Dziś Międzynarodowy Dzień przeciw Homofobii, Bifobii i Transfobii. Choć akceptacja dla osób LGBT+ w Polsce rośnie, rządzący nie robią nic, by poprawić sytuację prawną tej społeczności. W dodatku PiS i skrajna prawica uczynili z ataku na LGBT+ platformę wyborczą w kampanii do Europarlamentu. PO i PSL milczy, w obronie stają .N, Wiosna, Zieloni i Lewica Razem
Mowa nienawiści nadaje ton kampanii wyborczej, a pobitym osobom LGBT+ współczujemy mniej niż innym. Rzadko też reagujemy na przemoc. Sytuację może poprawić rozpoczynająca się właśnie kampania skierowana do świadków agresji. Ale czy to wystarczy?
Pod względem ochrony praw osób LGBT+ Polska jest na szarym końcu Unii Europejskiej. W rankingu ILGA-Europe analizującym poziom równouprawnienia osób LGBTI w Europie (oprócz lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych, ranking obejmuje również przepisy dotyczące osób interpłciowych), zdobyliśmy zaledwie 18 na 100 możliwych punktów.
Wśród 28 krajów bloku gorzej jest tylko na Łotwie. Oberwało nam się za brak równości małżeńskiej czy brak przepisów zaostrzających kary za przestępstwa z nienawiści. Ranking uwzględnia jednak też takie aspekty, o których w Polsce rzadko się mówi, jak niepotrzebne operacje na interpłciowych noworodkach czy dostęp do metod wspomaganego zapłodnienia.
Dla nikogo, kto obserwuje sytuację społeczną czy polityczną, fatalny wynik Polski w rankingu ILGA-Europe nie powinien być zaskoczeniem. „Przez ostatnie 12 miesięcy obecny rząd nie zrobił nic w kierunku równouprawnienia osób LGBTI. PiS wykazuje aktywność, ale w prześladowaniach osób LGBTI, do czego systematycznie wykorzystuje Policję i prokuraturę” – mówi Mirosława Makuchowska z Kampanii Przeciw Homofobii.
Sytuację osób LGBT+ pod władzą PiS opisuje opublikowany kilka miesięcy temu raport Lambdy Warszawa i Kampanii Przeciw Homofobii pod znaczącą nazwą „Trzy lata złej zmiany”. Pokazuje, że od 2016 roku doszło do pogorszenia ochrony praw osób LGBT+ w Polsce na niespotykaną wcześniej skalę.
Mariusz Błaszczak, jeszcze jako minister spraw wewnętrznych i administracji, porównał osoby LGBT do „sodomitów”. Minister edukacji Anna Zalewska groziła dyrektorom, którzy pozwolili na organizację „Tęczowego Piątku”, a była premier Beata Szydło w budynku Ministerstwa Rozwoju odebrała nagrodę „Prawda-Krzyż-Wyzwolenie” wraz z organizacją, której zasługą ma być „leczenie z homoseksualizmu”.
Prezydent Andrzej Duda wyraził gotowość podpisania ustawy zakazującej „homoseksualnej propagandy”. Przedtem zaś zawetował ustawę o uzgodnieniu płci dotyczącą osób transpłciowych.
Publikowane co roku przy okazji obchodzonego 17 maja Międzynarodowego Dnia Przeciw Homofobii, Bifobii i Transfobii zestawienie ILGA-Europe to swego rodzaju sprawdzian dla władzy.
Z rankingu dowiadujemy się m.in. w których krajach obowiązuje równość małżeńska, czy organizowanie marszów równości spotyka się z represjami i gdzie osoby LGBT+ mogą liczyć na ochronę prawną przed przemocą.
Równościowym liderem po raz trzeci została Malta, która z wynikiem 90 punktów na 100 otwiera ranking. Za nią Belgia (79 punktów) i Luksemburg (70 punktów).
Tęczowa mapa wydaje się dzielić Europę na część zachodnią – otwartą, tolerancyjną – i wschodnią – zamkniętą, represyjną. Ważne są jednak niuanse. Głębsza analiza pokazuje na przykład, że nie tylko kraje Unii Europejskiej mają przepisy rozpoznające mowę nienawiści czy wyższe kary za przestępstwa na tle homofobii czy transfobii.
Ustawodawstwo takie mają też, m.in., Serbia, Macedonia Północna czy Albania, a także, popularne wśród polskich turystów, Czarnogóra i Gruzja. Przepisów o homofobicznych przestępstwach próżno zaś szukać w Niemczech, czy Irlandii – krajach zachodnich, które wprowadziły rozwiązania dla par osób tej samej płci.
Jednocześnie, jak pokazują statystyki, to Niemcy, a nie Macedonia czy Serbia, mogą pochwalić się tym, że przestępstwa wobec osób LGBT+ są u nich brane na poważnie, pomimo braku przepisów zaostrzających kary.
Źródła tych różnic szukać należy m.in. w zamożności krajów, stabilności politycznej, a także opinii społecznej. Demokratyzujące się kraje na wschodzie wprowadzają nowoczesne przepisy, by wyglądać dobrze w oczach międzynarodowych organizacji, ale często brakuje im woli politycznej, umiejętności i pieniędzy, by nowe prawo wprowadzać w życie.
Na Zachodzie jest odwrotnie. Przepisy mogą nie być aktualizowane od lat, ale zmienia się praktyka, np. organizuje się szkolenia dla policji. Tak też, w pewnym stopniu, działo się w Polsce do końca 2015 roku, czyli do objęcia władzy przez PiS. Od tej pory praca organizacji LGBT+ jest trudniejsza.
Paradoksalnie, uciskanie aktywistów i ataki na społeczność LGBT+ przyczyniają się do wzmocnienia ruchu na rzecz praw osób LGBT+. Nigdy w historii nie było więcej marszy równości niż w tym roku. Poparcie prawa do równości małżeńskiej rośnie, powstają nowe organizacje, które coraz częściej mówią jednym głosem.
Po zsumowaniu punktów, które zdobyliśmy w każdej z sześciu kategorii rankingu ILGA-Europe, okazuje się, że Polska ma ich zaledwie 18.
Zero punktów dostaliśmy za brak przepisów zaostrzających kary za agresję fizyczną motywowaną uprzedzeniami wobec osób LGBT+. Nie ma też kar za homofobiczną mowę nienawiści. Rząd PO-PSL deklarował dawniej, że wprowadzi te przepisy, choć niewiele w tej sprawie robił.
Za rządów PiS Ministerstwo Sprawiedliwości wycofało się z obietnic.
O tym, że przepisy są potrzebne, nie trzeba przekonywać tych, którzy przemocy na tle homofobii czy transfobii doświadczyli. A skala przemocy jest porażająca. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez przez Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW na zlecenie KPH, Lambdy Warszawa i fundacji Trans-Fuzja,
aż 70 proc. osób LGBT+ żyjących w Polsce doznało przemocy w ciągu dwóch lat poprzedzających badanie.
Z groźbami spotkała się jedna trzecia lesbijek i gejów oraz połowa osób transpłciowych. Co piąta osoba trans została zaatakowana fizycznie. Jedynie ułamek (mniej niż 4 proc.) zdarzeń zgłaszanych jest organom ścigania.
Badania pokazują, że przemoc motywowana uprzedzeniami ma często wyjątkowo negatywne konsekwencje, zarówno dla osób bezpośrednio pokrzywdzonych, jak i dla całej społeczności. Wywołuje lęk i powoduje zmiany w psychice i zachowaniu.
Badania przeprowadzone na zlecenie Rzecznika Praw Obywatelskich pokazują, że pokrzywdzeni przestępstwami z nienawiści skarżą się na nasilenie symptomów stresu pourazowego (PTSD), niskie wsparcie otrzymywane od otoczenia i brak uznania swojej krzywdy ze strony społeczeństwa.
Badania Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej pokazują, że aż dwie trzecie (66 proc.) lesbijek, gejów i osób biseksualnych z Polski unika trzymania za rękę na ulicy partnera lub partnerki tej samej płci z obawy przed atakiem. Wiele osób unika też określonych miejsc bojąc się, że spotka je tam przemoc.
O przestępstwa z nienawiści pytano w Polsce dotychczas jedynie samych pokrzywdzonych. To błąd, bo jak zauważa Rzecznik Praw Obywatelskich, dr Adam Bodnar: „Przemoc ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową to problem, który dotyczy nie tylko pokrzywdzonych i sprawców, ale całego społeczeństwa".
Nowe spojrzenie na przemoc wobec osób LGBT dostarczają opublikowane właśnie wyniki sondażu przeprowadzonego przez Kantar Polska na zlecenie Lambdy Warszawa w lipcu 2018 na reprezentatywnej próbie 1000 osób.
To pierwsze tego typu badanie w Polsce i Europie (oprócz Polski przeprowadzono je w dziewięciu innych krajach) i jedno z pierwszych badań sondażowych dotyczących przestępstw z nienawiści na świecie.
Do tej pory w Polsce badano już m.in. stosunek do związków partnerskich, jednak nigdy w sondażach nie pytano o przestępstwa z nienawiści (poza mową nienawiści).
W bloku na temat opinii o przestępstwach z nienawiści pierwsze z pytań dotyczyło skali przemocy. Respondentów zapytano, czy zgadzają się ze stwierdzeniem, że przemoc wobec osób LGBT (badanie nie objęło osób interpłciowych) jest poważnym problemem w Polsce. Odpowiedzi można było podawać na 5-stopniowej skali.
Nieco ponad połowa respondentów (52 proc.) zgodziła się, że przemoc wobec osób LGBT jest poważnym problemem w Polsce. Jeden na pięciu respondentów (20 proc.) był przeciwnego zdania, podczas gdy 27 proc. nie ma zdania na ten temat.
Kolejne pytanie dotyczyło opinii o lęku przed atakami odczuwanym przez osoby LGBT. Dwie trzecie respondentów (66 proc.) zgodziło się ze stwierdzeniem, że lesbijki, geje i osoby biseksualne unikają publicznego trzymania się za ręce z partnerem tej samej płci z obawy przed atakiem lub nękaniem.
Nieznacznie więcej osób (68 proc.) uznało, że osoby transpłciowe unikają wyrażania swojej tożsamości płciowej poprzez wygląd fizyczny i ubrania z obawy przed atakiem lub nękaniem.
Respondentów zapytano też o konsekwencje przestępstw z nienawiści. Dokładnie połowa respondentów (50 proc.) zgodziła się z poglądem, że kiedy ludzie są atakowani z powodu czegoś, czego nie mogą zmienić, jak ich orientacja seksualna lub tożsamość płciowa, skutki dla nich są gorsze niż gdyby zostali zaatakowani z innego powodu.
Dlaczego odpowiedzi na te pytania są ważne? Otóż pokazują one, że, inaczej niż w przypadku np. związków osób tej samej płci, gdzie praktycznie każdy ma jakąś opinię, tutaj wiele osób waha się. Prawdopodobnie duża część respondentów po raz pierwszy w życiu zastanawiała się nad przestępstwami z nienawiści. Na co dzień są one dla większości społeczeństwa przezroczyste.
Przezroczystość przemocy potwierdzają doświadczenia samych pokrzywdzonych. Podczas konferencji w biurze RPO o swoim doświadczeniu opowiedzieli Katarzyna Żeglicka – nieheteroseksualna kobieta z niepełnosprawnością, i Emil Zaremba, osoba transpłciowa.
Oboje doświadczyli przemocy motywowanej uprzedzeniami: „Podświadomie wszyscy niezależnie od orientacji boimy się ciemnych zaułków i podejrzanych miejsc, a bezpiecznie czujemy się gdy otaczają nas ludzie. Niestety osobiście doznałam ogromnego szoku, gdy zostałam zaatakowana przez czterech mężczyzn na przystanku autobusowym. Dookoła mnie było sporo osób, jednak nie zareagował nikt! Dopiero gdy sama wyszłam z opresji, a oprawcy się oddalili, świadkowie skomentowali ich zachowanie. Takie sytuacje drastycznie obnażają brak solidarności społecznej” - wspomina Katarzyna Żeglicka.
Wtórował jej Zaremba: „Konsekwencje doświadczania przemocy z powodu określonej tożsamości płciowej siedzą we mnie do dziś. Choć od tej pierwszej sytuacji minęło kilkanaście lat, nadal często czuję się intruzem w publicznej przestrzeni i mam gdzieś z tyłu głowy ciągle włączoną czerwoną lampkę »uważaj!«. Zastanawiam się co i jak może mi zagrozić. I nie mogę przestać myśleć o tym, jak bardzo by mi pomogło, jakby jakaś postronna osoba choćby krzyknęła »przestań!« albo podeszła do mnie już po fakcie i spytała, czy czegoś nie potrzebuję, czy żeby wypowiedziała na głos, że to było nie w porządku, że jej przykro. Na pewno nie czułbym się wtedy tak przeraźliwie sam i totalnie bezradny".
Żeby sprawdzić na ile doświadczenia osób, takich jak Zaremba i Żeglicka, potwierdzają się w badaniach opinii publicznej, Kantar zapytał w sondażu o to, czy respondenci współczują osobom doświadczającym przemocy i skłonni są do interwencji, np. dzwoniąc na policję.
Badanie pokazuje, że jako społeczeństwo, okazujemy więcej współczucia dla par heteroseksualnych niż par jednopłciowych, które zostały zaatakowane w takiej samej sytuacji.
O ile w pierwszym przypadku pełną empatię czułoby dwie trzecie społeczeństwa, o tyle w przypadku lesbijek byłoby to już 54 proc., a w przypadku pary gejów - jedynie 45 proc. Oznacza to, że para heteroseksualna spotykająca się z przemocą na ulicy ma o połowę większą szansę na pełną empatię otoczenia w porównaniu z parą gejów.
Jeszcze mniej badanych (44 proc.) współczuje osobom LGBT zaatakowanym podczas marszu równości przez kontrdemonstrantów. „Badanie potwierdziło przypuszczenie, że nawet w sytuacjach, w których empatia powinna być naturalną postawą, o jej poziomie decydują także uprzedzenia” - powiedział Jacek Mazurczak, badacz z Lambdy Warszawa. - „Ważna okazuje się też płeć osoby pokrzywdzonej. Kobietom współczujemy bardziej i chętniej reagujemy na napaść".
Jeśli chodzi o podejmowanie interwencji, badanie pokazuje, że tylko co czwarty respondent (27 proc.) zdecydowanie zareagowałby (bezpośrednio lub pośrednio, np. wzywając policję), gdyby był świadkiem popchnięcia i uderzenia kogoś na ulicy. Podobny odsetek osób zareagowałby na przemoc wobec lesbijki (30 proc.). Na ratunek osobie transpłciowej przyszłaby jednak jedynie co piąta osoba badana (21 proc.).
Konsekwencją przeprowadzonych badań jest kampania „Po prostu reaguj” prowadzona przez Lambdę Warszawa i Miłość Nie Wyklucza: - "Tytuł kampanii wziął się z obserwacji, że świadkowie przemocy kalkulują, wahają się, co zrobić, zamiast zareagować. Dzieje się tak dlatego, że brakuje im odpowiednich narzędzi do podjęcia działania" - powiedziała koordynatorka kampanii Karolina Więckiewicz. - "Postanowiliśmy zebrać przydatne informacje, na temat tego jak reagować w jednym miejscu, oraz udostępnić je szerokiej grupie odbiorców".
Na stronie kampanii są porady oraz symulator przemocowych sytuacji, który pozwala odbiorcy przejść różne sytuacje i poznać konkretne reakcje przypisane do konkretnych okoliczności, w jakich przemoc ma miejsce. Firmy, które chciałyby poszerzyć wiedzę swoich pracowników w tym obszarze, będą mogły skorzystać ze szkoleń organizowanych przez Lambdę Warszawa.
Za sprawą trwającej obecnie kampanii do Parlamentu Europejskiego o osobach LGBT+ i ich prawach jest w Polsce głośno. Wpływ na to mają podpisana w lutym przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego Deklaracja LGBT+.
Z drugiej strony kilka samorządów opanowanych przez PiS podjęło uchwały deklarujące dany obszar jednostką „wolną od ideologii LGBT”. „Oliwy do ognia dolewa rząd, opierając trwającą obecnie kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego na homofobicznych hasłach” – komentuje Mirosława Makuchowska z KPH.
Jednak strategia oczerniania osób LGBT+ i robienia z nich wrogów publicznych czy kozłów ofiarnych niekoniecznie okazuje się skuteczna. Wbrew politykom PiS za wprowadzeniem edukacji antydyskryminacyjnej i seksualnej do szkół w sondażu dla rp.pl opowiedziało się większość respondentów (56,9 proc.).
Sondaże prognozują mniej więcej wyrównane poparcie dla PiS i opozycyjnej Koalicji Europejskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego 26 maja. Popularności PiS nie dodadzą jednak raczej nieudolne próby walki z pedofilią, odwracające uwagę od hierarchów kościelnych ukrywających księży krzywdzących dzieci.
Jak pokazało poparcie dla warszawskiej Deklaracji LGBT+, wyborcy oczekują od polityków realizacji zobowiązań wyborczych. Na razie Europejską Deklarację Równości, koordynowaną przez KPH, podpisały Nowoczesna, Wiosna, Zieloni i Lewica Razem.
„Platforma Obywatelska jak zwykle milczy i unika tematu. Podobnie PSL” – podsumowuje Makuchowska i dodaje: – „Partie mają czas na podpisanie Deklaracji do 24 maja. Wtedy dowiemy się kto tak naprawdę jest za równością".
Dziś o 18 w Warszawie przy pomniku Mikołaja Kopernika zaplanowano demonstrację z okazji Dnia przeciw Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii. Organizatorzy piszą, że celem jest pokazanie sprzeciwu wobec wzbierającej na sile fali nienawiści wobec osób nieheteronormatywnych.
Tegoroczna Parada Równości w Warszawie odbędzie się 8 czerwca.
Dr Piotr Godzisz jest członkiem zarządu Lambdy Warszawa i liderem naukowym projektu „Call It Hate”, którego częścią są sondaż Kantar Polska oraz kampania Po prostu reaguj.
specjalista ds. przestępstw z nienawiści, wykładowca na Birmingham City University. Poprzednio związany m.in. z Organizacją ds. Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, Lambdą Warszawa i Uniwersytetem Warszawskim. Szkolił policjantów, sędziów i prokuratorów w kilku krajach Europy. Doktorat obronił na University College London. Współautor projektu zmiany kodeksu karnego w zakresie przepisów o przestępstwach z nienawiści. Jeden z autorów "Metodyki pracy adwokata i radcy prawnego w sprawach o przestępstwa z nienawiści" (red. P. Knut, wyd. CH Beck). Zasiada w radzie doradczej International Network for Hate Studies.
specjalista ds. przestępstw z nienawiści, wykładowca na Birmingham City University. Poprzednio związany m.in. z Organizacją ds. Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, Lambdą Warszawa i Uniwersytetem Warszawskim. Szkolił policjantów, sędziów i prokuratorów w kilku krajach Europy. Doktorat obronił na University College London. Współautor projektu zmiany kodeksu karnego w zakresie przepisów o przestępstwach z nienawiści. Jeden z autorów "Metodyki pracy adwokata i radcy prawnego w sprawach o przestępstwa z nienawiści" (red. P. Knut, wyd. CH Beck). Zasiada w radzie doradczej International Network for Hate Studies.
Komentarze