0:00
0:00

0:00

Prezydent Andrzej Duda ogłosił podczas dzisiejszej (20 grudnia 2017) konferencji prasowej, że podpisał ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Zrobił to pomimo wprowadzenia przez PiS istotnych poprawek do jego projektów, pomimo protestów w 77 miastach, pomimo apeli gremiów prawniczych o zawetowanie obu ustaw.

Prezydent wystąpił zaledwie kilka godzin po podjęciu przez Komisję Europejską decyzji o uruchomieniu procedury z art. 7 Traktatu UE i wydaniu rekomendacji, w której dała Polsce trzy miesiące m.in. na wycofanie się z uchwalonych ustaw o SN i KRS i o sądach powszechnych.

"Dziwi mnie stawianie tak nieprzyzwoitej tezy, że tamte ustawy i te ustawy to to samo" - bronił swoich projektów prezydent. Przekonywał, że są lepsze od ustaw PiS zawetowanych przez niego w lipcu 2017 roku i że spełniają złożone wtedy obietnice:

  • ograniczają wpływ Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego w jednej osobie na Sąd Najwyższy;
  • nie pozwalają na usunięcie wszystkich sędziów SN poza wskazanymi przez Ministra Sprawiedliwości;
  • dają możliwość wielu ugrupowaniom na wskazywanie kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa.

Wszystko to prawda, ale rozwiązania prezydenta i tak pozwolą PiS na przejęcie kontroli nad KRS i Sądem Najwyższym, a na dodatek dają niebezpieczną możliwość wzruszania wyroków z 20 lat. O tym, dlaczego prezydenckie ustawy są jeszcze groźniejsze niż zawetowane, pisaliśmy tutaj.

Przeczytaj także:

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze