0:000:00

0:00

Jewgienij Prigożyn, polityczny i biznesowy patron firmy najemniczej PMC Wagner, która pozostaje główną rosyjską siłą ofensywną w rejonie Bachmutu opublikował dwa bardzo szczególne nagrania wideo.

W pierwszym obsypał wyzwiskami wymienionych z nazwiska ministra obrony i szefa sztabu generalnego Rosji.

W drugim zapowiedział wycofanie się wagnerowców z Bachmutu i otoczenia miasta. Ma to nastąpić 10 maja – czyli dzień po wyznaczonym przez Władimira Putina terminie, w którym formacja Prigożyna miała zająć Bachmut.

Samego zdobycia miasta Prigożyn już jednak nie obiecuje. Może to wskazywać na to, że Rosjanie żegnają się z nadziejami na szybkie wyparcie Ukraińców z zachodniego skraju Bachmutu.

Przeczytaj także:

Na Kremlu tłuką się już na odlew

Na pierwszym, nakręconym i opublikowanym w nocy z czwartek na piątek 5 maja nagraniu, Prigożyn stoi nad porozkładanymi w błocie zwłokami kilkudziesięciu wagnerowców. Twierdzi, że to ofiary z tylko jednej doby walk w Bachmucie – i że jego formacja straciła w 24 godziny stu ludzi. Zachowuje się, jakby wpadł w amok. Ale jego zachowanie jest przynajmniej częściowo wykalkulowane. Prigożyn wielokrotnie wcześniej pokazywał, że jest całkiem niezłym aktorem, jak na kryminalistę, najemnego watażkę i kremlowskiego oligarchę w jednej osobie. To nagranie przebija jednak wszystko, co dotąd zaprezentował.

W Rosji nie mówiło się do tej pory o stratach. Nie ma danych o poległych poza oczywiście fałszywą liczbą 5937 z września 2022 roku. Przebieg wojny Rosjanie poznają z komunikatów ministerstwa obrony, które podaje wyłącznie ukraińskie straty. Państwowa telewizja także pokazuje tylko poległych żołnierzy ukraińskich. Rosyjskich — wyłącznie rannych, a jeśli okaleczonych, to w czasie rehabilitacji.

A Prigożyn pokazał trupy. I sam przyznał, że pod Bachmutem zginęły już "dziesiątki tysięcy" wagnerowców.

Prigożyn ruga rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu i szefa sztabu generalnego Walerija Gierasimowa. Obciąża ich odpowiedzialnością za śmierć swych ludzi pod Bachmutem oraz żąda natychmiastowego zwiększenia dostaw amunicji.

Prigożyn przebija Putina

Do tego posługuje się pełnym wulgaryzmów knajackim językiem. Przebija w tym Putina czy Dmitrija Miedwiediewa oraz innych kremlowskich notabli, którzy też często posługują się prostackim językiem (o zasadach ładu światowego Putin powiedział ostatnio na spotkaniu z parlamentarzystami: "piszą je [zasady] pod kołdrą i sami coś z tym tam robią. Ale my nie zamierzamy wchodzić pod ich kołdrę i nie zamierzamy przestrzegać ich »zasad«”).

View post on Twitter

Nagranie Prigożyna — mimo jego wulgarności — trzeba częściowo zacytować, bo skrajnie knajacka forma, jaką przyjął, wydaje się mieć dość określone znaczenie, jeśli nie wymiar polityczny.

„Ich krew jest wciąż świeża” – krzyczy więc przed kamerą Prigożyn, pokazując zwłoki wagnerowców. „Filmuj ich wszystkich” – zwraca się do operatora.

„A teraz mnie, k…a, posłuchajcie. To byli czyiś pier….ni ojcowie, czyiś synowie. A teraz ci sk…le, którzy nie dają nam amunicji, będą żreć ich flaki w piekle”. „Szojgu! Gierasimow!” – Prigożyn wymienia po nazwiskach rosyjskiego ministra obrony i szefa sztabu generalnego – „Gdzie jest pier…na amunicja!?” – wrzeszczy. „Patrzcie na nich, k…wy, szmaty” – woła, wskazując na stos trupów.

Bohaterscy wojownicy, gnuśni generałowie

„Wy skur…le siedzicie sobie w ekskluzywnych klubach. Wasze dzieciaki cieszą się życiem i kręcą filmy na YouTube. Uznaliście, że takie życie wam się należy – i że możecie decydować o życiu i śmierci tych tutaj. (…) Oni przyszli tu jako ochotnicy i zginęli, żebyście wy mogli sobie żyć spokojnie w waszych gabinetach z wytwornymi meblami z czerwonego drewna” – tu Prigożyn nawiązuje do wystroju gabinetu Szojgu.

Prigożyn ani słowem nie wspomina o swojej odpowiedzialności za rosyjskie straty pod Bachmutem. Tymczasem to on parł do natarcia PMC Wagner. Najpierw przedpolu Bachmutu, a następnie do uporczywego szturmowania miasta bez zważania na straty.

Przejmując od najwyższych dowódców regularnej armii odpowiedzialność za działania na froncie w północnej części Donbasu, Prigożyn chciał ich nie tyle wyręczyć, ile upokorzyć. Pod Popasną a później Bachmutem wagnerowcy mieli dowieść, że firma najemnicza jest bardziej efektywna oraz lepiej wyszkolona i dowodzona od regularnej rosyjskiej armii.

W rzeczywistości jednak przyjęta przez wagnerowców taktyka nie różniła się wiele od stosowanej przez Sowietów podczas II wojny światowej. Dlatego na szlaku bojowym wagnerowców od Popasnej aż po Bachmut ziemia dosłownie przesiąknięta jest krwią najemników.

Straty tej formacji można już liczyć w dziesiątkach tysięcy.

Kto jest winien strat wagnerowców?

Wagnerowcy – w części werbowani w więzieniach, w części w środowiskach przestępczych Rosji, w jeszcze innej części na frontach wojen domowych Afryki – niczym czerwonoarmiści w ofensywach marszałka Żukowa rzucani byli falami na umocnione i dobrze obsadzone ukraińskie wielowarstwowe linie obronne. Ataki powtarzano aż do skutku, choćby miało być nim uszczknięcie Ukrainie ledwo paru hektarów ziemi. I tak jednak jakikolwiek wymierny sukces był możliwy dopiero wtedy, gdy uporczywym natarciom wagnerowców rzucanych do bachmuskiej „miasorobki” towarzyszyła wystarczająco potężna nawała artyleryjska. Teraz gdy Rosjanie na wszystkich właściwie odcinkach frontu borykają się z coraz poważniejszymi brakami w zapasach amunicji a jej bieżąca produkcja w Rosji nie nadąża za wojennymi potrzebami, wagnerowcy na podobne wsparcie liczyć już nie mogą. Być może tu jest więc realna przyczyna publicznego ataku wściekłości, na który pozwolił sobie Prigożyn.

Wycofanie z Bachmutu?

Drugie nagranie powstało już w dzień. Prigożyn występuje tym razem w otoczeniu żywych wagnerowców. Już nie zasypuje słuchaczy wulgaryzmami, przemawia w bardziej wiecowym stylu. I zapowiada, że „wycofa pododdziały Grupy Wagnera z Bachmutu, ponieważ z powodu braku amunicji są one skazane na bezsensowną śmierć”.

View post on Twitter

Prigożyn otwarcie stwierdza, że wagnerowcy dostali zadanie opanowania Bachmutu do 9 maja – kiedy w Rosji obchodzony jest Dzień Zwycięstwa upamiętniający zakończenie II wojny światowej w Europie.

„Wiedząc o tym, od 1 maja wojskowi biurokraci praktycznie odcięli nas od dostaw amunicji. Potencjał ofensywny naszej formacji wyczerpał się na początku kwietnia, ale posuwamy się naprzód, mimo że siły wroga przewyższają nas pięciokrotnie. Z powodu braku amunicji nasze straty każdego dnia rosną” – żali się na nagraniu Prigożyn.

A czy Bachmut zostanie przez wagnerowców zdobyty, zanim się z niego wycofają? Tego Prigożyn wcale już nie obiecuje.

Tłumaczy tylko, że wagnerowcy wytrzymają na pozycjach w Bachmucie do 10 maja. W ten sposób „to święte dla Rosjan święto – 9 maja, Dzień Zwycięstwa powitają z bronią w ręku".

Czego dowiadujemy się z nagrań?

  • Pierwsze nagranie mówi nam co nieco o relacjach między Prigożynem a Szojgu i Gierasimowem i o tym, do czego czuje się uprawniony posunąć patron wagnerowców w rywalizacji z najwyższymi zwierzchnikami rosyjskiej armii.
  • Drugie zaś rzuca nieco światła na sytuację na froncie w rejonie Bachmutu.

Choć Ukraińcy utrzymują już tylko zachodnią część miasta, Prigożyn wydaje się żegnać z nadziejami na dotrzymanie wyznaczonego przez Putina terminu. Nie można też wykluczyć, że patron wagnerowców spodziewa się ukraińskiego kontrataku w Bachmucie. I zdaje sobie sprawę, że jego wyczerpani najemnicy mogą w takiej sytuacji nie utrzymać zdobytych pozycji.

Nagrania zdają się też sugerować, że rosną problemy z utrzymaniem morale nawet wśród ponadprzeciętnie jak na rosyjskie standardy zdyscyplinowanych wagnerowców.

W obu nagraniach Prigożyn wyraźnie stara się poprawić nastroje najemników — i ustawić się w roli ich obrońcy przed zakusami Szojgu i Gierasimowa.

W piątek wieczorem Prigozyn ogłosił, że tego dnia jego żołnierzom udało się posunąć o 170 metrów do przodu.

Szojgu obiecuje poprawę?

Co ciekawe, jeden z dwóch adresatów wulgarnej tyrady Prigożyna — Siergiej Szojgu — najwyraźniej na nią zareagował lub też został zmuszony do reakcji. "Minister obrony Siergiej Szojgu postawił zadanie monitorowania ciągłości dostaw broni i sprzętu wojskowego dla grup prowadzących działania w strefie specjalnej operacji wojskowej. Szef resortu obrony wyznaczył generałowi pułkownikowi Aleksiejowi Kuzmenkowowi zadanie prowadzenia szczególnej kontroli nad kwestiami ciągłego i rytmicznego zaopatrywania wojsk na terenach specjalnej operacji wojskowej we wszelkie niezbędne uzbrojenie i sprzęt wojskowy” — poinformowała po południu w piątek agencja TASS.

Do mającego ogromne znaczenie symboliczne i dla Kremla, i dla Rosjan Dnia Zwycięstwa zostały już jednak tylko cztery dni. Jeśli generał pułkownik Aleksiej Kuzmenkow ma rzeczywiście dostarczyć wagnerowcom odpowiednią ilość amunicji, będzie musiał dokonać cudów. A jeśli temu zadaniu nie sprosta, minister Szojgu będzie mógł wskazać rozwścieczonym wangerowcom i sprzyjającej im części rosyjskiej opinii publicznej nowego kozła ofiarnego.

Udostępnij:

Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze