0:000:00

0:00

Był "Nowy Polski Ład", był "Nowy Ład", a został "Polski Ład". PiS swój program naprawy gospodarki, swego rodzaju plan "ucieczki do przodu” po pandemicznym kryzysie zapowiadał od dawna. Mieliśmy go poznać prawie dwa miesiące temu, ale w marcu Polska zmagała się z najsilniejszym uderzeniem epidemii od jej początku. Partia władzy uznała, że codzienne ogłoszenia kolejnych kilkuset zgonów i kilkadziesiąt tysięcy nowych zakażeń dziennie to nie jest dobry czas, by opowiadać o świecie po pandemii COVID-19.

Prawo i Sprawiedliwość przedstawiło w sobotę 15 maja 2021 "Polski Ład" - kompleksową zapowiedź zmian m.in. w systemie podatkowym, systemie ochrony zdrowia, programie mieszkaniowym. W OKO.press będziemy analizować szczegółowo kolejne jego elementy. Na pierwszy ogień - podatki

I chociaż dziś wciąż dowiadujemy się o kilkuset zmarłych zakażonych, to trzecia fala epidemii w Polsce rzeczywiście stopniowo wygasa, a rząd może chwalić się w miarę sprawnym programem szczepień. Być może jesienią czeka nas kolejna fala zakażeń z powodu niewystarczającego wyszczepienia populacji, ale dziś Polacy są zmęczeni i po roku siedzenia w domu nie chcą już słyszeć o kolejnych lockdownach i obostrzeniach, chcą powrotu do normalności. I na tym sentymencie opiera się "Polski Ład" Prawa i Sprawiedliwości.

"Polski Ład" jako nowa nadzieja. Ale czy dla wszystkich?

PiS próbuje politycznie odpowiedzieć na potrzebę nadziei i nowego otwarcia po ponad roku epidemicznego kryzysu. Potwierdza to też hasło „Polski Ład. Nowa nadzieja”, które towarzyszyło wszystkim, którzy przemawiali na scenie podczas konwencji w sobotę 15 maja 2021 roku.

"Polski Ład" to kontynuacja opowieści o Polsce, która w 2015 roku dała PiS zwycięstwo. Wg tej narracji to kraj, w którym najważniejsza jest rodzina i należy się jej silne wsparcie. To też państwo wielu przeszłych niesprawiedliwości, które PiS - według tej opowieści - stara się naprawiać.

Jednym z najważniejszych narzędzi przy próbie wyrównywania nierówności i niesprawiedliwości są podatki. W Polsce ta prawda była długo zakurzona - podatki jedynie obniżano, a system ostatecznie osiągnął taki kształt jak dziś: największą część swojej pensji płacą najbiedniejsi, najmniejszą – najbogatsi. PiS postanowił to zmienić. Pytanie, co z tego wyniknie.

Na początku marca ujawniliśmy, że częścią Polskiego Ładu (wtedy jeszcze Nowego Ładu) ma być zwiększenie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. złotych. Następnie z PiS dochodziły sygnały, że to zbyt dużo, a zgodzić się na taką kwotę nie chciał minister finansów Tadeusz Kościński. Ostatecznie, chociaż w PiS do końca ścierały się w tym temacie różne koncepcje, wygrała opcja maksymalistyczna i potwierdziły się nasze doniesienia.

Co jeszcze znajduje się w podatkowym programie PiS? Czy rzeczywiście ma on potencjał, by naprawić niesprawiedliwości polskiego systemu podatkowego?

Podsumujmy najpierw najważniejsze propozycje:

  • Podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. złotych;
  • Podwyższenie progu wejścia w drugi próg podatkowy – 32 proc. od dochodu zapłacą zarabiający 120 tys. złotych rocznie, a nie 85 tys. złotych;
  • Koniec z odliczaniem składki zdrowotnej od podatku. Według nowych propozycji wszyscy wpłacimy do systemu ochrony zdrowia 9 proc. od dochodu.

"Polski Ład": kto zyskuje, a kto traci?

Mateusz Morawiecki podkreślił w swojej prezentacji, że na tych zmianach skorzysta 18 mln ludzi (to samo próbował przekazać występujący jako pierwszy Jarosław Kaczyński, ale wyszło zabawne przejęzyczenie o miliardach ludzi w Polsce). A to, że część osób zyska, oznacza też, że część straci. Prof. Marek Belka w marcu mówił nam, że tak silne zwiększenie kwoty wolnej od podatku oznacza konieczność wprowadzenia wyższych podatków dla najbogatszych.

Dziś w krótkim komentarzu dla OKO.press zmianę w składce zdrowotnej nazwał „drastyczną podwyżką podatków”.

Kto więc traci, a kto zyskuje?

Główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich Łukasz Kozłowski opublikował na Twitterze wykres, który próbuje odpowiedzieć na to pytanie.

Mamy tutaj porównanie klina podatkowego obecnie i po wejściu zmian, które przewiduje "Polski Ład". Nie jest to bowiem prosty rachunek – wpływ nowej kwoty wolnej i koniec odliczania składki zdrowotnej od podatku nachodzą na siebie.

Silnie zyskują osoby, które zarabiają obecnie poniżej mediany zarobków, która wynosi około 4 tys. złotych brutto. W okolicach 6 tys. złotych zaczynają się nieznaczne straty, bo wpływ nowej składki zdrowotnej zaczyna przeważać nad nową kwotą wolną.

Większość Polaków zarabia stosunkowo niewiele. Według GUS mediana zarobków brutto w 2018 roku wynosiła 4,1 tys. złotych. Powyższy wykres trzeba czytać, mając to w pamięci. Bo nasze zarobki nie rozkładają się równomiernie. Większość Polaków znajduje się na tym wykresie ze skrajnie lewej strony.

Co z tą klasą średnią?

O podwyższeniu do 120 tys. zł (mowa o rocznych dochodach) kwoty, od której wpada się w drugi próg podatkowy premier Morawiecki mówił: „To jest program budowy klasy średniej dla wszystkich, a nie tylko dla nielicznych. To program wzmocnienia polskich rodzin. Rodziny są w sercu programu PiS”.

Wykres Kozłowskiego pokazuje jednak, że dla osób, których ta zmiana dotyczy (czyli zarabiających między 7,1 tys. a 10 tys. zł miesięcznie) wpływ nowej składki zdrowotnej będzie niwelował zyski.

Co ciekawe, na stronie, którą PiS uruchomiło po ogłoszeniu programu, możemy znaleźć zdanie, które przeczy słowom premiera. Czytamy tam: „Dzięki uldze reforma będzie neutralna dla podatników zatrudnionych na umowę o pracę z dochodem od 6 do 10 tys. PLN miesięcznie”.

Kozłowski podkreślił też, że „wciąż trudno jednoznacznie określić, co zapowiedziane zmiany będą oznaczać dla prowadzących działalność gospodarczą”. Umowy o pracę dotyczą jednak większości pracowników w Polsce.

Co te propozycje oznaczają dla konkretnych polskich pracowników? Jakub Sawulski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego wylicza:

„Kwota wolna w wysokości 30 tys. zł oznacza, że każdy podatnik zapłaci o około 400 zł miesięcznie mniej podatku. To znaczy, że na tej kwocie wolnej bardziej skorzystają osoby o niskich zarobkach, bo dla nich taka kwota ma większe znaczenie, niż dla osób zarabiających kilkanaście tysięcy miesięcznie. Trzeba to jednak połączyć z drugą zapowiedzią: brakiem możliwości odliczania składki zdrowotnej od podatku.

Dzisiaj osoba, która jest na płacy minimalnej, może odliczyć od podatku około 200 zł miesięcznie, osoba zarabiająca średnią płacę około 300-350 zł, a osoba zarabiająca 15 tys. miesięcznie odlicza około 1000 zł.

Gdy więc połączymy to z kwotą wolną, wówczas oznacza to, że ten na płacy minimalnej zyska per saldo około 200 zł, ten na średniej płacy około 50-100 zł, a ten z zarobkami 15 tys. zł straci około 600 zł miesięcznie”.

Sprawiedliwszy system

Czy te propozycje oznaczają, że rzeczywiście znika degresywność polskiego systemu podatkowego? Pisaliśmy o niej w OKO.press od lat, w ostatnich tygodniach coraz częściej – w oczekiwaniu na "Polski Ład" – mówili o niej politycy PiS.

„Dla umów o pracę system stanie się umiarkowanie progresywny” – komentuje Jakub Sawulski z PIE. „To wciąż nie będzie progresja taka jak na Zachodzie, ale jak na polskie warunki to i tak rewolucja, bo do tej pory przy umowie o pracę mieliśmy system w zasadzie liniowy. Jest jeszcze kwestia opodatkowania działalności gospodarczych, z których dochody czerpie większość osób zamożnych.

Wprowadzenie proporcjonalnej składki zdrowotnej oznacza, że opodatkowanie wysokodochodowych działalności gospodarczych wzrośnie. Dzisiaj płacą one składkę zdrowotną w stałej wysokości niecałych 400 zł miesięcznie.

Po zmianach osoba z własną działalnością zarabiająca 15 tys. miesięcznie zapłaci składki 1200-1300 zł i nie będzie mogła jej odliczyć od podatku”.

Odejście od degresywności powinno zmniejszyć – i tak stosunkowo niskie w Polsce – nierówności dochodowe. Badań nierówności z Wydziału Ekonomicznego UW prof. Michał Brzeziński potwierdził dla OKO.press, że propozycje rzeczywiście nierówności zmniejszą. Na dokładne obliczenia jest jednak zbyt wcześnie.

Pozostaje temat kosztu tych propozycji.

W 2017 roku Ministerstwo Finansów szacowało, że kwota wolna od podatku w wysokości 30 tys. złotych to dla budżetu koszt około 70 mld złotych. Tę lukę może zniwelować w części podniesienie składki zdrowotnej, ale PiS mówi też na konferencji o podnoszeniu nakładów na ochronę zdrowia. Środki ze składki nie powinny zasilić budżetu i łatać dziur. Natomiast na dokładne oszacowanie kosztów jest jeszcze za wcześnie.

„Pozostaje sporo niewiadomych co do kształtu propozycji” – powiedział nam Łukasz Kozłowski, zapytany o szacunki na podstawie dzisiejszych propozycji. I rzeczywiście – nie są to jeszcze projekty ustaw. Te mają trafić do Sejmu we wrześniu.

Cały program Polskiego Ładu można przeczytać tutaj. Nie zawiera on jednak dodatkowych szczegółów tych propozycji - to rozbudowana graficznie prezentacja zaprezentowanych na konferencji pomysłów.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze