0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

"Od miesiąca czekałem na reakcję Prokuratury i urzędów do tego powołanych. Wsłuchiwałem się w dalsze rozpowszechnianie kłamstw ze strony urzędników MS oraz kompletny brak wzięcia przez kogokolwiek odpowiedzialności za atak na mnie. Niestety, nie doczekałem się" - ubolewa Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.

Markiewicz jest sędzią Sądu Okręgowego w Katowicach i profesorem na wydziale prawa Uniwersytetu Śląskiego, znanym z obrony niezależności polskiego sądownictwa i krytyki "reform" PiS.

W czwartek 3 października 2019 poinformował, że złożył do sądu pozew przeciwko Zbigniewowi Ziobrze oraz pracownikom ministerstwa sprawiedliwości i Krajowej Rady Sądownictwa zamieszanym w tzw. aferę hejterską. Internetową kampanię nienawiści wymierzoną w samego Markiewicza oraz innych niezależnych sędziów ujawnił w sierpniu portal Onet.

Przeczytaj także:

Choć minister Ziobro odcina się od powiązań z aferą, Markiewicz nie ma wątpliwości, że to on ponosi za nią odpowiedzialność.

"Pozywam urząd Ministra Sprawiedliwości, zajmowany przez Zbigniewa Ziobrę, za kompletny brak nadzoru nad kierowanym przez niego urzędem. Pod jego okiem działała zorganizowana grupa pracowników, którzy wynosili poufne informacje i wykorzystywali je do nękania mnie.

Pełną odpowiedzialność za to co się dzieje w Ministerstwie ponosi Zbigniew Ziobro. Jeśli Pan Minister nie umie sam wyciągnąć wniosków ze swoich błędów, musi mu o tym przypomnieć niezależny sąd" - czytamy w oświadczeniu sędziego.

Dość pomówień

W ramach zadośćuczynienia Markiewicz domaga się wypłaty 50 tys. zł na rzecz Fundacji Dom Sędziego Seniora oraz publikacji przeprosin na łamach "Rzeczpospolitej", "Gazety Wyborczej", a także w telewizjach TVN24, Polsat News i TVP Info.

Chce też, by sąd zakazał pozwanym rozpowszechniania nieprawdziwych twierdzeń na jego temat oraz informacji i insynuacji dotyczących jego życia prywatnego.

W 2018 roku Markiewicz padł bowiem ofiarą internetowej nagonki, którą, według doniesień Onetu i "Gazety Wyborczej", koordynowały sędziowskie kadry "dobrej zmiany". Dyskusje o tym, jak publicznie szkalować niezależnych sędziów, inicjatorzy nagonki prowadzić mieli na komunikatorze WhatsApp, w grupie nazwanej autoironicznie "Kasta".

"W moim przypadku wszystko zaczęło się w czerwcu 2018 roku. Otrzymałem wówczas korespondencję tradycyjną i mailową, która zawierała cztery strony mojego alternatywnego życiorysu. Tzn. zmanipulowane zlepki, prawd, półprawd, kłamstw, okraszonych opiniami i sugestiami. To oczywiście nie były życzliwe informacje. Listy dostałem ja, ale także moi najbliżsi. Oraz, jak się obecnie dowiaduję, parę tysięcy sędziów w Polsce. Trudno powiedzieć kto dokładnie to otrzymał, czy uwierzył i jakie wnioski wyciągnął" - mówił OKO.press sędzia Markiewicz w sierpniu 2019 roku.

Prezes Iustitii powiedział nam wówczas także, że rozważa podjęcie kroków prawnych. Ostateczna decyzja zapadła w ostatnich tygodniach.

Pozwani za hejt

Pozew Markiewicza trafił do Sądu Okręgowego w Warszawie w środę 2 października. Wśród pozwanych znaleźli się, oprócz ministra Ziobry, najważniejsi aktorzy afery hejterskiej:

  • były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak;
  • sędzia zatrudniony w MS Jakub Iwaniec;
  • były Prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach Arkadiusz Cichocki;
  • były szef biura prawnego KRS Tomasz Szmydt;
  • prezes Sądu Okręgowego w Rzeszowie i członek KRS Rafał Puchalski.

Zdjęcia z ich rozmów na WhatsAppie przekazała mediom nawrócona hejterka Emilia Szmydt - była żona w.w. Tomasza - znana na Twitterze jako Mała Emi. Wynika z nich m.in., że Piebiak, Iwaniec i Cichocki zlecali Emilii akcje szkalujące sędziów - w tym Krystiana Markiewicza.

Po doniesieniach Onetu i "Wyborczej" Piebiak podał się do dymisji, a Iwaniec stracił posadę w ministerstwie sprawiedliwości. Tomasz Szmydt nie jest już dyrektorem wydziału prawnego biura KRS, ale obronił się przed dyscyplinarką i po krótkiej przerwie powrócił do orzekania. Sędziego Cichockiego odwołano z delegacji do Sądu Apelacyjnego w Katowicach.

Sprawę obecnie bada prokuratura regionalna w Lublinie. O aferze i jej ramifikacjach pisaliśmy szczegółowo w OKO.press:

Konieczne nieposłuszeństwo

W aferę zamieszani mieli być także rzecznicy dyscyplinarni dla sędziów - nominanci Ziobry - którzy ścigają "niezależnych" za występowanie przeciwko "reformom" PiS. Sędzia Markiewicz, który za swoją nieugiętą postawę również ma dyscyplinarkę, we wrześniu odmówił składania przed nimi zeznań.

"W związku z wielokrotnym łamaniem prawa przez rzeczników dyscyplinarnych, powołanych przez polityka – Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, oraz ujawnioną aferą »hejtowania sędziów«, zostałem postawiony przed jedną z najtrudniejszych decyzji w mojej zawodowej karierze" - napisał wówczas w oświadczeniu.

"Jako niezawisły sędzia zdecydowałem nie stawiać się dzisiaj na wezwanie rzeczników dyscyplinarnych Schaba, Lasoty i Radzika jako osób, które zostały wybrane w politycznej procedurze i – jak wynika z doniesień medialnych – uczestniczyły w grupie, która nękała mnie i moich najbliższych" - podkreślił Markiewicz.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze