Podczas poniedziałkowego (16 listopada) posiedzenia Rady Unii Europejskiej ambasadorowie państw członkowskich głosowali nad trzema decyzjami związanymi z budżetem UE:
- rozporządzeniem o powiązaniu wypłat z budżetu z przestrzeganiem zasady praworządności;
- wstępną decyzją Rady dotyczącą Wieloletnich Ram Finansowych na lata 2021-2027;
- decyzją Rady o uruchomieniu procedury podwyższenia pułapu zasobów własnych, czyli de facto o powstaniu Funduszu Odbudowy.
Pierwsza decyzja dotyczyła mechanizmu „pieniądze za praworządność”, któremu sprzeciwiają się Polska i Węgry. Ambasadorowie głosowali nad nim kwalifikowaną większością – potrzebna była zgoda 15 z 27 krajów reprezentujących co najmniej 65 proc. ludności Unii. Mechanizm przyjęto, ale ostateczna decyzja Rady zapadnie w głosowaniu ministrów ds. europejskich.
Rządom Orbána i Morawieckiego udało się natomiast wstępnie zablokować pozostałe dwa elementy.
Druga decyzja to prowizoryczne stanowisko Rady w sprawie Wieloletnich Ram Finansowych. WRF określa wielkość budżetu na kolejnych siedem lat. Jak poinformował na Twitterze przedstawiciel Niemiec przy UE (Niemcy obecnie sprawują prezydencję w Radzie), dwa państwa (chodzi o Polskę i Węgry) wyraziły zastrzeżenia do „jednego z elementów pakietu budżetowego” (czyli do mechanizmu „pieniądze za praworządność”), ale nie do samego porozumienia o WRF.
Trzecia decyzja to ta dotycząca zasobów własnych. Ich pułap musi zostać zwiększony, by Fundusz Odbudowy po koronakryzysie mógł powstać. Wymaganej jednomyślności nie było, bo nie zgodziły się dwa państwa – Polska i Węgry.
To, co wygląda na polskie i węgierskie weto, w rzeczywistości jest raczej kolejnym elementem negocjacji budżetowych.
Jak donosi z Brukseli Tomasz Bielecki, korespondent Deutsche Welle, wszystkie trzy decyzje prezydencja niemiecka traktuje jako składniki jednego budżetowego pakietu. Na razie najpewniej nie prześle więc zatwierdzonego mechanizmu „pieniądze za praworządność” do głosowania na poziomie ministrów w Radzie UE, bo będzie szukała porozumienia z Polską i Węgrami.
Co może zrobić Unia?
W Brukseli polskie i węgierskie „weto” nie było dla nikogo zaskoczeniem. Zarówno Viktor Orbán jak i Mateusz Morawiecki uprzedzili instytucje europejskie, że nie zgodzą się na budżet, jeśli mechanizm powiązania praworządności zostanie przyjęty. Listy obydwu przywódców zdradzały jednak między wierszami gotowość do dalszych negocjacji.
„To do Niemiec sprawujących prezydencję w Radzie UE będzie teraz należało poszukiwanie jednomyślności na rzecz budżetu i Funduszu Odbudowy” – komentował Eric Mamer, rzecznik Komisji Europejskiej.
Rzeczywiście niemiecka prezydencja szykuje się teraz do politycznych rozmów. Najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest dołączenie do rozporządzenia „pieniądze za praworządność” deklaracji, w których KE sprecyzuje, że mechanizmu używać będzie tylko w szczególnych przypadkach i nie uznaniowo.
Morawiecki i Orbán mogliby sprzedać je opinii publicznej jako negocjacyjny sukces i ostatecznie zgodzić się na budżet i Fundusz Odbudowy.
Rada mogłaby teoretycznie także spróbować dodać do rozporządzenia niektóre postulaty węgierskiego premiera, ale na ten wariant najpewniej nie zgodziłby się Parlament Europejski. PE wielokrotnie zapowiadał też, że odrzuci Wieloletnie Ramy Finansowe, jeśli Unia nie przyjmie wcześniej skutecznego rozporządzenia wiążącego wypłaty funduszy UE z praworządnością.
Czas ucieka. Ostateczną decyzję w sprawie budżetu na lata 2021-2027 Unia musi podjąć najpóźniej w grudniu.
Budżet prowizoryczny i brak pomocy dla Polski
Co stanie się, jeśli niemiecka prezydencja nie zdoła przekonać Polski i Węgier do wycofania się z weta?
Przede wszystkim brak zgody na wieloletni budżet to ogromny problem administracyjny. Wbrew zapewnieniom polityków PiS „przepisanie” budżetu z 2020 roku wcale nie byłoby korzystne dla Polski.
Budżet w 2021 musiałby funkcjonować na zasadzie prowizorium. Oznacza to, że państwom członkowskim co miesiąc wypłacano by 1/12 środków z poprzedniego roku. Jedyne, co można byłoby zrobić z tymi pieniędzmi, to wypłacić dopłaty bezpośrednie dla rolników i ukończyć zaczęte wcześniej projekty.
Nie dałoby się uruchomić żadnych nowych funduszów, np. Funduszu Zdrowotnego, czy Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Bo te w 2020 roku jeszcze nie istniały.
Brak zgody na podniesienie pułapu zasobów własnych – czyli m.in. na utworzenie Funduszu Odbudowy – może natomiast spowodować, że Unia dogada się poza Polską i Węgrami.
Tym samym przepadnie nam szansa na gigantyczne wsparcie w walce z pandemią i jej gospodarczymi skutkami. W sumie z Funduszu mieliśmy dostać 27 mld euro dotacji i 32 mld euro tanich pożyczek.
W dodatku, gdyby niemiecka prezydencja ostatecznie postanowiła podzielić „pakiet budżetowy” i przekazać rozporządzenie „pieniądze za praworządność” pod głosowanie ministrów w Radzie UE, weszłoby ono w życie. Podlegałyby pod nie każde kolejne pieniądze wypłacane Polsce z budżetu Unii – także z budżetowego prowizorium w przypadku dalszego wetowania.
Sam mechanizm – wbrew narracji Kaczyńskiego i Ziobry – już dziś zawiera wiele obostrzeń, które nie pozwoliłyby na użycie go do „tłamszenia polskiej suwerenności”. Wniosek Komisji Europejskiej o zawieszenie funduszy ma trafiać pod dyskusje Rady Europejskiej (mogłyby trwać nawet 3 miesiące), a potem musiałby zostać zatwierdzony przez większość kwalifikowaną w Radzie.
Dwaj mafiosi nie mogą terroryzować całej Unii. Najgorsze byłoby, gdyby Unia się ugięła i poszła na zasadnicze ustępstwa. Zamiast negocjować z terrorystami, UE powinna błyskawicznie zacząć prace nad umową międzypaństwową – bez Polski i Węgier – o funduszu odbudowy i nad budżetem strefy euro z możliwością przystąpienia innych państw, które nie zawetowały unijnego budżetu.
Musiałby do tego powolac druga UE. A to troche trwa.
Nie dawać się terroryzować mniejszościom, w skali europejskiej ma jeszcze większy sens. Inaczej, trzeba by przyjąć czekającą już ca. 20 lat na przyznanie członkowstwa proislamistyczno-nacjonalistyczną Turcję.
Wdrożą rozważany już, ale poniechany, mechanizm Unii dwóch prędkości. A poza tym mam nadzieję, że rządy PiS-u w PL nie przeżyją weta, tzn. rezygnacji z miliardów euro w celu pogłębiania dyktatury w Polsce
To będzie sądny dzień dla pisu w którym okaże sie, że Polska nie otrzyma miliardów euro w nowym budżecie UE.
Co sie stalo z strajkami kobiet? Juz sie poddaly? Powinniscie dac wiecej czadu. Inaczej PiS was wyzuci z UE i bedziecie mogli strajkowac jak wam kaczorek pozwoli.
Pominęła pani jeden bardzo ważny fragment – prowizorium budżetowe oparte na poprzednim budżecie. One wejdzie w życie jeśli się strony nie dogadają. A to prowizorium jest korzystniejsze dla Polski bo po prostu poprzedni budżet był dla nas większy. W tym prowizorium (za Niemieckimi gazetami) otrzymamy ok 20% więcej pieniędzy. To troj porozumienie (nielegalne z punktu widzenia traktatów o UE o czym pani nie mówi a dobrze o tym wie) spowodowałoby tylko i wyłącznie pełna uznaniowość w przyszłych decyzjach dotyczących budżetu (myśli pani że Niemcy pozwoliłyby na grillowanie siebie np. za całkowicie upolityczniony wybór sędziów SN i nie tylko to (wybierają TYLKO politycy jakby ktos nie wiedzial) lub za całkowicie podporządkowane władzy centralnej i lokalnej TV i radio. Oczywiście że nie !!! Definicja praworządności nie dotyczy tych państw np. Berlina, Paryza czy Madrytu- one sa "praworządne" i nikt nie będzie tego kwestionował. Nawet jeśli to dotyczy np. palowania, strzelania do demonstrantów jak we Francji (czy Art. 7 jest otwarty przeciwko Francji za te działania?)
Dlaczego bo jak pani pewnie ten projekt czytała nie ma w nim jasnej i obiektywnej definicji praworządności. Jest jak ja to nazywam guma którą można rozciągnąć w dowolnym kierunku i w nieskończoność i objąć tym wszystkie decyzje w danym kraju od wymiaru sprawiedliwości , poprzez media, szkolnictwo czy nawet zdrowie.
Przekaz dla debili – tak masz rację, że obecny budżet jest dla Polski gorszy niż poprzedni, tak kiepsko negocjował rząd PiS, tyle że "zapominasz" dodać, że budżet UE składa się z programów np. programu spójności, programu dopłat itp. a te dzielą się na podprogramy, UE przeznacza pieniądze na konkretne rzeczy. Prowizorium umożliwia kontynuowanie programów w tej formie w jakiej istniały, ale nie pozwala na rozpoczynianie nowych, te pieniądze teoretycznie nie przepadają, ale gdy w końcu zostaną odblokowane będzie mniej czasu na ich rozdysponowanie. Druga kwestia jest taka, że nowych programów w prowizorium nie ma zupełnie. Jeśli impas trwałby dłużej inne kraje mogą po prostu dogadać się poza UE i wycofać zgodę na istnienie tych programów, wówczas zamiast 20% mniej, dostaniemy 40% mniej, będzie musiał zostać wynegocjowany nowy budzet, jeszcze mniej korzystny.
Kwestia budżetu została już wyjaśniona. To co piszesz nie jest zgodne ze stanem faktycznym. Po pierwsze – nie jest to trójporozumienie, bo chciało tego 25 państw z powodu dwóch państw, które nie szanują traktatów unijnych (Polski i Węgier), po drugie – mechanizm będzie można użyć wobec wszystkich członków UE, po trzecie – nie będzie to zależne tylko od Niemiec i Francji, będzie potrzebna większość kwalifikowana, po czwarte – porozumienie jest zgodne z traktatami unijnymi, po piąte – problem z Polską nie polega na tym, że politycy wybierali sędziów, problem z Polską polega na tym, że w 2015 roku, obsadzając stanowiska TK politycy PiS złamali Konstytucję i prawo, dodatkowo srworzyli KRS, który dyscyplinuje sędziów i wprowadzili szereg przepisów, które uzależniają władzę sądowniczą od ustawodawczej i wykonawczej. Sam fakt, że sędziów wybierają politycy, nie ma tu żadnego znaczenia. Tak twierdzi TVP, ale nie o to chodzi. Serio…
Tak już było ale pani tego nie pamięta bo to było przed 1989 a organizacja to było RWPG po przywództwem wielkiego brata ze wschodu. Teraz sytuacja i cel jest w identyczny – pełna kontrola nad wszystkimi aspektami życia, jedna ideologia wspólna dla wszystkich (neomarksizm niewiele różni się marksizmu) tylko wielki brat się zmienił a jak ktos by chcial byc inny to my na to nie pozwolimy bo mu przykręcimy kurek z pieniędzmi. Byl tez taki komunistyczny Schengen. Jeśli tęskni pani za czymś nieznanym tzn. czasami RWPG to prosze porozmawiac z z rodzicami lub dziadkami to panią oświeca że to była tragedia dla Polski. My wchodząc do UE nie zgodzilismy sie na drugi RWPG.
Bzdury acan prawisz ale widać, że na pasku "pisiorów i ziobrowców" chodzisz.
Zapomniał Pan tylko o takiej subtelnej różnicy, że do RWPG to weszliśmy z rozdzielnika decyzją Wielkiego Brata, a do UE to się sami pchaliśmy. Poza tym zręcznie manipuluje Pan faktami: proszę sprawdzić, kto wybiera kandydatów na sędziów w Niemczech, nad którymi głosują politycy. Proszę porównać wykorzystanie publicznej telewizji i radia w Niemczech i w Polsce przez polityków! Proszę porównać mechanizmy kontrolne w tych dwóch państwach. Czy w Polsce, podobnie jak we Francji ktoś normalny podważa praworządność w sytuacjach, w których policja używa siły przeciwko wandalom i bojówkarzom? Wreszcie zręcznie omija Pan podstawowy problem. Tak naprawdę UE zarzuca Polsce i Węgrom łamanie praworządności nie dlatego, że politycy wybierają tych czy innych, że mają wpływ na taką lub inną instytucję, ale po co oni to robią i do jakich celów to służy. I niestety, żaden Pana argument tego nie obroni.
"UE to się sami pchaliśmy" – tak, ponieważ chcieliśmy dążyć do lepszego, wzorować się i czerpać z krajów o wysokim poziomie poszanowania prawa, uczciwych, pracowitych i gospodarnych. I wciąż są miliony Polaków, przede wszystkim młodych, którzy ten zamysł rozumieją, popierają i będą bronić. I wielu jest takich, którzy dalszą drogę znajdują w coraz głębszej integracji unijnej – jak chociażby stworzenie wspólnych sił wojskowych, czy tylko w unifikacji uzbrojenia itd.
"ale po co oni to robią i do jakich celów to służy" – już tłumaczę: Ja i wielu moich blikich nie chcemy być okradani przez pana Sasina i jemu podobnych, przez "układ radomski" i pozostałych pisowców czy ziobrystów. Nie chcemy, aby nieudolni ludzie obecnej władzy pozostawali bezkarni. A to są bezpośrednio opisane zjawiska, które wynikają z procesu, którym jest wspomniane "łamanie praworządności".
W tej chwili Unia Europejska jest drugą co do wielkości gospodarką światową. PKB Polski na mieszkańca od czasu przystąpienia wzrosło z 40% do 60% PKB Niemiec. Przypomnę, że to Airbus sprzedaje maszyny północnoamerykańskim liniom lotniczym, marka Jeep została wykupiona przez Włochów, którzy obenie wygrywają przetargi dla US Army. My jesteśmy częścią tego sukcesu – zbudowanego głównie za pomocą uczciwości i gospodarności, a nie jak stadiony na Węgrzech – szemranych interesach znajomych i rodziny rządzącego tam wodza.
A na koniec pytanie: Czy masz jakąś sensowną alternatywę dla Polski poza UE? Rosja i Chiny nie są odpowiedzią. A może wstąpić do Ligi Krajów Niezaangażowanych, tak jak kiedyś Jugosławia (która skończyła żywot jako jedno z najbardziej zadłużonych krajów świata)?
Mam. Powrót do Wspólnoty Węgla i Stali. Czysto gospodarczego porozumienia bez nadbudowy politycznej, calej masy urzędników, PE itd. (kosztującej miliardy rocznie). A co do gospodarki UE to bez dużych zmian strukturalnych wkrótce jej rola jeszcze spadnie, niestety przegonia ja Indie i Chiny.
Nie wiem czy znasz utwor Mlynarskiego Ballada o Dwóch Koniach. To jest idealny model jak należy sie zachowywać w polityce. Posluszny dwa razy traci.
I jeszcze jedno- co to jest według ciebie "pogłębiona integracja"? Jakies konkrety.
Chiny wyprzedzają gospodarkę UE. No serio? Oczywiście, że wyprzedzają. USA też wyprzedzają gospodarkę UE. Tylko żeby pozostać graczem na rynku największych gospodarek trzeba się konsolidować. Innymi słowy po ewentualnym rozbiciu UE każde pojedyncze państwo niewiele będzie znaczyć, jedynie zrzeszenie w obrębie UE daje tym wszystkim krajom siłę przebicia. Pogłębiona integracja? No choćby powiązanie wypłaty funduszy z praworządnością (ja jednak uważam, że nadbudówka jest konieczna, bo są kraje, które niestety chcą być autorytarne o ile nie dyktatorskie, np. Polska – łamanie praw człowieka, uzależnianie władzy sądowniczej od ustawodawczej i wykonawczej) To będzie mechanizm, który faktycznie da narzędzia UE do wpływu na politykę swoich członków. Przykład Polski i Węgier pokazał, że nie wszyscy członkowie UE są cywilizowani. Jak najbardziej to popieram. Idealny model jak należy się zachowywać w polityce? Tak. Wiele zyskaliśmy dzięki PiS-owi. Pół roku temu TVP obtrąbiła sukces Morawieckiego na negocjacjach z UE, bo Mateuszek odrzucił mechanizm wiążący wypłatę dopłat z praworządnością, a dziś Mateuszek, Jarek i Zbysiu popadają w histerię, bo nagle okazuje się, że UE realizuje to, co Mateusz podpisał. Współpraca wojskowa z USA. Kolejny wielki sukces polskiego rządu i chłopca w krótkich spodenkach (i tu słynne zdjęcie Trump-Duda, gdy Trump siedzi przy swoim biurku i pokazuje, w którym miejscu chłopczyk z Polski moze złożyć podpis, YUPI) – umowa o potężnych dla Polski kosztach, którą USA może w każdej chwili zerwać, zabrać swoje zabawki i z której Polsce nic nie zostaje. Nadmienić należy, że to USA zależało na tym, żeby otoczyć Rosję i wszystkie kraje, które zgodziły się na ich bazy, to za co Polska płaci miliardy, mają za darmo. Ogromne sukcesy… To jest model jak należy zachowywać się w polityce według wyborcy PiS-u. PiS wcale nie zyskiwał dużo więcej od rządów Platformy z budżetu UE, więc nie nazwałbym tego sukcesami specyficznymi dla tego rządu.
Fakty ponizej:
Do komisji ds. wyboru sędziów należy 16 ministrów landowych (obecnie jest to 8 polityków CDU, 4 z partii Zielonych i po jednym z CSU, SPD, FDP i partii Lewica) i 16 wybranych przez Bundestag ekspertów, niekoniecznie posłów, biegłych w dziedzinie prawa. Pod względem barw partyjnych skład tej części gremium odzwierciedla układ sił w Bundestagu (obecnie 9 nominatów CDU/CSU, 5 z SPD, i po jednym z partii Zielonych i partii Lewica). Daje to w sumie 18 przedstawicieli CDU/CSU, 6 z SPD, 5 z partii Zielonych, 2 z partii Lewica i 1 z FDP. Decyzje podejmowane są zwykłą większością głosów.
Cytat za DW:
Ten system wyboru sędziów dopuszcza do głosu wszystkie siły polityczne reprezentowane w parlamentach, ale w praktyce o wyborze decydują dwa wielkie ugrupowania polityczne: chrześcijańscy demokraci (CDU/CSU) i socjaldemokraci (SPD). Inne partie odgrywają w najlepszym razie drugorzędną rolę. Ponieważ w ciągu roku obsadzić trzeba większą liczbę wakatów w pięciu sądach federalnych (w ostatnich latach średnio 10), z reguły obsady negocjowane są w formie "pakietów" między chadekami a socjaldemokratami. Dzieje się tak nawet pomimo faktu, że w landach często istnieje inny niż w Bundestagu układ sił politycznych. To absurd – krytykują już od wielu lat przedstawiciele partii Zielonych i partii Lewicy. – Kto jest niewygodny, albo z jakichś powodów nielubiany, nie jest wybierany – krytykowała w 2014 r. ówczesna szefowa komisji sprawiedliwości Bundestagu Renate Künast (partia Zielonych).
Moge dalej.
Możesz dalej tylko w tym sporze nie o to chodzi, choć tak to próbuje wytłumaczyć TVP. Różnica pomiędzy Polską a Niemcami jest znacząca. Przede wszystkim w Niemczech rządzący nie łamią Konstytucji i swojego prawa przy wyborze sędziów, po drugie ich wpływ na sędziów kończy się tylko na poziomie ich wyboru, dalej sędziowie pozostają niezależni. W państwie PiS-u problemem jest nie tylko to, że PiS obsadza sądy swoimi ludźmi, łamiąc prawo i Konstytucję (przynajmniej w 2015 roku tak było), również to, że wywiera naciski na sędziów, dyscyplinuje ich za pośrednictwem KRS. To jest istota reform sądowniczych PiS-u. Wracanie do praktyk PRL-u, kiedy sądy były uzależnione od władzy ustawodawczej i wykonawczej. Jeśli w określonej demokracji ingerencja w sądownictwo i niezależność sądów kończy się tylko na poziomie ich wyboru, to jest naprawdę wzorowe.
To co pan pisze co przykład czystej hipokryzji plus braku wiedzy.
1. Myli pan niezależność z niezawisłością. Sędzia powinien być niezawisły zawsze. Niezależny jest bardziej w systemie Polskim niż Niemieckim. Takie sa fakty.
2. Hipokryzja- system Niemiecki gdzie politycy wybierają swoich sędziów (jest jeszcze cała masa problemów z politycznym wyborem na poziomie landów) jest lepszy niż Polski gdzie sędziowie wybierają sędziów !!!
3. Przepisy dyscyplinujące sędziów sa w Niemczech !!!! Radze poczytac.
Sady sa i beda zawsze zależne od władzy ustawodawczej. Tak bylo i bedzie.
W 2009 Antonin Scalia (jedne z najwybitniejszych sędziów SN USA) był w Polsce na zaproszenie RPO. Wygłosił wtedy bardzo znaczące przemówienie odbierając nagrodę Włodkowica. Radze przeczytac calosc. Bardzo prawdziwe jest podsumowanie z którym ja osobiście całkowicie się zgadzam:
I am not happy about the intrusion of politics into the judicial appointment process in my country. But frankly, I prefer it to the alternative, which is government by judicial aristocracy. I shall observe with interest the development of this issue in Europe.
Nie. Nie mylę niezależności z niezawisłością, zresztą, jedno i drugie ma na siebie ogromny wpływ, sędzia, który jest zależny nie jest niezawisły. W Polsce to niestety politycy wybierali sędziów, więc niezawisłość sędziów w Polsce jest kpiną. Władza sądownicza nie może być zależna od władzy ustawodawczej (a niestety jest), są oczywiście przepisy dyscyplinujące sędziów, ale ich ocena jest stricte merytoryczna – tak jak np. ocena pracy mgr Przyłębskiej: "Do przyczyn licznych uchyleń wyroków wydanych przez Julię Przyłębską należało, między innymi, nieprzeprowadzanie postępowania dowodowego przed wydaniem wyroku, obraza prawa materialnego, pomijanie w orzeczeniach podstawowych faktów sprawy, naruszanie granic swobodnej oceny dowodów oraz dokonywanie ustaleń sprzecznych z aktami spraw". Takie narzędzia dyscyplinujące oczywiście są potrzebne, ale tu znów powtórzę – nie może mieć na nie wpływ władza ustawodawcza. Pomijając oczywiście fakt, że tzw. "reformy sądownictwa" (które de facto żadnymi reformami nie były, tylko uderzyły w konkretnych ludzi) były wprowadzane z pogwałceniem prawa i konstytucji. Można czarować, ale fakty są oczywiste. A hipokryzję i stan wiedzy każdy może sam ocenić, więc pozostawiam do oceny… Miłego dnia.
To, co Pan pisze o wybieraniu sędziów w Niemczech nie jest żadnym argumentem w dyskusji o niszczeniu praworządności w Polsce. Jest to jedynie chwyt propagandowy (erystyczny), który kolokwialnie określa się mianem "A w Ameryce biją Murzynów!".
Dlaczego nie jest to żaden argument? Bo nie jest Pan – a właściwie nie są Pana mocodawcy, bo Pan jest przecież tylko przekaźnikiem propagandowej narracji przygotowanej przez innych – w najmniejszym stopniu zatroskani systemem wybierania sędziów w Niemczech, ani tym, że policja bije demonstrantów we Francji. Wcale Pańskim mocodawcom nie zależy, żeby te kraje coś u siebie naprawiły. Chodzi jedynie o to, żeby mogli sobie mianować kogo chcą na sędziów, najchętniej z pominięciem wszelkich procedur, i żeby polska policja też mogła bić demonstrantów i nikt nie próbował pociągnąć jej do odpowiedzialności. Nie zależy im na naprawianiu, tylko żeby im nie przeszkadzano w dalszym psuciu.
Gdyby było inaczej, to zainteresowałby się Pan całościowym obrazem sądownictwa w Niemczech, czy stanu praw obywatelskich we Francji. I dopiero te obrazy porównywałby Pan z sytuacją w Polsce.
Przykład Niemiec jest tylko i wyłącznie użyty aby pokazac hipokryzje dotycząca praworzadnosci. System niemiecki (całkowicie upolityczniony) i nie jest kwestionowany a Polski jest.
Zmartwie cie, nie ma żadnych mocodawców. Mnie nie interesuje zmiana uplastycznionych systemów wyborów sędziów w krajach UE bo to jest ich biznes lub walka o prawa człowieka we Francji czy Hiszpanii. Mnie interesuje przykładanie tej samej miary do wszystkich krajow. A tego nie ma.
Gdybyś był pan, panie Ropczyński, uczciwy intelektualnie, to postarałbyś się zrozumieć na czym konkretnie polegają zarzuty wobec zmian wprowadzanych przez PiS w polskim sądownictwie. To nie jest tak, że PiS buduje system podobny do niemieckiego i niezasłużenie zbiera za to cięgi, tylko problemem m.in. jest to, że neoKRS został ukonstytuowany nielegalnie i w związku z tym jego członkowie mają żywotny interes w pomaganiu PiS-owi utrzymać się przy władzy, bo przy każdej innej jest duża szansa, że zostaną usunięci ze stanowisk, a ich kariera prawnicza zostanie przerwana. Proszę przeczytać sobie odpowiednie orzeczenia TSUE i odświeżyć całą historię kontrowersji naroslych wobec pseudoreformy sądownictwa w Polsce.
Proszę wybaczyć ostry język, ale ludzie, którzy popierają PiS dzielą się tylko na dwie kategorie: głupcy albo szuje. Pana pozowanie na intelektualistę z racjonalnych i szlachetnych pobudek popierajacego działania PiS-u nikogo myślącego nie zmyli – takie stworzenia nie występują w przyrodzie.
Na porównywanie RWPG do UE stać tylko tych, którzy biadolą jaka to UE zła, ale konkretnej alternatywy nie potrafią zaproponować.
No i gdzie ta Dudowa by miała brylować w tych nowych kieckach za nasze pieniądze? Przecież nawet w Pcimiu rolnicy ich wygwidżdżą jak nie będzie kasy na dopłaty. Nie mówiąc już o górnikach. No i z czego te limuzyny finansować mocium panie? Z czego kampanię się pytam? Z czego dotacje dla radia Rydzyka? Bieda, panie idzie, bieda….
A może by tak sposobem z Polski: zmienić nocą przepis nakazujący jednomyślność w sprawie budżetu UE? To przecież będzie Ok. W Polsce jest Ok i Polska jest praworządna gdy tak się robi i pod zamówienie zmienia prawo, to i w UE przejdzie No u co by taka Polska miała wtedy zarzucić? Że przykład UE wzięła z polskich dobrych i praworządnych praktyk?
I się dogada ponad głowami Polski i Węgier. Bo oni w przeciwieństwie do „patriotów” wiedzą, że państwa żyją z biznesu i przedsiębiorców i będą je ratować i wspierać. W Polsce i na Węgrzech przedsiębiorca to złodziej a priori i zło konieczne. Pieniądze na drzewach rosną. Co widać szczególnie dobrze od początku pandemii. A poza tym w zamkniętym i biednym kraju lepiej się zarządza tłuszczą.
Jestem ciekaw co sie stanie za pare dni. Dzisiaj 60% testow pozytywnych co znaczy ze system sie niedlugo zalamie a rzad blokuje wetem pieniadze wazne dla gospodarki.
Mysle ze Ropczynski niedlugo sie spakuje i wruci do Rosji?
System niedługo sie załamie? 60% pozytywnych testów wskazuje,że już to nastąpiło bo nie mamy technicznych możliwości rzetelnego diagnozowania i na test kierowani są jedynie Ci w których wypadku to jedynie formalność.
Ale jeszcze nie jest jak w Lombardii a za pare dni jest to mozliwe i prawdopodobne.
Tu już nie da się nic ugrać, ponieważ każde poluźnienie porozumienia dotyczącego praworządności zostanie zakwestionowane przez PE. Oczywiście można dalej okłamywać Polaków, że jak będzie prowizorium to lepiej dla nas. Ciekawe tylko czy ten „ciemny lud” będzie takie głupoty jeszcze kupował. Prowizorium oznacza, że nie można finansować nowych projektów tylko kończyć już rozpoczęte i na bieżące wydatki takie jak np. dopłaty dla rolników itp. Natomiast wracając do sedna polskiego stanowiska. To stanowisko wymuszone przez Ziobrę, który doskonale wie, że przyjęcie porozumienia o praworządności to koniec jego tzw. reformy sądownictwa i mało tego trzeba wykonać wszystkie dotychczasowe zalecenia instytucji UE jak i TSUE. Czyli inaczej fiasko sztandarowej tzw. reformy, czyli podporządkowania sądownictwa i prokuratury woli partii. Dla Ziobry to hamletowskie być albo nie być. Pytanie tylko czy prezes jest gotowy poświęcić utratę kasy UE, dla uratowania większości w sejmie. I drugim ważnym pytaniem jest jak na to zareagują Polacy, czy uda się wcisnąć Polakom, że utrata kasy z UE służy naszemu krajowi. I co ważne wytłumaczyć, dlaczego tak się obawiamy o tę praworządność, czyżby coś z tym rządzenie przez prawicę było nie tak? Bo jeśli jest wszystko OK to czego się obawiać, tak kiedyś sam prezes mawiał strofując poprzedników.
"To stanowisko wymuszone przez Ziobrę, który doskonale wie, że przyjęcie porozumienia o praworządności to koniec jego tzw. reformy sądownictwa" – odniosę się tylko do tego fragmentu.
Otóż dla pana nadministra Ziobry to nie tylko katastrofa wizerunkowa, spowodowana fiaskiem "reformy" sądownictwa. Nie wolno przecież zapominać, że owa "reforma" nie służy w gruncie rzeczy poprawie stanu polskiego sądownictwa. Ta reforma zasadniczo służy wprowadzeniu znanego od dawna postulatu Teraz K***a My! Co mniej więcej znaczy tyle, że skrywa ona mroki oraz kwoty wyrażone w złotych polskich naprawdę wielu afer finansowych!!!
Przywrócić samorządność, znaczy przywrócić uczciwych, żądnych prawdy ludzi, pytających chociażby o głosowanie nad budżetem w sali kolumnowej…
Osobiście mam nadzieję, że to dalej tylko element negocjacji. Nie stać nas jako kraju zarówno na odpuszczenie tych środków jak i na izolacje polityczną w obrębie unii. Trump odchodzi i pewnie plany o zacieśnianiu relacji Polska-USA na obecnych zasadach można zapomnieć.
Może rozwiązaniem byłoby zwiekszenie progu w głosowaniu nad restrykcjami? Przykładowo konieczność poparcia wniosku przez 80% krajów pozwoliłaby Morawieckiemu odtrąbić wygraną, ale wiele by nie zmieniła bo i tak w sprawie reformy sądowniczej tylko Węgry stoją za nami murem.
Element negocjacji? Przeciez w razie polaczenia budgetu z pieniedzmi moga sie odrazu pozegnac. To nie jest element negocjacji, oni nie maja innego wyboru. Jakby Ziobro dobrowolnie poszedl do wiezienia.
Obaj zdajemy sobie sprawę z tego, że te weto to tylko przeciąganie sprawy w czasie. Reforma Ziobry jest nie do utrzymania,a im dalej w to brniemy tym więcej będzie nas to kosztować nie tylko finansowo, ale i politycznie. I pisze Ci to jako osoba która widzi potrzebę reformy sądownictwa, ale nie w stylu który zgotował nam PiS.
Fajnie ze jestesmy na "ty". Mam w koncu przyjaciela?:). Pan jest troche podobny do AZZO z wyborczej ktory raczej nie jest prawdziwym trollem a prowokatorem ale nie do konca bo tej uczciwosci nie jestem w stanie panu uznac.
W skrajnym przypadku, gdy UE wstrzyma jednak wypłaty w ramach hasła "pieniądze za praworządność" Węgry odstąpią od wetowania. Polska zostanie sama. Ponieważ najpilniejsze jest obecnie uruchomienie środków na walkę z pandemią byłoby niehumanitarnym karanie Polaków za wybryki władzy. W związku z tym wetujaca Polska nie otrzyma pieniędzy "antycovidowych" ale rzeczową "pomoc humanitarną" , która może być udzielona w łagodniejszej procedurze głosowania. Wartość pomocy zostanie potrącona z w ramach np prowizorium budżetowego. Będzie to także korzystne dla innych, unijnych producentów lekow, odczynników, sprzętu medycznego, szczepionek itp przekazywanych Polsce. Sprawa reformy finansowej będzie dalej negocjowana w ramach prowizorium. Fundusz Odbudowy to jeszcze mglista i daleka przyszłość. Niepewna wobec niepewnych szacunków zapaści gospodarczej w efekcie pandemi. Może być przesunięta w czasie. Tak, czy inaczej Polska staje się destrukcyjnym członkiem UE, która z rozstrzygnięciami poczeka jeszcze 3 lata, do wyborów. Polska jest już tak kompromitujacy i słabym członkiem UE, że pozbycie się jej zostanie przyjęte z ulgą.
W USA, Trump, nie chce wyjść z piaskownicy, grając w golfa i kwestionując wygraną Bidena, pokazuje grube plecy.
W Europie Polska i Węgry, sabotują solidarność antypandemijną, bojąc się wprowadzenia, już i tak bardzo spóźnionego systemu ochronnego demokracji europejskiej.
To wszystko nie dzieje się bez wyciągania wniosków przez kluczowe instytucje.
Skoro dotąd demokratyczny świat spał w spokoju i dobrobycie, to obie pandemie: Covid-19 i populizmu ultraprawicowego oraz widmo zagrożeń, które ze sobą niosą, dają nadzieję że wreszcie coś się ruszy.
Konieczność tego jest coraz bardziej wyraźna.
Przeciągną negocjację ile się da, a potem wstawią jakąś prowizorkę w miejsce "pierwszej decyzji". Kasy każdy weźmie tyle ile miał wziąć, i wszyscy się rozejdą…
Mam nadzieję, że UE się nie da zastraszyć dwóm autokratom. Trzymam kciuki.
Nie. Nie mylę niezależności z niezawisłością, zresztą, jedno i drugie ma na siebie ogromny wpływ, sędzia, który jest zależny nie jest niezawisły. W Polsce to niestety politycy wybierali sędziów, więc niezawisłość sędziów w Polsce jest kpiną. Władza sądownicza nie może być zależna od władzy ustawodawczej (a niestety jest), są oczywiście przepisy dyscyplinujące sędziów, ale ich ocena jest stricte merytoryczna – tak jak np. ocena pracy mgr Przyłębskiej: "Do przyczyn licznych uchyleń wyroków wydanych przez Julię Przyłębską należało, między innymi, nieprzeprowadzanie postępowania dowodowego przed wydaniem wyroku, obraza prawa materialnego, pomijanie w orzeczeniach podstawowych faktów sprawy, naruszanie granic swobodnej oceny dowodów oraz dokonywanie ustaleń sprzecznych z aktami spraw". Takie narzędzia dyscyplinujące oczywiście są potrzebne, ale tu znów powtórzę – nie może mieć na nie wpływ władza ustawodawcza. Można czarować, ale fakty są oczywiste.
To raczej dojść powszechne że sędziów wybierają Politycy tak to działa w wielu krajach np Niemcy, Hiszpania czy nawet sąd najwyższy w USA. Oczywiście prawidłowo było by jak robił by to suweren, ale to w Europie nie do pomyślenia. Jedynie USA na niższych szczeblach trzymają się tej reguły i mają najlepszy system sądowniczy… no ale to nie przejdzie w Europie, tak samo jak przysięganie na biblię….
Nie. Nie mylę niezależności z niezawisłością, zresztą, jedno i drugie ma na siebie ogromny wpływ, sędzia, który jest zależny nie jest niezawisły. – Mylisz bo sedzia bedzie zawsze zależny np. od swojego przełożonego, sądu dyscyplinarnego itd. Ma być niezawisły w swoich wyrokach. Jeśli nie potrafi być niezawisły (z jakiegokolwiek powodu) to się po prostu nie nadaje na to stanowisko.
2. W Polsce to niestety politycy wybierają sędziów, więc niezawisłość sędziów w Polsce jest kpiną. – Tylko sędziów TK wybieraj politycy. Członków KRS (tez sedziow) wybierają politycy i ci dalej wybieraj sędziów. Nie wiem czy znasz art. 14 ustawy o KRS. Po wyborze do KRS sędziowie są z niej praktycznie z niej nieusuwalni na czas 4 letniej kadencji.
Pewnie nie wiesz ale taka Brandenburgia ma tez KRS. NA 14 członków 8 to członkowie parlamentu. Takie "apolityczny" organ wybierający sędziów prawda?
Okropnie przypomina to odrzucenie planu Marshalla, którego wszak dokonano pod naciskiem, a wręcz na rozkaz ówczesnego "wielkiego brata", ciekawe która strona dziś najbardziej na tych głupków naciska, gdyż niestety żyjemy w tak "ciekawych" czasach, że silna i zjednoczona Europa przeszkadza tak samo możnowładcom znad dwóch rzek: Moskwy i Potomaku, zatem w tej kwestii ich interesy i działania są zaskakująco zbieżne.
Stary patologiczny dewiant i półślepy – ten duet bardzo źle wróży Polsce.