0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Vano SHLAMOV / AFPFot. Vano SHLAMOV / ...

Masowe protesty w Gruzji nie ustają już od blisko 130 dni (piątek, 4 kwietnia, to 128. dzień). Zaczęły się po tym, jak pod koniec listopada premier Irakli Kobachidze ogłosił, że Gruzja zawiesza rozmowy akcesyjne z Unią Europejską do końca 2028 roku. Ta decyzja wyciągnęła ludzi na ulice, a rząd Gruzińskiego Marzenia rozpoczął coraz bardziej represyjną politykę wobec swoich obywateli. Jeszcze pod koniec 2024 roku weszło w życie tzw. prawo anty-LGBT, znaczące zmiany w ustawach związanych z wolnością słowa oraz protestowania, w tym np.: zakaz zasłaniania twarzy, niewspółmierne kary administracyjne czterokrotnie przekraczające średnie zarobki za udział w proteście, a za chuligaństwo nawet kara pozbawienia wolności do siedmiu lat.

Przeczytaj także:

Władza zrezygnowała też ze stosowania przemocy podczas protestów. Zamieniła ją na monitoring z chińskim systemem rozpoznawania twarzy (stąd zakaz ich zakrywania) i na podstawie zebranych z nich obrazów pod drzwi dostarcza mandaty albo wysyła funkcjonariuszy policji i doprowadza do aresztu. Zablokowała też możliwość działania platform internetowych, na których zbierano pieniądze na opłacenie mandatów.

1 kwietnia 2025 do zestawu represji dodała kilka nowych praw. Oto one.

  • Po pierwsze: zniesiono obowiązkowy udział organizacji pozarządowych w procesie podejmowania decyzji rządowych. Do tej pory wszelkie rozporządzenia parlamentarne nie mogły być podejmowane bez konsultacji z przedstawicielami NGO, co było wymogiem Unii Europejskiej w ramach przygotowań Gruzji do wejścia w jej struktury. Rządzące Gruzińskie Marzenie tłumaczy tę decyzję tym, że organizacje pozarządowe działają na szkodę państwa, prowadzą działalność wywrotową i antydemokratyczną.
  • Po drugie: zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji, które wprowadzają całkowity zakaz finansowania ze źródeł zagranicznych (ale nie dotyczy to reklam komercyjnych), zaostrzają kontrolę nad działalnością dziennikarską oraz zwiększają kary za niesubordynację. Prawo mówi też, czym jest etyka dziennikarska czy naruszanie praw. Żadne z tych pojęć nie jest konkretnie wyjaśnione, decyduje więc jego interpretacja przez organy sądowe.
  • Po trzecie: wykluczenie pojęcia „gender” ze wszystkich funkcjonujących ustaw, a termin „tożsamość płciowa” w ogóle zostaje wykreślony z ustawodawstwa. Określenie „równość płci” zostaje zamieniona na „równość kobiet i mężczyzn”.
  • Po trzecie: wprowadzenie do kodeksu karnego artykułu o zdradzie stanu, który został uchylony w 2007 roku. Wchodzi w niego m.in.: praca dla wywiadu zagranicznego, ujawnianie tajemnic państwowych, szpiegostwo, spiskowanie, próba organizacji zamachu stanu, sabotaż, pomoc obcemu państwu, działanie na szkodę kraju, naruszenie integralności terytorialnej państwa. Wszystkie te punkty do tej pory były w Gruzji karalne i zapisane w kodeksie karnym, ale od teraz wejdą pod wspólną nazwę „zdrady stanu”.
  • I po piąte: zagraniczni agenci.

Ustawa gorsza od „rosyjskiej”

W maju 2024 roku uchwalono ustawę o zagranicznych agentach, która do świadomości społecznej przeszła jako tzw. rosyjskie prawo, bo do złudzenia przypominała to, które Władimir Putin wprowadził w 2012 roku. Decyzja rządu wyciągnęła tysiące ludzi na ulice, ale nic to nie zmieniło. Prawo zaczęło działać latem. Do rejestru musiały się wpisać organizacje, które w minimum dwudziestu procentach były finansowane z zagranicy. Nie wszystkie tego dokonały, ale mimo ustawowych wysokich kar za niewypełnienie obowiązku, władza nie wyciągała konsekwencji.

Szykowała się bowiem do wprowadzenia nowego, dużo bardziej restrykcyjnego prawa o rejestracji agentów zagranicznych. Tym razem wzorowała się na amerykańskiej ustawie regulującej lobbing, FARA. USA wprowadziły FARA w 1938 roku, kiedy zmagały się z zagrożeniami płynącymi ze strony faszystowskich Niemiec oraz ZSRR.

Do dziś stosuje się ją głównie do tego, by zmusić zagranicznych lobbystów do rejestracji. Jak podaje portal civil.ge między 1988-2018 rokiem Departament Sprawiedliwości wszczął zaledwie dziesięć spraw karnych na podstawie FARA przeciwko 11 organizacjom. W USA to prawo nie służy, przynajmniej dotychczas, do atakowana organizacji społeczeństwa obywatelskiego ani mediów. W Gruzji jest wycelowana właśnie w te instytucje.

O ile tzw. rosyjskie prawo nie uderzało w osoby fizyczne, to gruzińska FARA rozszerza swoje oddziaływanie z organizacji pozarządowych i mediów na spółki, stowarzyszenia, korporacje i osoby fizyczne właśnie.

Jak się władzy spodoba

Pod pojęciem „agent” kryje się ktoś, kto jest podporządkowany lub znajduje pod kontrolą czy dotacją zagranicznego podmiotu albo podejmuje działalność w jego interesie. Działa więc jako agent publiczny albo konsultant polityczny. Można powiedzieć, że za dwa miesiące, kiedy prawo wejdzie w życie, niebezpiecznym może okazać się nawet napisanie analizy politycznej dla think tanku, bowiem wszystko będzie zależało od interpretacji przepisów przez ograny administracyjne i sądowe.

To, co jest pewne, to fakt, że te organizacje, które w minimum 20 procentach są finansowane ze środków zagranicznych, będą zobowiązane wpisać się do odpowiedniego rejestru, składać coroczne sprawozdanie finansowe oraz przekazywać informacje powołanemu do tego celu podmiotowi publicznemu podczas przeprowadzania monitoringu.

Jeśli tego nie zrobią – zapłacą 25 tys. lari, 37,5 tys. złotych grzywny albo zostaną poddani odpowiedzialności karnej w wysokości 5 lat pozbawienia wolności albo kombinacji obu tych kar.

Gruzińskie Marzenie decyzję o zmianach w prawie tłumaczy koniecznością walki z „wpływami sił zewnętrznych”.

Trwa rozliczanie

Warto też zaznaczyć, że w marcu zaczęła działać specjalna Komisja śledcza przy parlamencie, której celem jest rozliczenie się z „reżimem Saakaszwilego”. Takie ruchy zapowiadał podczas jesiennej kampanii wyborczej Bidzina Iwaniszwili, honorowy przewodniczący Gruzińskiego Marzenia, oligarcha, który majątek zrobił w Rosji. Mówił wtedy, nie tylko o delegalizacji opozycji, zwłaszcza tej związanej ze Zjednoczonym Ruchem Narodowym, partią założoną przez Saakaszwilego, ale też o przeprosinach, które Gruzja jest winna Osetii Południowej za wywołanie wojny w 2008 roku.

Przypomnijmy: w sierpniu 2008 roku Rosja napadła na Gruzję i prowadziła działania wojenne także na jej terytorium. Te wydarzenia przeszły do historii pod nazwą „wojny pięciodniowej”. Po jej zakończeniu Rosja uznała niepodległość dwóch separatystycznych regionów Gruzji, Abchazji oraz Osetii Południowej. Powszechnie uznaje się, że 20 procent terytorium Gruzji jest okupowane przez Rosję.

Powołana Komisja śledcza ma na celu wymazanie winy Kremla i zrzucenie całej winy za wojnę z 2008 roku na Zjednoczony Ruch Narodowy, w tym przede wszystkim na odbywającego karę więzienia byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego.

Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której władze kraju próbują oskarżyć własne państwo o nieswoją zbrodnię. Media nazywają ten proces „gruzińską Norymbergą”.

W kontekście prac komisji prawo o zdradzie stanu nabiera nowych barw. Wygląda bowiem na to, że trzeci prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili może podpaść pod nowe paragrafy. Zresztą nie tylko on. Zagrożona jest też piąta prezydentka Gruzji, Salome Zurabiszwili, którą rząd Gruzińskiego Marzenia cały czas oskarża o działanie na szkodę państwa i w interesie obcych mocarstw. Co więcej, 26 maja 2024 roku, w obchody Dnia Niepodległości premier Kobachidze publicznie nazwał ją zdrajczynią.

;
Na zdjęciu Stasia Budzisz
Stasia Budzisz

Stasia Budzisz, tłumaczka języka rosyjskiego i dziennikarka współpracująca z "Przekrojem" i "Krytyką Polityczną". Specjalizuje się w Europie Środkowo-Wschodniej. Jest autorką książki reporterskiej "Pokazucha. Na gruzińskich zasadach" (Wydawnictwo Poznańskie, 2019).  

Komentarze