Bo mogła brać udział w nawet spontanicznym zgromadzeniu i wygłaszać swoje hasła. Gwarantuje to konstytucja i prawo europejskie. Nie było to też wykroczenie zakłócenia porządku, bo każdy obywatel ma prawo do udziału w pokojowej manifestacji i głoszenia swoich poglądów, nawet krytycznych wobec władzy. Policja przegrałaby sprawę w sądzie.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze