Prezydent Andrzej Duda nie ma nic przeciwko usuwaniu sędziów Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego - wynika z pism uzasadniających zawetowanie dotyczących ich ustaw. Prezydent krytykuje je tylko za powierzenie zbyt dużej władzy jednej partii i ministrowi sprawiedliwości. To oznacza, że KRS i SN wciąż są zagrożone
Do Sejmu wpłynęły wczoraj (1 sierpnia) dwa prezydenckie wnioski o ponowne rozpatrzenie ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i o Sądzie Najwyższym. To wymagana przez Konstytucję konsekwencja jego decyzji o zawetowaniu - czyli odmowie ich podpisania.
Nie znaczy to jednak, że prezydent naprawdę chce, żeby Sejm ponownie głosował nad tymi samymi ustawami. Przeciwnie - zapowiedział już, że w ciągu dwóch miesięcy przygotuje własne projekty ustaw i przedstawi je Sejmowi.
Teoretycznie Sejm może odrzucić weto prezydenta, ale do tego potrzeba trzech piątych głosów w obecności przynajmniej połowy ustawowej liczby posłów. PiS nie ma do tego wystarczającej liczby posłów. Zresztą kierownictwo PiS zapowiedziało, że czeka na prezydenckie projekty ustaw.
Przesłane przez prezydenta Sejmowi wnioski są więc jedynie formalnością, ale z ich uzasadnień można próbować odczytywać kierunek, w którym będą zmierzać prezydenckie reformy KRS i SN.
Odrzucenie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa Andrzej Duda tłumaczy następująco:
Pierwszy wymóg prezydent Duda zgłosił już w trakcie sejmowych prac nad ustawą o Sądzie Najwyższym i zagroził, że jej nie podpisze, jeśli jego warunek nie zostanie spełniony. Podobny pomysł zgłaszał Paweł Kukiz i był w tej sprawie u prezydenta. To oznacza, że PiS nie mógłby dowolnie mianować sędziów do KRS, musiałby dogadywać się co najmniej z Kukiz'15 i małymi kołami poselskimi.
Usiłując uniknąć weta prezydenta PiS zgodził się i dodał odpowiedni przepis do ustawy o SN. Ale prezydent tę ustawę też zawetował, choć z innych powodów.
Drugi wymóg także utrudniałby PiS wstawienie do KRS swoich sędziów. W odrzuconej przez prezydenta ustawie - kandydatów mogły zgłaszać m.in. 25-osobowe grupy podlegających Ziobrze prokuratorów i nic nie stało na przeszkodzie, by Sejm wybrał członków KRS tylko z tej puli. Duda w przesłanym do Sejmu uzasadnieniu weta wprost wskazał na takie zagrożenie, tyle że zamiast “wybrani przez podwładnych Ziobry” napisał “wybrani przez jeden podmiot”.
Jeśli prezydent wprowadziłby oba te bezpieczniki do swojego projektu ustawy o KRS, osłabiłby wpływ PiS i Ziobry na skład Rady, a w konsekwencji - na obsadzanie stanowisk sędziowskich w sądach powszechnych.
Prezydencka ustawa o KRS tworzyłaby więc Radę bardziej pluralistyczną, ale wciąż łamałaby przepisy Konstytucji. Z uzasadnienia weta wynika, że Andrzejowi Dudzie zupełnie nie przeszkadza:
Podobnie jest z prezydencką krytyką ustawy o SN, zawartą w uzasadnieniu do weta. Andrzej Duda co prawda gani parlament za błyskawiczne tempo uchwalania ustawy i brak jakichkolwiek konsultacji, ale wskazuje tylko jeden punkt, w którym ustawa narusza Konstytucję.
Za niedającą się pogodzić z zasadą ochrony zaufania do państwa uznał legislacyjną wpadkę, w wyniku której Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN ma wybierać pięciu kandydatów na Pierwszego Prezesa (art.12), a ma kompetencje do wyboru trzech (art.18).
Prezydentowi nie spodobało się też, że ustawa pozwala ministrowi sprawiedliwości osobiście i bez powoływania się na jakiekolwiek kryteria wskazywać, którzy sędziowie obecnego składu Sądu Najwyższego mają przejść w stan spoczynku. Prezydent słusznie zauważył, że przekazanie takiego uprawnienia ministrowi-prokuratorowi generalnemu osłabiłoby niezależność Sądu Najwyższego i jego autorytet.
Z pisma Andrzeja Dudy nie wynika jednak, że prezydent RP ma coś przeciwko:
OKO.press z zainteresowaniem będzie śledzić, czy w projektach ustaw przygotowywanych przez prezydenta pozostaną te przepisy sprzeczne z konstytucją RP.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze