0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaMaciek Jazwiecki / A...

Problem korupcji jest rzeczywiście globalny. Bisko dwie trzecie Europejczyków (62 proc.) uważa, że korupcja jest istotnym problemem. Transparency International (TI), międzynarodowa organizacja specjalizująca się w problematyce korupcji i polityki antykorupcyjnej, której partnerem w Polsce jest Fundacja Batorego, opublikowała dziś wyniki Globalnego Barometru Korupcji (Global Corruption Barometer – GCB) dla państw Unii Europejskiej.

Barometr to jedno z badań realizowanych cyklicznie przez Transparency International. W odróżnieniu od bardziej rozpoznawalnego Indeksu Percepcji Korupcji, który powstaje na bazie ocen ekspertów, Barometr to swego rodzaju „głos ludu”.

Jest to szerokie badanie sondażowe realizowane na próbach ogólnokrajowych, na całym świecie. Mając więc do dyspozycji te dwa źródła (Indeks i Barometr) uzyskujemy pełniejszy obraz tego, w jaki sposób zarówno specjaliści, jak i tzw. „zwykli” obywatele postrzegają korupcję w poszczególnych państwach.

Badania do najnowszej edycji Globalnego Barometru Korupcji były prowadzone między październikiem a grudniem 2020 roku. W telefonicznym sondażu wzięło udział ponad 40 tys. obywateli ze wszystkich państw Wspólnoty. Na podstawie uzyskanych danych TI przygotowała obszerny raport porównujący sytuację we wszystkich państwach UE.

Europie nie grozi korupcyjny zawał, ale sytuacja jest poważna

Z badania TI wynika, że blisko dwie trzecie Europejczyków (62 proc.) uważa, że korupcja jest istotnym problemem. Jedna trzecia obywateli UE jest przekonanych, że zagrożenie korupcją wzrosło w okresie roku poprzedzającego badanie.

W tej kwestii najbardziej pesymistyczni są Cypryjczycy (sądzi tak 65 proc. tamtejszych respondentów), Słoweńcy (51 proc.) i Bułgarzy (48 proc.). Najmniej zaniepokojeni rosnącą korupcją zdają się być Finowie (16 proc. twierdzi, że korupcja się zwiększa), Estończycy (18 proc.) i Słowacy (19 proc.).

Połowa respondentów uważa, że rządy ich państw nie radzą sobie z korupcją. Najgorzej ocenianymi przez obywateli rządami są władze na Cyprze (80 proc. negatywnych wskazań), w Chorwacji (72 proc.) i w Czechach (69 proc.), a najlepiej w Finlandii (70 proc. respondentów ocenia, że tamtejszy rząd efektywnie zajmuje się korupcją) oraz w Danii i w Niderlandach (po 63 proc. pozytywnych wskazań).

Ponad połowa pytanych (53 proc.) twierdzi też, że ich rządy kierują się w polityce nie interesem publicznym, ale interesami wielkiego biznesu i wąskich grup. Jak łatwo się domyślić, oceny działań państw w zakresie polityki antykorupcyjnej nie poprawiła pandemia COVID-19.

Mniej niż połowa (44 proc.) Europejczyków zgodziła się ze stwierdzeniem, że ich rządy walczą z pandemią zachowując standardy transparentności.

Wśród Europejczyków panuje też głębokie przekonanie o tym, że funkcjonariusze publiczni – a w szczególności urzędnicy – zwykle pozostają bezkarni w związku z korupcją.

Zaledwie 21 proc. respondentów jest przekonanych, że winnych korupcji urzędników i polityków zwykle spotyka za to adekwatna kara. Takie wyniki łączą się z niskim zaufaniem do rządów państwowych – przeciętnie mogą one liczyć na zaufanie niespełna co drugiego obywatela UE. Pod względem zaufania tylko nieco lepiej wypadają instytucje unijne (56 proc.).

Za to wyraźnie większym zaufaniem respondentów w całej Unii cieszą się samorządy – ufa im przeciętnie 64 proc. odpowiadających.

106 mln Europejczyków skorzystało z "dojść"

Interesującą, a zarazem niepokojącą liczbą jest stosunkowo duży odsetek (29 proc.) Europejczyków deklarujących, że w ostatnich 12 miesiącach poprzedzających udział w badaniu było zmuszonych skorzystać z osobistych koneksji, chcąc uzyskać dostęp do jakiejś usługi publicznej (np. opieki zdrowotnej czy edukacji).

Jeśli przyjąć, że realna skala tego zjawiska jest taka, jak wynik sondażu (choć w tego rodzaju pytaniach występuje zwykle problem niedoszacowania), to oznaczałoby, że w skali całej Wspólnoty ponad 106 mln ludzi w latach 2019-20 było zmuszonych uciec się do jakiejś formy protekcji.

Jako ciekawostkę można przy tym wspomnieć, że w UE wskaźnik używania osobistych koneksji w związku z potrzebą uzyskania dostępu do jakiejś usługi publicznej jest o 11 proc. wyższy w porównaniu z państwami azjatyckimi, gdzie respondentom zadawano to samo pytanie.

Pocieszające przy tym jest, że blisko dwie trzecie (64 proc.) obywateli UE sądzi, że przeciętny człowiek może, wspólnie z innymi, spowodować, że korupcji będzie mniej, a państwo będzie przeciwdziałać temu problemowi skuteczniej. Na tym tle, negatywnie niestety, wybija się Polska.

Jesteśmy jedynym państwem, w którym blisko dwie trzecie respondentów jest przeciwnego zdania.

Przeczytaj także:

Polska pod presją korupcji

Polska w Barometrze nie wypada najlepiej. To kolejny dzwonek alarmowy po opublikowanym na początku tego roku Indeksie Percepcji Korupcji.

Blisko trzy czwarte (72 proc.) Polaków jest przekonanych, że korupcja w Polsce to duży problem. Ponad jedna trzecia (37 proc.) Polaków sądzi, że poziom korupcji w ostatnich 12 miesiącach przed badaniem wzrósł, tylko 20 proc. sądzi, że zmalał, a 34 proc. myśli, że się nie zmienił.

Do najbardziej skorumpowanych instytucji publicznych Polacy zaliczyli administrację rządową (34 proc. wskazań), urząd premiera (32 proc.) i parlament (31 proc.).

O korupcji w urzędzie prezydenta jest przekonanych 25 proc. respondentów. Na tym tle relatywnie nie najgorzej wypadają sądy (20 proc. wskazań), sektor prywatny (również 20 proc.) i samorządy (21 proc. wskazań).

Do najmniej skorumpowanych podmiotów według polskich respondentów zaliczają się policja (tylko 10 proc. wskazań) i organizacje społeczne (12 proc.).

Jednocześnie równo dwie trzecie respondentów z Polski oceniło, że władza nie radzi sobie dobrze z korupcją.

Podobny odsetek (61 proc.) zgodziło się ze stwierdzeniem, że „rządem tak naprawdę kierują wąskie grupy interesów, które troszczą się tylko o siebie".

Władza w opinii Polaków nie jest też skłonna do rozliczeń. Tylko 16 proc. respondentów było skłonnych przyznać, że wobec funkcjonariuszy publicznych angażujących się w korupcję podejmowane są właściwe działania.

Rząd dostał czerwoną kartkę

Relatywnie duża część Polaków jest przekonana o tym, że władze instrumentalizują korupcję do własnych partykularnych celów – 21 proc. respondentów zgodziło się ze stwierdzeniem, że „korupcja w rządzie jest akceptowalna, o ile przynosi dobre rezultaty”.

Tylko 25 proc. respondentów oceniło, że władza centralna przeciwdziała pandemii zachowując standardy przejrzystości.

Rząd dostał więc wyraźną czerwoną kartkę, jeśli chodzi o przejrzystość funkcjonowania i podatność na korupcję.

Złe oceny władzy centralnej pod względem korupcji współgrają z bardzo niskim zaufaniem.

Aż 78 proc. respondentów deklaruje brak zaufania do rządu, z czego 46 proc. w sposób zdecydowany.

Polacy nie ufają również sądom (60 proc.), jest to jednak wyraźnie mniejszy odsetek w porównaniu z rządem. Równo połowa respondentów deklaruje zaufanie do Unii Europejskiej, natomiast 44 proc. deklaruje zaufanie do samorządów.

Dobry wynik jeśli chodzi o zaufanie uzyskała policja – 52 proc. pozytywnych wskazań (w Polsce badania realizowano jednak w okresie między 13 października a 15 listopada 2020 roku, dane nie uwzględniają zatem efektu trwających wówczas masowych protestów, które mocno podkopały zaufanie do policji, co wiemy z naszych krajowych sondaży).

Co dziesiąty Polak wręczył łapówkę

Z odpowiedzi respondentów z Polski wynika też, że w okresie 12 miesięcy poprzedzających badanie 10 proc. z nich wręczyło łapówkę chcąc uzyskać dostęp do jednej z podstawowych usług publicznych, o które pytano w badaniu, czyli: edukacji, ochrony zdrowia, opieki społecznej, policji, sądu, administracji publicznej (uzyskanie dokumentu).

Na marginesie warto odnotować, że taki sam odsetek respondentów (10 proc.) zadeklarował, że w okresie ostatnich pięciu lat przed badaniem zdarzyło się, że formą łapówki była korzyść seksualna.

Łapówki najczęściej wręczano w przypadku korzystania z opieki zdrowotnej (10 proc.) i w kontaktach z policją (6 proc.). W porównaniu z latami 90. ubiegłego stulecia, czy pierwszymi latami nowego milenium, deklaracje o wręczaniu łapówek są dużo rzadsze.

W podobnych badaniach realizowanych w tym okresie przez CBOS odsetki deklarujących wręczanie łapówek sięgały 20 proc., a we wspólnym badaniu Fundacji i CBOS z 2001 roku poświęconym korupcji w opiece zdrowotnej aż 36 proc. badanych zadeklarowało, że w okresie ostatnich dziesięciu lat poprzedzających tamten sondaż przynajmniej raz musiało wręczyć jakąś korzyść majątkową (pieniądze lub podarek) lekarzowi lub innemu pracownikowi medycznemu, w zamian za dostęp do procedury medycznej.

Jeśli więc chodzi o łapówkarstwo (jedną z form korupcji) jeszcze nam daleko do stanu sprzed 20-30 lat, czy do państw takich jak Rumunia, Bułgaria, czy Węgry, gdzie odpowiednio 20 proc., 19 proc. i 17 proc. respondentów zadeklarowało, że było zmuszonych wręczyć łapówkę w ostatnim roku.

Niemniej wynik na poziomie 10 proc., zważywszy na niedoszacowanie, również jest niepokojący. W państwach skandynawskich, najlepiej ocenianych pod tym kątem najwyżej 1 proc. respondentów deklaruje, że musiało wręczyć łapówkę.

Co ciekawe, nawet w Hiszpanii czy we Włoszech ocenianych jako państwa o systemowej korupcji odpowiednio 2 proc. i 3 proc. respondentów przyznało się do wręczenia łapówki w ciągu roku poprzedzającym badanie.

37 proc. Polaków korzystało z protekcji

Dużo poważniejszym wskaźnikiem są odpowiedzi na pytanie, czy starając się uzyskać dostęp do usług publicznych Polacy korzystali z osobistych koneksji, czyli formy kumoterstwa, nepotyzmu lub protekcji. W tym przypadku odsetek deklarujących takie zachowanie wynosi 37 proc.

Przy czym znów na pierwszym miejscu jest ochrona zdrowia (37 proc.). Mniejszy, ale istotny odsetek respondentów (21 proc.) zadeklarował, że zdarzyło mu się to przy okazji kontaktów z policją, co kłóci się nieco z deklarowanym, stosunkowo wysokim zaufaniem do tego organu władzy.

Jakkolwiek pytanie to nie wskazuje jednoznacznie, czy korzystanie z osobistych koneksji ma charakter przestępstwa, jest to argument za słusznością tezy, że w Polsce mamy do czynienia z poważnym problemem, jeśli chodzi o dostępność do podstawowych usług publicznych, a w tym także do urzędów publicznych.

Na tym tle wyraziste staje się poczucie bezradności, które cechuje przeciętnego Polaka, jeśli chodzi o możliwości przeciwstawienia się korupcji.

Jak już wspomniano, aż 57 proc. respondentów (co jest rekordem w tym badaniu) nie zgodziło się ze stwierdzeniem, że „Obywatele mają wpływ na to, jak walczy się z korupcją”.

Ten wynik koresponduje niestety z przekonaniem, że rząd nie jest zainteresowany zdaniem przeciętnych obywateli – takie przekonanie podziela 68 proc. respondentów. Dodatkowo 48 proc. Polaków bałoby się zgłosić korupcję odpowiednim organom. Te dwie ostatnie liczby tłumaczą do pewnego stopnia źródło poczucia bezradności.

Jak zmniejszyć korupcję?

Jakie praktyczne wnioski w zakresie polityki antykorupcyjnej można wyciągnąć z Barometru? Transparency International w swoim raporcie wskazuje kilka kierunków.

Rządy powinny przede wszystkim robić więcej, żeby zwiększać zaufanie obywateli do instytucji publicznych – oferując im na przykład przejrzysty, włączający sposób podejmowania decyzji publicznych i ułatwiając społeczną kontrolę władzy (poprzez zwiększanie dostępu do informacji publicznej i ochronę wolności mediów).

Powinny się otwierać na dialog z obywatelami, biznesem i grupami interesów. Jednocześnie państwa powinny zadbać o właściwą regulację lobbyingu i przepisy pozwalające skutecznie zarządzać konfliktem interesów tak, żeby nie przekształcał się on w korupcję.

Elementem budowania zaufania obywateli do państwa, a więc kreowania otoczenia sprzyjającego walce z korupcją, jest też zapewnienie ochrony sygnalistom, a więc ludziom, którzy odważają się w swoich miejscach pracy zgłaszać korupcję i inne nadużycia.

Wysokie wskaźniki wykorzystywania protekcji przy dostępie do usług publicznych każą się zastanowić nad zwiększeniem transparentności i kontroli społecznej nad tym ogromnym obszarem odpowiedzialności każdego państwa.

Sytuację, jak podpowiada TI, mogłoby poprawić szersze wykorzystanie narzędzi cyfrowych. Dzięki nim można istotnie zwiększyć przejrzystość i dostępność do wszelkiego rodzaju usług publicznych, a także do zamówień publicznych, które już dawno powinny być całkowicie zdigitalizowane. Państwo powinno też udostępniać więcej danych publicznych proaktywnie, w otwartych formatach danych.

W zasadzie wszystkie rekomendacje zawarte w raporcie Transparency International można zaadresować do Polski.

Uszczegóławiając je nieco należałoby wspomnieć o poprawie dostępu do informacji publicznej oraz dbałości o wolność mediów. W Polsce tymczasem kierunek działań władz zdaje się być dokładnie odwrotny.

Media są skupywane przez państwowe koncerny niczym w Rosji. Setki poselskich interpelacji kierowanych do rządu pozostaje bez odpowiedzi, choć to zwykłe złamanie prawa. Obywatele tymczasem mogą niebawem stracić niemal zupełnie możliwość uzyskiwania informacji publicznej. Przypomnijmy, że na początku roku pierwsza prezes Sądu Najwyższego zakwestionowała we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego wiele kluczowych przepisów dotyczących dostępu do informacji publicznej.

Z drugiej strony, od 2015 toku rząd nie zreformował przepisów dotyczących ujawniania majątków polityków i urzędników oraz ich najbliższych. Mimo obietnic nie zdigitalizowano też systemu wypełniania i publikowania oświadczeń majątkowych.

Dialog obywatelski i społeczny jest w stanie rozkładu – władza unika konsultacji i łamie wszelkie zasady poprawnej legislacji, ograniczając możliwości wpływania obywateli na kształt stanowionego prawa.

Przepisy dotyczące lobbingu są tak samo dziurawe, jak w chwili, gdy dostały uchwalone, czyli w 2005 roku.

Od ponad dwóch lat rząd praktycznie nie zrobił nic, żeby wdrożyć dyrektywę UE o ochronie sygnalistów (czas na jej implementację upływa z końcem tego roku).

Brakuje mnóstwa szczegółowych rozwiązań antykorupcyjnych, których wprowadzenie wynika chociażby z konwencji ONZ przeciwko korupcji (problemowi korupcji poświęcone było niedawne zgromadzenie ogólne ONZ, którym brali również udział przedstawiciele Fundacji).

Obóz prawicy zamiast kreować sensowną politykę antykorupcyjną woli „kupować” brakujące głosy w Sejmie w zamian za propozycje radykalnych, budzących wątpliwości konstytucyjne, przepisów antykorupcyjnych składanych przez środowisko Pawła Kukiza.

Afery korupcyjne obozu władzy nie są wyjaśniane. Zamiast reformy służby cywilnej i całej administracji centralnej rząd wyprowadza coraz więcej kompetencji i zasobów do dziesiątków agencji i funduszy specjalnych, których funkcjonowanie jest mało transparentne, a kontrola społeczna wobec nich mocno ograniczona.

Barometr Korupcji Transparency International niestety po raz kolejny potwierdza, że zamiast gonić liderów walki z korupcją (Finlandię czy Danię) zbliżamy się coraz bardziej do korupcyjnych pariasów (Węgier, Rumunii, Czech albo Bułgarii).

;
Na zdjęciu Grzegorz Makowski
Grzegorz Makowski

Doktor habilitowany socjologii, adiunkt w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym SGH, ekspert forumIdei Fundacji im. Stefana Batorego. Zajmuje się między innymi zagadnieniem korupcji i polityki antykorupcyjnej, problematyką społeczeństwa obywatelskiego i organizacji pozarządowych. Autor książek, artykułów naukowych i publikacji prasowych.

Komentarze