0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Bartosz Banka / Agencja GazetaBartosz Banka / Agen...

Takiej sprawy jeszcze nie było. Rafał Puchalski - na zdjęciu u góry - prezes Sądu Okręgowego w Rzeszowie doniósł na własnych sędziów za sprawiedliwe dla obywateli orzeczenia.

W efekcie sędziów zaczął ścigać rzecznik dyscyplinarny ministra Ziobry. Represje spadły na pięciu sędziów rzeszowskiego sądu okręgowego. To: Marcin Świerk, Tomasz Wojciechowski, Anna Romańska, Marzena Ossolińska-Plęs, Marta Krajewska-Drozd.

Dostali oni właśnie zarzuty dyscyplinarne. Postawił im je zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota jeden z trzech rzeczników ministra Ziobry, którzy są znani ze ścigania niezależnych sędziów. Lasota zarzuca im rzekome popełnienie przestępstwa przekroczenia uprawnień z artykułu 231 kodeksu karnego i delikt dyscyplinarny polegający na rzekomej obrazie przepisów prawa.

Bo zwracali świadkom pełne utracone dochody

„Winą” sędziów jest to, że osobom wezwanym do sądu na rozprawy w charakterze świadka, zwracali pełne utracone dochody z powodu ich nieobecności w pracy. Rzecznik dyscyplinarny uważa jednak, że powinni zasądzać świadkom odstające od realiów rynkowych stawki urzędowe, czyli 82 zł i 31 groszy za cały dzień.

Ale sprawa zwrotu utraconych dochodów dla obywateli może być tylko pretekstem. Bo prezes Puchalski, który złożył na nich zawiadomienie do rzecznika dyscyplinarnego, od kilku lat jest z nimi skonfliktowany. Sędziowie rzeszowscy znani są z obrony praworządności.

Złożyli też przeciwko Puchalskiemu - jako prezesowi sądu - precedensowy pozew, w którym zarzucają dyskryminację w pracy. Podpisało go pięciu sędziów, którzy mają teraz dyscyplinarki.

Nieprzypadkowa może też być data postawienia im zarzutów dyscyplinarnych - na krótko przed pierwszym posiedzeniem sądu (przygotowawczym) w sprawie o dyskryminację, które zaplanowane jest na 9 grudnia 2021 roku.

„Zarzuty dyscyplinarne nas nie przestraszą. Nadal będę orzekać w podobny sposób, bo obywatel nie może ponosić szkody za to, że przychodzi do sądu” - mówi OKO.press sędzia Marcin Świerk. Dodaje: „Tych orzeczeń nie zaskarżała prokuratura. I stawanie nam za nie zarzuty, bo opieramy się na Konstytucji, jest wkroczeniem w niezawisłość sędziowską. To ma wywołać efekt mrożący”.

Sędziowie z Rzeszowa nie raz dawali wsparcie innym, represjonowanym sędziom. Bronią też praworządności. Na zdjęciu pikieta solidarnościowa z sędzią SN prof. Wróblem, którego ściga pod absurdalnymi zarzutami Prokuratura Krajowa. Maj 2021 roku. Fot. Z profilu Iustitii na Facebooku.

Kim jest Rafał Puchalski

To jeden z bardziej znanych sędziów, który poszedł na współpracę z resortem ministra Ziobry. Wcześniej był szeregowym sędzią Sądu Rejonowego w Jarosławiu. Zaczął awansować gdy PiS objął władzę i gdy zastępcą ministra sprawiedliwości został Łukasz Piebiak (odszedł z resortu w 2019 roku po wybuchu afery hejterskiej).

Puchalski pracował na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości, potem został prezesem Sądu Okręgowego w Rzeszowie, a posłowie PiS i Kukiz 15 wybrali go do nowej, upolitycznionej KRS, która daje sędziom awanse.

Puchalski dzięki delegacji ministra sprawiedliwości zaczął też orzekać w rzeszowskim sądzie apelacyjnym. Ale w 2021 roku okazało się, że został wadliwie delegowany, bo Sąd Najwyższy zaczął uchylać wyroki wydane z jego udziałem. Delegacja dla Puchalskiego jest bowiem tylko wystawiona na okres pełnienia przez niego funkcji prezesa sądu, a takiego rodzaju delegacji nie przewiduje ustawa o sądach. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Puchalski miał też problem ze stosowaniem prawa. Jak ujawniliśmy w OKO.press, wbrew przepisom dwa razy osądził tę samą sprawę, w efekcie czego trzeba było powtarzać proces:

Mimo to Puchalski dostał aż dwa awanse od nowej KRS, której jest członkiem. Najpierw dała mu nominację do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, ale jak dotąd prezydent go nie powołał. Dlatego w lipcu 2021 roku nowa KRS dała mu jeszcze jedną nominację na sędziego Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. Tu też czeka na decyzję prezydenta.

Nazwisko Rafała Puchalskiego pojawiło się jeszcze w mediach w kontekście afery hejterskiej. Został nawet w związku z tym pozwany do sądu przez prezesa Iustitii Krystiana Markiewicza. Pisaliśmy o tym w OKO.press.

Swego czasu Puchalskim należał jeszcze do zamkniętej grupy na Facebooku „Popieramy rząd Beaty Szydło, Pana Prezydenta i PiS”.

W kierowanym przez niego sądzie skonfliktował się z sędziami z II wydziału karnego. To oni w 2019 roku złożyli przeciwko niemu - jako prezesowi sądu – pozew, w którym zarzucają nierówne traktowanie i dyskryminację w pracy. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Tak się składa, że pięciu sędziów, którzy podpisali ten pozew, dostało teraz zarzuty dyscyplinarne za sprawiedliwe orzeczenia. Może to nie być koniec represji, bo z informacji OKO.press wynika, że prezes Puchalski zlecił kolejną lustrację akt spraw prowadzonych przez tych sędziów i będzie sprawdzał ich kolejne orzeczenia dotyczące zasądzania odszkodowania za niesłuszne skazanie.

„To wygląda jak szukanie dowodów na obronę przed precedensowym pozwem. By wykazać na procesie, że sędziowie pracują źle, więc i pozew jest niezasadny” - mówi OKO.press osoba znająca kulisy pracy rzeszowskiego sądu.

Dlaczego Puchalski żądał ścigania rzeszowskich sędziów

Rafał Puchalski w doniesieniu na podległych mu sędziów dał zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Michałowi Lasocie niemal „gotowca”, bo wysłał mu też całą dokumentację, czyli orzeczenia sędziów.

Rozstrzygają w nich wnioski obywateli o zwrot utraconych zarobków w związku ze stawiennictwem na rozprawy w sądzie w charakterze świadka. Osoby takie mają prawo do zwrotu kosztów dojazdu do sądu oraz zwrotu utraconych dochodów. Bo choć mają usprawiedliwioną nieobecność w pracy, to za ten dzień nie dostają wynagrodzenia. Dotyczy to też osób wezwanych na przesłuchanie - w charakterze świadka - w prokuraturze.

Utracone dochody rekompensuje Skarb Państwa. Reguluje to artykuł 618b kodeksu postępowania karnego. Paragraf 2 tego artykułu mówi, że „Wynagrodzenie za utracony zarobek lub dochód za każdy dzień udziału w czynnościach postępowania przyznaje się świadkowi w wysokości jego przeciętnego dziennego zarobku lub dochodu. W przypadku świadka pozostającego w stosunku pracy przeciętny dzienny utracony zarobek oblicza się według zasad obowiązujących przy ustalaniu należnego pracownikowi ekwiwalentu pieniężnego za urlop”.

Tyle że paragraf 3 wprowadza górny limit tego zwrotu za jeden dzień - wynosi on 82 zł 31 groszy. Czyli jak na obecne warunki płacowe mało. Minimalna pensja wynosi dziś 2800 zł brutto. Zakładając pięciodniowy dzień pracy minimalna dniówka wynosi 140 zł brutto.

Artykuł 618b paragraf 3 oprócz tego, że zaniża kwotę utraconych dochodów, to nie uwzględnia również tego, że Polacy mają różne zarobki - dużo wyższe są zwłaszcza w dużych miastach. W zależności od zawodu i stanowiska dniówka wynosi od kilkuset złotych do kilku tysięcy. Ponadto urzędowa stawka nie uwzględnia wysokiej obecnie inflacji.

Te uwarunkowania biorą jednak pod uwagę rzeszowscy sędziowie. Zamiast urzędowych stawek zasądzają świadkom realnie utracone dochody. Podstawą do ich wyliczeń są z reguły zaświadczenia o zarobkach z zakładu pracy.

Dla przykładu sędzia Marcin Świerk w dwóch sprawach zasądził tytułem zwrotu utraconych zarobków 235 zł 5 groszy dla pracownicy firmy medycznej i 500 zł dla osoby na własnej działalności gospodarczej. Za to dostał od rzecznika dyscyplinarnego Michała Lasoty dwa zarzuty dyscyplinarne - że nie zasądzając stawek urzędowych przekroczył swoje uprawnienia, „w sposób oczywisty i rażący obraził przepisy prawa” i działał na szkodę interesu publicznego.

sędzia Marcin Świerk SO Rzeszów
Sędzia Marcin Świerk z Sądu Okręgowego w Rzeszowie, jeden z pięciu, który dostał teraz zarzuty dyscyplinarne. Fot. Krzysztof Koch/Agencja Wyborcza.pl.

Dlaczego sędziowie z Rzeszowa stosują wprost Konstytucję

Sędziowie nie zasądzają świadkom niskich stawek urzędowych, bo uważają, że naruszałoby to Konstytucję. A dokładnie:

- Artykuł 2, który mówi: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”.

- Artykuł 31 ustęp 3, który mówi: „Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw”.

- Artykuł 64 ustęp 1 i 2, które mówią: „Każdy ma prawo do własności, innych praw majątkowych oraz prawo dziedziczenia”, „Własność, inne prawa majątkowe oraz prawo dziedziczenia podlegają równej dla wszystkich ochronie prawnej”.

Rzeszowscy sędziowie podkreślają, że świadek ma obowiązek stawić się na wezwanie sądu, co jest ograniczeniem jego prawa wolności, w tym przemieszczania się oraz pobytu w wybranych przez niego miejscach (czyli również w pracy).

Przypominają, że Trybunał Konstytucyjny orzekł, że prawo żądania do zwrotu utraconego dochodu za stawiennictwo w sądzie w roli świadka jest prawem majątkowym i podlega ochronie.

Przyznanie więc jako zwrotu utraconego dochodu stawki urzędowej w wysokości 82 zł 31 groszy - czyli w wysokości niższej niż realnie utracone dochody - jest ograniczeniem konstytucyjnego prawa własności, które jest chronione.

Sędziowie rzeszowscy zaznaczają, że Konstytucja mówi, że prawo własności można ograniczyć tylko w ustawie i tylko gdy jest to konieczne dla bezpieczeństwa państwa lub porządku publicznego, czy ochrony zdrowia.

Sędziowie dodają jeszcze, że za niestawiennictwo na rozprawie sąd może nałożyć na świadka grzywnę, a nawet zastosować wobec niego areszt. Tymczasem „to samo państwo z nieujawnionych przyczyn ogranicza wynagrodzenie za utracony zarobek, bądź dochód do kwoty 82 zł 31 groszy”. Zdaniem sędziów rzeszowskich przyznawanie stawki niższej niż realnie utracone dochody naruszałoby więc Konstytucję.

Dlatego wprost stosują Konstytucję, a nie artykuł 618b paragraf 3 kodeksu postępowania karnego. Przypominają ponadto, że Trybunał Konstytucyjny w 2011 roku zakwestionował przepis, który wprowadzał limit odszkodowania dla osób represjonowanych w PRL.

Odpowiedź Rafała Puchalskiego

OKO.press zapytało Rafała Puchalskiego dlaczego chce ścigania podległych mu sędziów za orzeczenia o zwrocie utraconych dochodów. Puchalski wysłał nam odpowiedź, ale prosił, by opublikować ją w całości.

Napisał tak: „Zgodnie z art. 9a ustawy prawo o ustroju sądów powszechnych jest sprawowanie przez prezesa sądu wewnętrznego nadzoru administracyjnego nad działalnością sądów w zakresie zapewnieniu właściwego toku wewnętrznego urzędowania sądu, bezpośrednio związanego z wykonywaniem przez sąd zadań związanych z wymiarem sprawiedliwości.

W ramach sprawowanego nadzoru obowiązkiem prezesa jest również podjęcie działań w sytuacji, gdy dochodzi do narażenia pracowników księgowości na odpowiedzialność karną lub dyscyplinarną za naruszenie dyscypliny finansów publicznych, polegającą na dokonaniu wypłat z budżetu Skarbu Państwa środków finansowych wbrew obowiązującym uregulowaniom ustawowym. Jedynym wyjaśnieniem pracowników jest konieczność wykonania prawomocnej, chociaż wydanej z rażącym naruszeniem prawa decyzji sądu”.

Rzeszowscy sędziowie wspierali też zesłanych na karne delegacje w styczniu 2021 roku niepokornych prokuratorów. Na zdjęciu pikieta wsparcia dla zesłanego z Poznania do Rzeszowa prokuratora Artura Matkowskiego (pierwszy od lewej). Fot. Z profilu Iustitii na Facebooku.

Puchalski pisze dalej: „Jak wykazała doraźna kontrola akt sądowych, część sędziów postanowiła zasądzać na rzecz świadków kwot przekraczających ustawowe uregulowanie i wbrew treści art. 618b § 3 kodeksu postępowania karnego, a w jednym wypadku najprawdopodobniej doszło nawet do sytuacji zasądzenia kwoty utraconego zarobku bez wymaganego ustawą przedłożenia zaświadczenia od pracodawcy". [zdaniem rozmówców OKO.press były podstawy do zasądzenia utraconych dochodów – red.].

W tych sprawach sądy powołały się na „prokonstytucyjna wykładnię. Przypomnieć należy, że Trybunał Konstytucyjny pod kierownictwem Marka Safjana wyrokiem z dnia 31 stycznia 2001 r. (Sygn. P 4/99) jednoznacznie wskazał, że „bezpośredniość stosowania konstytucji nie oznacza kompetencji do kontroli konstytucyjności obowiązującego ustawodawstwa przez sądy i inne organy powołane do stosowania prawa. Tryb tej kontroli został bardzo wyraźnie i jednoznacznie ukształtowany przez samą konstytucję”.

Puchalski w odpowiedzi dla OKO.press pisze dalej: „Art. 188 konstytucji zastrzega do wyłącznej kompetencji Trybunału Konstytucyjnego orzekanie w wymienionych w nim sprawach bez względu na to, czy rozstrzygnięcie ma mieć charakter powszechnie obowiązujący, czy też ma ograniczać się tylko do indywidualnej sprawy. Domniemanie zgodności ustawy z konstytucją może być obalone jedynie wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, a związanie sędziego ustawą obowiązuje dopóty, dopóki ustawie tej przysługuje moc obowiązująca.

Zgodnie z utrwaloną linią orzecznictwa jeżeli sąd jest przekonany o niezgodności przepisu z Konstytucją lub ma w tym względzie wątpliwości, powinien - na podstawie art. 193 Konstytucji - zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego z odpowiednim pytaniem prawnym, co potwierdził niedawny wyrok Sądu Najwyższego w sprawie II CSK 517/14”.

I jeszcze jedno zdanie z jego odpowiedzi: „W tej sytuacji prezes sądu nie ma innego wyjścia, niż powiadomienie o możliwym naruszeniu obowiązujących przepisów prawa niezależnego organu, jakim jest rzecznik dyscyplinarny sędziów i który podejmuje autonomiczne decyzje w zakresie ewentualnego deliktu dyscyplinarnego”.

Sędziowie rzeszowscy dają wsparcie zawieszonemu przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną sędziemu Igorowi Tulei. Listopada 2020 roku. Fot. Z profilu Iustitii na Facebooku.

Puchalski grozi sędziom kolejną dyscyplinarką

Rafał Puchalski nie ma jednak racji pisząc, że tylko TK może oceniać zgodność przepisów z Konstytucją. Od kilku lat sędziowie sami stosują rozproszoną kontrolę konstytucyjności przepisów uchwalonych przez PiS. Głównie z tego powodu, że w Polsce nie ma dziś niezależnego i prawdziwego sądu konstytucyjnego.

PiS obsadził bowiem Trybunał Konstytucyjny wybranymi przez siebie osobami. Ponadto obecny skład TK jest wadliwy, bo są w nim sędziowie - dublerzy, czyli osoby wybrane przez PiS na miejsce już wcześniej prawidłowo obsadzone. Z tego powodu wyroki wydane z udziałem dublerów nie są wyrokami, tylko nie wiążącymi decyzjami, co wynika z wyroku ETPCz. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Ponadto w TK zasiadają byli posłowie PiS jawnie popierający obecną władzą, czyli Krystyna Pawłowicz i prokurator stanu wojennego Stanisław Piotrowicz. Tak obsadzony Trybunał wydaje głównie wyroki po myśli władzy. Dlatego sędziowie nie kierują tu wniosków o zbadanie zgodności z Konstytucją przepisów, bo z góry można założyć jakie będzie rozstrzygniecie. Ponadto na pomijanie wadliwego TK pozwalają orzeczenia europejskich Trybunałów.

OKO.press poprosiło jeszcze prezesa rzeszowskiego sądu Rafała Puchalskiego by odniósł się do tego, że zarzuty dyscyplinarne dostali sędziowie, którzy pozwali go do sądu. Odpowiedział nam tak: „Sędziom, jak wszystkim pracownikom, przysługuje droga sądowa i pozostaje jedynie potwierdzić, że kilku sędziów wystąpiło z pozwem przeciwko swojemu pracodawcy, tj. Sądowi Okręgowemu w Rzeszowie, którego zgodnie z przepisami reprezentuje każdorazowo prezes sądu.

Prawo do sądu nie wyłącza jednocześnie zakazu podawania tych spraw do wiadomości publicznej wynikającego z art. 89 prawa o ustroju sądów publicznych [mówi o zachowaniu drogi służbowej - red.], a tym samym takie działanie również może stanowić delikt dyscyplinarny”.

To ostatnie zdanie to wprost groźba wytoczenia kolejnej dyscyplinarki jeśli rzeszowscy sędziowie będą mówić o swoim pozwie.

Siedzą i rozmawiają: Mateusz Morawiecki, Julia Przyłębska, Jarosław Kaczyński
01.09.2019 Warszawa , plac Pilsudskiego . 80 rocznica wybuchu II wojny swiatowej . Od lewej: premier Mateusz Morawiecki , prezes Trybunalu Konstytucyjnego Julia Przylebska , szef Biura Bezpieczenstwa Narodowego Pawel Soloch , minister Michal Dworczyk , prezes Prawa i Sprawiedliwosci Jaroslaw Kaczynski , minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Glinski , pierwsza prezes Sadu Najwyzszego Malgorzata Gersdorf podczas uroczystosci . Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta

Prezes TK Julia Przyłębska. Zdaniem prezesa Rafała Puchalskiego tylko podległy jej TK ma prawo oceniać konstytucyjność przepisów. Fot. Dawid Zuchowicz/Agencja Wyborcza.pl.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Przeczytaj także:

Komentarze