Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Policja zatrzymała opozycyjną posłankę Gajewską na wiecu Morawieckiego , rząd uderzył w uchodźczynie z Ukrainy i zapowiedział koniec pomocy, a Ziobro odkrył „afery” sprzed 15 lat
Do wyborów parlamentarnych zostało 26 dni. Co wydarzyło się w kampanii wyborczej we wtorek 19 września?
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska została przez policję siłą doprowadzona do radiowozu i w nim zamknięta podczas wiecu premiera Morawieckiego w Otwocku. To pogwałcenie przez służby nietykalności posłanki, którą chroni immunitet. Zgodnie z art. 10 Ustawy o Wykonywaniu Mandatu Posła o Senatora: „Poseł lub senator nie może być zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu lub Senatu, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania. Zakaz zatrzymania, o którym mowa w ust. 1, obejmuje wszelkie formy pozbawienia lub ograniczenia wolności osobistej posła lub senatora przez organy stosujące przymus”.
Gajewska została zatrzymana, choć na filmach wideo ze zdarzenia nie widać, by robiła cokolwiek, co można byłoby potraktować jako "ujęcie na gorącym uczynku przestępstwa.
Nagrania z akcji bezprawnego zatrzymania posłanki Koalicji Obywatelskiej ujawniają, że kierował nią osobiście nadkomisarz Sławomir Grzegorzewski. To ten sam – dość wysoki rangą – funkcjonariusz, który w październiku 2022 roku wsławił się chwytaniem za gardło aktywisty Lotnej Brygady Opozycji Tomasza Kaczmarskiego. Miało to miejsce podczas organizowanej przez LBO tzw. kontrmiesięcznicy smoleńskiej – na oczach i przed obiektywami reporterów OKO.press. Podczas tamtej akcji funkcjonariusze Grzegorzewskiego wykazali się niepohamowaną brutalnością.
Sprawę dla OKO.press skomentowali prawnicy – mecenas Jacek Dubois i dr hab. Mikołaj Małecki z UJ: „To czyn z artykułu 231 kodeksu karnego. Bezprawnie pozbawili ją wolności„, ”Naruszono Konstytucję" – mówią eksperci.
„Myślę, że te przepisy nie zostaną przedłużone” – powiedział rzecznik rządu Piotr Müller, pytany o dalszą pomoc dla uchodźców z Ukrainy. W Polsat News rzecznik stwierdził, że ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy „ma charakter czasowy”. Przepisy wygasają na początku 2024 roku.
„Nic nie jest na stałe dane, tylko na okres trwającego konfliktu zbrojnego i przepisy po prostu wygasną na początku przyszłego roku. W tej chwili nie ma decyzji o przedłużeniu rzeczy, które są w ustawie. Myślę, że te przepisy nie zostaną przedłużone w dużej mierze” – ogłosił Müller. Jeśli zapowiedź się spełni, uchodźcy z Ukrainy, na niecałe dwa lata po wybuchu wojny, zostaną bez pomocy.
„Czy naprawdę w kampanii wyborczej można sprzedawać podstawowe interesy Rzeczpospolitej? Przecież na Ukrainie trwa wojna i do końca roku niestety się nie skończy. Takie zapowiedzi wprowadzają kompletny chaos w i tak rozproszonej polityce migracyjnej” – skomentował na portalu X (dawniej Twitter) prof. Maciej Duszczyk, naukowiec z Ośrodka Badań nad Migracjami UW.
„Ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terenie tego państwa” jest ogromnym zbiorem przepisów, które miały wesprzeć uchodźców przyjeżdżających do Polski. Została przyjęta tuż po wybuchu wojny w Ukrainie, w marcu 2022 roku. Błyskawicznie przeszła przez głosowania w Sejmie, a prezydent Andrzej Duda podpisał ją 12 marca.
Ustawa legalizuje na 18 miesięcy pobyt uchodźców z Ukrainy w Polsce. Pozwala nadać Ukraińcom numer PESEL, a to da możliwość przyznania im różnych świadczeń. Uchodźcy mogą też m.in. korzystać z profilu zaufanego, mają prawo do pracy i świadczeń rodzinnych oraz jednorazowo wypłacanego 300 zł. Ukraińscy uchodźcy mają dostęp do ochrony zdrowia i refundacji leków, zaś lekarze i pielęgniarki będą mogą wykonywać w Polsce swoje zawody. Ustawa o pomocy uchodźcom ułatwiła również zatrudnianie obywateli Ukrainy. Zapewniła także dodatkowe pieniądze na edukację dla ukraińskich uczniów oraz możliwość darmowego kontynuowania studiów w Polsce dla ukraińskich studentów.
Prokuratura Ziobry wyśledziła aferę wizową z lat... 2008-09. „Ofensywnie przystąpimy do działania, aby wyjaśnić tę sprawę”, mówił we wtorek zastępca prokuratora krajowego Wojciech Smoleń.
„Dotarliśmy do pisma MSZ podpisanego przez ministra Sikorskiego. Wynika z niego, że min. Sikorski miał wiedzę na temat informacji wskazujących na nieprawidłowości oraz możliwe tło korupcyjne zachowań służb konsularnych związanych z wydawaniem wiz”, powiedział Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej we wtorek 19 września.
Dodał: „Ostrzegałem Donalda Tuska, żeby nie mówił o wielkiej aferze związanej z wizami i korupcją, bo może sam siebie złapać za rękę. I słowa dotrzymuję”.
Tego samego dnia Zastępca Prokuratora Regionalnego w Warszawie Wojciech Smoleń zapowiedział, że wszczęte zostanie śledztwo „w sprawie działań służb konsularnych w latach 2009-2015 dotyczących wydawania wiz”. Miało wówczas dochodzić do „wręczania prezentów i łapówek”.
Na konferencji w Prokuraturze Krajowej Zbigniew Ziobro przekonywał, że śledztwo związane z aferą wizową to modelowy przykład działania państwa, które eliminuje patologie: „Udało się tę sprawę w zalążku zgasić”. Co innego w czasach Donalda Tuska: „Zupełnie inny obraz jawi się za rządów Donalda Tuska. Zamiast eliminować patologie, udawano czynności”.
Ze słów prokuratora Smolenia wynika, że przeprowadzono analizę m.in. „niezasadnie umorzonego śledztwa” w prokuraturze okręgowej w Warszawie w sprawie „procederu korupcyjnego” w konsulacie w Lwowie i Łucku (lata 2008-2009).
Inicjatywa Ziobry i podległej mu prokuratury to odpowiedź na ujawnioną przez media aferę wizową rządu PiS. Na ile sensowna i wiarygodna, Szanowne Czytelniczki i Czytelnicy zapewne doskonale potrafią odpowiedzieć sobie sami.
„Ludzie oczekują od nas wspólnego działania, że opozycja stanie i powie, że jest przygotowana do rządzenia. Wyborcy oczekują, że powiemy, iż po 15 października stworzymy wspólny rząd po to, aby naprawiać wszystko to co zostało zepsute. Trzeba zrobić wszystko, aby 1 października pokazać, że jesteśmy gotowi do wzięcia odpowiedzialności za nasz kraj. Wszelkie muchy z nosa w tej sprawie powinny zostać wygonione”
- Włodzimierz Czarzasty, współprzewodniczący Nowej Lewicy.
"Tym, którzy nie mogą się zdecydować, czy iść na wybory, którzy rozczarowani, ale głosowali kiedyś na PiS, chcę powiedzieć, że to nie jest ta sama partia, na którą głosowaliście. Wszystko przekłamali, wszystko sprzedali. Obiecali bronić polskiej granicy, a potem wpuścili 250 tysięcy migrantów z Afryki i z Azji. Mieli chronić Polską ziemię, sprzedali najwięcej ziemi w historii, głównie – żeby było śmieszniej – Niemcom”
- Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej
„Zwracam się do osób, które w przeszłości głosowały na PiS: to już nie jest ta sama partia, co kiedyś. Wszystko przekłamali, wszystko sprzedali” – mówił lider KO Donald Tusk w programie „Gość Wydarzeń” Polsatu
Donald Tusk był gościem Piotra Witwickiego, „Gość Wydarzeń” to najważniejszy program publicystyczny Polsatu, pokazywany w części również na głównej antenie stacji, nie tylko w kanale informacyjnym Polsat News.
Szef Platformy Obywatelskiej zaczął od tego, że w nadchodzących wyborach najważniejsza jest prawda, osobliwie – prawda podawana w mediach: „Najważniejsze, aby wszyscy mieli dostęp do informacji, do prawdy. Dla tych, którzy nie mają szansy, by posłuchać innego źródła niż telewizja rządowa, niż TVP Info, to jest bardzo upokarzająca sytuacja. Są karmieni takimi kłamstwami, że naprawdę – ja jestem doświadczony człowiek, ale czegoś takiego nie widziałem wcześniej ani w Polsce, ani w Europie” – mówił Tusk.
I odniósł się do sytuacji z wtorkowego poranka, kiedy konferencję prasową Tuska zakłócił Michał Rachoń z TVP: „Funkcjonariusz telewizji rządowej wszedł między mnie i kamery. Dziennikarz mediów publicznych zachowywał się jak pałkarz”.
Szef Platformy Obywatelskiej mówił również o zatrzymaniu przez policję posłanki Kingi Gajewskiej podczas wiecu premiera Morawieckiego w Otwocku: „Mówiła tam o aferze wizowej. Nikogo nie zaczepiała, a wykręcono jej ręce i wprowadzono do tzw. suki. To są standardy już bardzo niepokojące”.
„Tym, którzy nie mogą się zdecydować, czy iść na wybory, którzy rozczarowani, ale głosowali kiedyś na PiS, chcę powiedzieć, że to nie jest ta sama partia, na którą głosowaliście. Wszystko przekłamali, wszystko sprzedali. Obiecali bronić polskiej granicy, a potem wpuścili 250 tysięcy migrantów z Afryki i z Azji. Mieli chronić Polską ziemię, sprzedali najwięcej ziemi w historii, głównie – żeby było śmieszniej – Niemcom” – mówił Tusk.
Piotr Witwicki zapytał go, jakby zareagował na nowy kryzys migracyjny, jak opisuje się przypłynięcie kilku tysięcy migrantów na włoską wyspę Lampedusa. W poniedziałek 18 września w towarzystwie premier Włoch Gieorgii Meloni wyspę wizytowała szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Jak informował portal Deutsche Welle, von der Leyen zapowiedziała, że w związku z „licznymi przeprawami migrantów przez Morze Śródziemne”, należy zwiększyć nadzór na morzu i z powietrza: – Możemy to zrobić za pośrednictwem Frontexu – stwierdziła.
„Włosi mają problem we Włoszech. My mamy problem w Polsce: wpuszczono 250 tysięcy migrantów z krajów Afryki i Azji tu w Polsce. Nie 10 tysięcy jak jest na Lampedusie, 250 tysięcy, często za pieniądze i za łapówki. Ujawniłem dokument, że MSZ przygotowywał infrastrukturę, aby przyjąć 2 miliony w ciągu najbliższych kilku lat, Polska miała się stać absolutnym rekordzistą, jeśli chodzi o napływ migrantów, także z Afryki i Azji” – komentował Tusk w Polsacie.
Dane dotyczące liczby migrantów przybywających do Polski weryfikowaliśmy w OKO.press:
Szef Platformy Obywatelskiej w Polsacie mówił również:
„Dobrze pamiętam, że przed wyborami w sondażach prowadziłem w 2005 roku i te wybory przegrałem. Za to w 2007 roku miesiąc przed wyborami CBOS dawał PiS-owi 30 proc., a Platformie 28 proc., zaś renomowana wtedy pracownia SMG/KRC dawała aż 6 pkt. przewagi PiS-owi. Skończyło się wyraźnym zwycięstwem Platformy”.
„To jest przede wszystkim marsz miliona ludzi, tutaj nie ma w ogóle problemu partyjnego. Wszyscy są zaproszeni na marsz, wszyscy obywatele – powiedział Donald Tusk w Polsat News. Myślę, że i ludzie Lewicy i ludzie Trzeciej Drogi będą z nami na ulicach Warszawy”.
„Agresywne zachowanie wobec kobiety, matki i młodej osoby protestującej. To pokazuje standard interwencji” – mówi OKO.press Barbara Nowacka. Ona sama w 2020 roku dostała od policji gazem w oczy
„To jest niewiarygodny skandal, a tłumaczenie policji jest dodatkowo żałosne. Posłanka Kinga Gajewska krzyczała przez megafon, że rząd wpuścił 250 tysięcy migrantów i to spowodowało interwencję policji. Mimo że słyszeli od ludzi wokół i od posła Pawła Zalewskiego, który tam był, że jest posłanką. Wlekli ją” – komentuje w rozmowie z OKO.press zatrzymanie posłanki Kingi Gajewskiej Barbara Nowacka (KO).
Kinga Gajewska została zatrzymana przez policję w Otwocku podczas wiecu premiera Mateusza Morawieckiego. Policja tłumaczy, że nie wiedziała, że osoba, którą funkcjonariusze prowadzą do policyjnego wozu, jest posłanką.
„To, że wybuchł granatnik, nie powinno powodować głuchoty u całej policji. Są nagrania, na których ludzie krzyczą, że to posłanka. Może jeden policjant mógłby tego nie usłyszeć. Ale wszyscy nie słyszą? Żaden nie powie drugiemu, żeby przestał?” – mówi Nowacka.
„A nawet gdyby nie była posłanką, to cóż takiego zrobiła? Krzyczała przez megafon? To nie jest powód do zatrzymania. Czy protestowanie jest przestępstwem? Stali z pandą [jedna z osób była przebrana za pandę i trzymała kartkę dotyczącą wiz], z megafonem, nie zakłócali spotkania” – opowiada Nowacka.
„Powinni za to odpowiedzieć. Nie mają prawa naruszyć nietykalności posła. Kto powinien odpowiedzieć? Policjanci, którzy tam byli i ich zwierzchnicy – bezpośredni i pośredni” – uważa posłanka.
Dodaje: „Oglądamy brutalność policji na każdym proteście”.
Posłanka Nowacka sama doznała brutalności policji. 28 listopada 2020 roku podczas jednego z protestów Strajku Kobiet policjant użył wobec niej gazu łzawiącego.
„W mojej sprawie też tłumaczą, że nic się nie wydarzyło. Policjant zeznał, że był przestraszony i że był sam. Nie wątpię, że był przestraszony. Ale na zdjęciach widać, że sam nie był. Przepisowo mógł użyć gazu z odległości pół metra i w pierś, a on użył go z bliższej odległości i skierował go w oczy”.
Policja sama pokazała, jak wyglądała tamta interwencja.
Na nagraniu widać, jak Barbara Nowacka pokazuje legitymację poselską.
Policja użyła jednak wtedy niemal identycznego tłumaczenia, jak w przypadku posłanki Gajewskiej – że nie znają wszystkich posłów. „Policjanci nie przebywają z politykami na co dzień i nie muszą znać każdego z nich” – napisała stołeczna komenda w listopadzie 2020 roku.
„Prokuratura próbowała umorzyć postępowanie. Na mój wniosek zostało wznowione” – opowiada OKO.press Barbara Nowacka. „Teraz przesłuchują chyba wszystkich, którzy byli na tamtym proteście. Nie biorą pod uwagę nagrań. Widać na nich człowieka, który gazem pryska w twarz. Są zdjęcia, nagrania dziennikarzy, nagrania z kamery policjanta. Zamiast skorzystać z tych materiałów prowadzą przesłuchania. To wygląda na masowe zastraszanie uczestników protestu pod przykrywką przesłuchania”.
„Tamten wiec miał miejsce w stulecie uzyskania przez kobiety praw wyborczych [dokładnie była to 102. rocznica]. Trzy lata później oglądamy, jak policja wlecze osobę, o której ludzie krzyczą, że jest posłanką”.
Po tamtych zdarzeniach posłowie PiS mówili w mediach, że Nowacka sama chciała zrobić z siebie ofiarę. A Ryszard Terlecki wręcz pytał: „A po co tam chodziła? Brać udział w awanturach ulicznych to niekoniecznie jest zadanie dla posła”.
Przypominamy to, bo skoro policja powtarza te same tłumaczenia, to może posłowie PiS też?
Nowacka mówi, że policja zupełnie inaczej traktuje zgromadzenia organizowane przez opozycję.
Opowiada nam o zachowaniu policji podczas niedawnego wiecu Rafała Trzaskowskiego w Skawinie. 24 sierpnia 2023 prezydent Warszawy przyjechał na spotkanie z mieszkańcami tej podkrakowskiej miejscowości.
Grupka osób wykrzykiwała w stronę Trzaskowskiego: „Do Warszawy!”, „Do Berlina!”, „Precz ze Skawiny!”, „Kacyk Tuska”.
„Byli bardzo głośno. Mimo licznych próśb policja ich nie wyłączyła. Otoczyli kordonem posła Sławomira Nitrasa, który prosił o interwencję. Policja nie była zainteresowana” – opowiada Barbara Nowacka.
Policja kpi z obywateli w żywe oczy twierdząc, że podczas akcji zatrzymania posłanki Kingi Gajewskiej funkcjonariusze „nie mieli świadomości”, że mają do czynienia z chronioną immunitetem parlamentarzystką. Zatrzymaniem kierował zaś policjant znany z brutalności wobec działaczy opozycji
Nagrania z akcji bezprawnego zatrzymania posłanki Koalicji Obywatelskiej Kingi Gajewskiej w Otwocku ujawniają, że kierował nią osobiście nadkomisarz Sławomir Grzegorzewski. To ten sam – dość wysoki rangą – funkcjonariusz, który w październiku 2022 roku wsławił się chwytaniem za gardło aktywisty Lotnej Brygady Opozycji Tomasza Kaczmarskiego. Miało to miejsce podczas organizowanej przez LBO tzw kontrmiesięcznicy smoleńskiej – na oczach i przed obiektywami reporterów OKO.press. Podczas tamtej akcji funkcjonariusze Grzegorzewskiego wykazali się niepohamowaną brutalnością. Zrzucali aktywistów z ławek, i rzucali się całymi grupami na pojedyncze osoby. "Uderzyłem plecami. W lewej ręce miałem szczekaczkę. Nie mogli jej wyrwać, bo miałem obwiązaną paskiem na ręce. Nadepnęli mi więc butem na rękę, by ją wyszarpać. Deptali mnie, gdy leżałem na ziemi, kopali po żebrach. Długo po zajściu znalazłem na ręce jeszcze ślad odciśniętego buta” – relacjonował Kaczmarski.
Od tego czasu nadkomisarz Grzegorzewski – widywany często podczas ochraniania imprez z udziałem polityków PiS – nazywany jest przez aktywistów opozycji „Dusicielem”. Słyszymy, że ksywka przyjęła się również w policji.
Policja twierdzi, że dziś (19 września) w Otwocku zatrzymując posłankę Gajewską funkcjonariusze „nie mieli świadomości”, że mają do czynienia z chronioną immunitetem parlamentarzystką.
Nagrania z policyjnej akcji w Otwocku (jest ich co najmniej kilka) dowodzą jednak jasno, że policjanci byli wielokrotnie uświadamiani, że mają do czynienia z posłanką na Sejm. Zarówno przez samą Gajewską, jak i przez kilkoro świadków całej sytuacji, jak i wreszcie przez obecnego na miejscu posła Trzeciej Drogi Pawła Zalewskiego.
Obecność na miejscu wyspecjalizowanego w ochranianiu imprez z udziałem polityków PiS nadkomisarza Grzegorzewskiego jest tylko kolejnym potwierdzeniem tego, że w akcji nie brali udziału przypadkowi funkcjonariusze.
Zgodnie z art. 10 Ustawy o Wykonywaniu Mandatu Posła o Senatora:
"Poseł lub senator nie może być zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu lub Senatu, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania.
Zakaz zatrzymania, o którym mowa w ust. 1, obejmuje wszelkie formy pozbawienia lub ograniczenia wolności osobistej posła lub senatora przez organy stosujące przymus".
Posłanka KO Kinga Gajewska została zatrzymana przez policję podczas wiecu premiera Mateusza Morawieckiego w Otwocku
Posłanka Koalicji Obywatelskiej została siłą doprowadzona do radiowozu i w nim zamknięta. To pogwałcenie przez służby nietykalności posłanki, którą chroni immunitet. Zgodnie z art. 10 Ustawy o Wykonywaniu Mandatu Posła o Senatora: „Poseł lub senator nie może być zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu lub Senatu, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania. Zakaz zatrzymania, o którym mowa w ust. 1, obejmuje wszelkie formy pozbawienia lub ograniczenia wolności osobistej posła lub senatora przez organy stosujące przymus”.
Gajewska została zatrzymana, choć na filmach wideo ze zdarzenia nie widać, by robiła cokolwiek, co można byłoby potraktować jako "ujęcie na gorącym uczynku przestępstwa.
Arkadiusz Myrcha, poseł PO, a prywatnie mąż posłanki Kingi Gajewskiej, tak komentuje zdarzenie dla OKO.press: „Próbowałem się dodzwonić, ale żona nie odbiera. Nie wiem, co się dzieje. Widzę tylko to, co w mediach”.
Kiedy pytamy posła Myrchę o odczucia, odpowiada: „Jakie mogę mieć odczucia?
Naprawdę przegięli. Funkcjonariusze zachowali się sposób niegodny munduru i niegodny mężczyzny.
Żadnego obywatela nie można tak potraktować. Mogli ją wyprowadzić, wylegitymować. Ale to? Do samochodu tak ją wepchnęli. Czym to się różni od obrazków ze Wschodu, z Białorusi? Mogli jeszcze pałką ją potraktować. Sprawa jest skandaliczna i tak jej nie zostawimy.
Gdyby jeszcze zrobiła coś złego. A ona pojechała powiedzieć prawdę, coś, o czym mówi cała Polska”.
Po wypuszczeniu przez policję posłanka Gajewska była gościnią „Kropki nad i” w TVN24: „Przez megafon powiedziałam słowa: Do Polski zostało wpuszczonych 250 tys. ludzi z Afryki i Azji, a nasze wizy były sprzedawane na straganach. I w tym momencie otoczył mnie cały kordon policji, szarpali mnie. Na jedną kobietę nasłali tyle policji. Ale nie chcę ubolewać nad własnym losem, najważniejsze jest to, że taka sytuacja spotyka też inne kobiety. To co wyprawia policja na rozkaz partyjny jest po prostu przykre. Ale to się skończy”.
„Policjanci, podejmując interwencje w Otwocku, wobec jednej z osób nie mieli świadomości, że mają do czynienia z Panią Poseł. Niezwłocznie po okazaniu legitymacji poselskiej czynności legitymowania zaprzestano” – czytamy wyjaśnienie na profilu Polskiej Policji w mediach społecznościowych.
I dalej: „Interwencja jest przedmiotem wyjaśnień Wydziału Kontroli. Podkreślamy, że policjanci nie znają wszystkich osób posiadających immunitet. Niezbędną wiedzę uzyskują dopiero po okazaniu legitymacji”.
Wyjaśnienia policji nie są zbieżne z dokumentacją wydarzenia: na licznych nagraniach słychać, że zarówno osoby postronne jak i sama posłanka wyraźnie tłumaczą funkcjonariuszom, że mają do czynienia z parlamentarzystką.
„Zachowanie Policji wobec posłanki Gajewskiej to co najmniej naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego w związku z czynnościami poselskimi, zakrawa też na czynną napaść na posłankę przez osoby działające w porozumieniu – art. 223 kk. Grozi za to 10 lat więzienia. Stop politycznej przemocy!” – skomentował na Twitterze (X) prawnik Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
To nie pierwszy atak policji na posłanki opozycji podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości. Podczas Strajku Kobiet gazem zostały potraktowane Magdalena Biejat z Lewicy i Barbara Nowacka z KO – obie legitymowały się przed policjantami legitymacją poselską.