0:000:00

0:00

Do Sejmu wpłynęły wczoraj (1 sierpnia) dwa prezydenckie wnioski o ponowne rozpatrzenie ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i o Sądzie Najwyższym. To wymagana przez Konstytucję konsekwencja jego decyzji o zawetowaniu - czyli odmowie ich podpisania.

Nie znaczy to jednak, że prezydent naprawdę chce, żeby Sejm ponownie głosował nad tymi samymi ustawami. Przeciwnie - zapowiedział już, że w ciągu dwóch miesięcy przygotuje własne projekty ustaw i przedstawi je Sejmowi.

Teoretycznie Sejm może odrzucić weto prezydenta, ale do tego potrzeba trzech piątych głosów w obecności przynajmniej połowy ustawowej liczby posłów. PiS nie ma do tego wystarczającej liczby posłów. Zresztą kierownictwo PiS zapowiedziało, że czeka na prezydenckie projekty ustaw.

Przesłane przez prezydenta Sejmowi wnioski są więc jedynie formalnością, ale z ich uzasadnień można próbować odczytywać kierunek, w którym będą zmierzać prezydenckie reformy KRS i SN.

KRS wybierana z Kukizem

Odrzucenie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa Andrzej Duda tłumaczy następująco:

  1. trzeba wprowadzić wybieranie sędziowskich członków Rady przez Sejm większością trzech piątych głosów zamiast zwykłej większości;
  2. potrzebna jest realna gwarancja, że wybrani do KRS sędziowie będą reprezentować różne grupy sędziów.

Pierwszy wymóg prezydent Duda zgłosił już w trakcie sejmowych prac nad ustawą o Sądzie Najwyższym i zagroził, że jej nie podpisze, jeśli jego warunek nie zostanie spełniony. Podobny pomysł zgłaszał Paweł Kukiz i był w tej sprawie u prezydenta. To oznacza, że PiS nie mógłby dowolnie mianować sędziów do KRS, musiałby dogadywać się co najmniej z Kukiz'15 i małymi kołami poselskimi.

Usiłując uniknąć weta prezydenta PiS zgodził się i dodał odpowiedni przepis do ustawy o SN. Ale prezydent tę ustawę też zawetował, choć z innych powodów.

Drugi wymóg także utrudniałby PiS wstawienie do KRS swoich sędziów. W odrzuconej przez prezydenta ustawie - kandydatów mogły zgłaszać m.in. 25-osobowe grupy podlegających Ziobrze prokuratorów i nic nie stało na przeszkodzie, by Sejm wybrał członków KRS tylko z tej puli. Duda w przesłanym do Sejmu uzasadnieniu weta wprost wskazał na takie zagrożenie, tyle że zamiast “wybrani przez podwładnych Ziobry” napisał “wybrani przez jeden podmiot”.

Jeśli prezydent wprowadziłby oba te bezpieczniki do swojego projektu ustawy o KRS, osłabiłby wpływ PiS i Ziobry na skład Rady, a w konsekwencji - na obsadzanie stanowisk sędziowskich w sądach powszechnych.

Ale wciąż łamie Konstytucję

Prezydencka ustawa o KRS tworzyłaby więc Radę bardziej pluralistyczną, ale wciąż łamałaby przepisy Konstytucji. Z uzasadnienia weta wynika, że Andrzejowi Dudzie zupełnie nie przeszkadza:

  • powierzenie Sejmowi wyboru 15 sędziowskich członków KRS. Choć Konstytucja nie mówi wprost, kto może ich wybierać, podczas prac nad nią ustalono, że będą to zgromadzenia sędziowskie. I tak dotychczas było. Konstytucja mówi za to, że Sejm wybiera czterech członków KRS spośród posłów;
  • przerwanie kadencji 15 sędziów, członków KRS, w ciągu 30 dni od wejścia w życie ustawy, choć Konstytucja mówi, że ich kadencja trwa cztery lata - kadencja części sędziów członków obecnej KRS upływa w 2018, a części w 2020 roku;
  • podzielenie Rady na dwa “zgromadzenia”: do pierwszego miałoby trafić 15 wybieranych sędziów, w drugim znalazłoby się ośmiu przedstawicieli władzy wykonawczej i ustawodawczej oraz tylko dwóch sądowniczej (prezesi SN i NSA). Według projektu PiS zgromadzenia miałyby równorzędny głos przy wyborze kandydatów na sędziów, a w razie ich konfliktu, kandydat może dostać pozytywną opinię jedynie przy jednomyślności wszystkich 17 sędziów. Takie rozwiązanie także nie ma żadnych podstaw w Konstytucji, nie ma w niej ani słowa o podziale na “zgromadzenia”.

SN bez Ziobry i bez Gersdorf

Podobnie jest z prezydencką krytyką ustawy o SN, zawartą w uzasadnieniu do weta. Andrzej Duda co prawda gani parlament za błyskawiczne tempo uchwalania ustawy i brak jakichkolwiek konsultacji, ale wskazuje tylko jeden punkt, w którym ustawa narusza Konstytucję.

Za niedającą się pogodzić z zasadą ochrony zaufania do państwa uznał legislacyjną wpadkę, w wyniku której Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN ma wybierać pięciu kandydatów na Pierwszego Prezesa (art.12), a ma kompetencje do wyboru trzech (art.18).

Prezydentowi nie spodobało się też, że ustawa pozwala ministrowi sprawiedliwości osobiście i bez powoływania się na jakiekolwiek kryteria wskazywać, którzy sędziowie obecnego składu Sądu Najwyższego mają przejść w stan spoczynku. Prezydent słusznie zauważył, że przekazanie takiego uprawnienia ministrowi-prokuratorowi generalnemu osłabiłoby niezależność Sądu Najwyższego i jego autorytet.

Z pisma Andrzeja Dudy nie wynika jednak, że prezydent RP ma coś przeciwko:

  • samemu usuwaniu sędziów SN przez automatycznie przenoszenie ich w stan spoczynku, co narusza zasadę nieusuwalności sędziów (art. 180 ust. 1. Konstytucji);
  • a także odsyłaniu w stan spoczynku Pierwszej Prezes SN Małgorzaty Gersdorf w trakcie sześcioletniej kadencji (gwarantowanej przez art. 183. ust. 3 Konstytucji);
  • powierzaniu ministrowi sprawiedliwości-Prokuratorowi Generalnemu wpływu na postępowania dyscyplinarne sędziów, co narusza zasadę niezawisłości sędziowskiej (art. 178 ust. 1. Konstytucji);
  • zwolnieniu wszystkich pracowników Sądu Najwyższego bez uzasadnienia i bez odprawy (co narusza m.in. art. 24, 32 i 45 Konstytucji).

OKO.press z zainteresowaniem będzie śledzić, czy w projektach ustaw przygotowywanych przez prezydenta pozostaną te przepisy sprzeczne z konstytucją RP.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze