0:00
0:00

0:00

Zbigniew Komosa od kilku lat składa wieńce pod pomnikiem smoleńskim na pl. Piłsudskiego w Warszawie w miesięcznicę - każdego 10 dnia miesiąca. Ze względu na treść tabliczki, rządzącemu PiS-owi to się nie podoba. Najpierw wojskowi z Garnizonu Warszawa cichcem wykradali wieńce aktywisty, z czasem przestali się patyczkować i nawet przy dużej liczbie kamer, obiektywów i świadków, dysponując sporymi oddziałami mundurowych, przemocą je wyrywali. I często niszczyli. Szarpaniny trwały czasem 20 minut, wielokrotnie ucierpieli w nich poturbowani przez mundurowych aktywiści. Żandarmerii pomagała w procederze policja.

Po jednej z takich akcji, 10 października 2021 ktoś złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Ruszyło dochodzenie o czyn z art. 231 K.K. - nadużycia uprawnień przez funkcjonariuszy. Prowadzi je Prokuratura Rejonowa Warszawa – Ursynów – tu działają prokuratorzy wojskowi. Przesłuchań zaś dokonuje Mazowiecki Oddział Żandarmerii Wojskowej. Komosa jako pokrzywdzony bierze w nich udział. Przesłuchano już wiele osób z Garnizonu Warszawa związanych ze sprawą – od żandarmów, którzy siłą wyrywali wieniec, po dowódcę jednostki gen. bryg. Tomasza Dominikowskiego. Ale proceder ten zaczął się kilka lat temu, gdy Garnizonowi przewodził gen. Robert Głąb. Z kolei minister MON Mariusz Błaszczak przewijał się w zeznaniach żołnierzy. - A dotychczas ktoś taki z automatu był wzywany na przesłuchanie – twierdzi Komosa. Zawnioskował więc o przesłuchanie obydwu.

Gen. Głąb w 2021 roku został zastępcą Szefa Sztabu ds. Zarządzania Zasobami w Sojuszniczym Dowództwie Transformacyjnym w Norfolk, USA. Ale późną wiosną, w Komendzie Głównej Żandarmerii przekazano Komosie, że wniosek o przesłuchanie gen. Głąba został zatwierdzony i ten ma być przesłuchiwany w „konsulacie RP” w Waszyngtonie.

Przeczytaj także:

„Nie ma powodu do zawieszania postępowania”

Jednak prokurator wojskowy prowadzący dochodzenie, mjr Marcin Maksjan, najwyraźniej zmienił diametralnie zdanie. W listopadzie aktywista dostał pismo o... zawieszeniu dochodzenia. Z jakiego powodu?

Prokuratura „podziela stanowisko pokrzywdzonego, że dla pełnego wyjaśnienia okoliczności zdarzenia (...), niezbędne jest przesłuchanie ww. oficera”. Jednak w kolejny zdaniu prokurator mjr Maksjan zaznaczył, iż dostał informację, że generał nie planuje pojawić się w Polsce do 1 sierpnia 2024 roku. I ze względu na tę „długotrwałą przeszkodę” oraz brak możliwości jego przesłuchania, dochodzenie zostaje zawieszone do 1 sierpnia 2024.

Tymczasem przepisy są jasne - art. 177 KPK umożliwia zdalne przesłuchanie świadka, który przebywa za granicą, w jednostce konsularnej, w obecności konsula. „Przy użyciu urządzeń technicznych umożliwiających przeprowadzenie tej czynności na odległość z jednoczesnym bezpośrednim przekazem obrazu i dźwięku”. Czyli połączenia wideo.

„Jeżeli prokuratura zna miejsce pobytu świadka, to można wykonać zdalne to przesłuchanie. Nie ma powodu do zawieszania postępowania” – uważa prok. Ewa Wrzosek, której opisujemy sprawę. Takie przesłuchania na odległość prokuratorzy przeprowadzają np. na platformie Teams.

Sędzia Dariusz Mazur z Sądu Okręgowego w Krakowie, przewodniczący Wydziału Karnego, w którym prowadzi m.in. sprawy o charakterze międzynarodowym. „Jeżeli sprawa dotyczy obywatela Polski, znany jest jego adres pobytu – a tu nie wyobrażam sobie, aby nie był – to oczywiście przeprowadza się przesłuchania świadka zdalne. Można to zrobić na 2 sposoby – w formie wideokonferencji lub też wysyła się konsulowi pisemnie pytania + formułki prawno – proceduralne. Ten to odczytuje, zapisuje i odsyła”, opisuje sędzia Mazur. Twierdzi, że już kilka lat temu takie wideokonferencyjne przesłuchania nie były żadnym problemem technicznym, więc tym bardziej teraz nie powinny być. „Nie widzę żadnego problemu technicznego ani prawnego, by nie dokonać tego przesłuchania zdalnego”, podkreśla.

„Państwo upadłe i całkowicie skorumpowane politycznie”

Pytam rzecznika Prokuratury Krajowej Łukasza Łapczyńskiego, czy standardem jest, że świadków przebywających za granicą przesłuchuje się zdalnie w jednostce konsularnej. - W zależności od prowadzącego postępowanie – ten decyduje o wyborze sposobu przesłuchania – twierdzi Łapczyński. Dopytujemy się więc o praktykę, powołując się na art. 177 KPK. Rzecznik prosi o pytanie mailem i już nie odpowiada.

Prokuratora mjra Marcina Maksjana, który prowadzi sprawę wieńców Komosy, chcieliśmy zapytać:

  • Dlaczego prokuratura nie korzysta z możliwości przesłuchania zdalnego gen. Głąba w jednostce konsularnej w Waszyngtonie, jak planowała w trakcie postępowania?

Prokurator nie był obecny w pracy, w sekretariacie Prokuratury Rejonowej Wa-wa – Ursynów zapowiedziano nam, że przypuszczalnie dalej będzie na L4.

Skierowaliśmy pytanie do rzecznik prasowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Aleksandry Skrzyniarz. Nie odbierała telefonu, nie odpowiedziała na naszego maila.

„Państwo, w którym niemożliwe jest przesłuchanie kogoś przebywającego poza granicami kraju, w dobie tak rozwiniętej globalnej informatyzacji (...) to państwo upadłe i całkowicie skorumpowane politycznie”, komentuje sytuację Komosa.

Jerzy Jurek, adwokat reprezentujący aktywistę nie ma wątpliwości skąd to działanie śledczych. „To gra prokuratury na zwłokę. Mnie najbardziej uderza to, że gen. Głąb nie jest osobą uchylającą się od wstawiennictwa. To żołnierz w służbie czynnej, w dyscyplinie wojskowej i on nie może się stawić w konsulacie?” pyta retorycznie ten prawnik.

„Polityczna prokuratura nie chce przesłuchiwać osób z jej otoczenia politycznego”

W powiadomieniu o zawieszeniu postępowania prok. mjr Maksjan całkowicie pominął kwestię przesłuchania Mariusza Błaszczaka, który przecież przebywa w kraju, a nie gdzieś za granicą. Dlaczego?

Zapytaliśmy o to rzecznik prokuratury okręgowej. Też nie dostaliśmy odpowiedzi.

„Polityczna prokuratura nie chce przesłuchiwać osób z jej otoczenia politycznego”, uznaje Komosa.

Już złożył zażalenie na decyzję prokuratora Maksjana, powołując się w niej na 2 kwestie:

  • jest co najmniej jeszcze jedna osoba do przesłuchania na terenie RP, która ma wiedzę w dziedzinie prowadzonego śledztwa – Mariusz Błaszczak;
  • zaś „możliwe i konieczne” jest przesłuchanie gen. Głąba w trybie zdalnym, w najbliższej placówce konsularnej RP.

Na to pismo datowane na 8 listopada – Komosa ujawnił je w połowie grudnia – dotychczas prok. Maksjan nie odpowiedział. Aktywista skierował także pismo do gen. Dominikowskiego, który kieruje Garnizonem Warszawa, z prośbą o przekazanie gen. Głąbowi prośby o jego kontakt z prokuraturą w celu ustalenia terminu przesłuchania. Bo – jak tłumaczy - nie chciałby, aby opinia publiczna posądziła gen. Głąba o „tchórzostwo i unikanie”. Zaoferował też – jeśli to problem dla WP – łączność multimedialną między Polską, a USA.

„Gen. Dominikowski odpowiedział, że on nie jest od tego, a prokuratura”, relacjonuje Komosa.

O sytuacji z zawieszonym dochodzeniem aktywista poinformował także dowództwo... bazy NATO w Norfolk. Z tą samą prośbą – by gen. Głąb skontaktował się z prokuratorem w celu ustalenia terminu zdalnego przesłuchania. Brak odpowiedzi.

„W Garnizonie dzieje się źle”

Od jesieni 2021 tj. czasu 2 wyroków w Sądzie Najwyższym, które potwierdziły wyroki sądów niższych instancji – Zbigniew Komosa może legalnie składać wieńce pod pomnikiem smoleńskim i nie znieważa tym monumentu – żandarmeria wróciła do metody z dawnych lat – cichego wykradania wieńców. Póki aktywista jest na pl. Piłsudskiego po złożeniu wieńca – nie tykają go. Ale jak tylko zniknie spod pomnika smoleńskiego, podjeżdża wojskowy minibus i żandarmi wywożą wieniec, przy wsparciu policji. Akcja jest przeprowadzana błyskawicznie. Nakręciła to kamera OKO.press:

Komosa składał już kilkukrotnie w dowództwie Garnizonu Warszawa pisemne „wezwania”, by respektowali prawomocne wyroki, by zaprzestali „zaboru” składanych przez niego wieńców. Pytał o powód tych działań: czy to świadome lekceważenie prawomocnych wyroków, czy też działanie na polityczne zamówienie?

Zero odzewu w tej sprawie ze strony gen. Dominikowskiego.

Za to na swój adres domowy Komosa dostał list podpisany „Żołnierze i pracownicy wojska”. A w nim czytamy: „Nie utożsamiamy się z tym, co robi dowódca gen. Dominikowski i jego zastępca płk Matysiak. Oficerowie nie chcą przyjmować służby w tym dniu, aby realizować zadania niezgodne z honorem żołnierza polskiego, ale wyżej wymienieni panowie i zastraszają i zmuszają.

Mamy nadzieję, że czas to zmieni i dowódca garnizonu nie będzie składał meldunku prezesowi partii”.

Komosa jest przekonany, że napisali go żołnierze GW. „To, że w Garnizonie dzieje się źle, podejrzewałem już od dawna. A wiem to z dochodzenia” - dodaje, nie ujawniając szczegółów.

Publicznie, przed pomnikiem smoleńskim zaproponował, że jeśli autorów tego listu, z jego powodu, dosięgły jakieś konsekwencje służbowe, to zapewni im bezpłatną pomoc prawną przez adwokata Jerzego Jurka. Na razie nikt się nie zgłosił.

Rzecznika prasowego Garnizonu Warszawa, ppłk. Artura Saka chcieliśmy zapytać:

  • Czy nadal dowództwo GW nie będzie respektować prawomocnych wyroków sądowych i nadal żołnierze będą dokonywać „zaboru” wieńców Komosy?
  • Czy to samodzielne działania dowództwa GW, czy też na polityczne zamówienie? Jeśli tak, to czyje konkretnie?
  • Czy oficerowie nie chcą przyjmować służby na pl. Piłsudskiego, w dniu miesięcznicy?

Niestety nie odbierał od nas telefonu. Wysłaliśmy pytania mailem. Czekamy na odpowiedź.

;
Krzysztof Boczek

Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.

Komentarze