0:00
0:00

0:00

W Polsce - spośród 53 zbadanych państw - występuje największa różnica między pragnieniem demokracji, odczuwanym przez mieszkańców, a rzeczywistością. Tylko 31 proc. Polaków czuje, iż Polska jest państwem demokratycznym.

Zaledwie dwa miesiące temu w nowym raporcie Democracy Report 2021, przygotowywanym co roku przez naukowców działających w międzynarodowym projekcie V-Dem, Polska zajęła pierwsze miejsce w zestawieniu państw najszybciej autokratyzujących się.

Wskaźnik liberalnej demokracji w naszym państwie spadł o 34 punkty procentowe, a spadek ten rozpoczął się w 2015 roku.

Przeczytaj także:

Teraz okazuje się, że podobne wyniki przynosi kolejne badanie, przeprowadzone przez instytut badawczy Latana oraz fundację Alliance of Democracies.

Instytut Latana sprawdza w nim, jak sytuację w kraju odbierają jego mieszkańcy – inaczej niż w raporcie V-Dem, nie chodzi więc o obiektywne dane, lecz o nastroje i odczucia.

W badaniu DPI uczestniczyło ponad 53 tysiące respondentów, pochodzących z 53 krajów świata, co w sumie dało reprezentację na poziomie 75 proc. światowej populacji.

Wywiady przeprowadzano od końca lutego do połowy kwietnia 2021 roku, a wyniki porównano do badań ubiegłorocznych.

Jak podkreślają autorzy, celem badanie jest zrozumienie, na czym polega i z czego wynika globalny kryzys demokracji z perspektywy zwykłych ludzi.

W Polsce największy deficyt demokracji

Jak się okazuje, pewne przekonania są bliskie znaczącej większości badanych, niezależnie od tego, w jakim kraju mieszkają.

81 proc. badanych wskazało, że demokracja nadal jest dla nich ważna. Jednak tylko połowa odczuwa, że mieszka w kraju demokratycznym.

Rządy wyraźnie nie spełniają oczekiwań swoich obywateli pod tym względem.

Przepaść między demokracją, której chcą ludzie, a demokracją, którą czują, jest duża i wciąż się powiększa.

„Im większy deficyt, tym bardziej rządy nie spełniają demokratycznych oczekiwań swoich obywateli” – podkreślają autorzy raportu.

I właśnie w tej dziedzinie Polska zostawiła pozostałe państwa daleko w tyle. Badani Polacy stwierdzili, że różnica między ich demokratycznymi oczekiwaniami a rzeczywistością jest w naszym kraju ogromna.

Aż 86 proc. badanych Polek i Polaków wskazało, że ważne jest dla nich, by ich kraj był demokratyczny. Jednocześnie tylko 31 proc. stwierdziło, że ma poczucie, iż Polska jest demokratyczna.

Tym sposobem deficyt między pragnieniem demokracji a rzeczywistością wyniósł u nas aż 55 pkt. proc. – najwięcej na świecie.

Deficyt podobny do odczuwanego przez Polaków (choć nieco mniejszy) odnotowano również w Nigerii, Wenezueli i na Węgrzech.

Natomiast najlepiej zaspokojone oczekiwania co do demokracji mają mieszkańcy takich państw jak: Szwajcaria, Norwegia, Wietnam, Tajwan, Dania, Australia i Japonia.

Dodatkowo pandemia COVID-19 na całym świecie spowodowała wzrost liczby osób, które uważają, że w ich kraju jest za mało demokracji.

W Polsce zwiększyła się ona o 5 pkt. proc. w ciągu ostatniego roku. Na świecie coraz częściej widać też niezadowolenie mieszkańców, zwłaszcza Europejczyków, z działań podejmowanych przez państwa z powodu pandemii.

Pozytywnie aktywność rządów w tym okresie oceniło zaledwie 28 proc. Włochów, 27 proc. Francuzów i 27 proc. Polaków.

Rząd nie dba o większość

Badani odpowiadali również na pytanie, czy ich rząd działa w interesie większości obywateli, czy raczej reprezentuje interesy niewielkiej grupy osób.

Aż 74 proc. ankietowanych Polaków było przekonanych, że prawdziwa jest ta druga odpowiedź. To wzrost o 8 pkt. proc. w ciągu roku. Gorsze wyniki niż polski rząd miało tylko kilka państw: Rumunia, Ukraina, Nigeria, Wenezuela i Peru.

Z tym odczuciem silnie związana jest odpowiedź na inne pytanie: co jest największym zagrożeniem dla demokracji w twoim kraju?

Naukowcy sprawdzali kilka możliwości:

  • wpływy obcych państw albo największych firm technologicznych,
  • nieprawidłowości podczas wyborów,
  • ograniczenie wolności słowa.

Okazało się, że chociaż od 2020 roku rośnie liczba osób przekonanych, iż platformy mediów społecznościowych mają negatywny wpływ na demokrację, to jednak badani uznali, że

największym zagrożeniem są nierówności ekonomiczne. Tę odpowiedź wybrało 64 proc. ludzi we wszystkich badanych krajach, a w Polsce – 70 procent.

Na dodatek analiza odpowiedzi pokazała, że część państw dotkniętych jest tymi dwoma problemami jednocześnie: nierównościami ekonomicznymi oraz działaniem rządu wyłącznie na rzecz wąskiej grupy.

Może to wskazywać, że w odbiorze obywateli decyzje rządów powodują narastanie kolejnych różnic ekonomicznych. Najbardziej jest to widoczne w Brazylii, Grecji, Rumunii i RPA. Korelacja ta jest nieco niższa w Polsce, ale od wymienionej czołówki odstajemy tylko odrobinę.

Ograniczenie wolności słowa zagrożeniem dla demokracji

Na drugim miejscu wśród zagrożeń dla demokracji znalazło się ograniczenie wolności słowa.

Wskazało je 53 proc. wszystkich badanych, w Polsce – 72 proc.

Wyższy niż u nas wskaźnik odnotowano jedynie w Nigerii – 76 proc.

To odczucie Polaków pokrywa się z wynikami innego rankingu, opartego na bardziej zobiektywizowanych danych niż nastroje społeczne – w kwietniu organizacja Reporterzy bez Granic opublikowała coroczny Indeks Wolności Prasy.

Polska od 2015 roku spada w nim na coraz niższe miejsca. Tym razem znalazła się na 64. pozycji – najgorszej z dotychczasowych.

Pozostałe zagrożenia, wskazywane przez wszystkich badanych w Indeksie Percepcji Demokracji to:

- nieprawidłowości podczas wyborów – ponad 50 proc. wskazań. W Europie najbardziej obawiają się ich Ukraińcy, Węgrzy i Rumuni. W Polsce oszustw wyborczych boi się 65 proc. badanych, w USA – 49 proc., w Niemczech – 27 proc.

- wpływ dużych firm technologicznych – 48 proc. wskazań. Za zagrożenie dla demokracji uznaje je prawie połowa (48 proc.) Amerykanów. Najbardziej obawiają się ich Filipińczycy, Hindusi, Amerykanie i Irlandczycy, najmniej – Wenezuelczycy i Rosjanie. W Polsce wpływ ten uznawany jest za stosunkowo niewielki (ok. 30 proc. wskazań).

Jeśli chodzi o platformy społecznościowe, globalnie przeważają oceny pozytywne – 62 proc. badanych stwierdziło, że mają one dobry wpływ na demokrację, przy czym Europejczycy i Amerykanie byli bardziej krytyczni niż mieszkańcy innych kontynentów. Polska tym razem znalazła się w połowie stawki.

My boimy się Rosji, świat - Stanów Zjednoczonych

Ciekawe są wyniki badań, jeśli chodzi o to, jakim zagrożeniem dla demokracji jest wpływ innych państw: Rosji, Chin i Stanów Zjednoczonych.

W Polsce bez zaskoczenia –

  • najbardziej obawiamy się oddziaływania Rosji (ok. 40 proc. badanych),
  • na drugim miejscu znalazły się USA,
  • a na ostatnim, trzecim – Chiny.

Jednak układ światowy wygląda zupełnie inaczej. Globalnie najwyższy jest strach przed wpływami amerykańskimi (44 proc. wskazań), a najmniejszy przed rosyjskimi (28 proc.).

Polacy oceniają oddziaływanie Amerykanów raczej pozytywnie, i to odróżnia nas od zachodniej i północnej Europy, gdzie przeważają oceny negatywne.

Przy czym naukowcy odnotowali już tzw. efekt Bidena – zaraz po zmianie prezydenta USA na świecie wzrosło poczucie, że Stany Zjednoczone mają wpływ na demokrację, i było to szczególnie widoczne w Niemczech i Chinach.

Zewnętrznych ingerencji najbardziej na świecie obawiają się mieszkańcy: Pakistanu, Ukrainy, Filipin, Indii, Rumunii i Grecji.

Wpływy Rosji większe przerażenie niż w Polakach budzą wśród obywateli: Ukrainy (63 proc.), Węgier (48 proc.), Wenezueli (47 proc.), Indii (43 proc.) i Stanów Zjednoczonych (43 proc.).

;
Na zdjęciu Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze