"To dopiero początek protestu. Nie będziemy się przepracowywać. Jeżeli ktoś jest chory, to idzie się leczyć" - mówi OKO.press przewodnicząca związku zawodowego "Ad Rem" Justyna Przybylska
Od rana w poniedziałek 11 października 2021 roku pracowniczki i pracownicy sądów i prokuratur przechodzą na zwolnienia lekarskie.
"Cały czas spływają do mnie informacje z sądów z całej Polski o kolejnych pracownikach i pracowniczkach, którzy przechodzą na zwolnienia lekarskie i nie pojawiają się w pracy.
To dopiero początek protestu. Nie będziemy się przepracowywać, jeżeli ktoś jest chory, to nie idzie do pracy, tylko idzie się wyleczyć"
- mówi w rozmowie z OKO.press Justyna Przybylska, przewodnicząca Krajowego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Ad Rem".
Pracownicy sądowi przechodzą na zwolnienia lekarskie, bo nie mogą zorganizować referendum strajkowego i zaprzestać pracy — nie pozwala im na to prawo. Podobnie jak m.in. policjanci i pracownicy skarbówki, pracownicy sądów i prokuratur są w Polsce pozbawieni prawa do strajku. Mówi o tym art. 19 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.
Przybylska mówi nam, że Sąd Rejonowy Łódź-Śródmieście liczy około 480 etatów, ale w poniedziałek do pracy przyszło około 60 osób.
Pracownicy sądowi zwolnienia lekarskie biorą też w kilkunastu innych miastach:
"Od pracowników sądowych dostaliśmy list, w którym tłumaczą, że podejmują oddolną inicjatywę, bo Ministerstwo Sprawiedliwości lekceważy nasz głos, potrzebę zmian w organizacji pracy w sądownictwie i zaprzestania mobbingu" - mówi Przybylska.
"Mieszkamy w namiotach w czerwonym miasteczku przed Ministerstwem Sprawiedliwości, temperatury spadają, jest nam zimno. Nasz głos nie został wysłuchany od 5 lipca 2021 roku"
- dodaje w rozmowie z OKO.press.
Właśnie latem pracownicy sądowi zaczęli domagać się przeciwdziałania mobbingowi w sądach i rozpoczęli protest przeciwko planowanemu zamrożeniu płac w budżetówce w 2022 roku. Aby pokazać sprzeciw, wyszli przed sądy w całej Polsce w czasie 15 minutowej przerwy w pracy. Protest kontynuowali przez kolejne tygodnie.
W połowie sierpnia 2021 roku protestowało 126 sądów, łącznie w Polsce jest ich 375. Z każdym tygodniem liczba protestujących wzrastała, bo wiele osób wracało do pracy z urlopów. Pisaliśmy o tym tutaj. Pod koniec września 2021 roku pracownicy sądowi dołączyli do protestujących medyków - przed Ministerstwem Sprawiedliwości założyli czerwone miasteczko. Każdego dnia przed budynkiem w namiotach śpi kilkadziesiąt osób.
Rząd lekceważy protest - ani premier Mateusz Morawiecki, ani minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie odnieśli się do sprawy. Resort Ziobry podpisał porozumienie tylko z "Solidarnością", która nie brała udziału w protestach. Rząd ogłosił, że protest został zakończony, mimo tego, że czerwone miasteczko stoi przed budynkiem ministerstwa.
[Błędnie podaliśmy informację, że Ministerstwo Sprawiedliwości podpisało porozumienie tylko z Solidarnością. 4 października 2021 roku porozumienie z Ministerstwem Sprawiedliwości podpisały trzy ogólnopolskie organizacje związkowe działające w sądach powszechnych: Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP z siedzibą w Poznaniu (zrzeszony w Ogólnopolskim Porozumieniu Związków Zawodowych), MOZ NSZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa i Prokuratury z siedzibą w Katowicach, Związek Zawodowy Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP z siedzibą w Warszawie (zrzeszony w Forum Związków Zawodowych) - autorka Julia Theus].
"Nie dołączamy się do protestu, ale w pełni popieramy i rozumiemy postulaty pracowników sądowych" - mówi w rozmowie z OKO.press Bartłomiej Przymusiński, sędzia Sądu Rejonowego Poznań-Stare Miasto w Poznaniu, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich „IUSTITIA”.
I dalej:
"Wynagrodzenia pracowników sądów nie odpowiadają zakresowi ich obowiązków i są niegodne. Pracownicy sądowi mają bezpośredni kontakt z osobami, które przychodzą do sądów.
Wykonują trudną i odpowiedzialną pracę, to od nich zależy wiele praktycznych elementów związanych z pracą sądów, m.in protokołowanie rozpraw, wysyłanie orzeczeń do stron. Bez nich sądy nie istnieją".
Przymusiński wyjaśnia, że pracownicy sądowi nie obejmują stanowisk administracji państwowej, co sprawia, że są traktowani przez władze "po macoszemu." Mimo to stawia się im wysokie wymagania.
"W 2007 roku został wprowadzony przepis, który od pracowników sądowych wymagał wykształcenia wyższego. Nie określał, jaki mają skończyć kierunek, ważne, aby wykształcenie było wyższe. Przepis został wycofany, ale pracownicy sądowi musieli uzupełniać wykształcenie za własne pieniądze" - mówi sędzia.
Sytuacja w budżetówce od lat się nie zmienia - wysoko wykwalifikowani urzędnicy otrzymują wynagrodzenia niewspółmierne do swoich kompetencji i zadań, które wykonują. Wielu protokolantów - niewiele ponad płacę minimalną. Są przepracowani, bo liczba etatów w sądach jest za niska. Pracowników sądowych w Polsce jest około 40 tys.
„Pensje pracowników sądowych były zamrożone przez 10 lat i są niewspółmierne do wykonywanych przez nich obowiązków, doświadczenia i wiedzy. Mamy opóźnione postępowania, wpisy w księgach wieczystych.
Obywatele czekają pół roku na wpis do księgi wieczystej i przez pół roku płacą wyższy kredyt, bo nie ma się tym, kto zająć”
– mówi Przybylska.
Wyjaśnia, że średnie wynagrodzenie pracowników sądowych wynosi około 3600 zł brutto. Ale jest wiele osób, które zarabiają mniej. Zamrożenie płac w budżetówce na 2022 rok oznacza, że wielu pracowników będzie zarabiało płacę minimalną.
„Sądownictwo nie opiera się na samych sędziach, potrzebna jest też silna załoga. Chcemy, żeby sytuacja się zmieniła, żeby pracownicy przestali się miotać z nadmiarem obowiązków, walczymy o to i dla siebie i dla społeczeństwa, bo to mechanizm powiązany” – mówi Przybylska.
Pracownicy sądowi protestują przeciwko:
W projekcie budżetu na przyszły rok rząd nie przewiduje żadnych podwyżek w budżetówce. Oznacza to, że 565 tys. urzędników, pomimo inflacji, która wynosi dziś 5 procent rok do roku, nie może liczyć na zmianę wynagrodzeń aż do końca 2022 roku. Wśród nich są pracownicy sądowi.
„Sytuacja w sądach jest zła zarówno jeżeli chodzi o wynagrodzenia, jak i o mobbing pracowników. Od lat pracodawcy nie wywiązują się z obowiązku przeciwdziałania sytuacjom konfliktowym i mobbingowym. Pracownicy sądów nie mają do kogo zgłosić się z problemem, nie ma mechanizmów przewidzianych dla osób, które potrzebują pomocy” – mówi Przybylska.
Wg związku wielu pracowników sądów pada ofiarą mobbingu, ale tylko niektórzy mają odwagę zgłosić to przełożonym. Związkowcy zwracają uwagę, że w wiele sądów nie ma przyjętych wewnętrznych regulaminów oraz szkoleń dotyczących np. zastraszania w miejscu pracy. Chodzi też o brak świadomości wśród przełożonych, czym jest mobbing.
Pracownicy sądowi, którzy zgłaszają problemy w pracy, mają być zastraszani i karani upomnieniami.
„Nie dostają nagród, przełożeni wystawiają im gorsze oceny pracownicze albo są przenoszeni »karnie« do innych wydziałów. Żyją w stresie, są wyczerpani, chorują".
Pisaliśmy o tym tutaj:
***
SPROSTOWANIE
MOZ NSZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa i Prokuratury organizowała szereg akcji protestacyjnych, jak również przyłączała się do akcji protestacyjnych organizowanych przez inne podmioty, m.in. w dniach 29 lipca 2021 r., 10 września 2021 r. oraz w październiku 2021 r.
W imieniu MOZ NSZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa i Prokuratury, Przewodnicząca Komisji Międzyzakładowej Edyta Odyjas.
Protesty
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
budżetówka
czerwone miasteczko
mobbing
płace
pracownicy sądowi
protest
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze