0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

10 lutego 2021 minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek ogłosił uzupełnioną listę czasopism punktowanych. Dopisał do nich ponad tysiąc nowych czasopism, a 264 podwyższono punktację (obszernie pisaliśmy o tym tutaj). W dużej części były to czasopisma związane np. z teologią, filozofią katolicką czy prawem kanonicznym. Wielu naukowców oburzyło, że minister dopisał je bez (obowiązkowych zgodnie z prawem) konsultacji z Komisją Ewaluacji Nauki, ustawowym ciałem powołanym jeszcze przez b. ministra Gowina.

W piątek 19 lutego minister dopisał do listy kolejne 5 czasopism i podwyższając punktację jeszcze 96.

Np. „Białostockie Studia Prawnicze” z 20 pkt przeskoczyły na 100 pkt, co odpowiada punktacji z pierwszej ligi światowej. Znów zrobił to nie tylko bez konsultacji z Komisją Ewaluacji Nauki, ale nawet jej nie informując.

Co to znaczy dla niezależności polskiej nauki? O tym mówi OKO.press prof. Emanuel Kulczycki, specjalista od naukometrii, czyli technik oceniania dorobku naukowców, członek Komisji Ewaluacji Nauki.

Adam Leszczyński, OKO.press: Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek dopisuje czasopisma do listy czasopism punktowanych i podnosi według swojego uznania punktacje innym - głównie zgodnym z ideowym profilem ministra. Nie konsultuje się z Komisją Ewaluacji Nauki, której pan jest członkiem, chociaż zgodnie z prawem powinien. Zmiany są prawie co tydzień. To która wersja listy w końcu obowiązuje?

Prof. Emanuel Kulczycki: W piątek 19 lutego ogłoszono kolejny komunikat, który również nie był z nami konsultowany. Dowiedzieliśmy się o tym po prostu ze strony internetowej ministerstwa. Nowy komunikat “nadpisuje” ten z 8 lutego, dodając kolejne zmiany. Można zobaczyć, co było zmienione, bo da się porównać dwie tabele w Excelu. Tym razem minister dodał 5 nowych czasopism - o jednym z nich,„Glaukopisie”, pisał pan na OKO.press - oraz jeszcze 96 czasopismom zwiększył punktację. To w zasadzie same polskie czasopisma, głównie z nauk humanistycznych i społecznych.

Niektórzy naukowcy twierdzą, że zmiany wprowadzone przez Czarnka są niezgodne z prawem, a więc nieważne.

[Długa pauza] Komunikaty ministra są jak najbardziej ważne i one będą używane w ewaluacji [czyli ocenie uczelni - przyp. AL]. Tu pojawia się kwestia, którą poruszał Komitet Nauk Prawnych PAN: czy akty prawne wydane z naruszeniem prawa działają? Patrząc na inne obszary naszego państwa, na sądy czy edukację, widzimy, że również mamy tam akty prawne wydane z naruszeniem prawa. Niestety, one działają. Ten wykaz czasopism - z 18 lutego - również więc będzie działał i będzie używany do oceny naukowców w latach 2019-2021.

Co na to Komisja Ewaluacji Nauki? Zgodzicie się? Planujecie jakiś protest?

Przez weekend trwały intensywne dyskusje w komisji. Ma zostać opublikowany komunikat pokazujący szczegółowo zakres zmian - z ilu punktów na ile, jakie tytuły czasopism. Natomiast nie chcę wchodzić w nie swoje kompetencje, mówiąc o tym, co zrobi komisja. Jej przewodniczącym jest prof. Błażej Skoczeń z Politechniki Krakowskiej i to on wypowiada się w jej imieniu. Mówię tylko jako jej członek - oraz osoba, która bada system oceniania pracy naukowców i częściowo go też współtworzyła.

Co będzie z polską nauką? Minister po prostu podyktuje oceny?

Nic nie powstrzyma ministra od ręcznego nadawania kategorii naukowych. Jeżeli jest w stanie pominąć Komisję Ewaluacji Nauki - i zdaniem Komitetu Nauk Prawnych nielegalnie wydać wykaz czasopism, ponieważ nie ma prerogatyw do zmian - to tak naprawdę nic go nie powstrzyma przed nadawaniem kategorii instytucjom, które uzna za najlepsze w swoim mniemaniu.

Przeczytaj także:

Minister zapowiada też zmiany w Narodowym Programie Rozwoju Humanistyki. To instytucja mocno pechowa. Kiedy minister Gowin przyszedł do ministerstwa, również wymienił całą Radę NPRH, bo stwierdził, że jest zbyt mocno skierowana na lewo - sam byłem w tej radzie NPRH i pamiętam te dyskusje.

Prognoza na przyszłość: z obecnym ministrem będziemy mieli ręczne zmienianie kategorii naukowych i manipulacje przyznawaniem środków na naukę tak, żeby płynęły do wybranych.

Najbardziej ucierpią na tym najmłodsi naukowcy, którzy będą skonsternowani i zagubieni. Zobaczą jak wartości, które im wpajano, zostaną wywrócone do góry nogami.

Powrót do systemu sprzed Czarnka jest możliwy?

Nie sądzę. Nie wiem też, czy jest potrzebny. Nie twierdzę, że powrót do punktów, wycofanie decyzji ministra, przywróci nas do kraju miodem i mlekiem płynącego. Do tej pory miałem poczucie, że środowisko akademickie jednak wiele instrumentów trzyma w ręku i nimi zarządza - np. przyznawaniem grantów, ewaluacją.

Mechanizmy tych ocen były dobre czy złe, opinie były różne, ale w większości odpowiedzialne za nie było środowisko naukowe. Teraz mamy ręczne sterowanie, co absolutnie nie jest dobre.

Każda władza się kiedyś skończy. Jak będzie wyglądało sprzątanie po Czarnku? Jest rok 2023, opozycja wygrywa wybory. Co zrobić, żeby było normalnie?

Pierwszym i nowym krokiem powinno być jasne zdeklarowanie, czy w ogóle potrzebujemy mechanizmu oceniania uczelni w innym celu niż dystrybucja pieniędzy. Od 30 lat mamy taki mechanizm i jak śledzę dyskusje, to kłócimy się cały czas jako środowisko o to samo. Jeśli ministerstwo uznałoby, że potrzebuje oceniać uczelnie, a przez to naukowców, żeby np. uzasadniać wydatki publiczne - to pierwszym krokiem byłoby wyprowadzenie mechanizmów oceniania uczelni w ogóle poza ministerstwo. Jak jest dziś w Narodowym Centrum Nauki.

Uważam, że to, co się stało, potwierdziło ostatecznie rację naukowców twierdzących, iż ministerstwo absolutnie nie powinno ewaluować naukowców. Może wykorzystywać wyniki takiej oceny. Ale nie powinno ustalać kryteriów i jednocześnie oceniać.

Doprecyzujmy: także po ewentualnej wygranej opozycji nowy minister powinien się trzymać z daleka od oceniania naukowców?

Każdy minister, także z nowego rządu. Od dłuższego czasu starałem się to mówić. Żadne nowe ministerstwo nie powinno oceniać uczelni. Rozumiem potrzeby w polityce publicznej - od 30 lat mówi się o potrzebie uzasadniania wydatków na naukę. Politycy czegoś takiego potrzebują: muszą wiedzieć, jaka jest jakość badań w danych uczelniach, żeby przyznawać środki lepszym. Ministerstwo nie powinno jednak oceniać ich samo. Niech naukowcy sami ustalają kryteria i mechanizmy oceny.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze