Będą nazywać się "Ja, nauczyciel_ka" i chcą reprezentować młodych pracowników oświaty. Kartę Nauczyciela uważają za przeżytek. W zamian proponują Kodeks Oświatowy, który odpowie na wyzwania XXI w. Mówią, że są "idealistami" i będą współpracować z każdym, kto zechce ich słuchać. Dlaczego część środowiska oświatowego boi się, że noszą "żółte" barwy?
9 grudnia Fundacja "Ja, nauczyciel" ogłosiła chęć powołania nowego związku zawodowego pracowników oświaty. Ma to być głos młodych, których nie słyszą "stare", niedopasowane do rzeczywistości struktury.
Chodzi o skompromitowaną w trakcie strajku NSZZ "Solidarność" oraz Związek Nauczycielstwa Polskiego - najstarszy i największy związek zawodowy nauczycielek i nauczycieli.
"Polskiej edukacji potrzebny jest głos fachowców, a nie pobożne życzenia. Kto lepiej wie czego potrzebuje szkoła, jeśli nie my nauczyciele?"
— mówi OKO.press Marek Mendel z Fundacji "Ja, nauczyciel".
Przebudzili się w trakcie strajku, a dziś chcą podnosić tematy, które zbyt rzadko wybrzmiewają w debacie publicznej. Jednym z nich jest groźba likwidacji małych szkół gminnych.
"Dyskusja o finansowaniu oświaty prowadzona jest przez pryzmat wielkich miast. Mało kto pochyla się nad rozdrobnioną strukturą placówek wiejskich, które rozwiązują gros problemów społecznych. Naszym zadaniem jest pokazanie ich wartości i obrona przed zamknięciem" — tłumaczy Mendel.
Innym, ma być kwestia nauczycieli wędrujących, czyli takich, którzy uzupełniają etat w kilku szkołach. Do tego demokratyzacja instytucji, czyli np. zwiększenie wpływu społeczności szkolnej na wybór dyrektora oraz zmiana podstaw programowych.
Zaczęło się jesienią 2018 roku od forum na facebooku. To tam padł pomysł, by nauczyciele w formie protestu śladem policjantów, masowo przechodzili na L4. Oddolny sprzeciw, który zamroził pracę niektórych placówek oświatowych przed świętami, szybko przekształcił się w konkretny plan na strajk w oświacie.
Równolegle ruch intensywnie pracował nad stworzeniem Kodeksu Oświatowego, który stanowiłby zbiór praw i obowiązków pracowników oświaty. Grupa “Ja, Nauczyciel” współtworzyła też Narady Obywatelskie o Edukacji w całym kraju, gdzie dyskutowano m.in. o 21 postulatach dla pracowników oświaty. Wśród nich najczęściej pojawiały się:
"Nikt ich nie podchwycił. Ani strony związkowe, ani tym bardziej rząd." — mówi OKO.press Marek Mendel. "Zaczęliśmy zastanawiać się nad zwiększeniem naszej reprezentacji. Najpierw stworzyliśmy Fundację, w której skład wchodzi 11 liderów i liderek - nauczycieli-aktywistów, przedsiębiorców, działaczy organizacji pozarządowych, rodziców. Jako Fundacja możemy, ale nie musimy być partnerem do rozmów. Prawdziwą reprezentację zapewni nam związek zawodowy i właśnie dlatego zdecydowaliśmy się na kolejny krok".
Do założenia związku jeszcze daleko. Zgodnie ze znowelizowaną w 2019 r. ustawą o związkach zawodowych, żeby zdobyć reprezentatywność
trzeba mieć poparcie 8 proc. zatrudnionych w danym zakładzie, o ile związek ma umocowanie w centrali związkowej.
"Ja, nauczyciel" może wybierać spośród trzech głównych: OPZZ, do którego należy ZNP, NSZZ "Solidarność", Forum Związków Zawodowych. Jeśli związek chce działać bez centrali, próg reprezentatywności skacze do 15 proc. - tak działa m.in. OZZiP ("Inicjatywa Pracownicza").
"Chcemy być w pełni demokratyczną strukturą. O powołaniu związku w ankiecie na forum internetowym zadecydowało 2,1 tys. najbardziej zaangażowanych nauczycieli, ale stoi za nami prawie 40 tys. osób, które w sumie gromadzi grupa. To tam będziemy prowadzić rozmowy na temat statutu, wysokości składek, reprezentacji, a także afiliacji związkowej" — mówi Mendel.
Najbardziej kontrowersyjną propozycją związku jest zniesienie pracowniczej biblii pedagogów, czyli Karty Nauczyciela. W zamian działacze proponują stworzenie Kodeksu Oświatowego.
Dziś to na podstawie Karty, a nie kodeksu pracy, zatrudniani są pedagodzy. Jej zniesienia w zamian za znaczącą podwyżkę płac, domaga się też NSZZ "Solidarność". Za to głównym obrońcą dokumentu jest zrzeszające 205 tys. nauczycieli ZNP.
"Oczywiście, można poprawiać stare przepisy w nieskończoność: nanosić kosmetyczne zmiany i spierać się, co do konkretnych punktów. Można też stworzyć coś nowego — kodeks, który będzie odpowiadał na wyzwania nowoczesnego nauczyciela.
Taki dokument musi jednoznacznie określać nasze prawa i obowiązki. Dziś niejednokrotnie zarzewiem konfliktów jest nieczytelność przepisów lub ich niedopasowanie do rzeczywistości XXI wieku" — mówi Mendel.
Sam pomysł powołania związku budzi jednak nieufność wśród innych inicjatyw edukacyjnych. "Protest z Wykrzyknikiem" w otwartym, pełnym kurtuazji liście prosi o rozwagę.
"Dramatycznie chude miesiące po przegranym strajku przeżywają obecnie związki zawodowe. Zarówno ZNP, na które spadło odium porażki strajku, i Solidarność, którą opuszczają członkowie w poczuciu zdrady, notują największe spadki zaufania. Ale jeśli tak silne struktury nic nie mogą wskórać, czy nie powinno to dawać nam do myślenia?
Musimy sobie wyraźnie powiedzieć - nie ma teraz klimatu politycznego na korzystne dla nas zmiany i nie widać na razie słońca na horyzoncie. Ta władza, która depcze nas swoim butem każdego dnia, nie jest i nie będzie dla nas partnerem. Kto twierdzi inaczej, może ulegać naiwnemu przekonaniu, że nowy byt coś zmieni.
Odczuwany przez nauczycieli brak poczucia bezpieczeństwa finansowego i społecznego tworzy pewnego rodzaju "kapitał" i z pewnością daje pokusę zagospodarowania go. Jesteśmy spragnieni przytulenia, dowartościowania, zmiany, ale powinniśmy być bardzo ostrożni, bo kolejne rozczarowanie może być dla nas zabójcze" - pisze "Protest z Wykrzyknikiem".
Anna Schmidt-Fic, nauczycielka z Poznania, przedstawicielka "PzW" w rozmowie z OKO.press dodaje, że szkołę czeka trudny czas. "Rząd zapowiada drugi etap reformy. Na samo hasło wieje grozą. Nie mamy złudzeń, że nagle władza zacznie nas lub naszych reprezentantów traktować jak partnera. Nie ma więc sensu tworzyć nowych bytów.
A jest w tym realna groźba wykorzystania niedoświadczonego związku do legitymizowania działań. To, co możemy, to działać oddolnie i minimalizować skutki reformy. I nie dopuszczać do dzielenia środowiska — mówi Schmidt-Fic.
Rzeczniczka ZNP Magdalena Kaszulanis zdawkowo mówi nam, że "po czynach ich poznacie".
Nieoficjalnie słyszymy, że związek uchodzi za "żółty", czyli sympatyzujący z władzą. Wśród części działaczy związkowych i aktywistów edukacyjnych mają ksywkę "Piąta Kolumna".
Zarzucają im brak transparentności, zbijanie kapitału na oddolnej mobilizacji nauczycieli i podkopywanie oficjalnej linii podczas kwietniowego strajku.
Za podejrzany uchodzi też postulat zniesienia Karty Nauczyciela, na który działacze "Ja nauczyciel" naciskają w tym samym momencie, w którym przewodnicząca sejmowej Komisji Edukacji Mirosława Różecka-Stachowiak z PiS powiedziała, że "za Kartę nie będzie umierać", bo jest ona reliktem PRL.
Proponowała też rozwiązanie podobne do tego, którym nauczycieli w trakcie strajku chciała udobruchać prowadząca negocjacje płacowe premier Beata Szydło, czyli podwyższenie pensum (obowiązkowe godziny przy tablicy), za którym szedł, by znaczący wzrost wynagrodzeń - do 8 tys. zł brutto.
Są też tacy nauczyciele, którzy nie przypisują nowemu związkowi złych intencji, ale ostrzegają, że PiS tylko czeka na potknięcie środowiska.
"Gdy podejmujesz nową działalność społeczną, wiadomo o tobie tyle, ile mówią inni. Nie wiem, na jakiej podstawie nasi koledzy i koleżanki twierdzą, że sympatyzujemy z władzą. Na pewno nie obawiamy się, że rząd może nas wykorzystać" — komentuje Mendel.
"Jesteśmy idealistami. Chcemy pokazywać głos nauczycieli, który do tej pory nie dość wybrzmiewał. Będziemy współpracować z każdym, kto zechce go usłyszeć"
— dodaje.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze