0:000:00

0:00

Prawa autorskie: 01.03.2023 Warszawa , stacja metra Centrum Nauki Kopernik . Wspolna konferencja prasowa PSL i Polska 2050 . Wladyslaw Kosiniak - Kamysz i Szymon Holownia przedstawiaja wspolna liste problemow i spraw pod haslem #WspolnaListaSpraw . Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl01.03.2023 Warszawa ...

„PSL i Polska 2050 przerwały rozmowy o koalicji” — napisała 6 kwietnia 2023 „Gazeta Wyborcza”.

O wspólnym starcie w wyborach parlamentarnych te ugrupowania rozmawiały od kilku miesięcy. Rozmowy przyspieszyły w lutym 2023. Ludowcy i partia Hołowni miały wtedy dwa polityczne cele: chciały się odbić w sondażach, ale też pokazać, że na opozycji jest wola i umiejętność współpracy.

Wydaje się, że budowanie koalicji przez PSL i Polskę 2050 było zaplanowane marketingowo jak telewizyjny romans. Wiadomo, że mają się ku sobie, ale nie można zbyt szybko doprowadzić do ślubu, bo widz się znudzi, trzeba więc dopisać etapy pośrednie.

W tym politycznym romansie miało nimi być dogadywanie programu, a później szczegółów umowy koalicyjnej. A na koniec szczęśliwy finał: polityczny ślub, czyli ogłoszenie koalicji wyborczej. Coś jednak w tym scenariuszu zgrzyta.

Najpierw Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz 1 marca 2023 ogłosili „wspólną listę spraw” — rzeczy, które chcą załatwić przez pierwsze 100 dni rządów. To zaczyn porozumienia programowego.

Do końca marca partie miały podjąć decyzję, czy faktycznie wchodzą w koalicję wyborczą. Umowę koalicyjną negocjuje zespół, do którego ze strony Polski 2050 należą Michał Kobosko, Paulina Hennig-Kloska i Agnieszka Buczyńska, a ze strony PSL m.in. wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.

Kulisy tych rozmów opisywaliśmy w połowie marca.

Przeczytaj także:

„Ludzie w terenie uważają, że nasza wspólna lista jest przesądzona” – powiedział wówczas OKO.press ważny polityk PSL. Jednak teraz według informacji „Wyborczej” negocjacje zostały przerwane.

Co się stało? „Polska 2050 na wstępie zażyczyła sobie wszystkich jedynek na wspólnej liście” — donosi „Gazeta Wyborcza”.

„Nie było takich rozmów” — zaprzecza w rozmowie z OKO.press Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050.

„Uzgodniliśmy z Polską 2050 wspólną listę spraw i prowadzimy rozmowy polityczne. Nie ma żadnej dyskusji o personaliach czy miejscach na listach. Rozmowy trwają i będą kontynuowane już we wtorek” —

">napisał na Twitterze wicemarszałek Piotr Zgorzelski z PSL.

View post on Twitter

Przerwaniu negocjacji

">zaprzeczył też Michał Kobosko z Polski 2050: „Nie ma żadnego »przerwania rozmów« z PSL. We wtorek poświąteczny kolejna runda naszych rozmów”.

View post on Twitter

„Koalicja opłaca się wszystkim”

Według informatorów „Wyborczej” Polska 2050 chciała pierwszych miejsc na listach we wszystkich okręgach. Skąd taki zaporowy warunek? Kandydaci partii Hołowni to osoby nieznane publicznie, często są to lokalni działacze. Wejście do Sejmu miałby im zapewnić „dopalacz” w postaci jedynki.

„Nie wydaje mi się, żeby taka propozycja padła” — przyznaje jednak polityk PSL.

„Zależy nam, żeby wprowadzić nowe osoby do polityki. Odrobiliśmy dobrze lekcję w kwestii kandydatów. Nawet jeśli to są społecznicy, to z fajnym dorobkiem” — Paulina Hennig-Kloska.

„To nie są łatwe rozmowy, bo są niezwykle ważne dla każdego z nas. Ale posuwają się do przodu” — mówi polityk Polski 2050.

Czego dotyczą negocjacje, jeśli nie miejsc?

Nasi rozmówcy wymieniają jednym tchem: metodologii podziału miejsc na listach, rozdziału stanowisk w trakcie kampanii, pełnomocników wyborczych, kampanijnych finansów, organizacji sztabów.

„To są ważne rzeczy, dlatego to wszystko trwa tak długo” — mówi polityk PSL.

Jednocześnie nasz rozmówca przyznaje, że ludowcy nie mogą lekceważyć partii Hołowni. „Mają poparcie. A wspólny start opłaca się im i nam. Startując oddzielnie mamy 30 proc. mniej mandatów”.

I to prawda. Pokazał to sondaż Ipsos dla OKO.press.

Połączone na jednej liście Polska 2050 i PSL dostają 46 mandatów, czyli o 18 więcej niż osobno. Startując osobno, Hołownia i Kosiniak-Kamysz mieliby odpowiednio po 17 i 11 mandatów. „Połączone na jednej liście Polska 2050 i PSL dostają 46 mandatów, czyli o 18 więcej niż osobno”.

„Rozmawianie o układaniu list jest fatalne”

„Jak zapytać Polaka, czym się zajmuje opozycja, to odpowie, że sobą” — kwituje doniesienia o zawieszeniu negocjacji polityk PSL. Nasi rozmówcy zarówno z Polski 2050, jak i z PSL przyznają, że publiczna dyskusja o stanie negocjacji jest niekorzystna. Ich zdaniem źle wpływa nie tylko na wizerunek ludowców i partii Hołowni, ale też całej opozycji.

„Rozmawianie o układaniu list jest fatalne” — słyszymy w PSL. Nasz rozmówca uważa, że w elektoracie opozycji widać demobilizację, zniechęcenie.

Jednocześnie słyszymy, że do wyborów jest jeszcze dużo czasu. Przedwyborcze koalicje w 2019 roku były ogłaszane w lipcu i sierpniu — trzy miesiące przed wyborami. A jest dopiero kwiecień — siedem miesięcy do wyborów.

Dała przykład Lewica, jak robić koalicję?

PSL i Polska 2050 są dziś na siebie skazane – ani jedno, ani drugie nie może być pewne miejsca w Sejmie, jeśli będą startować samodzielnie. Podobnie było przed czterema laty z lewicowymi partiami.

Lewą stronę sceny politycznej dzieliły wtedy między siebie trzy partie: SLD, Wiosna i Razem. Skłócone, odwracające się do siebie plecami, wyrzucające sobie publicznie kompromitującą przeszłość lub radykalizm i brak doświadczenia. A jednak polityczna realność zmusiła je do współpracy.

Kiedy Grzegorz Schetyna odmówił przyjęcia partii Włodzimierza Czarzastego (SLD) na wspólną listę wyborczą, lewicy zajrzało w oczy widmo politycznego niebytu przez kolejne cztery lata. Troje słabych połączyło się w jedną listę i weszli do Sejmu z wynikiem 12,56 proc. (49 mandatów).

Lewica najpierw ogłosiła, że idzie do wyborów razem (w połowie lipca 2019), a potem (na początku sierpnia) ogłosiła uzgodnione warunki wspólnego startu.

Najpierw decyzja polityczna, a potem negocjacje. Wiemy, co chcemy osiągnąć, a potem zastanawiamy się, jak to zrobić. Od ogółu do szczegółu.

To odwrotna strategia niż ta, którą przyjęli Hołownia i Kosiniak-Kamysz. A przynajmniej niż to, co publicznie deklarują: „Najpierw ustalimy szczegóły, a potem podejmiemy decyzję”. Mimo że wszystko wskazuje na to, że ta decyzja została już podjęta.

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze