0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Rys. Weronika Syrkpowska / OKO.pressRys. Weronika Syrkpo...

Co dał ten protest i co z niego zostanie w 60-tysięcznym Przemyślu? OKO.press rozmawia z piątką uczestników protestów pod siedzibą ustępującej teraz władzy.

“We dwie protestowałyśmy co najmniej rok, od jesieni 2020 roku. A potem zaczęli dołączać inni – tak, że w sumie nasza stała ekipa liczy pięć osób. A inni dołączali od czasu do czasu” – mówi Ewa Pacykowska-Pilch, emerytowana nauczycielka chemii. Ewa pierwsza.

Ewa druga to Ewa Tustanowska. Wyjaśnia: Wszystko zaczęło się od zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Musiałam. Dla wnuczki. (Ewa pierwsza: “Mam pięć wnuczek, więc nie mogłam tego tak zostawić”).

Tustanowska jest emerytką. Opiekuje się bratem z niepełnosprawnością.

Jest też Ewa trzecia – Ewa Nowotyńska. Też emerytka, pracuje okresowo w Niemczech jako opiekunka. W Przemyślu protestuje.

Czasem o ich proteście mówiło się w Przemyślu “Protest trzech Ew”.

Waldemar Drzał, barman, sprzedawca, opiekun mamy z niepełnosprawnością: Ja to brałem udział zawsze w tych dużych protestach w Przemyślu. Takich, gdzie przychodziło kilkadziesiąt, a nawet kilkaset osób. Pamiętam np. protest w obronie TVN. Ale widziałem, że panie stoją pod PiS, bo jeżdżę tędy samochodem. I przyszedłem tego lata zapytać, czy można. Bo ja jestem z Nowej Lewicy. Powiedziały, że jasne, że zapraszają.

Danuta Pawłucka, emerytowana nauczycielka bibliotekarka: I tak powstała nasza ekipa. Ale oczywiście, co jakiś czas dołączają inne osoby. My tylko stanowimy trzon tego protestu.

Sklejka zdjęć" trzy protestujące kobiety
Trzy Ewy pod siedzibą PiS. Z archiwum Ewy Nowotyńskiej i Anny Mazek

Jak Przemyśl protestował

Ruch obywatelski przeciwko autorytarnym i niedemokratycznym zmianom oraz w obronie Konstytucji organizował się w Przemyślu już od 2016 roku. Był tam KOD, a potem lokalna grupa – Rebelianty Podkarpackie. Jak opowiadała Anna Mazek (cytat za raportem z kadencji RPO Adama Bodnara “Z Urzędu”), protesty nie były radykalne, ale inkluzywne. Co oczywiście wymaga więcej przygotowań i pracy.

Były to spotkania w namiotach na rynku z ciekawymi ludźmi. Tak, by łatwo można było się zatrzymać i posłuchać bez narażania się władzy. Akcje rozdawanie Konstytucji. Organizowanie spotkań w ramach Tour de Konstytucja. Napis “Konstytucja” wykopany w śniegu nad Sanem, naprzeciwko siedziby PiS – bo Rebeliantki (były to głównie kobiety) sprawdziły, że to nie narusza prawa. Śnieg jest niczyj.

Poza tym ktoś w mieście ubierał pomniki w koszulki KonsTYtucJA, ktoś malował na chodnikach małe, łatwo ścieralne napisy TVP ŁŻE. Policja usiłowała sprawców namierzyć. Rebeliantki Podkarpackie – jako że były w mieście widoczne – były z tego powodu ciągane na policję. Co kosztowało czas i nerwy.

Każdy w mieście rozumiał, że z władzą nie ma przebacz.

Przeczytaj także:

To jest PiSowski region

Ewa Tustanowska: Na początku, po wyroku TK Przyłębskiej pod PiS w Przemyślu przychodził tłum. Ale potem ludzi ubywało. Aż zostałyśmy dwie. I Ewa mówi: “Widzi Pani, nikt więcej nie przyszedł”. Bo wtedy jeszcze byłyśmy na „Pani”.

Nie znałyście się wcześniej?

Ewa Tustanowska: Skąd. Niektórzy z nas znali się z protestów od 2016 roku. Ale akurat z Ewą nie.

Ale od razu powiedziałam: jak nas nie ma dużo, to będziemy stać w tyle, ile nas jest. Bo mnie kiedyś dzieci i wnuki zapytają, co robiłam za PiS. Umówiłyśmy się, że będziemy protestować nie codziennie, bo tak nikt nie da rady – ale raz w tygodniu. Z banerami, z flagą polską i unijną.

Stałyśmy godzinę. Kiedy byłam sama, stałam krócej.

Siedziba PiS w Przemyślu jest w centrum, nad Sanem, przy dużym skrzyżowaniu, gdzie samochody zatrzymują się na światłach. Jak reagowali przechodnie i kierowcy?

Ewa Tustanowska: Na początku głównie źle albo obojętnie. Pukali się w głowę. A starsze panie machały różańcami. Raz matka kazała pięcioletniemu dziecku pokazać nam środkowy palec. Mówię jej: “Proszę Pani, on kiedyś Pani tak pokaże, skoro go Pani tego nauczyła”.

Danuta Pawłucka: Co tu gadać, to jest PiS-owski region.

Ewa Tustanowska: Pytali, ile nam płacą. Wyzywali. Bywało agresywnie, aż raz kolega Waldek musiał policję ściągać.

A policja?

Ewa Tustanowska: Raz mnie wzywali, żebym się wytłumaczyła, co robię, co to są za transparenty. Ale konsekwencji nie było.

Jak się PiS nie wykolei, czeka nas los sędziego Tulei

Ewa Pacykowska-Pilch: Niektóre nasze hasła bardzo zwolenników PiS ruszały. Wtedy reagowali ostrzej.

A jakie hasła?

Ewa Pacykowska-Pilch: “Jak się PiS nie wykolei, czeka nas los sędziego Tulei”, “Kłamstwo buta i tępota to jest właśnie PiSu »cnota«”. "Glapa forsę drukuje, Ziobro sądy demoluje, PiS nam kraj rujnuje”.

Te hasła to same wymyślałyśmy, ale ja – że przecież muszę pilnować wnuczek, żeby chemię znały na poziomie – to przy okazji pytałam, czy dobrze. I jak hasła zyskały aprobatę, to z nimi szłyśmy.

Ewa Tustanowska: A z czasem reakcje ludzi zaczęły się zmieniać. Bo na początku to nawet jak samochody stały na czerwonym, kierowcy starali się nie patrzeć w naszą stronę. A potem niektórzy zaczęli trąbić z sympatią. Podnosili kciuki do góry.

Ewa Pacykowska-Pilch: Moi dawni uczniowie zaczęli mi się tam kłaniać. I wnuczki chwaliły się babcią przed koleżankami.

Ludzie zaczęli się pytać, jak głosować

Ale młodzi nie dołączali?

Ewa Pacykowska-Pilch. Są zagonieni i wcale się im nie dziwię. Przemyśl jest zresztą miastem starszych ludzi. Młodzi stąd wyjeżdżają. Więc jak ktoś ma protestować, to my.

Ewa Tustanowska: Przed samymi wyborami to tych pozytywnych reakcji było już naprawdę dużo. To tak, jakby ludzie przestawali się bać. Niektórzy przystawali, pytali, jak głosować.

A wcześniej protestowaliście w Przemyślu?

Ewa Nowotyńska: Ewę Tustanowską znam z KOD i z Rebeliantów Podkarpackich. A tu, pod PiS, poznałam drugą Ewę, Dankę i Waldka

Danuta Pawłucka: Ja też chodziłam wcześniej w Przemyślu na większe protesty. I na te mniejsze pod sądami. Bo my każdego 18. dnia miesiąca stajemy tam z banerem “Konstytucja”, polską i unijną flagą. Najpierw stali sami ludzie, a potem zaczęli do nas wychodzić sędziowie. I staliśmy razem.

Sędziowie obiecali pokazać nowy sąd

Jeden z przemyskich sędziów opowiadał potem, jakie ważne nie tylko dla obrony niezależności sądów, ale też dla ich prawdziwej reformy były obywatelskie protesty. “Ktoś powiedział, żeby wyjść do ludzi. A proszę państwa, stanąć z ludźmi na ulicy, zabrać głos, to nie to samo, co być panem na sali w sądzie. Uczysz się, jak ważne jest to, co i jak mówisz”. Mówił to w czasie Tour de Konstytucja w Przemyślu latem 2022 roku.

Po wyborach też staliście pod sądem?

Ewa Tustanowska: Pewnie. Sędziowie zapraszają nas za miesiąc. Kończy się budowa nowego budynku sądu i chcą nam go pokazać. I podziękować.

Danuta Pawłucka: Tu był naprawdę duży ruch oddolny. KOD, a potem Rebelianty jeździły i rozdawały ludziom Konstytucję.

To ile ludzi znacie z tych wspólnych protestów w Przemyślu?

Ewa Nowotyńska: Ze 200 na pewno.

Ewa Tustanowska: Idzie się ulicą, a ktoś mówi “dzień dobry”. I widzę, że to znajomy z protestów.

Ewa Pacykowska-Pilch: Ale to nie tylko znajomi. Dzisiaj, kiedy szłam ulicą, obcy mężczyzna pomachał do mnie z samochodu, a nieznajoma pani powiedziała “Dzień dobry”. To coraz częściej się zdarza.

Ewa Nowotyńska: Znajomi przed wyborami mi przekazali, że mówi się o nas teraz jak o bohaterach. Że stoimy pod siedzibą potężnej władzy. To oczywiście żadne bohaterstwo.

Z Ewą Nowotyńską (od lewej), Ewą Tustanowską, Danutą Pawłucką i Waldemarem Drzałem rozmawiałam 18 października online. Ewa Pacykowska-Pilch dołączyła później

Jak będzie trzeba ludzi do pomocy, to koleżanki dadzą znać

Ale przecież nie ograniczacie się do protestów?

Ewa Tustanowska: Nie, aż tak bardzo się nie angażujemy. Owszem, pracowaliśmy przy wyborach.

Danuta Pawłucka: No i jak była ta akcja “Tłuste koty z PiS”, to rozstawialiśmy tu plakaty. Przy akcji “Milionerzy z PiS” rozstawialiśmy tekturowe postaci. Rozdawaliśmy ulotki, pakowaliśmy materiały.

Ewa Tustanowska: Walczymy teraz, żeby nam nie zrobili “autostrady” po drugiej stronie Sanu. Chcą puścić tamtędy duży ruch i wyciąć przy okazji trochę drzew. I trzeba się organizować, bo w mieście nie ma prawdziwych konsultacji. Władza ogłasza plany i nic nie mamy do powiedzenia.

Na osiedlu też chcieli mi wyciąć drzewa, to zbierałam podpisy i nosiłam do spółdzielni.

To trochę tego jest – jak na działanie “nie aż tak bardzo”.

Ewa Tustanowska: My to przecież dla siebie robimy.

Ewa Pacykowska-Pilch: Na razie nie dzieje się nic takiego w mieście, żeby trzeba było bardzo reagować. Ale jeśli trzeba będzie ludzi do pomocy, to koleżanki dadzą znać. Jedna, Anna Grad-Mizgała, jest aktywną radną osiedlową. To nam powie.

Ukraina? Nie ma co gadać. Całe miasto się włączyło

Anna Grad-Mizgała była tą aktywistką, która zwróciła uwagę OKO.press, jak naprawdę wygląda wsparcie dla Ukrainy w Przemyślu w lutym i marcu 2022 roku. W Polskę i świat szły wtedy obrazki, jak banda kiboli atakuje uchodźców o ciemniejszym odcieniu skóry. Grad-Mizgała powiedziała wtedy “Nigdy nie doświadczyłam w Przemyślu takiej wspólnoty i bezinteresownej pomocy. Zrozumcie to! Przemyśl pomaga ponad podziałami".

Jak 23 lutego 2022 roku wyglądał z Waszej perspektywy?

Ewa Pacykowska-Pilch: Ania miała rację. Wtedy całe nasze miasto rzuciło się do pomocy. Synowa zadzwoniła: “Mamo, potrzebna pomoc. Nauczyciele w szkole, gdzie nocują uchodźcy, padają z nóg”. Przejęłyśmy nocne dyżury. Trzeba było pościel zmieniać, dzielić jedzenie, sprzątać. Miałam dyżur przy myciu toalet. Potem w to wszystko włączyły się panie z Ukrainy.

Ewa Tustanowska: Ja pracowałam blisko granicy, w centrum pomocowym zorganizowanym w dawnym centrum handlowym. Córka przyjmowała uchodźców, to trzeba było wszystko zorganizować. I potem jeszcze Niemców, którzy przyjechali z pomocą humanitarną – no to pracowałyśmy wspólnie.

Trzy lata regularnego protestowania pod PiS. Z banerami, coraz to nowymi hasłami, z nagłośnieniem. Wymienialiście się wiedzą, jak protestować legalnie, jak sobie radzić z policją – bo przecież policja dawała Wam znać, że na Was patrzy. Wspólne organizowanie pomocy dla Ukrainy. Co z tą wiedzą zrobicie teraz?

Ewa Pacykowska-Pilch: Ja dalej noszę przypinkę „KonsTYtucJA”. Dopóki mamy prezydenta, który jej nie umie czytać ze zrozumieniem, dopóki mamy problem z praworządnością, będę stać pod sądem. Pod PiS-em chyba już jednak stać nie ma sensu.

U nas wygrał PiS. Ale my też

Ewa Tustanowska: Zobaczymy, co się będzie działo. Teraz, w czasie wyborów byliśmy w komisjach wyborczych: ja, Danuta, Ewa Nowotyńska. A Waldek był pierwszy raz.

Moja wnuczka w tym roku pierwszy raz głosowała. Taka była dumna. A wnuk ma dopiero 17 lat i podoba mu się Konfederacja, bo zapowiada niskie podatki. Rozmawiam z nim o tym. Że w polityce i w życiu naprawdę nie chodzi o pieniądze.

Ewa Pacykowska-Pilch: Moje dwie wnuczki, te dorosłe, które mieszkają we Wrocławiu, dały znać: "Babciu, głosowałyśmy!”.

To trochę wyjaśnia się tajemnica frekwencji we Wrocławiu (śmiech). Ale jak nowa władza się ludziom narazi, to przyjdą do Was z pretensjami. I co wtedy?

Ewa Nowotyńska: Była “wina Tuska”, może być nasza.

Ewa Pacykowska-Pilch: Nie, nie zgadzam się. Jeśli im się nie będzie podobać, niech sami staną i protestują.

Waldemar Drzał: My to raczej będziemy patrzeć każdej władzy na ręce. Generalnie wiemy, jak to się robi.

Ewa Pacykowska-Pilch: Jak trzeba będzie, to znowu stanę pod siedzibą władzy. Nie należę do żadnej partii. Jestem obywatelką, to moja rola.

Kiedy dzieci pytały mnie, czy mi nie szkoda zdrowia na protesty, mówiłam “Jeśli dzieje się źle, jeśli ludzie zatracają poczucie przyzwoitości, to trzeba reagować. Bo inaczej wyjdzie, żeśmy się wszyscy na to zgadzali”.

Po wyborach w Przemyślu

A jak wyniki wyborów w Przemyślu?

Ewa Nowotyńska: Zbudziłam się w poniedziałek z uśmiechem. I ten uśmiech nie schodził mi z twarzy przez kilka dni. Do dzisiaj, kiedy myślę o wyniku wyborów – uśmiecham się z radością i ulgą. Czuję zapach wolności.

Waldemar Drzał: Mnie to się łzy w oczach pokazały, jak ta pani z komisji, też wzruszona, powiedziała “dziękuję wam, rodacy”. I jak zobaczyłem frekwencję. Wtedy naprawdę zobaczyłem, że nie jesteśmy sami.

A w Przemyślu w cuglach wygrał Marek Kuchciński z PiS. Z KO weszły tylko dwie osoby, jeden z Konfederacji i nikt z Lewicy. Kandydat paktu senackiego przepadł

To w zasadzie nie wygraliście.

Waldemar Drzał: Ale tak naprawdę – to wygraliśmy.

Ewa Tustanowska: Jak tylko w TVP zaczną inaczej mówić, to i ludzie się zmienią. Zobaczycie.

W samym Przemyślu PiS dostał 41 proc. głosów. A KO, Trzecia Droga i Lewica razem – 48 proc. Konfederacja – 8,36 proc. Frekwencja: 68,35 proc. Frekwencja w referendum: 41,81 proc.

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze