Władzom Polskiej Fundacji Narodowej grozi do 10 lat więzienia za wydanie 8,4 mln zł niezgodnie z jej statutem. Sąd nakazał prokuraturze wznowić śledztwo po zażaleniu złożonym przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego
Sąd Okręgowy w Warszawie 8 czerwca nakazał prokuraturze wznowić śledztwo w sprawie kampanii „Sprawiedliwe sądy”. W 2017 r. sfinansowała ją powołana przez spółki Skarbu Państwa Polska Fundacja Narodowa.
Miała „promować i chronić wizerunek Rzeczpospolitej oraz polskiej gospodarki”. Tymczasem „Sprawiedliwe sądy” uderzały w wizerunek polskiego sądownictwa i polskich sędziów, pokazując ich pojedyncze przypadki wykroczeń i przewinień dyscyplinarnych jako normę. Oczernianie sędziów służyło promowaniu reform Zbigniewa Ziobry uzależniających od rządzącej partii skład Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa.
Kampanię zainaugurowała ówczesna premier Beata Szydło, a Ryszard Terlecki zdradził nawet, że zamówił ją rząd. Kampanię wykonała spółka założona przez Annę Plakwicz i Piotra Matczuka, ówczesnych PR-owców w Kancelarii Premiera, którzy do dzisiaj przygotowują kampanie wyborcze dla PiS. Oficjalnie jednak politycy PiS zaprzeczali, że mają z nią związek.
O wydaniu tych ośmiu milionów z budżetu Polskiej Fundacji Narodowej we wrześniu 2019 r. prokuraturę zawiadomił nadzorujący PFN z urzędu prezydent Warszawy.
Jak pisaliśmy w styczniu, prezydent Warszawy chciał, by prokuratura sprawdziła, czy władze Polskiej Fundacji Narodowej przeznaczając wydatki na „Sprawiedliwe sądy” nie wyrządziły jej szkody majątkowej i czy nie nadużyły przy tym swoich uprawnień.
Byłoby to przestępstwo opisane w art. 296 kodeksu karnego, za które grozi od roku do 10 lat więzienia, o ile wyrządzona szkoda wynosiła minimum 2 mln zł. Tymczasem według sprawozdania finansowego PFN z 2017 roku koszty materiałów w telewizji, internecie, prasie i na bilbordach w całej Polsce, składających się na kampanię „Sprawiedliwe sądy”, wyniosły 8,4 mln zł.
Dla porównania: komitety Roberta Biedronia i Władysława Kosiniaka-Kamysza na kampanię wyborczą przed 10 maja wydały po 2-3 mln zł. Kampania Szymona Hołowni kosztowała 4,7 mln zł.
Prezydent wnioskował także o sprawdzenie, z czyjej inicjatywy sfinansowano kampanię. Nie wiadomo, czy zlecił ją rząd, zasiadający w radzie fundacji przedstawiciele spółek Skarbu Państwa, czy sam zarząd fundacji.
1 września 2017 roku, na tydzień przed rozpoczęciem kampanii, z zasiadania w zarządzie zrezygnował Paweł Kozyra. Oprócz niego byli w nim Cezary Jurkiewicz, warszawski radny PiS i Maciej Świrski, założyciel Fundacji Reduta Dobrego Imienia.
W grudniu 2019 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa. W uzasadnieniu, do którego dotarliśmy, powoływała się przede wszystkim na fakt, że prawie dwa lata wcześniej odmówiła już wszczęcia śledztwa. Wtedy w tej samej sprawie zawiadomienie złożyli posłowie PO i Nowoczesnej.
W międzyczasie jednak prezydent Warszawy złożył wniosek do sądu o stwierdzenie niezgodności wydatków na „Sprawiedliwe sądy” z jej statutem. Ma do tego prawo jako organ nadzorujący fundacje zarejestrowane w stolicy.
15 listopada 2018 warszawski sąd rejonowy wydał postanowienie, według którego „podejmowane w trakcie tej kampanii [“Sprawiedliwe sądy” – red.] działania nie tylko promują i nie chronią wizerunku Rzeczpospolitej, ale wręcz przeciwnie, wizerunek ten znacznie osłabiają,
skoro kreują wyłącznie negatywny, oparty na jednostkowych przypadkach obraz władzy sądowniczej, która obok władzy ustawodawczej i wykonawczej jest jednym z filarów ustroju RP (art. 10 konstytucji RP)”.
Postanowienie podtrzymał sąd drugiej instancji i jest prawomocne, choć to nie koniec sprawy. PFN złożyła skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.
Mimo orzeczenia sądu prokurator Magdalena Zbierada z Prokuratury Okręgowej w Warszawie uznała, że władze PFN nie popełniły przestępstwa. Argumentowała m.in., że nie może być mowy o przestępstwie, skoro zlecenie przeprowadzenia kampanii zostało wykonane. Zaznaczyła też, że nieprawidłowości nie dopatrzyła się ani rada fundacji, ani minister kultury Piotr Gliński, nadzorujący fundację.
Jej postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa uchylił jednak Sąd Okręgowy w Warszawie.
Sędzia Arletta Mierzwiak w postanowieniu z 8 czerwca 2020 r. nakazała prokuraturze ponownie zająć się sprawą „Sprawiedliwych sądów”.
“Analiza zebranego materiału dowodowego doprowadziła sąd do wniosku, iż decyzja o odmowie wszczęcia śledztwa była przedwczesna, albowiem prokurator dokonał rozstrzygnięcia w oparciu o niekompletny materiał dowodowy” - napisała w uzasadnieniu.
Przyznała, że argumenty pełnomocnika prezydenta Warszawy były trafne. Wytknął on prokuraturze m.in., że pominęła przepisy ustawy o fundacjach. Przede wszystkim do uznania legalności działań fundacji nie wystarczy stwierdzenie, że zamówiona przez nią usługa została zrealizowana. Prokuratura powinna była zbadać, czy to zamówienie było zgodne ze statutem PFN.
Poza tym, o zgodności działań fundacji z jej statutem i prawem orzekają nie jej władze ani organy nadzorcze, ale sąd. Tymczasem prokurator Zbierada wyrok sądu w sprawie „Sprawiedliwych sądów” po prostu zignorowała.
Sędzia poleciła więc warszawskiej prokuraturze okręgowej ponowne zajęcie się sprawą i wykonanie czynności, które wcześniej zaniedbała.
Prokurator będzie musiał zweryfikować, jaki był faktyczny koszt kampanii na podstawie zawieranych przez PFN umów i faktur oraz przepływów finansowych. Sprawdzi też, czy fundacja nie przepłaciła za te usługi, realizowane przez PR-owców rządu.
Poza tym będzie musiał sprawdzić, czy wydatki na „Sprawiedliwe sądy” były zgodne ze statutem fundacji w kontekście wcześniejszego postanowienia sądu. A ten stwierdził, że nie była. Prokurator co prawda nie jest związany ustaleniami sądu cywilnego, ale powinien wziąć pod uwagę treść tego orzeczenia - podkreśliła sędzia Mierzwiak.
Po wznowieniu śledztwa i przeprowadzeniu nakazanych przez sąd czynności podporządkowana Zbigniewowi Ziobrze prokuratura może ponownie odmówić wszczęcia śledztwa.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze