Prezydent Andrzej Duda porównał skazanych m.in. za podrabianie dokumentów byłych posłów do ofiar dyktatury Piłsudskiego, skazanych w 1930 roku w politycznym procesie i męczonych w twierdzy brzeskiej. Miał rację? Skarżył się też na „terror praworządności” i opowiadał, że Wincenty Witos by tego nie pochwalił
14 stycznia 2024 roku prezydent Duda wziął udział w obchodach 150. rocznicy urodzin Wincentego Witosa – jednego z najważniejszych przywódców ruchu ludowego w pierwszej połowie XX w. i premiera II RP. Witos jest dziś jednym z patronów PSL, bliskim prawicy ze względu na swoje bardziej konserwatywne i bliskie kościołowi poglądy – chociaż był także zwolennikiem reformy rolnej, a więc podziału ziemiańskich majątków pomiędzy chłopów.
Duda wziął udział w mszy „w intencji Ojczyzny i polskich rolników” w Wierzchosławicach, rodzinnej miejscowości Witosa, oraz miał wystąpienie w Zespole Szkół Licealnych i Technicznych w Wojniczu. Oficjalną relację można znaleźć na stronie prezydenta.
Prezydent streścił życiorys Witosa, celebrując go także za jego konserwatyzm („od samego początku żył w głębokim przeświadczeniu, że najważniejsza jest Polska, ziemia i wiara, i że to jest to, co w tamtym czasie dla Polaka, dla człowieka, polskiej wsi było tym fundamentem” – mówił Duda). Od tego przeszedł płynnie do rozbudowanego historycznego porównania.
Najpierw opowiedział o tym, co spotkało Witosa z rąk rządzącej krajem po przewrocie wojskowym w maju 1926 roku dyktatury Józefa Piłsudskiego. Prezydent mówił o Piłsudskim:
„Jeden z bohaterów naszej niepodległości, z całą pewnością pewnie większość wskaże, że największy, tu w moim największym przekonaniu niestety popełnił błąd tragiczny błąd polityczny, o jeden krok za daleko”.
Potem w dość przejrzysty sposób zrobił aluzję do współczesności:
„Polska w 1939 roku właśnie na skutek tych kłótni, bezhołowia, arogancji politycznej, którą wtedy okazano, straciła swoją niepodległość, a ci, którzy w wyniku także i procesu brzeskiego i osadzenia w więzieniu opozycji centrolewu między innymi Wincentego Witosa, a później jego emigracji, sprawowali władzę, niestety wobec napaści przeciwników po prostu zwyczajnie uciekli, nie zostali do samego końca. Zwłaszcza dzisiaj możemy to oceniać w bardzo surowy sposób”.
Przesłanie prezydenta jest przejrzyste – dziś ci, którzy zamykają przeciwników politycznych do więzienia, mogą okazać się tchórzami w przyszłości i doprowadzić do utraty przez Polskę niepodległości.
Trudno nie odczytać tu aluzji do rządu koalicji demokratycznej.
Bezpośrednio już rząd Tuska do dyktatury porównał chwilę później.
Duda mówił:
„Bo to, co się w tej Polsce dzieje dzisiaj, że oto posłowie zostają zamknięci do więzienia, bo jakżeż to przypomina tamten 1930 rok.
W tamtej sytuacji, chociaż poszukano wytrychu i wcześniej rozwiązano parlament. To była taka przerwa, kiedy nie mieli immunitetu, żeby ich zamknąć w twierdzy brzeskiej. Teraz już się nie patyczkowano. Ktoś dzisiaj krzyknie »ale to wymiar sprawiedliwości«. Wtedy też był wymiar sprawiedliwości. Przecież procesu brzeskiego nie rozstrzygał formalnie żaden polityk. Tylko sędziowie skazali ówczesnych polityków, patriotów, na kary więzienia pod różnymi pretekstami po to, żeby ich osadzić, żeby dać przykład grozy, żeby zrealizować wolę polityczną”.
Potem prezydent oskarżał:
„Gdzie jest dzisiaj PSL? Uczestniczy rządzącej koalicji, która zamyka posłów do więzienia”.
„Disiaj mamy do czynienia proszę państwa z terrorem tak zwanej praworządności” – podkreślał.
Często pisaliśmy w OKO.press, że politycy prawicy lubią odwoływać się do analogii historycznych. Niestety – zazwyczaj robią to w sposób naciągany lub całkowicie chybiony.
Po przewrocie majowym w 1926 roku dokonanym pod hasłem „sanacji” państwa rządzący krajem piłsudczycy stopniowo ograniczali demokratyczne swobody. W 1929 roku opozycja demokratyczna – jednocząca m.in. socjalistów (PPS), ludowców konserwatywnych i lewicowych (PSL „Piast” oraz PSL „Wyzwolenie”), a także ugrupowania chrześcijańsko-demokratyczne zjednoczyła się w tzw. Centrolew, zawierając formalny sojusz. W grudniu 1929 roku opozycji udało się przegłosować wotum nieufności wobec rządu Kazimierza Świtalskiego. W czerwcu 1930 roku zwołano Kongres Obrony Prawa i Wolności Ludu, na którym deklarowano „walkę o usunięcie dyktatury Józefa Piłsudskiego”.
„Od czterech lat Państwo nasze rządzone jest wbrew woli narodu przez dyktaturę; los 30 milionów ludzi znajduje się w rękach jednostki i jej otoczenia” – pisał socjalistyczny „Robotnik”.
W odpowiedzi dyktatura sanacji rozwiązała parlament. W sierpniu 1930 roku Piłsudski osobiście nakazał ministrowi spraw wewnętrznych, Felicjanowi Sławojowi Składkowskiemu, przygotować „kondemnatki” – czyli haki – na posłów Centrolewu.
Piłsudski, który sam stanął na czele rządu, w wywiadzie zwyzywał potem opozycję. Nazywał konstytucję ją „konstytutą", bo kojarzyła się z „prostitutą”.
Dodał: „w każdym urzędzie pana posła należy usuwać za drzwi; jeśli zaś przy tym coś im dołożą – to także nie szkodzi”.
Między trzecią a piątą nad ranem 10 września 1930 roku policjanci i żandarmi wywlekli z prywatnych mieszkań jedenastu czołowych posłów opozycji, liderów powołanego kilka miesięcy wcześniej Centrolewu, czyli sojuszu prodemokratycznych partii lewicy i ruchu ludowego, które zamierzały wspólnie stawić czoła sanacji w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
Sześciu bezprawnie zatrzymanych posłów należało do Polskiej Partii Socjalistycznej, po dwóch do PSL „Piast” i PSL „Wyzwolenie” zaś 1 do Stronnictwa Chłopskiego.
Aresztowania nie miały jednak właściwej podstawy prawnej – co było oczywiste również dla współczesnych. Na nakazach aresztowania nie było podpisu sędziego, tylko ministra spraw wewnętrznych.
Traktowanie posłów opisywał Witold Głowacki w OKO.press:
Kilku uwięzionych posłów – w tym Hermana Liebermana z PPS – dotkliwie pobito już w dniu zatrzymania. Kolejne represje spotkały ich w późniejszych dniach, tygodniach i miesiącach. Aresztowani parlamentarzyści zostali osadzeni w specjalnie przygotowanym wojskowym areszcie umiejscowionym na terenie twierdzy w Brześciu.
Komendantem więzienia w twierdzy brzeskiej został płk Wacław Kostek-Biernacki, dotychczasowy dowódca pułku piechoty, znany z twardej ręki wobec podwładnych i ślepego posłuszeństwa względem przełożonych ze szczególnym uwzględnieniem Józefa Piłsudskiego. Marszałek wybrał go na tę funkcję osobiście.
Kostek-Biernacki wprowadził w twierdzy brzeskiej brutalny wojskowo-więzienny dryl.
Uwięzieni parlamentarzyści byli regularnie poniżani, bici i poddawani torturom.
„Zdarli ze mnie ubranie, rzucili twarzą na ziemię, okręcili mi głowę płaszczem, starali się kark mi skręcić, następnie rzucili się na mnie z kolanami i butami, bijąc mnie wprost w niesłychany sposób.
Słyszałem, jak komisarz kazał poszukiwać nerek i bić po nich, jak przy uderzeniach krzyczano: »To za Piłsudskiego! To za Czechowicza!«” – tak pobyt w twierdzy brzeskiej relacjonował Wincentemu Witosowi Henryk Lieberman.
(Chodziło o Gabriela Czechowicza, ministra skarbu oskarżonego przez opozycję o korupcję, która obciążyła politycznie rządzącą sanację).
Skazano dziesięciu z jedenastu aresztowanych posłów – na kary bezwzględnego więzienia (od 3 lat do 1,5 roku). Wincenty Witos, były premier i przywódca PSL „Piast” usłyszał najniższy wyrok – właśnie 1,5 roku więzienia. Większość skazanych polityków wybrała emigrację: Witos wyjechał do Czechosłowacji.
W 2020 roku o kasację wyroku wniósł do Sądu Najwyższego ówczesny rzecznik praw Obywatelskich Adam Bodnar. Akta, które spłonęły w 1944 roku, trzeba było pieczołowicie odtwarzać. Zgromadzenie wszystkich materiałów i doprowadzenie do złożenia wniosku o kasację w Sądzie Najwyższym było wspólną inicjatywą lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza i RPO Adama Bodnara (obaj na zdjęciu u góry na konferencji prasowej zapowiadającej złożenie kasacji).
Przeciw uchyleniu wyroku był występujący na rozprawie w Sądzie Najwyższym prokurator delegowany przez ministra Ziobrę do Prokuratury Krajowej (wniósł o pozostawienie kasacji bez rozpoznania, ewentualnie umorzenie postępowania kasacyjnego).
Ostatecznie Sąd Najwyższy uchylił wyroki. „Wymaga podkreślenia, że oskarżonym nie wykazano dokonania ani planowania żadnych działań, które byłyby sprzeczne z ówczesnym porządkiem prawnym” – napisał w uzasadnieniu.
„Zmazany został haniebny wyrok sądu brzeskiego. Wincenty Witos został uniewinniony. Przeciwko kasacji, podobnie, jak w 1932 roku był przedstawiciel Prokuratury”
– napisał 14 stycznia 2023 roku na X (Twitterze) Władysław Kosiniak-Kamysz, przywódca dzisiejszego PSL.
21 grudnia 2023 roku marszałek Sejmu Szymon Hołownia wygasił mandaty poselskie wiceprezesa PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Dlaczego? Było to spowodowane wykonaniem prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który dzień wcześniej skazał ich na dwa lata bezwzględnego więzienia za nielegalną akcję CBA z 2007 roku. Kamiński był wtedy szefem CBA, a Wąsik jego zastępcą.
Zostali skazani za wykreowaną przez CBA aferę gruntową, która uderzała w ówczesnego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Ogłaszając ten wyrok, sąd już na sali rozpraw zdecydował, że kieruje go do wykonania. Czyli do skierowania do więzienia skazanych polityków i jeszcze dwóch byłych funkcjonariuszy CBA, również skazanych za tę akcję na rok więzienia.
Skazanie powoduje automatyczną utratę przez Kamińskiego i Wąsika mandatów poselskich, bo posłem nie może zostać osoba karana.
Wąsik i Kamiński zostali zatrzymani w pałacu prezydenckim. Obecnie przebywają w zakładach karnych.
… widoczne są na pierwszy rzut oka – chociaż ewidentnie nie dla prezydenta Dudy.
Wyliczmy więc:
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze