Grzegorz Braun, poseł skrajnie prawicowej Konfederacji, w czasie wojny konsekwentnie realizuje antyukraińskie działania – także w polskim Sejmie. Jego zdaniem nie oznacza to wcale, że wspiera Rosję. A jednak jego aktywność przynosi skutki korzystne właśnie dla Kremla
Najpierw nawoływał do nieotwierania granic Polski przed uchodźcami ukraińskimi. Potem popierał agresywne bojówki kiboli w Przemyślu, które zrobiły nagonkę na uchodźców pochodzących z Azji i Afryki. Protestował przeciwko ukraińskiej fladze w polskim Sejmie (a dokładnie – przeciwko miejscu jej powieszenia), o oblaniu farbą rosyjskiego ambasadora grzmiał: „to prostackie barbarzyństwo!”, zaś morderstwo mężczyzny na Nowym Świecie w Warszawie uznał za skutek „niekontrolowanej migracji”.
Nie poparł sejmowej uchwały potępiającej zbrodnie ludobójstwa w Ukrainie, był przeciwny wejściu Szwecji i Finlandii do NATO. Na marszu, zorganizowanym przez prorosyjskich aktywistów, promował apel, w którym o wybuch wojny oskarżono Ukrainę i NATO, ale nie Putina. Kilka dni temu w polskim Sejmie zaprezentował pomysły legislacyjne, które mają „zatrzymać ukrainizację Polski”, a wśród nich — ustawę chroniącą Polaków przed dyskryminacją. Przy okazji z Ukraińców zrobiono główne zagrożenie dla przyszłości Polski. O Putinie nie wspomniano.
Chociaż dziś układ polityczny jest dość prosty: jeśli jesteś przeciwko Ukrainie, świadomie lub nieświadomie wspierasz Kreml, Braun zapewnia, że on wcale tego nie robi. Jest jednak częstym bohaterem materiałów w rosyjskich mediach. Wystarczy przejrzeć tytuły tych tekstów, w których opisywano jego aktywność, by zauważyć, jak bardzo zniekształcają one obraz Polski:
- „Polska zamierza powstrzymać tworzenie wspólnego państwa z Ukrainą. W Polsce powstają siły kategorycznie przeciwne tworzeniu polsko-ukraińskiego państwa federalnego i współpracy z Rosją” (Pravda.ru)
- „Przestańcie karmić Ukraińców! - polscy nacjonaliści maszerowali w Warszawie” (politnavigator.net)
- „W Polsce odbyły się protesty przeciwko ukraińskim uchodźcom” (osnmedia.ru)
- „Polski Sejm oburzony: ukraińscy uchodźcy zmieniają Polaków w obywateli drugiej kategorii” (politnavigator.net).
Tam, gdzie Grzegorz Braun, tam kontrowersje – to wiadomo od lat. Radykalny przeciwnik aborcji i zapłodnienia in vitro, ale jednocześnie zwolennik kary śmierci i powszechnego dostępu do broni, krytyk demokracji, monarchista, deklaratywny zwolennik szerokiej wolności obywatelskiej, który w 2019 roku poparł wprowadzenie kar za homoseksualizm.
Unię Europejską nazywa „eurokołchozem”. W czasie pandemii koronawirusa zaangażował się w walkę z obostrzeniami pandemicznymi oraz „nadużyciami i naruszeniami prawa w związku z COVID-19” – założył nawet zajmujący się tym zespół parlamentarny, na którego posiedzenie (zdalne) zaprosił Roberta F. Keneddy`ego juniora, guru światowego ruchu antyszczepionkowego. Asystentką Brauna jest zresztą Justyna Socha, liderka Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach „Stop NOP", które protestuje przeciwko obowiązkowi szczepień.
Braun kontaktuje się też z neofaszystami. W sierpniu 2020 roku na zaproszenie jego partii Konfederacja Korony Polskiej do Polski przyjechało dwóch słowackich polityków: europoseł Milan Uhrlik i poseł Milan Mazurek, obaj związani wówczas z neofaszystowskim ugrupowaniem Nasza Słowacja. Partia ta otwarcie nawiązywała do tradycji ugrupowania ks. Tiso z II wojny światowej, które współpracowało z Adolfem Hitlerem. Potem spotkał się w Warszawie z Roberto Fiore, neofaszystą z Forza Nuova – włoskiej partii nacjonalistycznej i neofaszystowskiej. Nie ukrywał tego – ich spotkanie było publiczne, transmitowano je także w mediach społecznościowych.
Kiedy wybuchła wojna, Braun był aktywny od pierwszej chwili konfliktu. Już 24 lutego, w dniu agresji Rosji, kiedy do Polski zaczęli napływać pierwsi ukraińscy uchodźcy, a zachodni świat wstrzymał oddech, Grzegorz Braun postulował zamknięcie polskiej granicy. Napisał na Twitterze: „Nie otwierać terytorium RP na przestrzał, nie tworzyć popytu na migracje uchodźców/nachodźców – ew. uruchomić wahadłowy ruch pociągów… do granicy zachodniej”. W kolejnych dniach kontynuował antyuchodźczy przekaz. 25 lutego, gdy radio Tok FM poinformowało, że Zamość szykuje się do przyjęcia Ukraińców, komentował: „Przestrzegam: radosna nad-aktywność władz Zamościa to właśnie tworzenie popytu na migrantów (dziś z Ukr., jutro Bóg wie skąd jeszcze), którzy w krótkim czasie zmienić mogą radykalnie strukturę socjologiczną, ale i układ sił politycznych w RP”. Twierdził, że Ukraińscy są „traktowani priorytetowo” wobec Polaków i że to skandal.
Na przełomie lutego i marca w sieci rosła ilość fake newsów o zagrożeniu, jakie w województwie podkarpackim, zwłaszcza w Przemyślu, mieli stwarzać uciekający z Ukrainy obywatele państw pozaeuropejskich, podkręcał fałszywą narrację. Najpierw napisał na Facebooku: „Krótka relacja reporterki z Przemyśla po przyjeździe pociągu z Ukrainy ujawnia brutalną prawdę. Przywieziono właśnie mnóstwo osób z krajów trzeciego świata. Kamera próbowała wypatrywać dzieci, ale w tle ciągle ludzie o ciemnym kolorze skóry. Jak pilnujecie granic??” Potem zamieścił infografikę Konfederacji z hasłem: „Alarmujemy! Coraz więcej osób przekraczających granicę polsko-ukraińską to imigranci spoza Europy!” A wieczorem na Twitterze kilkukrotnie stwierdził: „Popieram patrole obywatelskie!”, odnosząc się do inicjatywy podkarpackich pseudokibiców, którzy w grupach spotykali się na ulicach miast i szukali uchodźców o innym niż biały kolorze skóry. Zorganizowali prawdziwe polowanie na ludzi. Doszło do bójek, musiała interweniować policja.
Grzegorz Braun kontynuował. 11 marca zamieścił na Twitterze antyukraińską deklarację: „Nie poczuwam się do »braterstwa«, które mi wmawia JE Prez. Zełeński, ani do mniemanej wspólnoty »demokratycznych wartości«, którą głosi prezydent Duda.” 14 marca, gdy zobaczył w Sejmie wywieszoną z lewej strony drzwi flagę ukraińską (po drugiej stronie drzwi była flaga polska), komentował: „Czy to już Ukro-Polin? Kto tu jest gospodarzem?” Dowodził, że skoro flaga Ukrainy została wywieszona po stronie przynależnej symbolom gospodarza, „tym samym biało-czerwona flaga Polski ma w Sejmie status GOŚCIA. Nie ma przypadków, są tylko znaki”.
12 marca na kanale YouTube Ckultura, należącym do Wydawnictwa Capital skomentował wojenną propagandę, która „przesłania” rzeczywistość. Tyle że odnosił się wyłącznie do przekazów ukraińskich, zupełne nie zauważając, że to Rosjanie osiągnęli niesławne mistrzostwo w sianiu propagandy i dezinformacji. „To, jak Ukraina toczy tę wojnę w przestrzeni informacyjnej, dezinformacyjnej, jak znakomite fake-newsy są narzędziem tej wojny i jak reżim ukraiński bez kompleksów przechodzi do porządku nad tymi już rozszyfrowanymi i skompromitowanymi fake newsami, i jak jedzie dalej, zupełnie tym niezrażony – w tym widzę szkołę jazdy wyższą, myślę, że towarzysze amerykańscy, sojusznicy kanadyjscy, Angole, Brytole nie zmarnowali czasu” – mówił poseł. O Rosji w tym kontekście — ani słowa.
Zaledwie kilka dni później zaczął przekonywać publicznie, że Ukraińcy w Polsce to nie uchodźcy, lecz „przesiedleńcy”. Popierał wypowiedzi innych osób, które stwierdzały, że mamy do czynienia z „akcja przesiedleńczą”, a nie pomocą humanitarną, udzielaną osobom uciekającym przed wojną. Jego teza jest w oczywisty sposób nieprawdziwa – nie było żadnej odgórnej akcji wysiedlania czy przesiedlania Ukraińców do Polski, obywatele Ukrainy sami decydowali, czy chcą wyjechać ze swego kraju i dokąd.
Zastanawia natomiast zbieżność narracji o przesiedleniach, którą podjął Grzegorz Braun w Polsce, z działaniami sił rosyjskich. Braun zaczął mówić w ten sposób 17 marca. 21 marca ukraińska prokuratura generalna poinformowała o… przesiedleniach właśnie, tyle że dokonywanych przez Rosję. „Siły rosyjskie nie tylko atakują i zabijają nasze dzieci, ale także siłą przenoszą je do Federacji Rosyjskiej. Trwa śledztwo w sprawie przymusowego przeniesienia 2389 dzieci z tymczasowo okupowanych terytoriów Ukrainy" - poinformowała na Twitterze Iryna Wenedyktowa, prokurator generalna Ukrainy. Do wywózki miało dojść 19 marca. 17 marca, gdy Braun krzyczał, że w Polsce mamy „masowe przesiedlanie ludności, a nie pomoc uchodźcom”, rosyjska akcja była już zapewne przygotowywana.
8 kwietnia Braun nie poparł dwóch uchwał polskiego Sejmu, przyjmowanych przez aklamację. Pierwsza dotyczyła potępienia zbrodni ludobójstwa na terenie Ukrainy (chodziło głównie o ofiary cywilne, odnalezione w Buczy po opuszczeniu miasta przez wojska rosyjskie; Rosja twierdziła, że ofiary to „inscenizacja Zachodu”). „Jeśli Sejm wzywa do niezależnego śledztwa ws. zbrodni w Buczy, nie powinien z góry przesądzać jego wyników” – napisał Braun na Twitterze, wyjaśniając swoje stanowisko. Druga uchwała była wyrazem pamięci wobec ofiar zbrodni katyńskiej oraz katastrofy smoleńskiej. Czemu i tej Braun nie chciał poprzeć? Ponieważ „jeśli (Sejm – przyp. red.) przypomina Katyń 1940 i Smoleńsk 2010, niech nie miesza tego z aktualną bieżączką”. Tą bieżączką miało być nawiązanie w uchwale do wojny rosyjsko-ukraińskiej. W lipcu był jedynym polskim posłem, który wstrzymał się podczas głosowania w sprawie wejścia Szwecji i Finlandii do NATO.
Poseł Braun wykazał się wyjątkowym „uwrażliwieniem” wobec oskarżania Rosji o zbrodnie wojenne. Później okaże się, że podobnie wysokiej wrażliwości nie wykazał, gdy chodziło o oskarżanie Ukrainy i NATO o wybuch wojny. Jego jednokierunkowa empatia dała o sobie znać także 9 maja, gdy ukraińskie uchodźczynie podczas rosyjskich obchodów Dnia Zwycięstwa w Warszawie oblały farbą ambasadora Rosji. „Dzisiejszy atak na JE Ambasadora Andriejewa to prostackie barbarzyństwo i antypolska prowokacja; sprawcy – pod sąd i do więzienia” – grzmiał. Retweetował też wpis konta Korona Bydgoszcz (bydgoskiego oddziału partii Grzegorza Brauna Konfederacja Korony Polskiej), który brzmiał: „Szokujące, że ukraiński motłoch steruje polską dyplomacją i stosunkami z mocarstwem atomowym”.
Kolejny etap wywoływania antyukraińskich nastrojów miał miejsce po zabójstwie mężczyzny na Nowym Świecie w Warszawie, do którego doszło w nocy z 7 na 8 maja. Kilka dni później w internecie pojawił się film z nagranym przestępstwem. Nagrała go osoba mówiąca po ukraińsku. Mimo że nie brała udziału w bójce, fakt komentowania zajścia w tym języku wystarczył skrajnej prawicy do stwierdzenia, że zbrodni dokonał Ukrainiec. 13 maja rano na Twitterze Grzegorz Braun napisał: „Nikt dziś nie jest bezpieczny na ulicach Warszawy – ani zagraniczny dyplomaci, ani polscy obywatele!”. Na konferencji prasowej swojej partii, która odbyła się kilka godzin później, stwierdził, nawiązując wprost do warszawskiego zabójstwa: „Ostrzegaliśmy, że otwarcie Polski na niekontrolowaną migrację o charakterze masowego przesiedlenia będzie skutkowało poważnymi konsekwencjami w wymiarze społecznym i politycznym”.
Trzeba przyznać, że Braun nie był w tego rodzaju komentarzach osamotniony — konferencję zwołał też bowiem Ruch Narodowy, kolejna partia wchodząca w skład Konfederacji. „Ruch Narodowy na czele z Krzysztofem Bosakiem na konferencji o skutku otwarcia Polski na imigrację. Jest nim wzrost przestępczości cudzoziemców w Warszawie: morderstwo na Nowym Świecie, fala gwałtów, gangi. To nie incydenty. To kilkuletni trend. Ostrzegaliśmy!” – relacjonował przekaz Ruchu Aleksander Kowaliński, jeden z działaczy RN.
Kilka tygodni później okazało się, że podejrzanymi o zabójstwo nie są Ukraińcy, lecz trzej Polacy, mieszkańcy Warszawy.
W czerwcu Braun zaczął wykorzystywać narzędzia, jakie daje mu – jako posłowi – Sejm. Użył założonego przez siebie w 2021 roku Zespołu Parlamentarnego ds. Stosunków Międzynarodowych, by oficjalnie podejmować inicjatywy dotyczące wojny w Ukrainie, stojące w kontrze do głównego stanowiska Polski. Najpierw 25 czerwca, w sobotę, zwołał posiedzenie zespołu (poza Braunem należy do niego dwóch innych posłów Konfederacji, wtedy ich jednak nie było), na którym stawili się zaproszeni przez Brauna goście: Włodzimierz Korab-Karpowicz (profesor Uniwersytetu Opolskiego, do 2021 roku publicysta tygodnika „Do rzeczy”) , Stanisław Bieleń (profesor Uniwersytetu Warszawskiego) i Mirosław Piotrowski (były eurodeputowany z listy PiS, wieloletni współpracownik Radia Maryja).
Przyjęto tam „Oświadczenie na temat pokoju na Ukrainie”, w którym stwierdzono, że wojna w Ukrainie wybuchła, ponieważ Rosja bała się rozszerzenia NATO, a Ukraina wprowadzała zmiany w ustawie językowej, które „dyskryminowały mniejszość rosyjską”. Zaapelowano też o zakończenie wojny przez zawarcie „kompromisu między Rosją a Ukrainą”. O winie, czy choćby odpowiedzialności Rosji za konflikt zbrojny nie wspomniano ani słowem.
Inicjatorem oświadczenia był Korab-Karpowicz. W czasie długiego wystąpienia na posiedzeniu zespołu zaprezentował Rosję jako ofiarę działań Ukrainy i NATO.
"Trzeba zrewidować politykę państw NATO, które chciały włączyć Ukrainę w system NATO-wski" – postulował. - "Rosja traktuje rozszerzenie NATO jako zagrożenie egzystencjalne dla swojego bytu. Musimy sobie zdawać sprawę, że Rosja dzisiaj to zaledwie 140 milionów ludzi. To kraj, który ma problem demograficzny. Wojna na Ukrainie jest toczona przez Rosję ostatnim wysiłkiem. Rosja po prostu nie chce narazić siebie na to wielkie niebezpieczeństwo – tak przynajmniej to widzi – rozszerzenia NATO na Ukrainę".
Braun potakiwał.
Po południu oświadczenie zostało odczytane na marszu „Dmowski na Zamek”, organizowanym przez prorosyjskich aktywistów, między innymi Wojciecha Olszańskiego i Marcina Osadowskiego, właśnie wypuszczonych z aresztu i czekających na procesy za publicznie wypowiadane groźby wobec parlamentarzystów. Braun był na tym marszu gościem honorowym, a aklamacja dla oświadczenia – najważniejszym wydarzeniem politycznym.
14 lipca odbyło się kolejne posiedzenie zespołu. Tym razem przedstawiono na nim pakiet rozwiązań prawnych pod hasłem „Stop ukrainizacji Polski”. Rozwiązania przygotowali „eksperci Korony” (tak napisano w dokumencie), tyle że nie wiadomo jacy – nie podano ich nazwisk. Podczas posiedzenia Braun powtarzał swoje tezy o przesiedleńcach, członek Konfederacji Korony Polskiej Piotr Heszen stwierdził, że „Ukraińcy przynoszą choroby”, zaś Wojciech Siński, inny członek partii Brauna, dowodził, że Rosja nie jest wrogo nastawiona do Polski. „Próbuje nam się wmówić, że naszym wrogiem jest Rosja, ale Polska z Rosją nie ma sporów terytorialnych. Na terenie Polski nie mieszka tak naprawdę mniejszość rosyjska. Nie ma więc powodów, żeby Polska i Rosja czuły się wrogo jedni do drugich” – mówił.
W dokumencie „Stop ukrainizacji Polski” napisano, że obowiązujące rozwiązania prawne dla uchodźców ukraińskich są zagrożeniem dla Polaków, ponieważ „stanowią szybką ścieżkę do zmiany struktury etnicznej naszego kraju” oraz że „pozostało nam zaledwie kilka miesięcy, by ten proces depolonizacji Polski powstrzymać.” „Przy tak dużej jak obecnie skali ukraińskiej obecności, grozi Polsce stanie się krajem rozbitej tożsamości oraz ciągłych frakcyjnych walk wokół linii podziałów etnicznych i kulturowych” – straszą bezimienni eksperci Konfederaci Korony Polskiej. – „Obecność licznej mniejszości ukraińskiej w Polsce skutkować będzie ujemnie importem rozlicznych patologii życia społecznego zza wschodniej granicy; od korupcji i przestępczości, po żądania ułatwienia dostępu do aborcji”.
Trzeba przyznać, że autorzy tego tekstu są sprawnymi manipulatorami. Straszą i kreują nieistniejące zagrożenia tak, by wykorzystać funkcjonujące powszechnie wśród Polaków negatywne skojarzenia. Ukraińcy mają więc (ich zdaniem) sprowadzić do Polski patologie zza wschodniej granicy, ale ani słowa nie ma tu o tym, że tego rodzaju patologie Polakom kojarzą się głównie z Rosją, a nie z Ukrainą. W budowanie skrajnie negatywnego obrazu skutków migracji wpleciono zarówno aborcję, przestępczość, jak i zagrożenia dla polskiej tożsamości.
Cały dokument jest zapisem zniekształcenia rzeczywistości, wykrzywionej tak, by pasowała do rosyjskich celów politycznych. Jak podają sami autorzy, liczba ukraińskich obywateli w Polsce obecnie nie przekracza 9 procent, a być może stanowi zaledwie 6 procent ludności Polski – ale kreują to na tak poważne zagrożenie, że proponują, by Polaków chronić specjalną ustawą antydyskryminacyjną – aby Ukraińcy w żadnym przypadku nie mieli „lepiej niż Polacy”. Owo „lepiej” oznacza na przykład: wydłużony czas zdawania egzaminów w języku polskim, przyspieszone kursy językowe dla lekarzy czy przyznawanie preferencyjnych dotacji dla podmiotów wspierających lub zatrudniających uchodźców. Takie rozwiązania byłyby zakazane.
Konfederacja Korony Polskiej chce także:
Propozycje są tak skonstruowane, by zniechęcić Ukraińców do przebywania w Polsce, utrudnić im życie oraz wywołać niechęć do nich wśród Polaków. Trudno nie zauważyć, że to cel zbieżny z rosyjskim: skłócenie Polaków z Ukraińcami, zaniechanie wsparcia dla obywateli kraju ogarniętego wojną znacznie ułatwiłoby Rosji przejęcie kontroli nad Ukrainą.
Inicjatywa „Stop ukrainizacji Polski” wywołała wiele negatywnych komentarzy wśród polityków różnych opcji, jednak Konfederacja się od niej nie odcięła. Zaś poseł dopiero się rozkręca. Kolejne odsłony antyukraińskiej aktywności Grzegorza Brauna – przed nami.
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze