W niedzielę z propagandy kremlowskiej praktycznie zniknęły insynuacje, że za zamachem pod Moskwą stoi Ukraina. Za to pojawiły się zapewnienia, że siły bezpieczeństwa nie spóźniły się na miejsce tragedii, a narody imperium Putina żyją w miłości i zgodzie, a kochają zwłaszcza muzułmanów. W szkołach na ten temat odbyła się w poniedziałek specjalna lekcja
Zachowanie się propagandy w weekend 23 i 24 marca pokazuje, że piątkowy atak terrorystyczny w Crocus City Hall pod Moskwą był albo całkowitym zaskoczeniem albo że nie zapanowała ona nad narracją.
Do centrum handlowego 22 marca wtargnęło czterech mężczyzn w mundurach i z bronią. Nie zatrzymani doszli długim korytarzem do sali koncertowej i zaczęli strzelać, potem podpalili budynek i uciekli. Zginęło 140 osób z pięciu tysięcy obecnych w budynku. Wiele osób jest ciężko rannych. Kreml twierdzi, że sprawców zatrzymał. Do zamachu przyznała się ISIS – ale Kreml próbował to zdezawuować. Bo wersja z Państwem Islamskim obciąża Putina: zaangażował kraj w wojnę w Ukrainie, a służbom specjalnym kazał naganiać ludzi na wybory. I przegapił takie zagrożenie – mimo że Amerykanie go ostrzegali, że ISIS szykuje atak w Rosji.
Jeszcze w sobotę wyglądało więc na to, że Kreml szykuje się do oficjalnego oskarżenia Ukrainy o przygotowanie zamachu. Insynuowali to i wysocy kremlowscy urzędnicy i propagandyści, a także sam Putin w orędziu do narodu (zamachowcy uciekali w stronę Białorusi, ale Putin ogłosił, że mieli przejść granicę z Ukrainą przez przygotowane zawczasu przejście – “okno”).
Jednak spodziewany atak propagandowy na Ukrainę nie nastąpił. Jakby Kreml sprawdził, że wersji tej nie kupuje ani Rosja, ani świat.
Swoje kłamstwa testuje i używa tych, które najlepiej się sprzedają. Bardzo rzadko udaje się ją jednak przyłapać na tym testowaniu – ostatni raz było to po odkryciu mordu w Buczy przed dwoma laty (wtedy propaganda kilka razy zmieniała wersję, aż ustaliła, że trupy na ulicy podkijowskiej miejscowości, które zobaczył świat, to nie aktorzy odgrywający role zabitych, tylko naprawdę zabici ludzie. Ale zabici przez Ukraińców – na złość Rosji).
Tu mamy coś podobnego.
Jedyna antyukraińska insynuacja, jaką znalazłam w niedzielę, brzmiała: sprawcy uciekali w stronę Ukrainy, nie wiadomo, kto dokonał zamachu, ale Zachód liczył, że obróci się to na korzyść Ukrainy, bo zmobilizuje Zachód do pomocy.
Za to w sprawie ISIS władza się wypowiedziała, że nie może mówić, że to był ISIS, bo śledztwo trwa (czyli że może to i ISIS). „Póki co, nie przedstawiono żadnych wersji” – mówi rzecznik Putina.
Jak widać, ponieważ zaś poddani Putina nie kupili wersji, że za najstraszniejszy od 20 lat zamach terrorystyczny w Rosji odpowiadają Ukraińcy, odpaliła moduł “nie wiadomo, jak jest”. Polega to na zarzucaniu ludzi szczegółami i komentarzami, że “wszyscy kłamią” (może Putin kłamie, ale Zachód też kłamie) – po to, by nie byli zdolni do samodzielnej oceny sytuacji.
„Prowokatorzy piszą za pośrednictwem komunikatorów internetowych wiadomości do nastolatków w całym kraju i proponują przeprowadzenie ataku terrorystycznego. Obiecują pieniądze, narkotyki, alkohol. Zastraszają, rzekomo znając wszystkie informacje o dziecku” – napisała w Telegramie przewodnicząca Ligi Bezpiecznego Internetu Ekaterina Mizulina
"Oczywiście tutaj wiele zależy od mediów, a mianowicie od mediów, które wiedzą, nie mówię o kanałach Telegramu, zwłaszcza tych bezosobowych. Mówię o tych mediach, od których obywatele otrzymują poważne informacje. Muszą informować obywateli o takich prowokacyjnych działaniach. Funkcjonariusze organów ścigania wykonują tu swoją pracę, obywatele muszą się mobilizować, muszą być w pogotowiu, muszą mieć świadomość zagrożenia takimi prowokacjami” – powiedział z kolei w poniedziałek 25 marca rzecznik Putina Pieskow.
Kreml zaczął się też w niedzielę tłumaczyć z zachowania państwa Putina przed i po zamachu. A to pokazuje, że problem jest duży – podstawowa zasada propagandy mówi przecież, że nie należy się tłumaczyć, bo w głowach ludzi zostanie, że coś było na rzeczy.
Tymczasem mamy w niedzielę w propagandzie zapewnienia:
Bowiem ręką własną naniósł poprawki na przygotowany przez asystentów tekst. A następnie w swojej pałacowej cerkwi w Nowo-Ogariewie zapalił świeczkę w intencji zabitych. O czym poinformował świat rzecznik Putina Dmitrij Pieskow (dodał też, że Putin na miejsce tragedii się jednak nie wybiera).
Prokuratura Generalna Federacji Rosyjskiej nie stwierdziła żadnych naruszeń w organizacji bezpieczeństwa w Crocus City Hall. Crocus City Hall został w całości sprawdzony przez organy regulacyjne pod kątem bezpieczeństwa pożarowego, podaje służba prasowa Prokuratury.
Bardzo ciekawa jest konstrukcja tego komunikatu, bo nie odnosi się do tego, jak było, ale do “fejków” krążących w sieci. I dzięki temu wiemy, że sieć nie wierzy władzy:
“Podczas monitoringu mediów i portali społecznościowych wykrywane są publikacje zawierające nierzetelne i niezweryfikowane informacje. W ten sposób zidentyfikowano publikacje zawierające informacje o niezastosowaniu się organów regulacyjnych do niezbędnych działań weryfikacyjnych w celu zapewnienia zgodności z wymogami bezpieczeństwa pożarowego i operacyjnego obiektów rozrywkowych Crocus City Hall. Informacje te nie odpowiadają rzeczywistości. Ustalono, że wszystkie niezbędne czynności weryfikacyjne zostały przeprowadzone w całości”.
„Oficjalnie oświadczamy, że po otrzymaniu informacji o strzelaninie przez policję rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych obwodu miejskiego Krasnogorsk, policja przybyła na miejsce w ciągu pięciu minut” – napisała rzeczniczka MSW Irina Wołk na swoim kanale w Telegramie.
"Piszą, że nie da się ustawić Gwardii Rosyjskiej z karabinami maszynowymi w każdym centrum handlowym. Że brakuje środków. Gwardia Rosyjska nie ma ich wystarczająco dużo. Ale właściciele centrum handlowego mają tych środków dość. To jest konieczne. Należy zobowiązać centra handlowe do płacenia za tę usługę. W taki sam sposób, w jaki ma obowiązek płacić np. systemy przeciwpożarowe. Nadwyżka zysków będzie odrobinę mniejsza, ale prawie niezauważalnie. Ale ludzie pozostaną przy życiu, a śledczy nie przyjedzie” – napisała w nocy z niedzieli na poniedziałek propagandystka Margarita Simonjan
Publiczność nie kupiła wersji o Ukraińcach. Wierzy w wersję o ISIS. Przekłada ja na swoje: że wszystkiemu winni są nie-Słowianie, robotnicy napływowi z Azji Środkowej.
W odpowiedzi na to już w sobotę pojawiły się wezwania, by zamknąć dla nich granice do końca trwania “operacji specjalnej” w Ukrainie. MSZ przyznało w poniedziałek 25 marca, że “prace nad poprawą kontroli napływu migrantów za pośrednictwem agencji rządowych mogą przyspieszyć”. To byłaby czysta desperacja, bo Rosja rozpaczliwie potrzebuje siły roboczej, więc takie wezwanie pokazuje nam, jak w Rosji wrze:
Czeczeński watażka Ramzan Kadyrow apeluje, by tle ataku terrorystycznego dopuścić do prześladowań na tle narodowościowym i religijnym.
Moskwa podejmuje działanie nadzwyczajne: zmienia w całej Rosji temat obowiązkowej lekcji z patriotyzmu (wprowadzonej po pełnoekranowym najeździe na Ukrainę). Zamiast uczyć się o tym, że Rosja jest potęgą w sporcie, uczniowie zapoznali się dziś z tematem „Jedność narodów Rosji”.
I to nie jedyna zmiana w programie
Plan prania mózgów na ten tydzień był inny. Putin 19 marca na spotkaniu z FSB wezwał do walki z “własowcami”. Własowcy to żołnierze armii sowieckiej wzięci do niewoli przez Niemców, którzy zdecydowali się walczyć przeciw Stalinowi. W dzisiejszych realiach własowcy to wszyscy, którzy występują przeciw Putinowi:
Putin miał już w planach – jak powiedział – “walkę z szerzeniem się idei neonazistowskich. Nie będę wdawał się w szczegóły. Jesteśmy świadomi, na czym to polega i jakie to ważne w kontekście dzisiejszych wydarzeń" – powiedział Putin na spotkaniu operacyjnym z członkami Rady Bezpieczeństwa.
Propaganda miała naszykowane materiały: o własowcach (z piękna sceną egzekucji generała Własowa) i o ściganiu zdrajców. Oprócz tego na niedzielę przygotowany był specjalny blok materiałów w 25. rocznicę ataku NATO na Serbię. “Slobodan Milošević był pierwszym, który odważył się postawić NATO. Niestety Putin jeszcze wtedy nie był prezydentem. Bo gdyby był, to NATO nie odważyłoby się brać w obronę mieszkańców Kosowa przed atakami Serbów”. To miał być główny materiał – zrobiony był do tego specjalny wywiad z Putinem. "25 lat temu na pierwszego prezydenta Federacji Rosyjskiej Borysa Jelcyna istniało wiele dźwigni nacisku; Rosja była zależna i utraciła znaczną część swojej suwerenności” – takie przesłanie miał dla narodu na ten tydzień Putin.
A tu zdarzył się atak terrorystyczny na Crocus City Hall, który zepchnął opowieści o własowcach i bohaterstwie Putina ma dalszy plan.
Z propagandy wynika, że Putin – mimo ogromnego wyborczego zwycięstwa – nie może odsapnąć. Bo też to zwycięstwo nie jest prawdziwe. Stąd wyraźna, narastająca od pierwszego dnia po zeszłotygodniowych wyborach retoryka wojenna i groźby.
Takie są mechanizmy wewnętrzne tego reżimu.
Otoczenie wmawia władcy, że jest centrum Wszechświata, jednocześnie zalewają go informacjami, których nie jest w stanie fizycznie ogarnąć. A to w celu wykorzystania jedynowładcy dla własnych korzyści. Ale jedynowładca (co już wykazał Allen Bulloc w biografiach Stalina i Hitlera) dzięki bandyckiemu doświadczeniu rozgrywa rozgrywających. Mimo że osiągnął już wiek, kiedy człowiekowi wydaje się, że żółwie biegają jakby szybciej.
To razem skalda się na coś, co nazywam tu czasem "uogólnionym” Putinem. System ten miał swój plan na radykalizację, ale zamach w Crocus City Center go zaskoczył. I oglądamy właśnie, jak zbiera siły, by uderzyć ponownie.
Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre z wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.
Cały nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziecie pod tym linkiem.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze