Mateusz Morawiecki żali się, że posłowie wykonują ciężką pracę, a ich pensja nie jest waloryzowana. Tymczasem posłowie - jeżeli weźmiemy pod uwagę średnie zarobki Polaków - nie zarabiają wcale mniej niż ich europejscy koledzy
Warto podkreślić, że posłowie i senatorowie wykonują bardzo ciężką pracę. Dla nas wszystkich bardzo ważni są zarówno posłowie opozycji, jak i posłowie rządzący i od mniej więcej 20 lat oni nie mieli żadnej regulacji wynagrodzenia.
Argument „ciężkiej pracy” wydaje się sprawiedliwy. Niestety w gospodarce to nie za uciążliwość czy intensywność pracy dostaje się wysokie zarobki. Liczy się splot setek innych elementów: ochrona pracowników przez prawo i związki, innowacyjność, wydajność przedsiębiorstwa, infrastruktura, kultura organizacyjna. Wszystko to różni się w zależności od regionu. Jak zatem wyglądają zarobki posłów na tle innych krajów Europy?
Może się wydawać, że polscy posłowie zarabiają niewiele, jedynie 118 tys. zł rocznie (bez diety). W liczbach bezwzględnych to mało w porównaniu do ich europejskich kolegów i koleżanek. W przeliczeniu na złotówki w Hiszpanii poseł zarabia 138 tys. zł, w Szwajcarii 250 tys., w Wielkiej Brytanii 335 tys, w Niemczej 377 tys, w Norwegii 384 tys., we Włoszech aż 575 tys. W USA członkowie parlamentu dostają rocznie 550 tys. zł, a rekordzistami są Japończycy – 846 tys. zł.
Takie porównanie niewiele jednak mówi. Lepszy obraz daje zestawienie pensji posłów i posłanek ze średnimi zarobkami. A wtedy polscy parlamentarzyści nie mają powodów do narzekań. W 2012 zarabiali 2,8 średniej krajowej. Tymczasem ich niemieccy odpowiednicy 2,5-krotność średniego wynagrodzenia, brytyjscy 2,1-krotność, szwedzcy jedynie 1,9-krotność, francuscy 1,8 krotność. Rekordzistami „skromności” są posłowie w Szwajcarii, którzy zarabiają jedynie 0,9.
Dzisiaj dla Polski proporcja się nieco zmieniła. Średnie wynagrodzenie wzrosło z 3521,67 zł brutto do 3899,78 zł brutto w 2015. Oznacza to, że posłowie zarabiają 2,5 krotność średniej, co i tak jest nieco ponad średnią Unijną, która w 2012 wynosiła 2,4. Doliczając do tego dietę, polscy parlamentarzyści zarabiają ponad 3 razy więcej niż średnia krajowa.
Inna sprawa że „średnia” krajowa może być myląca – przeciętne wynagrodzenie i powyżej zarabia jedynie ok. 30 proc. Polaków. Warto też pamiętać, że w Polsce nie tylko posłowie ciężko pracują – jesteśmy jednym z najbardziej zapracowanych narodów Europy.
Wynagrodzenie posła składa się z dwóch części. Pierwsza z nich to uposażenie, czyli 9892,30 zł. Druga część to tak zwana dieta poselska, czyli „środki finansowe przysługujące posłowi na pokrycie kosztów związanych z wydatkami poniesionymi w związku z wykonywaniem mandatu na terenie kraju”. Według ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora stanowi 25 proc. uposażenia i wynosi 2473,08 zł.
Uposażenie posłów i senatorów jest opodatkowane w ten sam sposób jak pensje w innych zawodach – kwota wolna od opodatkowania wynosi 3091 zł. Opodatkowanie diety jest jednak inne – jest wolna od podatku do wysokości 2280 zł miesięcznie. Oznacza to, że rocznie nieopodatkowana kwota z diety to 27360 zł; łącznie z przysługującą posłom i senatorom kwotą wolną od uposażenia w sumie mamy 30 451 zł.
To niemal 10 razy więcej niż przysługuje dzisiaj innym podatnikom. Czy więc posłowie powinni płacić o wiele mniejszy podatek niż reszta obywateli, bo nie dostają podwyżek, a przecież ciężko pracują?
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Komentarze