Adwokat Roman Giertych z powodu stanu zdrowia nie może zostać aresztowany. Prokuratura Ziobry zawiesiła go więc w wykonywaniu obowiązków zawodu adwokata. "Celem było wyeliminowanie Giertycha z życia publicznego i by nie mógł występować w postępowaniach niewygodnych dla władzy", mówi mec. Jacek Dubois
Zawieszenie byłego lidera LPR w obowiązkach adwokata Prokuratura Regionalna w Poznaniu ogłosiła na krótkiej konferencji w sobotę 17 października, tuż po godz. 11:00. To jeden z środków zapobiegawczych jakie zastosowano wobec Romana Giertycha. Pozostałe środki zapobiegawcze to: wpłacenie poręczenia w wysokości 5 mln zł, zakaz opuszczania kraju, dozór policyjny. Postanowienie o zawieszeniu w obowiązkach adwokata obowiązuje od razu. Oznacza to, że nie będzie mógł już osobiście bronić i reprezentować swoich klientów.
Konferencja prokuratury była krótka. Dziennikarze nie mogli zadać ani jednego pytania. Prokurator po wygłoszeniu tego co chciał, szybko wyszedł z sali, tak jakby uciekał przed trudnymi pytaniami dziennikarzy.
Przed konferencją inny prokurator pojawił się w warszawskim szpitalu, w którym leży Roman Giertych, by doręczyć mu i jego obrońcom postanowienie o tych środkach zapobiegawczych. Postanowienie wydała prokuratura. - "Stało się to, co mówiłem wcześniej, że celem było wyeliminowanie Giertycha z życia publicznego. Nie powiodło się osadzenie go w areszcie, to pojawił się plan B z zawieszeniem, które uniemożliwia Giertychowi udział w postępowaniach niewygodnych dla władzy. On przecież reprezentuje np. polityków opozycji" - mówi OKO.press mec. Jacek Dubois, który z Giertychem prowadzi kilka głośnych spraw.
Podobnie ruch prokuratury z zawieszeniem ocenia dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie Mikołaj Pietrzak. "W ostatnich latach próbowano kilka razy tak działać wobec adwokatów. To rzadkie i najczęściej takie próby widzimy w sprawach istotnych dla władzy i istotnych z punktu widzenia interesu politycznego" - mówi OKO.press mec. Mikołaj Pietrzak.
"Jest to niedopuszczalne. O zawieszeniu adwokata powinien decydować tylko sąd dyscyplinarny adwokatury lub sąd powszechny".
Mecenas Pietrzak podkreśla, że prokurator jest przeciwnikiem procesowym adwokata i w demokratycznym państwie sytuacja, w której prokurator sam może wyeliminować adwokata z obrotu prawnego jest niebezpieczna dla obywateli i niezależnej adwokatury.
Pisaliśmy w OKO.press o wątpliwościach związanych z zatrzymaniem Giertycha:
Zastosowanie środków zapobiegawczych wobec Romana Giertycha to skutek tego, że w piątek 16 października późnym wieczorem biegli po zbadaniu adwokata uznali, że z uwagi na stan zdrowia nie można go aresztować.
Prokuratura zastosowała więc środki zapobiegawcze. Choć w piątek wszystko wskazywało na to, że prokuratura jest zdeterminowana, by złożyć w sądzie wniosek o areszt dla Giertycha.
Środki zapobiegawcze mają związek ze śledztwem, jakie prowadzi poznańska prokuratura. Stawia ona w nim zarzuty osobom związanym z działalnością biznesową Ryszarda K. (prokuratura wystąpiła w sobotę do sądu o jego aresztowanie), który przed laty był jednym z najbogatszych Polaków. Prokuratura uważa, że ze związanych z nim spółek wyprowadzono w latach 2010-2014 pieniądze. Pokrzywdzonym w tej sprawie jest firma deweloperska Polnord, budowniczy Miasteczka Wilanów w Warszawie. Polnord przejął tę inwestycję od innej spółki związanej dawniej z Ryszardem K., czyli od Prokomu.
Według prokuratury Roman Giertych i jego kancelaria mieli pomagać biznesmenowi w transferach pieniężnych pomiędzy spółkami. Prokuratura straty Polnordu wycenia na 92 mln zł.
I do tej sprawy zatrzymano w czwartek 15 października Romana Giertycha. Agenci CBA czekali na niego pod warszawskim sądem okręgowym. Gdy około godziny 13:00 adwokat wychodził z sądu, zatrzymali go, a w samochodzie skuli kajdankami. Potem zaczęto przeszukania w jego kancelarii przy ul. Nowy Świat i w domu. W trakcie przeszukania Giertych zasłabł, trafił do szpitala. I ciągle w nim przebywa.
Mimo to prokuratura nie odpuściła Giertychowi. W piątek około godziny 17:00 w szpitalu pojawiła się prokuratorka i ogłosiła mu zarzuty karne. Zgodę na to dali biegli lekarze z Poznania, którzy na odległość zanalizowali dokumentację medyczną adwokata. Ale obrońcy Giertycha mówili, że nie ma z nim kontaktu, że jest w stanie nieświadomości. Podczas ogłaszania zarzutów Giertych spał lub był nieprzytomny. To, że jest w poważnym stanie (ma m.in. wysokie ciśnienie) potwierdziła zastępczyni Rzecznika Praw Człowieka Hanna Machińska, która go odwiedziła.
Późnym wieczorem w piątek w szpitalu pojawili się osobiście biegli lekarze z Poznania i zbadali Giertycha na miejscu. Uznali, że można przeprowadzić z nim czynności, ale tylko w szpitalu. Stwierdzili jednak, że z uwagi „na zagrożenie zdrowia i życia” nie można go nigdzie przewozić, ani aresztować. Po lekarzach do sali, w której leży Giertych ponownie weszła prokuratorka i jeszcze raz próbowała go przesłuchać. Ale Giertych znowu nie reagował. Opisaliśmy w OKO.press jak wyglądało ogłoszenie zarzutów oraz co zarzuca adwokatowi prokuratura:
To pokazywało determinację prokuratury i wskazywało, że dąży do tego, by aresztować Giertycha. Prokuratura musiała się spieszyć z czynnościami, bo wniosek do sądu o areszt mogła złożyć do południa w sobotę 17 października.
W nocy w piątek opublikowała komunikat, w którym stwierdziła, że Giertych symulował brak świadomości, by nie można było mu postawić zarzutów.
W sobotę 17 października na konferencji prokuratura mówiła, że zarzuty Giertychowi przedstawiła skutecznie. Problem w tym, że jego obrońcy – w tym mec. Jakub Wende - twierdzą co innego.
Bo skoro Giertych nie był świadomy tego, co robi prokurator, to nie mógł potwierdzić swoich danych osobowych, powiedzieć czy się przyznaje, czy nie oraz nie mógł składać wyjaśnień. Czyli nie doszło do skutecznego postawienia zarzutów, a w konsekwencji tego nieskuteczne jest też zawieszenie w obowiązkach adwokata.
Obrońcy na konferencji pod szpitalem zapowiedzieli, że złożą zażalenie do sądu na postanowienie prokuratury o środkach zapobiegawczych. To sąd zdecyduje kiedy zostanie rozpoznane, przeciętnie zajmuje to około miesiąca czasu. Obrońcy mówili, że Giertych leży pod aparaturą medyczną i do poniedziałku będzie miał przeprowadzane badania. Nadal nie ma z nim „logicznego” kontaktu. Zaprzeczali, że adwokat symulował swój stan.
Zatrzymanie Romana Giertycha, z którego prorządowe media zrobiły igrzyska i obecne zawieszenie go w obowiązkach adwokata trzeba oceniać w szerszym kontekście. Giertych to były lider LPR, który w latach 2005-2007 był razem z Samoobroną w koalicji z Jarosławem Kaczyńskim, w pierwszym rządzie PiS. Po tym doświadczeniu został wielkim przeciwnikiem i krytykiem PiS. Ostro recenzuje obecną władzę w mediach społecznościowych.
Jako adwokat bierze głośne sprawy niewygodne dla PiS, reprezentuje też polityków opozycyjnej PO m.in. Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego. Za wypowiedzi w jednej w takich spraw prokuratura próbowała zrobić mu dyscyplinarkę. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Giertych razem z mec. Jackiem Dubois reprezentuje austriackiego biznesmena, który nie dostał zapłaty od spółki związanej z PiS, która chciała budować w Warszawie wieżowiec. Razem reprezentują również biznesmena Jacka Czarneckiego.
Ważny jest ponadto termin zatrzymania Giertycha przez CBA. Zrobiono to na dzień przed posiedzeniem sądu, który miał wydać decyzję ws. wniosku prokuratury o areszt dla biznesmena Leszka Czarneckiego, związanego z Getin Bankiem. Powstało wrażenie, że w ten sposób chciano pozbawić Czarneckiego obrońcy (drugi z obrońców Czarneckiego, mec. Dubois, jest na kwarantannie). W tej sytuacji sąd jednak odroczył posiedzenie aresztowe.
Leszek Czarnecki podobnie jak Giertych również podpadł władzy PiS. Dwa lata temu ujawnił, że KNF żądała od niego korzyści majątkowej. Już wtedy Giertych był jego pełnomocnikiem. Teraz prokuratura obwinia Czarneckiego za upadłość spółki GetBack, która skupowała długi (to w tej sprawie prokuratura chce aresztować biznesmena).
Zawieszenie teraz Giertycha w prawach adwokata to pozbawienie obrony jego klientów, w tym Leszka Czarneckiego. To też zablokowanie możliwości zarobkowania. Doprowadzi ponadto do uciszenia go jako adwokata.
To, jak go potraktowano, zaniepokoiło środowisko prawników w całej Polsce i niezależnych sędziów z Iustitii i Themis. Tuż po jego zatrzymaniu przez CBA (na zlecenie prokuratury) wydali oni stanowiska, w których mocno stanęli w obronie praw adwokackich i tajemnicy obrończej. Dla prawników tajemnica jest ważna, bo to fundament ich pracy i podstawowe prawo do obrony. Tymczasem podczas przeszukania u Giertycha zabrano część dokumentów, nośniki elektroniczne i laptop. Trafiły one teraz do sądu, który oceni czy poznańska prokuratura może wykorzystać je w śledztwie, czy też są tam informacje związane z obroną klientów i prokuratura nie może mieć do nich dostępu.
Pisaliśmy o tym w OKO.press:
W tej sprawie pojawił się jeszcze jeden wątek. W piątek późnym wieczorem adwokat Jakub Wende, jeden z obrońców Giertycha dostał telefon z pogróżkami. Tak to opisał na Twitterze: "Właśnie zadzwonił do mnie telefon. Numer Cypryjski. Usłyszałem – „Wende ty s……u chcesz wisieć na drzewie?”. W poniedziałek mec. Wende złoży w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
Ostre w wymowie oświadczenie wydał w tej sprawie w sobotę 17 października dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie Mikołaj Pietrzak. - "Wobec informacji o groźbach otrzymanych przez adwokata Jakuba Wende w związku z podjęciem przez niego roli obrońcy Adwokata Romana Giertycha, wzywam władze państwowe, a szczególnie Prokuratora Generalnego, do podjęcia niezwłocznych działań celem ścigania i ukarania sprawców tych gróźb. Groźby kierowane wobec Adwokata w związku z jego działalnością adwokacką, godzą nie tylko w dobra jego i jego klienta, ale w cały system bezpieczeństwa prawnego i ochrony praw i wolności" - napisał w oświadczeniu mec. Mikołaj Pietrzak.
I dodał: "Adwokaci w wykonywaniu swoich obowiązków zawodowych muszą działać odważnie i niezależnie, wolni od presji i nacisków. Tylko w takich warunkach mogą realizować swoją rolę, niezbędną w demokratycznym systemie ochrony praw i wolności. Każda próba ograniczenia tej niezależności, szczególnie przez groźby i przemoc, godzi w bezpieczeństwo prawne obywateli. Interes publiczny wymaga podjęcia zdecydowanych działań wobec gróźb, kierowanych wobec Adwokata Jakuba Wende i każdego innego Adwokata".
Oświadczenie zostało przesłane do ministra sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego, Rzecznika Praw Obywatelskich i do prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze