0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: "Wiesti Niedieli" 9.07.23 / A.Jędrzejczyk"Wiesti Niedieli" 9....

Zajęło to dobre 10 dni od “wydarzeń 24 czerwca” (eufemizm na bunt Prigożyna) – zanim stało się jasne, że można na Prigożyna spuścić psy ze smyczy.

A psy zrozumiały, że walczą o życie, więc ruszyły do ataku.

Przecież propaganda miesiącami wychwalała Prigożyna i jego najemniczą prywatną armię. Nikt nie miał problemu z tym, że Prigożyn to kryminalista, a prywatne wojska są w Rosji zakazane. Nikt nie wpadł na ślad finansowych przekrętów. To byli bohaterowie – wychwalani przez wszystkie gwiazdy kremlowskiej propagandy: Dmitrija Kisielowa, Olgę Skabajewą, Jewgienija Popowa, Margaritę Simonyan, Władimira Sołowiowa (który nawet jeździł na coś, co miało być frontem/okopami i przebrany w mundur rozmawiał z wagnerowcami).

Ale dziś…

Przeczytaj także:

Od opowieści o władzy jest władza

Przy okazji puczu Prigożyna – kiedy wszyscy zaczęli się bać – propaganda ujawniła nam, jak wedle autorytarnej władzy powinien wyglądać ład medialny. Otóż o władzy powinni opowiadać pracownicy władzy, a nie jacyś tam, nawet najbardziej pokorni dziennikarze.

Dowiedzieliśmy się tego dzięki pracownikowi propagandy Pawłowi Zarubinowi, autorowi telewizyjnego programu “Moskwa-Kreml-Putin". Po puczu Zarubin postanowił pochwalić się swoją niewzruszoną pozycją i tym, że on nie musi się bać. Nie jest bowiem jakimś tam akredytowanym na Kremlu dziennikarzem, ale po prostu pracownikiem biura prasowego Kremla.

Zarubin pokazał bowiem, jak z ekipą nagrywa „orędzia” Putina (był to element dziwnego dementi, jakoby wystąpienie Putina z poniedziałku 26 czerwca miało być przycięte: Zarubin pokazał, że Putin kończy wystąpienie, a Zarubin mówi „koniec nagrania” – co jest dowodem, że nikt niczego nie ciął. Ale przede wszystkim jest dowodem na rolę Zarubina).

No więc Zarubin jest z tego dumny.

Wracając do zlęknionych propagandystów...

Trzeba było czasu, by w sprawie Prigożyna wykonać zwrot o 180 stopni. Propagandyści najpierw mówili o wstrząsie, potem o rozczarowaniu Prigożynem.

Następnie zaczęli sobie przypominać, że przecież już wcześniej mieli wątpliwości.

Że wydawało się im, że Prigożyn może się zbuntować (i to jest nagrane, na pewno jest!). Przypomnieli sobie też, że w dniu puczu dzwonili do Prigożyna i domagali się, by zawrócił.

A 5 lipca ogary poszły w las.

Telewizja pokazała bezpieczniackie materiały z przeszukania domu Prigożyna w Petersburgu. Pokazała broń, pieniądze, opustoszałe miejsce pracy prigożynowskich trolli, peruki, paszport na różne nazwiska, jacuzzi i mały helikopter. Szydząc przy tym, że każdy powinien mieć mały helikopter na wypadek korków w mieście.

Telewizyjny kadr z paszportami dla tej samem osoby (Prigożyna) na różne naziwska
"Wiesti" 5 i 9 lipca
Szafa z perukami
"Wiesti" 5 i 9 lipca

Następnie propaganda postanowiła wyjaśnić, co „w przeszłości Prigożyna zapowiadało niesławną teraźniejszość” (Dmitrij Kisielow)

Zaatakowała dzieci Prigożyna.

Przypomniała sobie nagle o jego kryminalnej przeszłości i opisała te sprawy.

Nie zadała oczywiście pytania, jak człowiek z taką przeszłością mógł robić taką karierę i brać gigantyczne pieniądze od państwa Putina. Jak gigantyczne to pieniądze – odkrył nagle dotychczasowy piewca Prigożyna, Kisielow.

W ataku na Prigożyna ciekawych jest kilka rzeczy

  • Nie ma tu nawet cienia chęci dowiedzenia się, co się stało. Gdzie jest Prigożyn, co z jego najemnikami – co się stanie z operacjami w Afryce? Przecież działalność Grupy Wagnera była przedłużeniem polityki zagranicznej Rosji, nie da się więc tak po prostu wyrzucić armii Prigożyna do śmieci.
  • Propaganda za wszelką cenę chce udowodnić, że Prigożyn jest nieważny, a „wydarzenia 24 czerwca” są absolutnie mało znaczące – stąd atak na Prigożyna (5 lipca i kolejny 9 lipca) pod koniec programów informacyjnych, w sekcji "ciekawostki etnograficzne wielkiej Rosji”.
  • Źródłem wiedzy o Prigożynie jest więc białoruski Łukaszenka i to on rozgrywa tę sprawę. To on najpierw mówi, że Prigożyn jest w Białorusi i trwają jakieś uzgodnienia z nim. A potem – że wrócił do Rosji i wrócili tam prawdopodobnie jego żołnierze. Czyli trwają jakieś uzgodnienia Putin-Prigożyn. Bo „Prigożyn wedle Łukaszenki jest w Rosji na wolności”. „Dziennikarze” kremlowscy tego jednak nie zgłębiają, a rzecznik Putina ogłasza, że „nie śledzi” ruchów Prigożyna.
  • Próba zminimalizowania znaczenia Prigożyna się nie udaje. Bowiem Prigożyn – w przeciwieństwie do Putina, kiedy już upadnie – nie jest nikim. Ma w Rosji poparcie.

Walka z Robin Hoodem z użyciem robaków

O znaczeniu Prigożyna mówi nam – pośrednio – sama propaganda.

Nie pokazywała ona wprawdzie entuzjastycznego przyjęcia buntowników w Rostowie nad Donem 24 czerwca, ale nieoczekiwanie zmieniła ton po nadaniu pierwszych materiałów 5 lipca. Jakby opowieść o kryminaliście z perukami i helikopterem nie okazała się skuteczna.

Do tego 10 lipca rzecznik Putina Pieskow (który „nie śledzi” ruchów Prigożyna) przypomniał sobie nagle, że 29 czerwca Putin spotkał się z Prigożynem na Kremlu.

Z tego by wynikało nie tylko to, że Łukaszenka skutecznie rozgrywa Kreml informacyjnie – ale także, że nie powiodła się próba oczernienia Prigożyna. Konsumenci propagandy uznali być może, że atak władzy na Prigożyna jest aktem ogromnej niesprawiedliwości.

Więc Pieskow mówi tak: „Rzeczywiście prezydent miał takie spotkanie. Zaprosił na nie 35 osób. Wszyscy dowódcy oddziałów i kierownictwo kompanii. W tym sam Prigożyn. To spotkanie odbyło się na Kremlu 29 czerwca. Trwało prawie trzy godziny".

Pieskow podkreśla: „Dowódcy grupy Wagnera podczas spotkania z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na Kremlu zapewnili, że są jego zagorzałymi zwolennikami i są gotowi dalej walczyć o swoją ojczyznę”.

11 lipca Pieskow zaznacza, że w sprawie „porozumień z Prigożynem” „nie ma żadnych nowych elementów, które mógłbym podać”.

Co oznacza, że Prigożyn nie może być traktowany jako anty-Putin. Jest członkiem jego aparatu, tylko że przesadził. A przesadził, no bo — cóż — żaden z niego bohater.

I tu propaganda zaczyna polemizować tezą, jakoby Prigożyn był prawdziwym, ludowym Robin Hoodem (na zdjęciu na samej górze — kadr z „Wiesti Niedieli” z 9 lipca 2023 z napisem „Materiały do analizy”).

Kolejny materiał dezawuujący Prigożyna skupia się na jego biznesowych przekrętach

„Wizerunek Robin Hooda to mistyfikacja”. Dzieło opłacanych „blogerów i tak zwanych dziennikarzy” – informują telewizyjne „Wiesti Niedieli” 9 lipca w 15-minutowym materiale (ale pod koniec trzygodzinnego programu „informacyjnego”, który ma być podsumowaniem i analizą wydarzeń tygodnia).

„To nieprawda, że wydawał pieniądze prywatne – wszystko dostał od państwa”. „Uchodził za biznesmena odnoszącego sukcesy, ale wiele jego projektów okazało się wątpliwymi”. „Fałszywie twierdził 24 czerwca, że idzie na pomoc prezydentowi – przeciw nadużyciom ministerstwa obrony”.

„Żerował na publicznym majątku”. Tutaj telewizja nagle odkrywa lipne przetargi z ostatnich lat, próby przerabiania w Petersburgu zabytków na hotele. Omawia też internetową kampanię o robakach – wymierzoną w placówki zbiorowego żywienia. Chodzi o to, że firmom Prigożyna nie udało się zdobyć kontraktu na zaopatrywanie tych placówek, więc jego trolle zohydzały wydawane tam jedzenie.

Propaganda posługuje się zlepkiem „biznesmen Prigożyn” oraz ”Prigożyn — biznesmen z kryminalną przeszłością„, ”a nie jakiś Robin Hood".

„Reporter” w drogim garniturze „dociera” na uliczki Petersburga, gdzie bandyterką trudnił się w latach 80. Prigożyn.

Mężczyzna w garniturze z mikrofonem na zaniedbanej ulicy
Tu się zaczęła kryminalna przeszłość Prigożyna — mówi "reporter". "Wiesti Niedieli" 9 lipca

I naprawdę już człowiek nie może się doczekać, jak zostanie opowiedziana pewnego dnia historia o początkach Putina w Petersburgu lat 90. Jak będą wyglądały te relacje eleganckich „dziennikarzy” z wielkimi mikrofonami z petersburskich nabrzeży.

Małe dziewczynki Putina

Z historią Prigożyna propaganda będzie się pewnie mierzyć. Jej wygibasy są dowodem na to, że w Rosji coś się dzieje, a fantastyczne wyniki poparcia dla Putina w putinowskich sondażach mają luźny związek z rzeczywistością. Ludzie pytani przez ankieterów, czy „popierają i ufają”, odpowiadają, że tak. Ale jak się pojawi Prigożyn, to mu kibicują.

Warte odnotowania jest jednak to, że propagandzie udało się rozwiązać problem małej dziewczynki z Dagestanu. Opisywałam ją w poprzednim odcinku Goworit Moskwa: na zorganizowanym dla Putina w mieście Derbent „spontanicznym wiecu poparcia” nastoletnia Fatima skupiła na sobie uwagę mediów. Tak głośno krzyczała „Mama, foto” (by stojąca dalej matka wiedziała, gdzie wycelować komórkę), że znalazła się z Putinem na zdjęciach agencyjnych, które obiegły cały świat.

A młoda kobieta, która bierze sprawy w swoje ręce, wykorzystuje sytuację – i Putina – by poprawić swoje życie, to nie jest ideał putinowskiej Rosji.

W związku z tym propaganda znalazła inną dziewczynkę z Derbentu. Młodszą. Którą mama sfilmowała, jak rozpacza, że nie udało się jej zbliżyć do Putina na tym „spontanicznym” spotkaniu z mieszkańcami. Putin miał zobaczyć to zdjęcie w sieci (a dokładnie – pokazano mu je, bo przecież internetu nie używa). I Putin w swej łaskawości zaprosił dziewczynkę z rodzicami na Kreml.

Bo człowiek w Rosji Putina może płakać i błagać, a nie samemu sobie załatwiać fotki z Putinem.

I tak oto mała Raisat Akipowa stała się bohaterką kolejnego wielkiego materiału “Wiesti”.

4 lipca była to druga i zarazem najdłuższa (15 minut) informacja wieczornego programu. Putin całował Raisat w głowę, zaprosił do gabinetu i posadził przy swoim biurku (żadnych 10-metrowych odległości i 10-dniowych kwarantann dla gości nie było).

Do tego w łaskawości swej załatwił u ministra finansów dodatkowe pieniądze dla Dagestanu.

Raisat niewiele z tego rozumiała, powiedziała tylko „Spasiba” („Dziękuję”). Ale jej rodzice zrozumieli: ojciec okazał się zupełnie przypadkiem wielkim zwolennikiem polityki Putina. Zaś matka zrozumiała, że jako kobieta może się publicznie wypowiadać wyłącznie „w imieniu matek”. Więc „w imieniu matek” Putinowi podziękowała.

A pracownik propagandy Zarubin szeptem scenicznym mówił do mikrofonu, jaka to łaska spotyka małą Raisat. Putin mianowicie zaprosił ją do swojego gabinetu. „Za drzwi, za które zwykli ludzie nie mają wstępu i nikt z nas nie wie, co się dzieje”.

Zabrzmiało to tak właśnie, jak zabrzmiało. Ale najwyraźniej Putin potrzebuje poparcia małych dziewczynek.

***

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre ze wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)

Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze