0:000:00

0:00

W „Naszym Dzienniku” prezes Szarek, którego główną pozycją w dorobku pisarskim (jego opis można znaleźć tutaj) są bogoojczyźniane książeczki dla dzieci, czuje się jak u siebie w domu. W obszernym wywiadzie – wydrukowanym pod pociągającym tytułem „Sponsorzy antypolonizmu” (21 maja) – mówił więc do czytelnika o bliskich sobie poglądach.

Być może dlatego pilnował się jeszcze mniej niż zazwyczaj. W wywiadzie opowiadał o konieczności edukacji amerykańskich elit o polskich wojennych cierpieniach, odniósł się pozytywnie do pomysłu obowiązkowego wysyłania wszystkich przybywających do Polski dyplomatów do Muzeum Katyńskiego i reklamował otwarcie we Lwowie placówki edukacyjnej IPN „Przystanek Historia”.

Dziennikarka „Naszego Dziennika” zapytała też prezesa IPN o publikację Centrum Badań nad Zagładą Żydów „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”. Przypomnijmy, że ta doskonale udokumentowana książka pokazuje ogromną skalę współuczestnictwa części ludności polskiej w Zagładzie. Pisaliśmy o niej tutaj:

Przeczytaj także:

Zacytujemy wypowiedź prezesa obszernie, ponieważ wywiadu w całości nie ma w internecie (za dostęp trzeba zapłacić):

"Jeżeli jedno środowisko otrzymuje regularnie i niezależnie od tego, kto jest przy władzy, granty, by potem z tymi ustaleniami jeździć po świecie i mówić np. kłamliwie o tym, że 200 tys. Żydów zostało zamordowanych przez Polaków, to potem nie miejmy pretensji.

Na tę książkę będzie odpowiedź naukowców Instytutu Pamięci Narodowej, tych nielicznych badaczy, którzy zajmują się tym tematem. (…) Analiza trwa".

W tej wypowiedzi prezesa znalazła się jedna nieprawda i szereg insynuacji.

Nieprawdą jest twierdzenie, że według badaczy z Centrum Badań nad Zagładą 200 tys. Żydów zostało „zamordowanych przez Polaków”. Liczba 200 tys. Żydów, którzy zginęli przy współudziale Polaków - czyli zostali np. zadenuncjowani albo doprowadzeni na posterunek polskiej policji granatowej – pojawia się jako szacunek w wypowiedziach prof. Jana Grabowskiego, jednego z badaczy z Centrum (np. w wywiadzie dla „Wyborczej” z 17 marca 2018)

Jest to jednak, jak się zastrzega historyk, szacunek. Ponadto współudział różni się jednak od morderstwa, nawet jeśli w tym wypadku denuncjacja ukrywającego się Żyda równała się skazaniu go na śmierć.

Szacunki podawane w książce „Dalej jest noc” - które omawialiśmy w OKO.press dokładnie, więc nie będziemy się powtarzać – są jednak dużo bardziej szczegółowe i lepiej uzasadnione. „Zdecydowana większość próbujących się ratować Żydów – na podstawie przebadanych i zweryfikowanych przypadków – zginęła z rąk polskich bądź też została zabita przy współudziale Polaków” – piszą prof. Engelking i prof. Grabowski.

Nie chce nam się wierzyć, że prezes Szarek nie miał tej książki w ręku.

Znacznie bardziej perfidna jest insynuacja prezesa zawarta w słowach dotyczących grantów, które rzekomo ma otrzymywać „jedno środowisko”. Przy okazji publikacji książki „Dalej jest noc” parokrotnie pojawiały się na prawicy głosy, że badacze z Centrum szkalują Polskę „za nasze pieniądze”.

Cenckiewicz też się dziwi

Pisał o tym m.in. na Facebooku bliski prawicy historyk Sławomir Cenckiewicz, współpracownik Antoniego Macierewicza. Oto jego wpis z 17 maja.

Cenckiewicz pisze m.in. "Nie potępiam wszystkich prac środowiska któremu współprzewodzi prof. Engelking i sama myśl, że państwo finansuje ich badania nie jest dla mnie straszna. Chodzi mi tylko o dwie kwestie:

- o konsekwencję, a w zasadzie o jej rażący brak: rząd żąda od IPN szybkiej reakcji na badania w/w środowiska a jednocześnie dosypuje im środki na kolejne oskarżycielskie badania;

- z drugiej strony - wspomniane środowisko w kółko mówi w kraju i za granicą o faszystowskim i dyktatorskim rządzie PiS a bierze od niego środki na badania;

A zatem mimo zmian w Polsce beneficjentami grantów naukowych są w dalszym ciągu głównie lewacy".

Granty za antypolonizm?

Dr Szarek w istocie sugeruje w swojej wypowiedzi, że granty są nagrodą dla grupy historyków, którzy otrzymują je dlatego, ponieważ zajmują się pisaniem złych rzeczy o Polakach. Jest to zarzut, którego oczywiście nie może postawić wprost. Musiałby bowiem wówczas powiedzieć, o jaki grant chodzi i skąd powziął przekonanie, że został przyznany w sposób naruszający reguły naukowej konkurencji.

Np. publikacja „Dalej jest noc” została sfinansowana m.in. przez grant przyznany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki (grant 12H/13/0484/82).

Jeśli prezes wie, że grant został przyznany po znajomości, niech to powie wprost. Zachęcamy. My piszemy o tym, jak aktualny minister nauki z Zjednoczonej Prawicy pod egidą PiS przyznaje granty i jak mało ma to wspólnego z normalnymi procedurami. O tym chętnie też napiszemy.

Później prezes Szarek długo tłumaczył, dlaczego IPN nie jest w stanie dać odporu tym wszystkim strasznym antypolonizmom – czego oczekują od niego media prawicowe oraz rządzący PiS.

Nie ma badaczy, bo IPN ich odsuwa od badań

Prezes mówił, że to dlatego, że nie ma badaczy.

"Na ponad 150 pracowników Biura Badań Historycznych w całej Polsce zaledwie 13 osób zajmuje się tematyką polsko-żydowską. Ostatnio zatrudniliśmy dodatkowo kilku historyków, ale to nadal niewystarczające. Żeby zbudować środowisko naukowe, trzeba lat".

Prezes pomija fakt, że w ostatnich miesiącach IPN odsunął dwóch badaczy zajmujących się właśnie problematyką polsko-żydowską od pracy naukowej. Szczególnie bulwersująca jest opisywana przez nas sprawa dr. Adama Puławskiego, historyka odsuniętego od badań naukowych dlatego, ponieważ ich wyniki nie zgadzały się z linią polityczną IPN. Instytut też odmówił wydania książki, która była efektem badań dr. Puławskiego.

Co ciekawe, przy okazji dr Szarek sam sobie odpowiada na pytanie o to, dlaczego historycy z Centrum Badań nad Zagładą dostają granty: stworzyli środowisko naukowe, które ma znaczący i ceniony przez ekspertów dorobek, jest znane i szanowane w międzynarodowym świecie badaczy Holocaustu.

IPN nawet nie ma naukowców, którzy się zajmują Zagładą, a tych, których ma, odsuwa od pracy naukowej. Trudno się dziwić, że historycy z IPN nie dostają grantów na swoje badania w tej dziedzinie.

Dr Szarek: Pomaganie Żydom nie było masowe

Pod koniec prezes Szarek pośrednio oddał honor historykom z Centrum Badań nad Zagładą, przyznając im rację w jednym kluczowym punkcie. Zacytujmy:

"Nie można ograniczać pomocy Żydom tylko do osób uznanych za Sprawiedliwych, bo to jest jedynie wąska kategoria osób pomagających Żydom. Nigdy nie twierdziliśmy, że pomoc Żydom była masowa, ale nigdy nie zgodzimy się na to, żeby postawy odwrotne uważać za masowe, żeby na przypadkach budować obraz całości, w ogóle nie pokazując szerokiego kontekstu i realiów okupacji. Na to zgody nie będzie".

Stwierdzenie, że pomaganie Żydom nie było masowe jest w ustach historyka z IPN bardzo śmiałe. To niemal antypolonizm. Taki jest bowiem konsensus historyków spoza IPN: Żydom pomagali nieliczni („promil Polaków”, jak mówiła OKO.press badaczka okupowanego Biłgoraju).

Dominującą postawą była obojętność. Tych, którzy wydawali Żydów, było jednak znacznie więcej od tych, którzy ratowali.

Nie wiadomo, o co chodzi prezesowi, kiedy mówi, że nie można „na przypadkach budować obraz całości”. To właśnie robi historyk – buduje obraz całości na podstawie przypadków, możliwie wielu, które odnajduje w źródłach poddawanych krytycznej analizie.

Co więcej, autorzy i autorki książki „Dalej jest noc” uczynili bardzo wiele, aby przejść od poziomu opisu poszczególnych przypadków do analizy statystycznej. Zastosowali w tym celu przemyślaną i jasno opisaną metodologię.

Wyniki ich badań nie podobają się prezesowi? Trudno. Jest dzielny. „Oskarżenia o antysemityzm pojawiały się już w XIX wieku i później i będą się pojawiały” - mówi.

Kłopot w tym, że te oskarżenia nie były bezpodstawne – antysemityzm był głównym punktem programu polskiej prawicy przynajmniej od lat 80. XIX w. do II wojny światowej. Gdyby prezes Szarek czytał książki na ten temat – OKO.press może mu polecić z ostatnich pozycji np. prace Małgorzaty Domagalskiej o tygodniku „Rola” oraz Grzegorza Krzywca o ideologii antysemickiej przed I wojną światową – to by wiedział. Woli jednak wierzyć w swoje fantasmagorie.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze